Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Ashley- oczywiście. I to chyba na Twoje zamówienie się poprawił ;D

 

Piotrek- masz racje.

Następnym razem jak złapiesz rów mariański to powiedz, bo ja tez chcę byc pocieszycielką strapionych, a nie mnie tylko kołysają i uspokajają XD

 

Darek- nie wiem jak Ty, ale ja obj**ałam matmę :D Klasówkę z biol. przełożyli.

Dwie dziewczyny po klasówce płakały, 3/4 była sfrustrowana, bo nie zrobiła więcej niż 1 zad. raczej.

Ja byłam twarda, dopóki mi nie powiedzieli o zebraniu XD

 

także jutro muszę sobie usprawiedliwić chyba 30 nieobecności. I mam nadzieję, że nie wypiszą ich na karteczce zanim je usprawiedliwię w imię ojca .

 

Amy Lee- tak się wychodzi z doła :D Własnie tak!! Gratulejszyn. Sokiem się nie martw, ja wylałam piwo do torby w wieku 16 lat :D Nie uprałam- smierdziało sobie rodzicom. Tak samo jak włożyłam do torby kupione mamie dżemixy, zapomniałam oddać i nosiłam żelatynę cały rok. Rozpuszczoną zjadł potem mój kolega.

 

Aha- na moją torbe ludzie zwykli mówić- wszechtorba. Dlaczego? Bo tam jest wszechwszystko ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mizer- a ja jak nie wyśle głupiego referatu mailem do 20-ej to będe mógl tylko marzyć o zaliczeniu :cry:,wiesz ja studiuje ale pamiętam jak jeszcze rok temu musialem swoje nieobecności usprawiedliwiać w imię matki ;)swoją drogą to też miałem problemy z matmy.....no ale zawsze jakoś wychodziłem na 2..

uda ci się jakoś z tej maty zobaczysz....

A jeżelichodzi o nieobecności to w 1 klasie mialem jakimś cudem tylko 10,w 2 klasie nauczyłem się podrabiać podpisy i tak z 30 zrobiły się tylko 2 nieobecności,w 3 klasiemiałem chyba z 30 ale zredukowałem do 20 ;)

Ehhh boje się nadal nie mam referatu a tu tylko 3 godziny do 20 :cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj nic szczególnego się nie dzialo u mnie, wzięlo mnie na refleksje pt" jak to moglo tak beznadziejnie wyjść" "czy kiedyś się w pelni pozbędę tego cholerstwa czy moze pozostawi na mnie slady nie do zniesienia i nie pozwoli mi się cieszyć życiem" i takie tam. Ale ogólnie nie narzekam. jakbyście nie wiedzieli to do wakacji 38 dni, mozemy juz odliczać :) Tylko jeszcze masa pracy do tych wakacji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ashley- dokładnie, od zarabania.

Jeszcze nad morze jadę szkolnie.

I znowu będę pić ;(

Kurna, szukam swojej silnej woli pod łózkiem XD

 

Zamiast sie użalać obmyslam plan działania tylko jakoś mi to kiepsko idzie.

Ale nie jest źle..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powodzenia!

 

Mizer, ja często nosze stare żelki w torbie.

Z doła wyszłam o tyle, że nie wiem, jakoś inaczej jest... Od kiedy wykoncypowałam, że te różne rzeczy które mną szarpią mogą mieć podłoże nerwicowe, potrafię je trochę kontrolować.

Na przykład schemat "patrzę co pół minuty na zegarek, bo autobus nie przyjedzie, bo to jest 152, a one mnie nie lubią" zmieniam na "idę na przystanek i wsiądę do autobusu, jak tylko podjedzie, bo to na prawdę tylko autobus jest".

Wcześniej sobie nie zdawałam sprawy, że u "normalnych" ludzi autobus nie wywołuje takiego poruszenia w zyciu wewnętrznym. Przynajmniej wiem, od czego się mam odzwyczajać.

 

Radosny wieczór bez mówienia o pewnej osobie to jednak wierzchołek góry lodowej. Najfajniej byłoby spowrotem udawać, że sie nie znamy, ale:

a) to już przerabialiśmy, a nie po to się w to pakowałam ładnych parę kroków za daleko

b) ja chcę, żeby mi się objawy zmniejszały, a nie zwiększały, a niewyjaśnione sprawy trują

Inna dziewczyna na moim miejscu pewnie powiedziałaby mu parę słów do słuchu i zmyła się na dobre. A ja...? Ciekawe, czy mówi mi to serce, czy przemyślenia na temat psychologii, ale myślę, że kiedy on wybiera najgorsze rozwiązania, to cierpi pewnie bardziej niż ja. Z tym że ja:

a) no cóż, nie potrafię tego tak doskonale ukrywać, a wręcz przeciwnie

b) chcę naprawić chociaż to co mogę

Dobra, wygadałam się.

