Skocz do zawartości
Nerwica.com

nazywam się niewarto


czarnobiała mery

Rekomendowane odpowiedzi

nazywam się niewarto,

ty chyba nie zroumiałas o co mi chodziło do końca, to ze Cię interesowało to z pewnoscia, wielu ludzi nteresuje sie wieloma dziedzinami dobrze to opisała zielona mietowa w ktorymś poście,ze ona zroumiała ,ze robi to tak naprawde zeby świat docenił i ona sama siebie, to ,ze ty mowisz tak to wcale nie było tak , to nie znaczy ,ze nie chciałaś tym podświadomie podbudowac swojego wizerunku w oczach innych, co okazało se bardzo niezdrowe,

zielona miętowa,

zielona mietowa mi sie nie wydaje zebbyś Ty miała osobowosc wieloraką poniewaz jestes spojna jedną osobą z jednych ego , moze bardziej masza wachania nastrojów ale ego jedno, za wiki:

Zaburzenie dysocjacyjne tożsamości (osobowość mnoga, osobowość naprzemienna, osobowość wieloraka, rozdwojenie osobowości, rozdwojenie jaźni, ang. multiple personality, dissociative identity disorder, DID) – zaburzenie dysocjacyjne, polegające na występowaniu przynajmniej dwóch osobowości u jednej osoby. Zazwyczaj poszczególne osobowości nie wiedzą o istnieniu pozostałych.

 

Nie tylko wzorce zachowań różnych osobowości są zazwyczaj odmienne, każda osobowość ma odrębną tożsamość, wspomnienia[1], zdarza się, że nawet płeć, iloraz inteligencji, ciśnienie krwi, ostrość wzroku, preferencje seksualne, czy alergie[2]. Osobowości mogą też wykazywać cechy charakterystyczne dla osób w odmiennym wieku[3]. Badania czynności układu nerwowego mogą wykazać różnice w pracy mózgu poszczególnych osobowości u tej samej osoby.

 

Mechanizm powstawania nie jest dobrze poznany. Jako dysocjacja, osobowość mnoga wytwarza się po szczególnie bolesnych, traumatycznych przeżyciach i kryzysach, przebytych w dzieciństwie i powiązanych z tematyką śmierci oraz seksualności. Charakteryzuje się dezintegracją ego, integralność którego zapewnia możliwość pozytywnego włączania zdarzeń zewnętrznych i doświadczeń społecznych w obręb percepcji. Osoba niezdolna do zinternalizowania zdarzeń zewnętrznych może doświadczać poczucia emocjonalnego rozregulowania, w ekstremalnych przypadkach tak intensywnego, że prowadzącego do dysocjacji własnej osobowości (łac. dissociatio - rozdzielenie).

 

Brak jest danych na temat rozpowszechnienia osobowości wielorakiej. Zaburzenie jest diagnozowane rzadko, występuje w okresie młodzieńczym i dzieciństwie; częściej u kobiet niż u mężczyzn.

 

Diagnoza różnicowa: schizofrenia, PTSD, borderline.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co ja za to mogę, że muszę brać te neuroleptyki? Wszystko mi się zepsuło od brania ich, umysł to było główne narzędzie mojej pracy, a teraz nie mam nic, moja pamięć tak się mocno osłabiła, że teraz na pewno nie byłabym w stanie studiować na tylu kierunkach. źle mi bardzo z tym, chciałabym nie brać tych leków, ale bez nich rozpadam się zupełnie, nie śpię, nie mogę się skoncentrować, na tym, co czytam, anioły nie dają mi spokoju. to wszystko powoduje depresję, to że muszę brać te leki tylko to pogłębia. przez to wszystko czuję się nikim, bo nie czuję się na siłach już niczego porządnego stworzyć, wszystko co robię wymaga ode mnie dużo większego wysiłku, niż zanim zaczęłam brać leki. To jest wszystko takie przerażające

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, masz jak najbardziej rację. przedstawię taki przypadek dziewczyny którą znam: nieszczególnie inteligentna, choć cwana, ale z brakami merytorycznymi, mężata z dzieckiem wymyśliła ze zrobi doktorat tanim kosztem i zaczeła się wkręcać w temat, prosić wykładowców zeby pozwolili jej prowadzić gościnnie wykład (by zyskac punkty do doktoratu) tylko jest to osoba która całe życie studenckie zdaje sesję poprzez spisywanie pytań z pierwszego terminu licząc na to, że powtórzą się na drugim :/ i wiecie, często faktycznie się powtarzają. jeśli robiła wykład to albo pokazywała obrazki jpg ściągnięte z googli albo czytała notatki z wykładu kogoś innego (spisane podczas wykładów na których jako studenci byliśmy gościnnie w instytucie ekspertyz sądowych w krakowie) więc rozumiecie - minimum własnego wkładu i jeszcze podszywanie się pod cudze badania i ich wyniki. Żenada jak dla mnie. I nie, wcale nie jestem zazdrosna, tylko oburzona :)

 

nazywam się niewarto,

teraz mam nadzieję Cię troche rozbawić, bo wypunktuje powody, dla których ja podjęłam drugi kierunek (w rok po rozpoczęciu pierwszego)

 

