Skocz do zawartości
Nerwica.com

"Wkręcanie się" czyli nie wszyscy maja depresję


nieuzasadniony

Rekomendowane odpowiedzi

Ashley, my się mimowolnie odsuwamy od siebie. Próbowałam z nią rozmawiać, ale to nic nie daje. Miałam też propozycję od jednej osoby, by napisać list. Jednak nie umiem się przełamać. Dla niej jest wszystko ok., dopóki nic sobie nie robię. Tak, że wszelkie rozmowy odpadają. Dochodzi tu też fakt, że musiałabym czekać na odpowiedni moment, bo często jest zmęczona po pracy i nic do niej nie dociera.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja matka na siłę próbowała się przekonywać, że nic mi nie jest. Nie mogła tego przyjąć do wiadomości. Nawet gdy wg. lekarza byłam w tragicznym stanie, ona uważała, że nie jest źle. Ale oboje rodziców już tyle razy rozmawiali z psychologiem moim lekarzem, że w końcu jako tako to przyjęli. Gorzej jest z babcią. Ona cały czas narzeka na mnie, że jestem okropnym leniem i żadne leki nie są mi wcale potrzebne. Jakbym chciała i bym wzięła się w garść to mogłabym normalnie funkcjonować. Wciąż wyrzuca mi, że inne "dzieci" chodzą do szkoły i jakoś nie mają problemów. Z początku strasznie to gadanie mnie przytłaczało. Ale z czasem babcia się trochę uspokoiła, ja nauczyłam się ją ignorować.

Więc najlepiej jak pójdziesz z mamą do lekarza. Do nich nie dociera, że ich dziecko może być chore psychicznie. Bronią się przed tym. Tymbardziej jeśli pomyślą sobie, że to może być ich wina. Może lekarz by najlepiej jej wszystko wytłumaczył. Może próba rozmowy "od innej strony" też by coś dała?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mamuś też twierdzi, że nic mi nie jest, po prostu się nad sobą użalam. Niech jej będzie. Zawsze byłam domowym wesołkiem, a teraz już nie mam na to siły. Mama stwierdziła, że widocznie się starzeję :roll: Robię swoje (leczę się) i tak jak Róża nie dyskutuję o tym w rodzinie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kilka razy usłyszałam, że wmawiam sobie wszystko. Tzn. to, że podejrzewam u siebie depresję. Jedną z tych osób jest moja mama. Twierdzi, że wcale tak nie wyglądam, jakby się coś ze mną działo

Moja mama uwierzyła że jestem chora na nerwicę i coś się ze mna dzieje (a byłam już po probie samobójczej) dopiero jak pani psychiatra zaprosiła ja do siebie na rozmowę. I na tej rozmowie wyjaśniła mojej mamie co mi jest i dlaczego, i jak rodzina ma się mną opiekować.

Także myślę że wizyta mamy u lekarza nie zaszkodzi a może w końcu mama otworzy oczy na Twoje problemy i wtedy zaczniecie sie bardziej rozumieć

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za rady. Tylko jakoś nie mam siły iść do mamy, bo wiem, jaka będzie odpowiedź. Na razie z tym poczekam. Może, jak rozpocznę całkiem leczenie, przekonam ją, żeby poszła ze mną na wizytę. Ale już widzę, jak się wykręca zmęczeniem i 10 innymi powodami :roll: Pożyjemy, zobaczymy :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez dokladnie wczoraj dowiedzialam sie kolejny raz ze wmawiam sobie ta depresje..ze zdaje mi sie ze slysze glosy...(bo nie mam z kim porozmawiac i jestem sama..dlatego to wszystko to moj wymysl) dosc glupie tlumaczenie :? tak stwierdzila moja kuzynka..ale to wielka bledna ocena..skad ona moze wiedziec co ja czuje i co sie we mnie dzieje..co mam sie podciac zeby ktos wreszcie uwierzyl...Glupota.. :? a tak poza tym chyba mam depresje z nerwica :?: dzis na PO kolezanka wyglaszala na te tematy referat i moje objawy zgadzaly sie i z nerwica i z depresja... :shock: az plakac mi sie chcialo jak slyszalam o czym ona czyta..myslalam ze wybuchne placzem i uciekne z klasy a wszyscy jeszcze bardziej utwierdza sie w przekonaniu ze jestem dziwakiem :shock::x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem co czujecie,bo tez przez to przechodzilem ,słowa typu :

 

-przestań udawać i rozczulać sie nad soba biez sie za siebie nie siedz w 4 scianach

-wszyscy dzisiaj maja depresje takie czasy

-czemu nieszukasz pracy

-jesteń leń i nic wiecej a depresja sie zasłaniasz

 

to tak jakby inwalidzie na wozku ,ktory niema nóg mowic zeby przestał udawać i niesiedział tylko wtał i poszedł coś zrobić - to można porównać z tym co czuje osoba dotknieta depresją jak słyszy w/w teksty .

