Skocz do zawartości
Nerwica.com

Tak dalej się żyć nie da..


dans

Rekomendowane odpowiedzi

Ludzie robili straszne rzeczy wplywajace na moje zycie poczawsze od mojej matki a na eks partnerze skonczywszy. :) Ale mialam wybor... powielic schemat rodzinny i byc toksycznym rodzicem dla mojego dziecka albo powalczyc o normalnosc i z calych sil starac sie byc dobra matka.

 

Tak się zastanawiam jak Ci się udało. Ja teraz właśnie nie mogę się pozbierać po zdradzie męża i jedynie to, że mam małe dziecko motywuje mnie do tego żeby coś z tym zrobić. Chciałabym od niego odejść, bo to bardzo toksyczny związek, ale nie mam dokąd pójść, bo dom rodzinny jest jeszcze bardziej toksyczny. Jest mi ciężko. Nie widzę szans na to żeby było dobrze biorąc pod uwagę to jaką jestem osobą. Trochę taką jak Marsal2.

 

Marsal2 - ja Cię rozumiem. Też nie umiem zawierać znajomości i nie umiem ich utrzymywać, mam niską samoocenę, nie umiem prowadzić rozmowy. Też bym chciała ruszyć do przodu, ale nie potrafię. Od zawsze czekam kiedy w końcu zacznę żyć, bo zawsze był jakiś okres który trzeba było przeczekać.

 

Kilka lat temu byłam w podobnym stanie jak teraz. Poznałam wtedy mojego męża i jakoś razem sobie pomagaliśmy i wydawało się, że wyszliśmy na prostą. Pamiętam, że potem nie rozumiałam ludzi z depresją, nie rozumiałam czemu tak ją w sobie pielęgnują. Teraz te stany powracają, a ja przypominam sobie te moje niedawne odczucia i z jednej strony staram się robić wszystko żeby nie brnąć w to, ale z drugiej strony inaczej nie potrafię. A mam wspaniały powód do walki, moje dziecko. Mimo tego nie umiem. Tzn zbieram siły, próbuję wziąć się w garść, ale udaje się tylko na chwilę.

 

Pójście na terapie,uprawianie sportów,rozwijanie pasji i hobby... brzmi tak prosto, a równocześnie ciężko coś zrobić w tym kierunku,odkładamy to na później,później,później... niema dla tego usprawiedliwienia, to potęguje poczucie winy,niechęć, zasrana spirala się kręci powoli wykańczając..

 

Jakież to trafne. Od zawsze planuję tak właśnie żyć jak już będę mogła, czy umiała.... Tzn. czasem umiem, ale tylko na chwilę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz właśnie nie mogę się pozbierać po zdradzie męża i jedynie to, że mam małe dziecko motywuje mnie do tego żeby coś z tym zrobić. Chciałabym od niego odejść, bo to bardzo toksyczny związek, ale nie mam dokąd pójść, bo dom rodzinny jest jeszcze bardziej toksyczny. Jest mi ciężko.

 

Nie wiem co powiedzieć. Ja bym chętnie facetowi to i owo ukręcił za tą zdradę. Jak można... jest to dla mnie niepojęte. Wiem, że to takie trochę głupie z mojej strony, bo co ja tam mogę o takich sprawach wiedzieć, skoro w żadnym związku nigdy nie byłem...

 

Nie widzę szans na to żeby było dobrze biorąc pod uwagę to jaką jestem osobą. Trochę taką jak Marsal2.

 

Marsal2 - ja Cię rozumiem. Też nie umiem zawierać znajomości i nie umiem ich utrzymywać, mam niską samoocenę, nie umiem prowadzić rozmowy. Też bym chciała ruszyć do przodu, ale nie potrafię. Od zawsze czekam kiedy w końcu zacznę żyć, bo zawsze był jakiś okres który trzeba było przeczekać.

