Skocz do zawartości
Nerwica.com

O tym zwykle się nie mówi.


Rekomendowane odpowiedzi

nie da się tak po prostu cofnąć niktórych rzeczy ani zmusić się do tego by o tym nie myśleć

 

nie da się cofnąć czasu, ale da się, żyć z tym i nieźle sobie radzić.

Można nauczyć się tak funkcjonować, by każde wspomnienie nie rujnowało nas od środka. By myśl czy rozmowa z kimś na kojarzące się tematy, obraz z tlewizora, czyjś żart, nie wywracały wszystkiego do góry nogami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie da się tak po prostu cofnąć niktórych rzeczy ani zmusić się do tego by o tym nie myśleć

 

nie da się cofnąć czasu, ale da się, żyć z tym i nieźle sobie radzić.

Można nauczyć się tak funkcjonować, by każde wspomnienie nie rujnowało nas od środka. By myśl czy rozmowa z kimś na kojarzące się tematy, obraz z tlewizora, czyjś żart, nie wywracały wszystkiego do góry nogami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bliska dla mnie osoba była molestowana przez ojczyma...

Zgadzam sie z tematem "O tym zwykle się nie mówi. " faktycznie nic o tym nie mówiła dusiła to w sobie ale wkoncu sie przełamała...

Ten jej strach lęk do tego agorafobia nie zapowiadalo sie cudownie...

Z dnia na dzien widze jednak ze jest coraz lepiej powoli zaczynaja znikac bariery które nas dzieliły budujemy miedzy soba zaufanie które jest bezcenne.Warto warto sie starać i nie mozna sie poddawac najgorsza jest samotnosc i brak wyrozumialosci ze strony innych.

 

Nie mozna milczc bo zrujnujemy sie psychicznie.

 

Martusia jestem pełen podziwu dla twojej siły swoimi postami otworzyłaś mi oczy na problem jakim jest molestowanie warto o tym mówic a nie milczec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bliska dla mnie osoba była molestowana przez ojczyma...

Zgadzam sie z tematem "O tym zwykle się nie mówi. " faktycznie nic o tym nie mówiła dusiła to w sobie ale wkoncu sie przełamała...

Ten jej strach lęk do tego agorafobia nie zapowiadalo sie cudownie...

Z dnia na dzien widze jednak ze jest coraz lepiej powoli zaczynaja znikac bariery które nas dzieliły budujemy miedzy soba zaufanie które jest bezcenne.Warto warto sie starać i nie mozna sie poddawac najgorsza jest samotnosc i brak wyrozumialosci ze strony innych.

 

Nie mozna milczc bo zrujnujemy sie psychicznie.

 

Martusia jestem pełen podziwu dla twojej siły swoimi postami otworzyłaś mi oczy na problem jakim jest molestowanie warto o tym mówic a nie milczec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie.

Nikt nie zrozumie, kto tego nie przeżył na własnej skórze.

Przykre.

 

Tego też nie lubię w psychiatrach i psychologach, którzy mówią, że wiedzą jak to boli.

Guzik, nic nie wiedzą ..... i leków też nie potrafią dobrać.

 

racja osobiscie mam wrazenie ze na moje terapii to glownie oni zyskali zupelne zero zaangazowania

 

ptsd to w polsce prawie wiedza tajemna dla srodowiska psychiatrow edukowanych zgodbnie ze schematami z lat 70atych leczenie depresji nie tylko lekami to szczyt mozliwosci niestety -o jakimkolwiek pochyleniu sie nad pacjetem nawte w tzw. "terapii indywidualne:" (ktorej tez nie umieja prowadzic - zachowuja sie jakby prwadzili badania socjologiczne a nie chcieli dotrzec do pacjeta, pomijam juz aspekt ze bawia sie za moje pieniadze bo to akurat najmniejsza strata)

 

p.s lubie cie Martusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martusiu, jak sobie z tym poradziłaś. Czy rozmowa przy stole o której wspominasz byla dla Ciebie oczyszczeniem, czy mama Cię wsparła? Pytam nie bez kozery. POzdrawiam Cię serdecznie (jeśli nie chcesz mówić wprost, to zapraszam na moje pw).

 

Bibi, przecztałam Twoje stare posty i zmartwiałam. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co przeźyłaś. Chciałabym wiedzieć jak sobie radzisz, czy wstręt do seksu pozostał i czy masz kogoś bliskiego. Ściskam serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

korres1 witaj :)

Wiesz co....znalazłam wspaniałą osobę :) jesteśmy 4 miesiace ze sobą :) i jest silna ochota na sex mmmmmmmmmmmmmmm i to jaka :)))) :P:oops::P Ale on narazie nie może :( bierze tak silne psychotropy, że niestety nie-mo-że :( Nie wiem co będzie jeżeli kiedyś będzie mógł i jednak będzie to dla mnie wstręt..nie wiem...