 

U mnie to wygladało tak ze powiedzialem lekarzowi ze rodzina nie rozumie co mi tak naprawde jest wiec zaprosil ich do gabinetu i jako lekarz z wiedza i autorytetm uswiadomil moich rodzicow co sie ze mna dzieje ,zmiana byla niesamowita wreszcze rodzina zaczela pomogac mi w chorobie i zmienila swoj punkt widzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochanie nie można wmawiać sobie depresji, to wręcz karygodne. Ludzie powszechnie ''zdrowi'' nie rozumieją mechanizmu choroby. Dla nich zawsze pozostaniemy słabi, leniwi, nic nie warci i użalający się na sobą... nikt nam nie pomoże tak jak my sami! Musisz podjąć decyzję i spróbować ruszyć naprzód. Najtrudniejszy krok, ale uwierz mi warto. Jakbym wiedziała, że półtora roku temu zapadłam na depresję zgłosiłabym się do lekarza i nie czekałabym tyle czasu bo teraz jest naprawdę ciężko. Zrób to dla siebie i swojego przyszłego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no wiadomo ze nie mozna sobie wmawiac...ale wlasnie tak postrzegaja nas zdrowi nie majacy jakiegos zasobu wiadomosci na temat depresji ludzie :!: to boli gdy ktos wlasnie w ten sp do ciebie przemawia zebys wziela sie zasiebie,albo ze to nieprawda ze jestes chora.... :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hi Hi

Ja mam 175 i ważyłam 40kg.

I też nikt nie widział :D

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:30 pm ]

Byłam chyba jedyną osobą (w rodzinie) która to w końcu "zauważyła"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z moimi też jest ciekawie. 3 miesiące nie wychodziłam prawie z domu. Cały czas siedziałam w swoim pokoju. Nie chciałam z nimi rozmawiać. A matka mówi lekarce, że nie jest ze mną źle. Potem zaczęła ich opierniczać o to, że późno przyszli ze mną, że przecież niczego sobie nie wymyślam, że bezsensownie się zachowywali wobec mnie. Trochę się kobieta zdenerwowała...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest pewna dosyć ryzykowna droga by uzmyslowic rodzicom ze potrzebujemy pomocy. Nie wiem czy to tu pisac lecz strasznie dziala na kazdego rodzica wyobraźnie. Powiedziec poprostu ze nie widzi sie juz innych rozwiazan , sensu dalszej egzystencji i ze zastanawia sie nad kresem tej męki jako ostateczne i jedyne rozwiazanie. Niestety jest to swoisty szantaż ale niejednokrotnie tylko on uzmyslawia ludziom ze istnieje powazny problem. Nikogo nie zachecam zeby to robil ale jesli ktos nie widzi innej drogi dotarcia do "zdrowych" moze sprobowac. Trzeba byc tylko w tym wiarygodnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hheheheh little_Nadia !!!!!!!! Twoja Mama powinna pogadać z moją ;) !!!!!! zdecydowanie ;) miałam taka samą akcję. Mama nie wierzyła w moją nerwicę, agorafobię i wywołaną nimi depresję. Też mówiła mi, że sobie wmawiam, że w ogóle wszystkie te choroby sa wymówkami i wymysłami. Teraz wiem dlaczego...panicznie bała się, że na prawde jestem chora!!!!!! Chciała mi pomagać, oczywiście, ale na siłę wyciągając mnie z domu, z łózka, zmuszając do jedzenia, do chodzenia na zajęcia, do mycia się, uśmiechania...to było straszne!!!! okropne przezycie bo wtedy nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Czułam sie jak kukiełka pociagana za sznurki, bezwładna. Ale teraz już wiem dlaczego tak sie zachowywała, nie mogła uwierzyć ze z jej jasnego promyczka stałam się zwiędłym badylem ;) Czasem ludzie bronią się przed prawdą bo za bardzo boli. Twoja Mama na pewno chce widzieć Ciebie szczęśliwą i po prostu nie potrafi dopuścić do siebie myśli, że jesteś chora. Próbowałaś zaprosić ją na wspolną wizytę u psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Od trzech lat choruję na depresję a od trzech miesięcy leczę się psychiatrycznie, sama ją u sibie zdiagnozowałam. Wiem co czujesz , gdyż mi tez nikt nie wierzył i wmawiali mi, że jestem leniem ze sobie sama wmawiam chorobę bo tak jest wygodniej... Nikt tego nie zrozumie dopoki sam nie zachoruje i nie przekona się jak to jest... Doskonale Cię rozumiem i trzymam kciuki za Twoje leczenie. Musisz wytrwac ... Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi podobnie reagowali. Próbowałam sposobu a2d2. Wyśmiali mnie. Poszłam o krok dalej. Próbowałam się zabić. Przy pierwszej próbie wypisali mnie ze szpitala na ich życzenie w dzień po odzyskaniu przytomności (byłam w śpiączce). W domu zrobili mi awanturę. Za 5tym razem zamknęli mnie w psychiatryku bo byłam już pełnoletnia i zgoda rodziców nie była już konieczna i tak uświadomiłam sobie, że muszę się leczyć.