 

Pocieszające i zarazem smutne jest to, że są ludzie mi podobni. Pocieszające, bo nie jestem sam taki "dziwny", smutne, bo nie powinno być takich ludzi, bo są skazani właśnie na smutek, ból i rozpacz...

 

Pamiętam, że potem nie rozumiałam ludzi z depresją, nie rozumiałam czemu tak ją w sobie pielęgnują.

 

I czytając niektóre posty Candy14 mam wrażenie, że z nią jest podobnie, że nie rozumie nas do końca. Wiem, że chce nas zmotywować, dać nadzieję, jednak jej sytuacja wtedy była inna. Sytuacja każdego z nas jest inna. To co jej pomogło, nam może nie pomóc. Dlatego depresja jest straszną chorobą, bo w jej leczeniu nie ma żadnego w 100% sprawdzonego schematu postępowania.

 

Masz wspaniały powód do walki i życzę Ci, żeby dał Ci on wystarczająco dużo sił, żeby wygrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, tak się jednak zastanowiłem, że po zniknięciu jednego kompleksu może uzewnętrznić się jakiś inny i... Wtedy to chyba pozostaje jedynie zaakceptować siebie takim jakim się jest.

 

PS: dodam że nie chciałem Ciebie poddenerwować, pomyliły mi się przyciski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2 - mój mąż gdy się poznaliśmy wielokrotnie podkreślał, że brzydzi się zdradą. Też chorował na depresję, był po próbie samobójczej. No cóż.

Świat mi się zawalił i teoretycznie pogodziłam się z tym. Problem w tym, że nie wiem co dalej. Na szczęście mam dla kogo się starać.

 

Myślę, że nie jesteśmy skazani na ból i rozpacz. Ja jestem przykładem, bo pomimo tych wszystkich barier byłam szczęśliwa. Poza tym jak się nabierze do tej naszej "dziwności" dystansu to jest łatwiej. Np jeśli chodzi o prowadzenie rozmowy to pomilczeć z kimś też jest fajnie. Można czytać między wierszami. Ja zresztą nie lubię gdy ktoś zbyt dużo mówi.

 

Co do tych kompleksów, które każdy ma to one naprawdę nie mają aż tak wielkiego znaczenia dla innych jak dla nas. Nie pokochalibyście kogoś tylko dlatego, że waży za dużo, łysieje, czy nie ma np palca u ręki. W skali życiowej nie ma to znaczenia. Tak mi się wydaje, ale nie wiem, może Wy macie inne zdanie. Ale jak się popatrzy na innych ludzi, inne pary to nie są to tylko młodzi, szczupli, i piękni ludzie, a jednak są w związkach, mają przyjaciół.

Problem jest głównie w naszych głowach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pamiętajcie,często motywowanie z rodzaju "rusz d*pę", itp - powodują jeszcze większą niechęć,szukanie kolejnych wymówek, nienawiść tego, do którego jest to mówione - tak samo nazywanie kogoś nieudacznikiem itp.

Oczywiście też nie należy się topić w żalu i całym innym syfie, bo to do niczego prowadzi.

Kolejną rzeczą... KAŻDY jest inny,ma inną wytrzymałość psychiczną,fizyczną,osobowość, czynniki które go mogą motywować, warunki do owego rozwoju itp. Trzeba pamiętać o tym... i kwestię każdego rozważyć z osobna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Walczę całe życie, efekt tego żaden. Nieumiejętność zawierania znajomości, nieumiejętność ich utrzymywania, brak zainteresowań i pasji, niespecjalna uroda, samoocena sięgająca dna, nieumiejętność prowadzenia rozmowy, jak coś takiego ma znaleźć przyjaciół czy swoją drugą połówkę...

 

W jaki sposob walczysz?

