Skocz do zawartości
Nerwica.com

czesc


e123456

Rekomendowane odpowiedzi

Może pobędę z Wami tu trochę, nie wiem. Choruję na depresję od 3 lat, rok temu było już jako tako. A teraz znowu żle. Chodzę (pierwszy raz) na oddział dzienny szpitala. Muszę jeszcze pożyć chociaż 2 lata, dla syna. Nie wiem, czy dam radę. Szukam jakiegoś punktu zaczepienia aby znaleźć choć odrobinę sensu, ale nadal czarno jak w grobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja lekarka nakłaniała mnie wczoraj na odział całodobowy, ale nie chcę, boję się, nigdy nie byłam. Z drugiej strony znajoma w styczniu powiesiła się, była zamożna, ładna, miała rodzinę, bogate życie towarzyskie, sporty ekstremalne i wszystko sie zawaliło, nie męczy się już.

Dieki, że mam od Was parę słów. Boże jaki cięzki dziś dzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj w naszym gronie e123456 !

Każdy z nas niesie na plecach jakiś krzyż.

Jest ciężko ale warto walczyc dla siebie i najbliższych.

Niektórzy nie dźwigają tego krzyża sami a więc jest im nieco lżej.

Warto by było aby i do ciebie ktoś wyciągnął rękę.

Tutaj na pewno możesz liczyć na pomoc.

Razem zawsze łatwiej.

Życzę dużo siły i powodzenia.

Nie poddawaj się !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czekam na deszcz, słonce mnie dobija. gdzie i jak szukać jakiegoś punktu zaczepienia w tej lawinie bezsensu. Nie wiem.. może synowi (17lat) bardziej przeszkadzam swoim depresyjnym stanem i wolałby byc sam. Moze juz poradzil by sobie. chcialabym aby mial juz chociaż 20 lat. Jestem bardzo samotna i zdruzgotana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytam tu dużo o Was, nie dopisuję sie , bo nie mam siły na pocieszenia innych a dołować ich nie chcę, Ale mam jedną radę nie doprowadzajcie sie do stanu, gdy jest już wszysko jedno, gdy nie chce sie wstać z łóżka, gadać z kimkolwiek, nawet mycie się to za duży wysiłek.

Jak tylko czujecie, że coś nie tak to bez wstydu od razu lećcie do lekarza, natychmiast. Ja jestem na dnie a teraz tylko cud może mnie uratowac. Zbieram tabletki i liczę (a jednak) na cud.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:17 pm ]

Ja chyba nigdy nie byłam szczęśliwa. Dziś lęże, płaczę, jutro szpital, robię trochę na drutach, aha wstawiłam rosół, niech sie gotuje, syn poszedł na rower, będzie za 3 godziny,chce isc na architekturę, włosów nie myłam 3 tygodnie, muszę umyć, ale teraz sobie trochę poleżę. Cinnamon moje zejście może być wyzwoleniem dla syna. Ma coraz więcej swojego życia i to dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456zmiłuj się,czy ty wiesz o czym mówisz?Zrobisz dziecku potworną krzywdę.Czy chcesz koniecznie,żeby wylądował tu wśród nas??Nawet nie myśl o takich rzeczach i wywal te tabletki do kibla najlepiej.Nie wolno ci tak myśleć!!Synowi nikt i nic nie jest w stanie zastąpić matki!!A teraz sobie dobrze przemysl,o czym ty myślisz,i postaw się na miejscu swojego dziecka.I co?Jakie wnioski?Pyta cię o to matka dwóch chłopców w wieku twojego syna,chora od wielu,wielu lat na nerwicę,depresję i natręctwa.Pomysl i odpisz,ok?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456 witaj.Niedawno zakończyłam pobyt dzienny w szpitalu,więc wiem że jeśli dopiero zaczynasz tam chodzić to trochę czasu upłynie zanim się lepiej poczujesz.Jeśli lekarz radzi pójść na oddział całdobowy to pewnie obawia się o Twoje życie? :( czy masz zamiar coś sobie zrobić?i czy jest to spowodowane stanem w jakim się znajdujesz czy też chęcią odciążenia bliskich by już nie patrzyli jak się męczysz i by nie musieli przeżywać tego z Toba?napisz mi bo to ważne kochana:)Ściskam Cie i cieszę sie bardzo mocno że tu do nas dotarłaś:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę obciążąć nikogo. Nie widzę żadnego sensu i dziwi mnie okropnie,ze inni ludzie , choćby ci których spotykam na ulicy widzą jakiś sens istnienia. Synnowi jest też nielekko. Syn mnie prosi ł o jeszcze chociaż dwa lata. Dlatego zdecydowałam się na szpital. Jeżeli pogorszy mi się jeszcze bardziej to obiecuję wam i obiecałam mojej lekarce, ze pójdę do kochanówki. Teraz na zmianę to leżę to robię na drutach. Czytam wszystko co piszecie mnie i innym też. dziiekuje Waamm.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:01 pm ]