Kochani, nie czekajcie aż ktoś za Was zrobi ten pierwszy krok bo może być za późno (tfu tfu).

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja rozmawiając z rodzicami, tak od słowa do słowa, opowiedziałem im pokrótce o moich problemach, oczywiście ojciec powiedział,ze lekarze to sobie wszystko wymyśla, kazał odstawić leki , mama w sumie to samo, uważa,ze mam za dużo wolnego i jakbym sie wziął za siebie i do roboty to bym zapomniał o jakiś depresjach.Oni maja w sobie niesamowitą siłe i determinację, potrafią wiele znieść,aj takiej siły nie mam-oni nie mają żadnych wątpliowści,nie myślą nad tym jak żyją, po prostu zyją i są zadowoleni.Nie rozumiemy się kompletnie pod tym względem, choć to naprawdę dobrzy ludzie.Ciężko mi czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj zawiodlam sie na mojej mamie... i upewnila mnie w tym, ze nie moge z nia o niczym powaznym rozmawiac... bedac ze mna u lekarza, u zwyklego lekarza pierwszego kontaktu w celu otrzymania skierowania na badania i do poradni zdrowia psychicznego zaczela opowiadac lekarzowi cala rozmowe jaka przeprowadzila ze mna dnia poprzedniego, ze nie potrafie sobie poradzic ze soba itp. poruszala dosc osobiste dla mnie sprawy, ktore nie mialy nic wspolnego z ta wizyta i opowiadala to jakby mnie w ogole tam nie bylo a ja tylko stalam i plakalam, czujac sie jak idiotka, bo nie mialam juz sily tego zniesc... a ona patrzyla na mnie z wyrzutem... deostalam jakies leki na stres/uspokajajace... sa pewne rzeczy ktorych nie nalezy opowiadac wszystkim wokol... nie umiem porozmawiac z moja mama nie wiem jak mam powiedziec jej chociazby to ze nie mam ochoty sie usmiechac, nie mam ochoty rano wstac z lozka, nie mam checi patrzec na slonce, nie wiem jak mam powiedziec ze potrzebuje pomocy... a to wszystko razem powoduje odruch "obronny"- autoagresja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj autorko topiku. Wiem, ze nie jest Ci latwo sie nieprzejmowac podejsciem rodzicow do Ciebie. Jest jednak to mozliwe. Wez sprawy w swoje rece. Idz do lekarza. Rodzice potrafia nieswiadomie zdolowac. Mi sie wydaje ze oni poprostu nie chca dopuscic do siebie tej mysli, ze ich dziecko moze byc na cos chore, jeszcze na chorobe zwiazana z psychika. Widzisz, sa tacy rodzice, ktorzy widzac stan dziecka zaczna interweniowac a sa i tacy, ktorzy odpychaja ta mysl od siebie i w rezultacie nie robia dla ciebie nic poza tym ze Cie dodatkowo stresuja, zycze Ci wytrwalosci.

 

P.S

Przepraszam ze pisze bez polskich znakow ale moj komp nie ma polskiej klawiatury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja to znam... Moja apodyktyczna rodzinka również wyśmiewa się ze mnie. Wszyscy są zdania że stres ma charakter wyłącznie mobilizujący, a przecież każdy reaguje nań w indywidualny sposób, toteż lubują się w stresujacych sytuacjach i wypowiedziach, wytykając i krytykując każdą słabość. Już przestałam im o czymkolwiek mówić, wszystko tlamszę w sobie, a to nie jest zbyt zdrowe bo każdy potrzebuje czasem się wygadać. Na szczęście istnieje to forum można chociaż częściowo ulżyć sobie w cierpieniu i znaleźć akceptację niezbędną aby nie zatracić poczucia własnej wartości. U bliskich nie mam szans na takie zrozumienie jak tu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×