Parę osób mówiło mi, żebym w końcu rozwiązała tę sytuację.

Czuję się o niebo lepiej niż tydzień czy dwa temu, ale nie mogę się pocieszać marzeniami (fantazjami), to gorsze niż narkotyki! Lepiej działać. Czy mi się wydaje, czy kobiety są odważniejsze?

Mam prawo się z nim rozmówić, jak mnie drzwiami nie wpuści, to oknem wejdę.

 

Dobry autobus, dobry...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amy Lee- kobieta odzyskuje mózg dopiero jak zobaczy w kinie, dokąd wybrała się na świetny film w ramach akcji sklejania zrytych i nadłamanych serc, swojego ukochanego w towarzystwie jakieś płci pięknej.

 

Na dodatek siedzi rząd przed nimi.

I zamiast się załamać

mało się nie pokłada ze smiechu XDDDDDDDDDDDDDDDDd

 

Kocham zrządzenia losu XD

Tak skończyła sie moja głupota ;]

 

I właź do niego oknem, nie powinno sie zotawiać spraw :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapia wstrząsowa czasem działa :shock:

 

Ech, w tym wypadku nie chodzi o inną kobietę tylko o to, że on mając stawić czoła czemuś co wydaje mu się trudne i może się nie udać (np. szkoła, związek), zamiast poprosić ludzi o wsparcie i spróbować coś zrobić, a stać go na to, to on się chowa przed światem i czeka, aż się samo rozp*****.

 

[złośliwość] On się z taką mniej więcej psychiką wybiera do komandosów, pomijając chory kręgosłup i ciężką wadę wzroku. [/złośliwość]

 

*świat w mojej osobie będzie musial niestety ingerować, bo za dużo powiedzieliśmy, za dużo poczuliśmy, żeby popadać w taką paranoję. Wystaw(cie) sobie: tzw. "normalni" ludzie, jak się kochają, to po prostu są razem i jakoś to leci, a nie przestają się do siebie odzywać i zadręczają, że pewnie im nic nie wyjdzie i spieprzą sobie życie :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Następnym razem jak złapiesz rów mariański to powiedz, bo ja tez chcę byc pocieszycielką strapionych, a nie mnie tylko kołysają i uspokajają XD

A Ciebie się tak fajnie kołysze :mrgreen: ale dobra... w razie czego dam szansę Ci się odwdzięczyć :P

 

Amy Lee ogólnie spoko widać dzień miałaś :D

jakbyście nie wiedzieli to do wakacji 38 dni, mozemy juz odliczać :)

a ja mam 14 dni do wakacji :mrgreen:

Tylko jeszcze masa pracy do tych wakacji...

U mnie to akurat się te wasze 38 dni kumuluje w moich 14 :P

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale nierozwiązane sprawy nigdy nie odpuszczają tak do końca :roll:

 

Można je oczywiście przysypać innymi sprawami, ale kto wie czy nie zaczną pod spodem pączkować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aaa... o to chodzi. No bywa różnie z tym pączkowaniem... ale jeśli spraw nie da się rozwiązać to proponuję suszenie albo pasteryzację (zależnie od sprawy) :P a tak na poważnie... po prostu nie przejmuj się czymś w czym niewiele albo nic nie zdziałasz. A jeżeli jesteś w stanie zdziałać, to do boju!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po prostu nie przejmuj się czymś w czym niewiele albo nic nie zdziałasz

Hmm... dwa tygodnie temu, ktoś twierdził, że chce być ze mna, a teraz udaje, że go nie ma. Nic tylko machnąć ręką... [uuu, sarkazm!]

 

A myślałam, że w tych poprzednich postach jakiś obraz sytuacji się wyklarował.

 

Swoją drogą, jestem nie samowicie ciekawa, gdzie wy dostrzegacie jakieś przejawy mojego dobrego humoru/samopoczucia :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Swoją drogą, jestem nie samowicie ciekawa, gdzie wy dostrzegacie jakieś przejawy mojego dobrego humoru/samopoczucia

A choćby w twoim dzisiejszym dniu... ktoś z kiepskim humorem miałby ochotę tańczyć? Wątpię... ;)

Hmm... dwa tygodnie temu, ktoś twierdził, że chce być ze mna, a teraz udaje, że go nie ma. Nic tylko machnąć ręką... [uuu, sarkazm!]

Machać ręką to może nie... Ale wydzwaniasz, przejmujesz się i co z tego wychodzi? Praktycznie nic... Czas widocznie musi zadziałać i coś się zmieni w jakimś kierunku... życzę żeby zmieniło się w tym dobrym kierunku...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Machać ręką to może nie... Ale wydzwaniasz, przejmujesz się i co z tego wychodzi? Praktycznie nic... Czas widocznie musi zadziałać i coś się zmieni w jakimś kierunku... życzę żeby zmieniło się w tym dobrym kierunku...

