Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związki...


iman

Rekomendowane odpowiedzi

Rozumiem, że to musi być straszne, współczuje. To co powiem może być banalne, bo jak można po 3 miesiacach malzenstwa, a tym bardziej po 5 latach chodzenia kogos zostawic, ale nie marnuj sobie zycia, jesli tak to ma wygladac. Moze czeka na ciebie prawdziwa milosc? Ja mialam chlopakow, zaden tak naprawde mnie nie kochal (co najwyzej jak siostre), a ja jednak nadal mam nadzieje, ze znajde Kogos.

 

Wczesniej jednak proponuje szczera rozmowe, moze on ma teraz jakies problemy i dlatego jest taki drazliwy? Ja tez czasem jestem niemila dla osob, ktore kocham (zasluga leku przed bliskoscia i borderline), a mimo to sa dla mnie wazne. Moze uda ci sie go namowic na wspolna terapie.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka,tylko spokojnie.Wiesz,że istnieje coś takiego jak "docieranie się"po ślubie.Pomyśl tylko-dwoje różnych ludzi zaczyna zupełnie samodzielne i odpowiedzialne życie pod wspólnym dachem.Wszystko wali im się na głowę.Nie jest już tak kolorowo,bo praca,bo pieniadze,bo kłopoty i jeszcze dodatkowo jedno cierpi na nerwicę.To jest norma,że szczególnie na początku małżeństwa ludzie nie potrafią się dogadać,bo co nieco ich przerasta.Powoli,wszystko się ułoży,tylko trzeba dobrej woli obu stron.Zadbaj przede wszystkim o siebie,lecz się i...licz na swoje siły.Porozmawiaj też z mężem ale nie w kłótni i wzajemnym oskarżaniu,tylko zapytaj,czego on oczekuje z twojej strony,powiedz mu,czego ty oczekujesz od niego i że oboje musicie pójść na kompromis,bo bez tego się nie dogadacie.Małżeństwo,to jest w pewnym sensie wieczna ofiara na rzecz drugiej osoby,tylko musi to być ofiara obustronna i przynosząca satysfakcję obu stronom.Zachęcam cię do KONKRETNEJ ROZMOWY I PAMIĘTAJ-FACETOWI TRZEBA WYKŁADAĆ KAWĘ NA ŁAWĘ,JASNO I ZWIĘŹLE.Niczego bardziej nie nawidzą,niż domyślania się,o co jej chodziło.Prostu i z mostu-tylko na spokjojnie.Będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Docieranie się to jedno, ale traktowanie drugiej osoby jak śmiecia, agresja to coś czego nie wyobrażam sobie w związku.

Stanowczo bym powiedziała czego sobie nie życzę, popróbowała porozmawiać, ale:

nikt nie sasługuje na takie traktowanie i Ty też z pewnością nie. Nie ma tu Twojej winy, powinnaś mieć faceta który będzie Cię szanował z którym przejdziesz przez życie, który będzie oparciem w trudnych chwilach.

No właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka - oj niedobrze, niedobrze. Musisz jak najszybciej wyjaśnić tę sytuację. Wygląda tak jakby się coś Twojemu mężowi nie podobało. Mam nadzieję, że to nie jest schemat -" po ślubie puszczają hamulce i człowiek pokazuje prawdziwe oblicze". Jesteście krótko po ślubie. Myśle że jak na razie to o rozwodzie nie ma co myśleć. Trzeba porozmawiać z mężem i powiedzieć jedno drugiemu co go boli i o co chodzi. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Jedno jest pewne nie wolno sobie pozwolić żeby ktoś traktował nas w taki sposób. Nie po to ludzie się pobierają żeby jedno nad drugim się znęcało, czy traktowało go jak swoją własność. Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni i że się dogadacie czego życzę Ci z całego serca. Trzymam za Ciebie kciuki. Powodzenia. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że mogę się tak wtrącić z moją historią...

 

Poznałam chłopaka 2 lata temu, 1,5 roku temu spotkaliśmy się parę razy, cos ewidentnie między nami było, ale jakoś "się rozeszło". Nie mogliśmy się jakoś umówić, myślalam że mu na mnie nie zależy i przestałam się odzywać.

 

Przez te półtora roku spotkałam wielu fajnych facetów, ale w żadnym się nie zakochałam. W końcu uświadomiłam sobie, jak bardzo mi go brakowało i zadzwoniłam do niego. Spotkaliśmy się i okazało się, że obydwoje chcemy tego samego. Teraz jesteśmy razem. Byliśmy absolutnie szczerzy, powiedzieliśmy sobie wszystko, nawet to czego się boimy.