 

Pójście na terapie,uprawianie sportów,rozwijanie pasji i hobby... brzmi tak prosto, a równocześnie ciężko coś zrobić w tym kierunku,odkładamy to na później,później,później... niema dla tego usprawiedliwienia, to potęguje poczucie winy,niechęć, zasrana spirala się kręci powoli wykańczając..
Madrze mowisz :) Kazda zmiana wymaga wysilku..dlatego czesto odpuszczamy tracac cos wartosciowego

Marzy mi się wyjazd za granicę - tam gdzie jest zimno. Irlandia jest fajna. Mieć domek gdzieś na jakimś polu, naokoło trawy, kamienie i owce i przed domkiem mieć jakiś kawałek oceanu nad który nikt nie uczęszcza bo nie ma tam plaży tylko kamienie. I życie wolniej tak płynie - i mniej stresu - i ludzi mniej. Dobrze wspominam ten kraj, swojego ojczystego nienawidzę.

Zatapiasz sie w marzeniach bo tam jest przyjemniej. Uciekasz zamiast dzialac.

 

I czytając niektóre posty Candy14 mam wrażenie, że z nią jest podobnie, że nie rozumie nas do końca.

Kazdemu sie wydaje ze jego sytuacja jest wyjatkowa i jego problem jest wyjatkowy :) Mnie tez sie tak wydawalo. Na codzien przebywam wsrod ludzi zaburzinych, chorych psychicznie i zdaje sobie sprawe ze kazdy ma swoja indywidualna historie. Wiem tez, ze kiedy przychodza ludzie na grupe DDA to kazdemu sie wydaje ze on jest inny niz reszta grupy a potem jakims cudem pomaga mu ta sama terapia co calej reszcie :) To nie chodzi o to jak bardzo pokrecona jest indywidualna historia tylko czy chcecie zmienic swoje zycie czy jednak boicie sie wyjsc z bagienka ktore was otacza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś mi mówiło, żebym jednak nie rejestrował się na forum i nie wylewał publicznie żali. No cóż, miano córki sołtysa prawie jak odznaczenie orderem orła białego wręczonego przez Bronisława ;-)

 

Doświadczenie w życiu ważne jest i po raz kolejny się przekonałem, że wylewanie tego co się trzyma w środku publicznie jest słabym pomysłem. Trzeba się nauczyć zabijać wirusy w sobie przyzwyczajeniem - nikomu nic nie mówić, nie wylewać żali w sieci a wirusy wewnętrzne zabijać snem lub głośną muzyką ;-)

 

Dziękujemy za uwagę, panie pośle, pana nikt nie słucha,

Cya.

 

A swoich problemów w prost nie nazywać, jasno nie oświadczać co nam dolega. Nie wiem, chyba, może, tak mi się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dans, Hmm, większość moich postów tutaj to żale, czasem ktoś mi coś powiedział,ale zazwyczaj dostawałem dobre rady, 1 opinia,to nie opinia wszystkich równocześnie.

oczywiście zrobisz co zechcesz...

problemy też musimy chociaż, próbować rozwiązać, bo wieczne uciekanie nas zaprowadzi donikąd.

 

Wiem,być może sobie pomyślisz czemu to mówię, albo po co ci "prawie kazanie" czy jak to zwać? Bo wiem jak się czujesz, a kto lepiej zrozumie osobę z problemami, jak nie ta z identycznymi?

 

Nie wiem co więcej dodać... jeśli chcesz, pozostań tutaj... jeśli nie...pozostaje mi życzyć ci powodzenia... (nie doszukuj się tu ironii - mówię to szczerze).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żal to mam do tego, że mam swój wątek. Niestety na forum opcja kasowania własnych postów jest wyłączona (a u konkurencji jest włączona) i tylko niepotrzebnie robot Google zindeksował moje wpisy i w przyszłości potencjalny ktoś może skojarzyć niektóre fakty z moją osobą. Ale to tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i w przyszłości potencjalny ktoś może skojarzyć niektóre fakty z moją osobą.

Myslisz? Popatrz ile podobnych do Twojej historii na forum.