Róza masz dwóch synów, to pewnie wzajemnie się wspierają. Dziś jest beznadziejny dzień, jutro idę do szpitala. Róża napisz mi coś. Jak sobie dajesz radę, gdy jest najtrudniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456 dobrze że coś robisz,bo zajęcia manualne też odstresowują.Kochana jest sens tylko że ta choroba odbiera nam zdolność przeżywania radości i zdolność normalnego myślenia.Bardziej obciążysz syna swoją śmiercią niż chorobą dlatego też przestań tak myśleć!!!Wiem jak Ci ciężko i wiem jak jest Ci potrzebna pomoc dlateo też bądz z nami!a my postaramy się pomagać Ci z całych sił!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456,kochanie,ja już z tego prawie zupełnie wyszłam.I ty też dasz radę.Wiem,że mi nie uwierzysz,tak jak ja nie wierzyłam,że to się da pokonać.Było ciężko,ale udało się.Radziłam sobie podobnie jak ty-coś usiłowałam robić,oglądałam na siłę wesołe komedie,które na początku tylko mnie denerwowały,ale po pewnym czasie,zaczęłam się uśmiechać.Usiłowałam przypominać sobie miłe wspomnienia z życia i próbowałam za wszelką cenę nie poddawać się.Bardzo dobrze,że idziesz do szpitala.Trzymam mocno kciuki żebyś wyszła w o wiele lepszym stanie niż jesteś i zobaczysz,że świat się do ciebie uśmiechnie.Pozdrawiam cię serdecznie,trzymaj się cieplutko i ratuj swoje dziecko póki jeszcze jest czas na to.Pa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dwoje dzieci w wieku 10 i 7 lat. Też miewam stany, kiedy jest mi totalnie wszystko jedno. Ale to właśnie moje maluchy dają mi siłę żeby walczyć. To nie prawda że Twój syn ma już swoje życie. On czuje się za Ciebie odpowiedzialny, a Ty postaraj się go nie zawieść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałam okropny dzień, cały. Dziś jest troszeczke lepiej. Dziękuję Wam i Bogu, że przeżyłam wczorajszą niedziele. Boję się następnych dni, będę tu z Wami. Dziękuję

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:10 pm ]

Co to za okropne g... ta choroba. I świadomość takiej totalnej samodestrukcji,której nie można opanować. Dziś jako tako a co będzie jutro aż zatyka w środku. DZIĘKUJĘ ANIU

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

e123456, ja żyję z nerwicą lękową już kilkanaście lat. czasami jest lepiej, czasami gorzej. wiem jedno - na to nie pomogą zaaden leki. zycie uratpwali mi bioterapeuci i praca nad sobą. zeby zyc dalej i cieszyc sie zyciem potrzeba duzo samozaparcia, ale to jest mozliwe do osiągniecia. nawet ie wiesz, jak trudno mi nieraz cieszyć się na siłe :) ale zmuszam się do radości i optymizmu i to troche pomaga.

nawet nie wiem, czy tu jeszcze zaglądniesz.. trzymaj się!

i walcz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję tym, co napisali do mnie. Wczoraj niby coś robiłam, poszłam na pocztę, krótki spacer, pozmywałam naczynia z dwóch dni. Ale ja cały cas mam w sobie te myśli, że i tak to nie ma sensu, przedłużenie agonii o kilka dni. A jak przyjdziee ten najgorsze chwile to znowu wielki ból samotność i koniec. Strasznie się boję. Zwlokłam sie z łózka, od czwartej nie spałam, Ide o szpitalika. Zimno dziś i leje lubie ostatnio taką pogodę, słońce mnie denerwuje. Ewa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×