 

Zdaję sobie sprawę, że on może mieć nawet większe problemy sam ze sobą niż ja. Boję się, że będziemy sobie sami kładli kłody pod nogi. Tak samo możemy się na wzajem wykończyć jak i połączyć siły i razem dać sobie radę. Jednak to po raz pierwszy usłyszałam od kogoś, że mnie kocha i mogłam mu z czystym sumieniem odpowiedzieć to samo.

 

Powiedzieliśy sobie wszystko... ale może jedną rzecz powiedziałam mu niewyraźnie? Że kiedy nie będzie dzwonił ani odbierał telefonów (np. przez kilka dni) ja będę przerażona, trudno mi będzie wierzyć, że jesteśmy razem i będę się budzić nad ranem myśląc, że już go więcej nie zobaczę (i inne objawy lękowe).

 

Dalej czekam na telefon.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myśle Amy Lee , że jeśli potraficie szczerze rozmawiać powinnaś powiedzieć mu o wszystkich lękach. choćbyś powtarzała to po raz drugi... ja też na początku mojego związku bałam się, że jeśli nie zadzwonił , nie pisał to chciał mnie zostawić.... teraz po ośmiu miesiącach jest inaczej. mam natrętne myśli co do tego czy go kocham. i to jest jeszcze gorsze :(

 

pozdrawiam i życze powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja przechodzę na celibat, bo cały czas robie te same błędy i odbija się to na mnie mocno.

 

Wkurza mnie to, że się zbyt szybko przywiazuję- nie jest to żadna miłość- ale wystarczy jakikolwiek kontakt fizyczny przez powiedzmy jeden wieczór, ba! głupie trzymanie za rękę trochę dłuższe, a ja od razu jestem już przyklejona emocjonalnie.

 

Noł, może trafi się kiedyś jakaś pozłacana jednostka, która też się przywiąże, a nie będzie się przyjaźnić z daleka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bad Girl, ja też jestem przekonana, że muszę mu o tym powiedzieć, tylko że nie wiem, kiedy będę z nim rozmawiać, skoro teraz zupełnie nie mogę się z nim skontaktować. To paraliżuje.

 

Boję się też, że jeżeli jemu na prawdę na mnie zależy, ale nie potrafi sobie z tym poradzić, to znaczy, że potrzebuje psychologa dużo bardziej niż ja. Wiem, że ja mogę dać mu dużo wsparcia, ale tylko wtedy kiedy sama stoję na nogach, a nie boję się tak bardzo :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co dokładnie dolega twojemu chłopakowi Amy Lee? też ma nerwice lękową? Jeśli oboje macie podobne problemy to myśle, że z czasem sie zrozumiecie.... dacie sobie bardzo dużo wsparcia.

i głowa do góry! myśle, że sobie poradzicie.

A jeśli twój chłopak potrzebuje psychologa to sprobuj go na to namówić (chociaz do facetów czasem bardzo ciężko dochodzi to, że potrzebują pomocy. przynajmniej wiem to z własnego doświadczenia).

jeśli po tak długim czasie znowu jesteście razem, to wierze że wszystko jesteście w stanie przetrwać. i tego się trzymaj :)

 

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co dokładnie dolega twojemu chłopakowi Amy Lee? też ma nerwice lękową?

Wiesz, ja nawet sama nie wiem, czy mam nerwicę, ale niektóre objawy wyglądają znajomo. Jeśli o niego chodzi, to nie wiem, co mu może być, ale faktem jest, że jego mama umarła jak był mały, ojciec w tym roku wyjechał za granicę, a on teraz siedzi sam i rozmyśla, co zrobić ze swoim życiem, ale oczywiście nie bierze pod uwagę najprostszych rozwiązań... i jeszcze bardzo chce przed czymś uciec, tylko sam nie wie przed czym.

 

Swoją drogą, chyba nie trudno zrozumieć, że jeśli ktoś mówi mi, że mnie kocha, że czuje się kochany i chce być ze mną na stałe, a potem przez parę dni nie mogę się do niego dodzwonić (jutro są jego urodziny...), to na prawdę tracę grunt pod nogami. Większość ludzi by się tak poczuła, a co dopiero ja.