 

Trzeba się nauczyć zabijać wirusy w sobie przyzwyczajeniem - nikomu nic nie mówić, nie wylewać żali w sieci a wirusy wewnętrzne zabijać snem lub głośną muzyką ;-)

Mozna..ale kiedys tak sie skumuluja , ze Cie rozerwa od srodka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ellis, nie poddenerwowałeś mnie. Po prostu uważam, że trochę przesadziłeś, bagatelizując czyjś kompleks.

 

W jaki sposob walczysz?

 

Nie wiem czy dobrze się zrozumieliśmy. W tej walce chodziło mi o walkę o znajomości. Całę życie miałem problemy z nawiązywaniem kontaktu z innymi, dlatego robiłem wszystko, żeby utrzymać przy sobie ludzi, z którymi już udało mi się ten kontakt zawrzeć. Niestety, przez to, że byłem wobec tych ludzi miły, uprzejmy i uczynny, oni tylko mnie wykorzystywali i olewali jak nie byłem już potrzebny. :( Dopiero teraz na studiach poznałem osoby, które chciały ze mną od czasu do czasu trochę pobyć. Jednak depresja się rozhulała na całego, przez co oni też mnie zaczęli olewać... Widać mam być sam, bez znajomych... :cry:

 

Kazdemu sie wydaje ze jego sytuacja jest wyjatkowa i jego problem jest wyjatkowy :) Mnie tez sie tak wydawalo. Na codzien przebywam wsrod ludzi zaburzinych, chorych psychicznie i zdaje sobie sprawe ze kazdy ma swoja indywidualna historie. Wiem tez, ze kiedy przychodza ludzie na grupe DDA to kazdemu sie wydaje ze on jest inny niz reszta grupy a potem jakims cudem pomaga mu ta sama terapia co calej reszcie :) To nie chodzi o to jak bardzo pokrecona jest indywidualna historia tylko czy chcecie zmienic swoje zycie czy jednak boicie sie wyjsc z bagienka ktore was otacza.

 

I każdy ma rację. Sytuacja każdego jest wyjątkowa, a twierdzenie, że każdemu pomaga ta sama terapia jest przesadą. Terapie się tak przygotowane, żeby jak najbardziej poszerzyć ich przydatność. To co w danej terapii pomaga jednemu, drugiemu nie, no i vice versa. Dlatego po skończeniu CAŁEJ terapii większość czuje się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy dobrze się zrozumieliśmy. W tej walce chodziło mi o walkę o znajomości. Całę życie miałem problemy z nawiązywaniem kontaktu z innymi, dlatego robiłem wszystko, żeby utrzymać przy sobie ludzi, z którymi już udało mi się ten kontakt zawrzeć.

No to chyba sie nie zrozumielismy :) Gdybym miala problem z nawiazywaniem kontaktow to raczej probowalabym dojsc dlaczego, gdzie jest zrodlo tego problemu ? Bo inaczej bladzisz po omacku i konczy sie tak jak piszesz

oni tylko mnie wykorzystywali i olewali jak nie byłem już potrzebny

A tu sie nie zgodze

Niestety, przez to, że byłem wobec tych ludzi miły, uprzejmy i uczynny,

Nie sadze zeby to byl powod. Powodem moglo byc to, ze czuli, iz moga Cie nie szanowac.

Dopiero teraz na studiach poznałem osoby, które chciały ze mną od czasu do czasu trochę pobyć. Jednak depresja się rozhulała na całego, przez co oni też mnie zaczęli olewać...

Leczysz sie?

ytuacja każdego jest wyjątkowa, a twierdzenie, że każdemu pomaga ta sama terapia jest przesadą.

ej..nie napisalam ze kazdemu pomaga ta sama terapia :) Podalam konkretna grupe ..ludzi z syndromem DDA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, To niestety częste w dzisiejszych czasach, jesteś miły = "frajer" : /.Ja sam twierdzę że wykorzystywanie czyjejś uprzejmości zanadto to "wieśniactwo", ale cóż... różni są ludzie :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to chyba sie nie zrozumielismy :) Gdybym miala problem z nawiazywaniem kontaktow to raczej probowalabym dojsc dlaczego, gdzie jest zrodlo tego problemu ? Bo inaczej bladzisz po omacku i konczy sie tak jak piszesz

 

Dlaczego tak jest? Nieśmiałość, cholernie niska samoocena, zerowe poczucie własnej wartości, kompleksy.