Pochwalę się, że od ponad tygodnia nie dzwoniłam (no dobra, nie ma się czym chwalić, po prostu sie boję, że nie odbierze). Czasu za dużo nie mamy, bo jesteśmy obydwoje tak uparci, że jak się weźmiemy na przetrzymanie, to to będzie baaardzo długo trwało, a chciałabym to rozwiązać zanim on wyjedzie na wakacje. Szybka piłka, bo ja nie mam zdrowia, żeby fundować sobie tego typu sytuacje.

 

Zresztą mówić to ja sobie mogę, a czy cokolwiek da się zrobić, to inna sprawa. Czasami wydaje mi się, że już przegadałam i przemyślałam wszystko. Siedzę w historii, w którą nawet ciężko uwierzyć...

 

A fakt faktem, czy "zamartwianie się" a "podejmowanie działania" to nie są te dwa skrajne sposoby reakcji na problemy? I czy ten drugi nie jest bardziej efektywny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A fakt faktem, czy "zamartwianie się" a "podejmowanie działania" to nie są te dwa skrajne sposoby reakcji na problemy? I czy ten drugi nie jest bardziej efektywny?

Od tego pierwszego zdecydowanie tak. Ale teraz rzucę 2 oklepane, ale myślę, że dobre stwierdzenia:

- nie popadać w skrajności

- osiągnąć złoty środek

Może tego brak? Bo na pewno nie czujesz się dobrze siedząc i zadręczając się, też nie czujesz sie dobrze, gdy dzwonisz i ta osoba nie odbiera (działanie). A może musisz dojść w tej sytuacji do konsensusu z samą sobą, przyjąć fakt w miarę "na chłodno", jeżeli zadręczanie jest złe, działanie nic nie daje, po prostu odczekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello!

Troszke mnie nie było więc już pewnie o mnie zapomnieliście... :(

Ale miałam zapalenie okostnej i z tego bólu zupełnie nie byłam w stanie pisać.

Ostatnio ciągle cos się dzieje w moim życiu. Na szczęście w większości to przyjemne sytuacje.

Dzięki WAM odzyskałam siłe do walki. Teraz znowu chce mi się walczyć z tą nerwicą. Mam nawet taką bardzo cichutką nadzieje, że może nawet uda mi się pokonać tę wstrętną chorobe.... Ale to narazie tylko takie marzenia....

Postaram się teraz poświęcać troszke więcej czasu na forum, więc - WRACAM DO ŻYWYCH!!!!! :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki - to miłe wiedzieć, że ktoś o mnie pamiętał.... :D

 

No oczywiście nie mówi o moim braciszku, bo z nim mam stały kontakt na gg....

 

 

Już widać rozpędziłaś się w kierunku zdrowia to i przeforsujesz tego wstręciucha

Mam nadzieje, że mogę liczyć na Twoją pomoc w tym forsowaniu.... :lol:

 

Buziaki dla wszystkich na poprawe humorków

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tego brak? Bo na pewno nie czujesz się dobrze siedząc i zadręczając się, też nie czujesz sie dobrze, gdy dzwonisz i ta osoba nie odbiera (działanie).

Z dzwonienia już zrezygnowałam. Dla mnie działanie to przygotowywanie się do rozmowy, którą trzeba odbyć w cztery oczy. Po prostu trzeba.

 

A może musisz dojść w tej sytuacji do konsensusu z samą sobą

Pod kątem mojej osoby już sobie wszystko przemyślałam. I wiem, że nie działam pod wpływem histerii (jak powiedzmy 2 tygodnie temu), tylko analizy sytuacji.

 

A na poprawę humoru - zacięło się okno w sali i było tak duszno, że przenieśliśmy konsultacje do parku. Okazało się, że mój esej jest nawet do rzeczy ("Seksmisja jako antyutopia totalitarna"), a wracając z parku minęliśmy jeszcze lektorkę od innego przedmiotu, której oddałam zaległe zadania. Tak się mniej więcej studiuje przy tej pogodzie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasu za dużo nie mamy, bo jesteśmy obydwoje tak uparci, że jak się weźmiemy na przetrzymanie, to to będzie baaardzo długo trwało, a chciałabym to rozwiązać zanim on wyjedzie na wakacje.

Ja też myśle, że powinniście to do wakacji wyjaśnic. Koniecznie, bo inaczej będziesz się zamartwiać zamiast cieszyć latem ;) Oby się to jakoś dobrze wyjaśnilo.

Siedzę w historii, w którą nawet ciężko uwierzyć...

Moje życie jest taką historią... A może nie, ale ja nie mogę uwierzyć, że to wszystko się stalo.