Ale jak narazie, może z poczucia bezpieczeństwa...bo nie możemy iść na całość jest niesamowite napięcie i jest super :)

z całą pewnością mogę stwierdzić że nie jestem aseksualna :))))))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bibi gratuluje, tez kogos poznalem i tez jestesmy razem jest cudownie. Wychodze z choroby odzywam. Roznica jest taka ze ona nie jest nerowskiem , ma normalna rodzine wszystko poukladane. Osobiscie nie jestem pewny czy to dobry pomysl aby 2 chore osoby sie z soba wiazaley lecz 3mam za was kciuki

 

powodzonka !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, w tym dzisiejszym świecie nawet najprostsze czynności wiążą się z ryzykiem :D Co do tego, czy dwoje nerwicowców powinno się wiązać, to chyba nie zgadzam się z piermem. Ponadto, przecież z takiego związku może się urodzić zupełnie nieznerwicowany bobas... Czego Wam życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech, w tym dzisiejszym świecie nawet najprostsze czynności wiążą się z ryzykiem :D Co do tego, czy dwoje nerwicowców powinno się wiązać, to chyba nie zgadzam się z piermem. Ponadto, przecież z takiego związku może się urodzić zupełnie nieznerwicowany bobas... Czego Wam życzę.

 

 

nie napisalem nie powinni sie wiazac. Osobiscie uwazam ze dla mnie (mnie) nie byloby to dobre rozwiazanie bo teraz gdy jestem z osoba ktora miala w miare normalne dziecinstwo widze jak ogromne szkody w mojej psychice wyrzadzili moi bezmysli i egoistyczni rodzice (o innych rzeczach jak np. pstd nie wspominajac)

 

raz jeszcze powodzonka !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bozeeeeeeeeeee dlaczego ja na ten temat trafilam o rok za pozno?! u mnie jednym z powodow terazniejszego stanu zdrowia psychicznego bylo cos w rodzaju tego co opisalyscie powyzej... w marcu ubieglego roku facet w ktorym bylam totalnie zakochana (bylam z nim 6 raz w ciagu 2 lat - 6 i ostatni) po wyznaniu mi milosci, na drugi dzien, calowal sie z inna panienką. ledwo co pamietam tamten dzien, jakbym byla pijana. w domu byla masakra bo rodzice chcieli sie rozwodzic. moja babka dobijala klina i wyskoczyla na mnei ze slowami ze szmace matke a qqrrrrrrwa mac cale zycie robila jej kolo dupy mowiac wlasnemu dziecku ze je podmieniono w szpitalu! (caly zyciorys mojej matki znam na pamiec, jest DDA a ja mam syndrom dziecka-partnera i dziecka-bohatera wg mojej pani psycholog i mojego psychiatry) i stwierdzilam ze to bylo przegiecie. wracalm do domu kolo 1 w nocy, pozniej tez, codziennie, rok wczesniej przed tym lykalam propranolol i tyo byl moj pierwszy kontakt z lekiem na uspokojenie, nie wliczajac jakichs melisali yhh, zaczelam pic jak cholera. tanie wino z biedronki, za 3 zlote, jakby wodke przepijac wisniowym kisielem, gówno najwieksze.... pilam z kolegami, a raczej pseudokolegami, z bylym chlopakiem. chcialam po pierwsze zwrocic uwage rodzicow: "halo, ja do cholery cierpie jak was takich widze!", po drugie dowiedzialam sie rownoczesnie ze mam hiperprolaktynemie i po tej wiadomosci myslalm ze zwariuje bo poltora roku wczesniej wyleczylam cyste na jajniku i juz wszystko bylo mi obojetne jak wiedzialam ze moja milosc zostala zdeptana( o czym pisalam powyzej). no i zaczelo sie.. urwane filmy. 2 razy. siniaki na calym ciele i odrapane plecy. a mowili mi: mozesz mi wszystko powiedziec, nie martw sie, bedzie dobrze, chodz na piwo pojdziemy i sie wyzalisz. i qrwa super... ADMIN, nie zabanuj mnie za przeklenstwa plissssssssss! i oni obaj sie mną bawili przez 2 tygodnie. dopiero jak wrocilam do domu nawalona trawą i pijana w 4 dupy jak nie w 5 to moi rodzice sie opamietali. i juz bylo dobrze. i jest do tej pory. ale ja przez rok chodzilam z tym wszystkim w sercu,. czulam sie jak szmata. nie chodzilam do spowiedzi bo balam sie ze ksiadz mi nie da rozgrzeszenia, bo tak wychowali mnei rodzice. i co? w kocnu poszlam. otworzylam nowy rozdzial w zyciu z facetem ktory mnie kocha ale cholera jasna lecze sie na depresje i ostre zaburzenia nerwicowe i co chwile okazuje sie ze nie ide na leki. ale jakos musze znalezc w sobie sile ze z tego wyjde choc ostatnio jest coraz gorzej.. po prostu boje sie samej siebie bez leków... ciezko mi zaufac do samego konca mojemu facetowi, tzn ufam mu ale to taki strach ze jednak cos sie stanie, ze mnei opusci.. bo duzo dostalam w dupe od zycia.. ale nie czas na to teraz..