 

A tu sie nie zgodze

 

To jak wytłumaczysz, to, że jak tylko chciałem gdzieś wyjść, proponowałem to, tamto, czy sramto, to w odpowiedzi słyszałem tylko odmowę? A jak pytałem kiedy im by pasowało gdzieś wyjść, to słyszałem "daj znać jak coś bedzię, wtedy się zobaczy".

 

Nie sadze zeby to byl powod. Powodem moglo byc to, ze czuli, iz moga Cie nie szanowac.

Na jedno wychodzi.

 

Leczysz sie?

 

Tak, od pół roku chodzę do psychiatry i psychologa. Niestety na terapię mogę sobie pozwolić dopiero w wakacje, bo nie stać mnie na płatne, a nie chcę finansowo obciążać jeszcze bardzie rodziców.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieśmiałość, cholernie niska samoocena, zerowe poczucie własnej wartości, kompleksy.

 

To tez sie nie wzielo znikad... cos w Twoim domu rodzinnym nie gralo. Takie rzeczy da sie leczyc na psychoterapii

 

To jak wytłumaczysz, to, że jak tylko chciałem gdzieś wyjść, proponowałem to, tamto, czy sramto, to w odpowiedzi słyszałem tylko odmowę? A jak pytałem kiedy im by pasowało gdzieś wyjść, to słyszałem "daj znać jak coś bedzię, wtedy się zobaczy".

moze uwazali ze jestes kiepskim towarzystwem.. mlodzi ludzie oceniaja bezlitosnie. Moze czuli ze Ci bardzo zalezy i nie musza sie starac o Twoje towarzystwo..moga olewac.

 

Niestety na terapię mogę sobie pozwolić dopiero w wakacje, bo nie stać mnie na płatne,

A co z NFZ? Sama chodzilam na refundowana i jestem bardzo zadowolona ze wspolpracy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzę do psychiatry i psychologa z NFZ. Psycholog doradza mi psychoterapię grupową, ale odbywa się ona na oddziale dziennym 5 razy w tygodniu, a na to nie mogę sobie pozwolić przez studia, dlatego dopiero w wakacje jest szansa. :( A przez... sam nie wiem przez co, boję się zapytać o psychoterapię indywidualną. :( Niestety, spotkania z psychologiem mam raz na 3-4 tygodnie, bo to NFZ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, spotkania z psychologiem mam raz na 3-4 tygodnie, bo to NFZ...

Ja z psychoterapeuta mialam raz w tygodniu. Chciala czesciej ale nie dalabym rady. Jechalam do niej ponad godzine w jedna strone wiec praktycznie caly dzien musialam poswiecic na wizyte bo czasami tak mialam dojazd ze bylam godzine wczesniej a potem godzine musialam czekac na pociag powrotny.

Psycholog doradza mi psychoterapię grupową,

swietna sprawa. Sama nie mialam okazji ale moj mezczyzna uczeszczal przez dwa lata. Bardzo duzo skorzystal ...o tym ze grupa sie zzyla i nadal utrzymuja kontakt i sie spotykaja nie musze pisac :) No ale oni mieli spotkania raz w tygodniu.

Gdybys mogl jednak poswiecic wakacje na oddzial dzienny byloby dobrze. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo duzo skorzystal ...o tym ze grupa sie zzyla i nadal utrzymuja kontakt i sie spotykaja nie musze pisac :)

 

I to jest chyba główny powód dlaczego psycholog chce mnie właśnie na terapię grupową wysłać, bo o indywidualnej prawie nie wspominała.