Dodano:

Skontaktowałam się z kuzynką i wygląda na to, że znowu te jego problemy z kręgosłupem... pewnie nie chce się przede mną przyznać, że jest w kiepskim stanie i ledwie może się ruszać, w to akurat mogę uwierzyć. Nie będę się bawić w siostrę samarytankę bosą (ani tak jak mu obiecałam nie będę mu zastępować mamy), ale wiem, że skoro jesteśmy razem to mam możliwość i pełne prawo wykonać jakiś ruch (np. stanąć u niego w drzwiach z całą rodziną, lekarzem, i strażą pożarną), jeżeli tylko będę miała podstawy się o niego martwić. Ale jako, że się wypłakałam i zrobiłam trochę szumu chyba dam radę iść spokojnie spać i wpaść na jakiś lepszy pomysł jutro.

 

Czy to jest duże świńswo i egoizm jeżeli świadomość/zmartwienie "BARDZO CHORY" działa na mnie uspokajająco ponieważ oddala obawę "NIE ZALEŻY MU NA MNIE"? :oops:

I jeszcze...

on ma w ten weekend egzaminy i przynjmniej kuzynka wierzy, że on się do mnie odezwie, jak już będzie po wszystkim. Ciężko mi zrozumieć kogoś, kto tak się boi porażki, a jednak sam utrudnia sobie życie. Sami wiecie, jak ciężko jest z kimś, kto raczej nie chce sobie pomóc.

 

Dalej czekam na telefon.

 

Ale próbuję czuć się wolna. Za miłość przecież nie płaci się całym życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

po raz pierwszy jestem na forum. Moje leki i moja nerwica sięga okresu dzieciństwa, ale tak na dobre zaczeła mi ytrudniać zycie około 1-2 lat temu, początkowo byly to sporadyczne lęki w okreslonych miejscach a teraz niestety prawie wszedzie i prawie zawsze. Chodzę na terapię i zaczynam doszukiwac sie przyczyn, przez które jestem w takim stanie. i oto co mi przyszło do głowy:

 

jestem w stałym zwiazku od 4 lat, moj chlopak jest bardzo dobry dla mnie szanuje mnie docenia oraz kocha, spedzam z nim duzo czasu, dobrze sie czuje z nim, moze az za dobrze....i moze to jest problem- moze jestem tak uzalezniona od niego ze nie potrafie juz sama dobrze funkcjonowac....

 

ciekawe jakie jest wasze zdznie na ten temat...

 

pozdrawiam wszytskich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Czesia. No nie, nie zgadzam się z Tobą. Myślę że przyczyna leży gdzie indziej. Masz dobrego, kochającego chłopaka to dlaczego z jego powodu miałabyś poczuć się gorzej.

Moje leki i moja nerwica sięga okresu dzieciństwa
I myślę że tu trzeba poszperać i poszukać przyczyny. Terapia napewno Ci w tym pomoże. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Gracją

Przez dziesięć lat nie zagrzałam miejsca nigdzie i z nikim. Po trzech miesiącach do góra roku po prostu uciekałam. Z nikim się nie żegnałam anie nic nie tłumaczyłam. Dlaczego? Bo myślałam podobnie jak Ty Czesia.

Straciłam w ten sposób wielu cennych przyjaciół i towarzyszów życia. Myślałam sobie, że to co dobre nie może długo trwać. Że to nie to skoro nadal czuję się źle psychicznie i sobie nie radzę ze sobą samą.

Po latach parę znajomości z tamtych lat udało mi się reaktywować ale wielu już nie i bardzo mi przykro z tego powodu. Odkryłam bowiem, że to nie oni byli winni moich problemów. Że nawet się z nimi nie dzieliłam nimi. Przyczyna moich problemów natomiast leżała w wydarzeniach z dzieciństwa, a więc nic nie miały one wspólnego z tamtymi wspaniałymi ludźmi.

Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję przeprosić za to jak postąpiłam tych, których jeszcze nie zdążyłam przeprosić.