 

- nie popadać w skrajności

- osiągnąć złoty środek

Fakt, fajnie jest mieć jakiś zloty środek radzenia sobie z problemami. U mnie jest to dystans, którego się dopiero uczę. No a skrajności nie są raczej dobre.

 

Troszke mnie nie było więc już pewnie o mnie zapomnieliście...

Nie zapomnieliśmy ;)

Ostatnio ciągle cos się dzieje w moim życiu. Na szczęście w większości to przyjemne sytuacje.

Dzięki WAM odzyskałam siłe do walki. Teraz znowu chce mi się walczyć z tą nerwicą. Mam nawet taką bardzo cichutką nadzieje, że może nawet uda mi się pokonać tę wstrętną chorobe.... Ale to narazie tylko takie marzenia....

Ewik bardzo się cieszę z Twojego nastawienia :) Musisz ją pokonać. TY ją POKONASZ :)

 

Marzenia się spełniają

Też w to wierzę.

 

Mialam wczoraj taki moment, że poczulam się tak jakbym wrócila do pukntu wyjścia. I sama nie wiedzialam czy mam się cieszyć czy nie. Bo to bylo tak: moje życie takie jak zawsze, potem upadek dno depresja i ogólnie wszystko do dupy na każdym froncie, teraz powrócilam chyba do moje życie takie jakie bylo. Od razu mówię, że to wlaśnie 1 etap mnie doprowadzil do ruiny dlatego nie mam się z czego cieszyć, z drugiej lepsze to niz deprecha. Tylko się zastanawiam co się zmienilo we mnie, w moim życiu? Nic? Tak pomyślalam przez chwilę, ale nie. Może z pozoru tak to wygląda, ale przede wszystkim uświadomilam sobie wszystko. I wiem czego chcę. To bardzo dużo. Chyba nie wrócilam do tego samego... Przeciez ja tak tego nienawidzę. Może poprostu potrzeba czasu. W każdym razie trochę mnie to przerazilo. Bo tak żyć nie chcę. Nigdy w życiu. Tearz dlugi proces przemiany przede mną. Nie chcę być taka jaka bylam a moje życie nie może tak wyglądać. Sidla przeszlości nie mogą mnie w tym trzymać. mieszają się we mnie rzeczy z przeszlości i te które wybralam(czyli zupelne przeciwienstwo tego co bylo) Muszę pokonać to czego nie znoszę. Co okaże się silniejsze. Czasem zastanawiam się jaka ja naprawdę jestem. Bo to że cale moje wnętrze się zbuntowalo przecwko tym moim cechom, na myśl o których wstydzę się siebie, ale to do jasnej ciasnej byly moje cechy. Moje nikogo innego. Ale czy to różne wydarzenia je u mnie wywolaly, czy poprostu mialam je w sobie? Gdybym je miala to chyba bym sie nie buntowala przeciwko nim... Zastanawiam się, jaka ja naprawdę jestem. Które z cech są moją naturą? niemożliwe że naraz. Nawet nie chcę mysleć że te pierwsze. Kiedyś moglam przejrzeć na oczy, moglam jak to się zaczynalo, ale ja bylam ślepa, zupelnie zaślepiona tym co bezwartościowe. To czemu wtedy postawilam na to? Nie znam odpowiedzi. Pytam siebie, ale nie slyszę.

Jestem już zmęczona moimi problemami, ale nic w tym dziwnego, żyję z nimi już od lat. To tak jakbym żyla w więzieniu, a kraty to wlaśnie one. I wiem że duży krok do przodu za mną. Czasem boję się, jak skończy się ta wewnętrzna walka która się we mnie toczy. Chyba jedynym wyjściem jest uparte trzymanie się tego co dla mnie najważniejsze i zdecydowane postawienie na to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieje, że mogę liczyć na Twoją pomoc w tym forsowaniu....

No to będziemy coś działać :D

 

Amy Lee to widzę że dobrze to wszystko przemyślałaś... oby tylko ta rozmowa w 4 oczy się odbyła.

Tak się mniej więcej studiuje przy tej pogodzie

Qrcze... ciekawe czy informatycy też sobie na dworze przesiadują... w końcu jest ten bezprzewodowy net i laptopy :mrgreen:

Chyba jedynym wyjściem jest uparte trzymanie się tego co dla mnie najważniejsze i zdecydowane postawienie na to.

To chyba najlepsze wyjście... a odpowiedź na swoje pytania z czasem znajdziesz bez uporczywego szukania.

 

A ja dzisiaj będę raczej w kratkę na forum, Dialog ma prawdopodobnie konserwację serwera i raz mam net, raz nie mam. Także szybko do Was piszę i wysyłam ;) A poza tym dziś się fizyki uczę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×