 

pozdrowiam:))))))))))))))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że sobie poradziłam z tym cholerstwem. Ale jest pewne ale. Dwa latka temu jakoś tak zaczęłam wychodzić z tego. Przeszłam terapię kierunkową związaną z Zespołem Stresu Pourazowego. Dotyczyła wydarzeń z dzieciństwa: ojciec mnie gwałcił.

Rezultat był dla mnie totalnym zaskoczeniem: nie chodziło o ojca. Chodziło o matkę. Miałam do niej żal, że mnie nie obroniła. Całe dotychczasowe życie to jeden wielki koszmar. Ze skrajności do skrajności. Co tu wiele pisać, sami wiecie jak to jest.

Ale sie z tym uporałam.

Mija 2 roczek od tego uporania i mam coraz więcej wątpliwości, co do słuszności mojego leczenia. Po co właściwie ja się z tego wyleczyłam? Żeby wpaść w depresję? Bo nie potrafię inaczej żyć? A skąd mam wiedzieć jak żyć? Dotychczas może żyłam w błędzie i zakłamaniu, w nienawiści do samej siebie itp. ale przynajmniej wiedziałam, jak reagować w danej sytuacji, co myśleć o tym czy o tamtym, jak wytłumaczyć sobie to czy siamto.

A teraz? Mam w głowie coraz większy bałagan. Coraz częściej sięgam do "starych" zachować bo po prostu nie mam zielonego pojęcia co zrobić. Skąd mam wiedzieć co jest słuszne a co nie, skoro całe moje dotychczasowe życie było jednym wielkim kłamstwem??? Czy nie lepiej było mi żyć nadal w tym zakłamaniu???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może jednak nie do końca poradziłaś sobie z tym problemem. Może tak Ci się tylko wydawało. Czy wybaczyłaś rodzicom, czy wybaczyłaś sobie? Dlaczego masz w głowie bałagan. Te pustkę trzeba czyms zapełnic -czymś pozytywnym. to co było zostaw za sobą, żyj tym co jest tu i teraz. Kłamstwo było i juz go nie ma , Teraz nadszedł czas oczyszczenia, wyzwolenia się od starych zachowań. Zostaw to cholerstwo i zajmij się sobą -nową sobą.

Czy nie lepiej było mi żyć nadal w tym zakłamaniu???
- nie , nie lepiej. Zakłamanie wyniszcza człowieka, wyżera go od środka, mąci mózg. Tylko prawda może nas wyzwolić. Pozdrawiam

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:13 am ]

To może jednak nie do końca poradziłaś sobie z tym problemem. Może tak Ci się tylko wydawało. Czy wybaczyłaś rodzicom, czy wybaczyłaś sobie? Dlaczego masz w głowie bałagan. Te pustkę trzeba czyms zapełnic -czymś pozytywnym. to co było zostaw za sobą, żyj tym co jest tu i teraz. Kłamstwo było i juz go nie ma , Teraz nadszedł czas oczyszczenia, wyzwolenia się od starych zachowań. Zostaw to cholerstwo i zajmij się sobą -nową sobą.

Czy nie lepiej było mi żyć nadal w tym zakłamaniu???
- nie , nie lepiej. Zakłamanie wyniszcza człowieka, wyżera go od środka, mąci mózg. Tylko prawda może nas wyzwolić. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, wybaczyłam rodzicom. Układa mi się z nimi teraz naprawdę dobrze, nawet z ojcem. Nie czuję w sobie żalu ani do nich ani do siebie. Szczerze.

Chyba za bardzo się "oczyściłam". Czy coś takiego jest możliwe?

Chyba nie bardzo ufam sobie. Obawiam się, że znowu wpakuję się w jakieś gówno (sor.), że zawale to co osiągnęłam. Staram się myśleć pozytywnie ale jakoś nie potrafię cieszyć się teraźniejszością. A może za bardzo się staram?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:17 pm ]

P.S. Tak bardzo chcę żyć inaczej - lepiej, że we wszystkim dopatruje się podobieństwa z przeszłością. Powoduje to nieustanne konflikty pomiędzy mną a moim chłopakiem. On powolutku już przy mnie wysiada. Ale ja jestem zdania, że wolę być sama do końca życia, niż żyć w takim piekle jak kiedyś...