Nie uciekaj od swojego chłopaka. I pozwól sobie być szczęśliwą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mało kto jest przystosowany do tego, żeby być całkiem sam. Niektórzy ludzie są częścią naszego życia i nie warto ich od siebie odrywać. Przywiązanie przecież nie musi oznaczać uzależnienia od drugiej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na swoim przykładnie moge napisać, że "depresja" badz to cos co jest jego imitacją - czesto niszczy lub uodparnia... Jesli jest prawdziwe uczucie i partner ma ODROBINE cierpliwosci... - mozna to wspólnie przejsc... ale wyrzuty sumienia drugiej osoby..? Bezcenne :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z racji swojego borderline raz lgne do ludzi, raz przed nimi uciekam. Ciekawe jak to bedzie w zwiazku :)))))

To zdecydowanie jest bardzo duże utrudnienie :? Brzmi znajomo, tak :roll:

 

Moim zdaniem stały związek, w który jest miłość działa tak jak relacje w rodzinie, czyli zwykle jako wsparcie. Bez partnera też sobie czlowiek jakoś radzi (czasem). Ale nic, absolutnie nic, tak nie nakręca nerwicy jak niepewna sytuacja. Pogłębia wszystkie objawy i wywleka na wierzch nowe...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cinnamon i Amy-

 

mam taki sam instynkt.

 

Alko bo ja dążę, albo uciekam.

tak samo zastanawiam się jakby to było w związku.

 

jeżeli chodzi o znajomości- znaczne utrudnienie, dlatego występuję stadnie, zaprzyjaźniam się stadnie, bo nie chcę mieć relacji z osobami na które predzej czy później wypuszczę przeciwciała. Albo ja ucieknę albo owa osoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam już wszystkiego dość :( po prostu nie wytrzymam tak dalej dlaczego kocham człowieka który tak mnie olewa. Dziś na opisie miał ""Czemu że wszystkich pragnień na świecie wybrałem Ciebie (...) Połóż mnie na swym ramieniu, proszę połóż jak pieczęć na sercu. Poczuj smak mego pragnienia jak pieczęć pieczęć, proszę połóż mnie..." Ignis...:*" jak sie zapytałam co to ma znaczyć to mi napisał że tylko ją pociesza, może przesadzam ale jakoś ta mi się nie wydaje...pomóżcie mi proszę, nie umiem nic zrobić, ani z nim zerwać ani nic, umiem tylko tłumić to wszystko w sobie, za bardzo go kocham

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tłumienie emocji to nie wyjście. Porozmawiaj z nim. On nie może Cię tak traktować i Ty nie daj się tak traktować. Nie myśl tylko sercem, zacznij myśłeć rozumem. Pomyśl co Cię czeka w takim związku. Do czego to prowadzi. Musisz zadbać o siebie. Nikt za Ciebie tego nie zrobi. Kochasz go to pewne , ale czy też nie uzależniłaś się od niego. Myślę że pomogła by ci rozmowa z psychologiem. Może spojrzałabyś wtedy na to wszystko innym okiem. Powodzenia . Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak kazdy wiemy ze takie sprawy sa na ogol trudne :( Moze powinnas w jakis sposob pokazac mu ze nie jestes dziewczyna ktora pozwolilaby mu soba pomiatac :!: Spraw by to on biegal do ciebie jak pies jesli cie kocha zrobisz z niego pieska jesli nie to znaczy ze nie byl ten :?:

Teraz jestes zraniona,slaba wiem ze to chyba niemozliwe ale wszystko zalezy od ciebie...Jezeli podejrzewasz ze on cie zdradza to porozmawiaj z nim lub wypytaj sie kogos...To naprawde dobra rada bo jesli to co podejrzewasz okaze sie bledem stwierdzisz z jestes poprostu przewrazliwiona...

GRACJA pisze wielka racje w swoim poscie :!: daj mu do zrozumienia ze nie jestes jedna z tych pustych dziewczyn..Pokaz mu ze masz jakas wartosc i zasady ktorych nikt nie moze przekroczyc...Mysl o sobie..PAMIETAJ NIE TEN TO ZNAJDZIE SIE INNY :!: Ktos gdzies czeka na ciebie ukryty na tym swiecie,ktos kto za ciebie dalby sie pokroic..a ty raniisz siebie z powodu nedznego kolesia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smuteczku12, tak sobie pomyslalam - pisalas wczesniej, ze ten chlopak

powatarza Ci ze Cie kocha...Wiesz, on wyraznie nie wie co to znaczy kogos

kochac. Nie sztuka jest wydukac kilka slow, tymb ardziej ze widzisz

iz wymagasz wiecej - a masz prawo tego zadac!

 

Przemysl czy dla tych kilku slow warto sie tak meczyc?

Zaslugujesz na duzo wiecej.

 

Pozdrawiam cieplascie

 

_____________

Blog

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochasz go to pewne , ale czy też nie uzależniłaś się od niego.

Swoją drogą, czy da się odróżnić miłość od uzależnienia czy też może od uczucia, które się tylko wydaje być?

 

[ja tak tylko retorycznie]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×