 

Gdybys mogl jednak poswiecic wakacje na oddzial dzienny byloby dobrze. :)

 

Nie mam znajomych z którymi mógłbym gdzieś wyjechać, więc czas mam. Boję się jednak strasznie... :cry: Nie jestem do tego przekonany. Nie potrafię rozmawiać o swoich problemach, boję się pokazywać łzy publicznie. Dużo łatwiej mówić mi o tym wszystkich dzięki klawiaturze i monitorowi. Poza tym ciężko mi obecnie zaufać innym, a jednak w takiej grupie muszę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marsal2, Czasem warto próbować się otworzyć na ludzi.. zwłaszcza (moim zdaniem - nie korzystałem) w takim miejscu jak terapia,ludzie z podobnymi problemami, łatwiej cie zrozumieją... przynajmniej powinni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię rozmawiać o swoich problemach,

Na pewno nie od razu bedziesz musial sie uzewnetrzniac :) A kiedy posluchasz o problemach ludzi z grupy to przyjdzie samo i wywalisz co Ci lezy na sercu bez oporu. W grupie terapeutycznej sa zupelnie inne relacje niz w jakiejkolwiek innej grupie. To cos jak forum ludzi z podobnymi problemami. Nikogo to nie dziwi i wszyscy rozumieja.

Poza tym ciężko mi obecnie zaufać innym, a jednak w takiej grupie muszę...

Sam zdecydujesz kiedy przyjdzie ten moment :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otóż i to... żyć się da prawie zawsze, że żywot będzie pusty i praktycznie niesatysfakcjonujący w żaden sposób - to 2 kwestia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś musi nie mieć życia żeby życie mogli mieć inni. Jedni całe życie poświęcają nauce, drudzy pracy, trzeci melanżowaniu a czwarci nienawiści do ludzi i świata. Może to nie choroby (bo teraz na wszystko jest oznaczenie w księdze mądrości) tylko taki los. W sumie ja w przypadku swoim się już pogodziłem z tym, że nie oczekuje nic od płci przeciwnej / życia z kimś. Wszystko stawiam na zawodzie i mój cel jest taki, żeby być możliwie jak najlepszym w tym co chcę robić + dodatkowo udzielać się na forach branżowych i pomagać ludziom rozwiązywać problemy. Ale od płci przeciwnej już raczej nic nie oczekuję - przez 5 lat pogląd na tyle mi się zmienił, że oschłość w kierunku dziewczyn / kobiet tak narasta, że staje się już normalnością i przyzwyczajeniem. Chyba, że jakiejś się będzie chciało walczyć bo inicjatywa z mojej strony jest niemożliwa.

 

PS. Cywilizacja zaprojektowana przez psychopatów

 

Zostaliśmy nauczeni widzieć świat przez pryzmat lęku i żądzy. Strach, stanowiący łatwy środek kontroli, w połączeniu z pożądaniem tworzy filtr – lęk przed stratą. Społeczeństwa bojące się straty kierują się potrzebą bezpieczeństwa, a nie możliwości. Paranoicznie obawiamy się porażki, krytyki i odrzucenia. Wolimy być statyczni i bierni, by nie naruszyć status quo. Przez to wyrastają w nas takie odczucia jak gniew, smutek, złość, zazdrość, zwątpienie i bezsilność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bomba21, jeżeli, żyjesz i nie czerpiesz z tego przyjemności, to oznacza, że nie żyjesz, po prostu egzystujesz, a to nie jest życie.

 

Candy14, ja to sobie już wmówiłem. A ostatnia moja "historia miłosna" jedynie mnie w tym utwierdziła... :( Jednak pomimo tego, że nie wierzę, baa, jestem pewny, że zawsze będę sam, chcę, marzę o tym, żeby mieć kogoś kto mnie pokocha. Nie potrafię się pogodzić z myślą, że będę sam, panicznie boję się samotności. Brzmi to pewnie bezsensownie, ale tak jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×