Przesadzam?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi przesadzasz. nie mozesz zakladac ze ze strony Twojego chlopaka spotka Cie krzywda podobna do tej ktora spotkala Cie w przyszlosci, bo w ten sposob nigdy nie bedziesz szczesliwa i zranisz kogos kto naprawde CIe pokochal. wiem, ze przeszlosc wraca. ja kiedys zostalam niemal zgwałcona, 2 razy. jesli chcesz cos o tym przeczytac zobacz moje posty. potem facet ktory mnie wyciagnal z dolka - wykorzystal mnie i wyjechal. teraz jestem z kims kto daje mi sile i szczescie. prawie pol roku. na poczatku ciezko mi bylo nie patrzec na niego tak jak na innych facetow. ale wiem ze go to ranilo. znajdz w swoim mezczyznie - jesli potrafisz i jesli to mozliwe- azyl od wszystkiego i wszystkich. nie mysl ze znowu sie wpakujesz w jakies gowno, bo czlowiek myslac o sobie w negatywny sposob sam doprowadza do tego ze w zyciu mu sie nie uklada. musisz myslec o sobie takiej jaką chcesz byc, a nie jaka jestes. wtedy bedziesz podswiadomie dążyła do tego by się taką stać. powtarzaj sobie: jestem piękna, mądra i inteligentna. mowie Ci. i musisz wierzyc i miec nadzieje.

Pozdrawiam:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiaq88 nic tylko pozazdrościć optymizmu i odwagi.

Zastanawiam się, dlaczego temat PTSD jest taki trudny. Gdzieś w środku, we mnie jest tyle rzeczy które chciałabym na ten temat powiedzieć, ale nie potrafię tego wydobyć.

Czy Wam też się tak wydaje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutna...:czy nie czujesz się lepiej kiedy wyrzucasz to z siebie?dlaczego z góry nastawiasz się na nie?! przecież to od nas zależy co się z nami dzieje(przynajmniej emocjonalnie w dużej mierze).Dlaczego patrzysz jak ucieka Ci życie i pozwalasz na to?Nie znamy się, wierzę jednak, że przeżywasz w każdy momencie koszmar.

Ale tak nie musi być! Walcz.

bibi:Bardzo współczuję, nie wiem co napisac, poza tym, że rozumiem.

Ja nie zostałam zgwalcona, nie dwa razy.Boże, jest mi bardzo przykro.

Po tamtej sytuacji mialam różne myśli, pomysły (naćpać się ,umrzeć),

udało się bez tego, ale po gwałcie nie dałabym sobie rady.

Pozazdrościć siły.

 

kolejna osoba wygadująca bzdury

 

to jac yjesteśmy zalezy od genów i wychowania, masz kiepski geny i kiepsko cie wychowano to jesteś kiepski i tyle - nic od ciebie nie zależy ...

 

nie istnieje nic takiego jak wolna wola, gdyby istniało - nie byłoby neuroz ... bo wolna wola panowałaby nad każdym z objawów ..

 

jak CI siettrzęsaręce gdy masz dotknąć małęgo dziecka (boisz się, żejesteś pedofilem) t onic na t onie poradzisz ...

 

kiedy wymiotujesz gdy ktoś kogo kochasz chce być z tobąblisko - to nic na to nie poradzisz

 

gdy nie mozesz się rpzez cale dzieciństwo uczycz powodu nerwicy itp. majac jednocześnie IQ w zależności od testu od 168 do 178) i przez to wyrastasz na tłuka - to nic na to nie poradzisz ...

 

kiedy nie możesz pracować bo twój mózg nie jest w stanie zaakceptować pracy w sklepie, bo cierpisz na taki głód wiedzy i natłok myśli - a innej pracy nikt ci nie da bo jesteś tłukiem - i nic na to nie poradzisz ...

 

kiedy wiesz, że nie masz siły siezabić i nie masz siły żyć - to teżnic na t onie poradzisz ,,,

 

kkiedy jedziesz na terapie i wyrzucajacIę stamtąd bo Twoje objawy przeszkadzajagrupie - podczas gdy tobie nic nie ma prawa przeszkadzać i musisz siedostosować - to teżnic na t onie poradzisz

 

kiedy nie stać cie na leczenie to też nic na to nie poradzisz ...

 

kiedy majac 19 lat prosisz rodziców zeby pozwolili ci mieszkac dalej od domu i studiowaćto co chcesz - a oni tylk owrzeszczą (matka ma psychoze maniakalno-depresyjną z żadzą władzy) - to też nic na t onie poradzisz

 

nie badź smieszna modratorko i skończ z tym populizmem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Biedaku, nasza Moderatorka przynajmniej próbuje. A Ty? Wiesz, możemy się pościgać w przeżyciach ale po co zniżać sie do tego poziomu....

Wku mnie jak ktoś ocenia kogoś według siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×