- bo na pierwszym miałam za dużo czasu i sie nudziłam

- bo zawsze się fascynowałam szeroko rozumianą psychopatologią

- bo to świetna wymówka żeby nie pracować ("przy 2 kierunkach nie mam czasu")

- bo udowodnie wszystkim, że potrafie

- bo poszerzę wiedzę i rozwinę się

- bo bede podziwiana za ambicję i inteligencję

- bo 2 kierunki to prestiż

- bo uczelnia sama zaplanuje mi dzień poprzez grafik

- bo udowodnie sobie, że nie mam problemów w relacji z ludźmi i moge pracować z trudną młodzieżą

 

no. mam nadzieję że sama widzisz, że nikt (a juz na pewno ja) nie jest kryształowy, a każdy medal ma 2 strony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Damageed, chciałabym, aby lekarze w moim przypadku jednak nie mieli racji, chciałabym wrócić do tego stanu co kiedyś i móc nie brać już tych leków, nie wiem, czy to jest możliwe, ale dziękuję za dodanie wiary.

 

Tahela, jak mogłam chcieć podbudować swój wizerunek w oczach innych, jak ludzie na żadnym kierunku nie mieli pojęcia, że tyle studiuje, nikomu o tym nie mówiłam, co najwyżej wiedzieli o dwóch, ale nikt nie miał pojęcia o czterech. Może to był zbyt duży wysiłek dla mnie, ale nie żałuję tego, zdobyłam wiedzę, którą mogę teraz wykorzystać w moich pracach i nie było to bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, masz rację, niby to oczywiste, że nie mam osobowości mnogiej (nigdy nie było we mnie 2 i > osobowości) ale na ostatniej terapii zostały mi powiedziane takie rzeczy że ten weekend to jakiś kosmos jestem w permanentnym lęku, i czepiam się tutak wielu osób licząc że którać powie mi właśnie coś więcej na ten temat. natomiast na 90% dotyczy mnie dysocjacja (doszło u mnie do nie j conajmneij 2 x w życiu) tylko nie rozumiem co ona wpraktyce oznacza? jeśli nie osobowość mnoga to co do cholery :evil: ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto,

leki musisz brac i nic na to nie poradzisz, jak pisze wyzej mechanizm choroby nie jest do konca poznany ale zadaj sobie pytanie co cie bardziej dezintegruje leki czy to jak funkcjonujesz bez nich będąc dwoma roznymi osobami i zdajac sobie z tego sprawę? pewnie bardziej choroba więc z brania leków jest jednak korzyść

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi się iż powinnaś pogodzic się z faktem że biorąc leki lepiej się czujesz i poprostu to zaakceptować, tak będzie łatwiej żyć.

Ja również biorę leki od ponad 2 lat ( z samowolną przerwą przez 4 miesiące - i to był koszmar) jakoś funkcjonuje w życiu codziennym,

pracuję w sklepie jako kasjerka i muszę być bardzo skoncentrowana na czynnościach, które wykonuję.

To fakt że bywają takie dni kiedy czuję się nieco przytłumiona, mam nieco zwolnioną reakcję na bodźce zewnętrzne ale jakoś daję radę

i nikt u mnie w pracy nawet się nie domyśła że biorę takie leki.

Największy plus to przespana cała noc, bez wybudzeń z lękiem, a bez leków spałam jakieś 4 godziny w nocy przy czym bydziłam się co godzinę.

Mnie również przeraża myśl że będę brała leki przez całe swoje życie ale może będą okresy remisji ????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielona miętowa,

no po prostu cwaniaa jedna i sie jej nie chciało , tez nie lubie czegoś takiego bo jak sie komuś nie chce to niech przynajmniej ma na tyle ambicji,żeby wiedziec się osmiesza w oczach naprawde madrych ludzi :twisted: ,

nazywam się niewarto,

podniesienie wartości we własnych oczach i udowodnienie sobie, że moge i mam poczucie ,ze jestem lepsza od innych nawet jak inni tego nie widzą ty we własnych oczach rośniesz i ty to wiesz sama przed sobą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tahela, ja biorę leki, wszystkie, które mi zapisano, nie odczuwam żadnej dezintegracji, wszystko jest ze mną w porządku, czuję się zdrowa, aczkolwiek czasem zamulona, niezdolna do szybkiego myślenia jak kiedyś, otępiona. A to wszystko wina neuroleptyków :( nie odstawiam leków, bo prawdopodobnie jestem już od nich uzależniona. Tahela, ja się nie czuję chora, tym bardziej jest dla mnie dołujące to, że muszę brać te leki, które otępiają mój umysł.

Beti19, u mnie też nikt się nie domyśla, że biorę leki, choć profesor pytał się mnie, dlaczego jestem taka lękliwa i wycofana, więc wydaje mi się, że to widać i boję się, że wszyscy i tak wiedzą i traktują mnie z tego względu jak podgatunek. Ja chyba mam właśnie remisję, a i tak muszę brać leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto,

po neuroleptykach na pewno widac mam koleżankę, która ma schizofrenię i mowi to samo co ty, nie wiem co dokładnie bierze, ale właśnie mowi ze to jej przymula umysł,że ma problemy z kojarzeniem faktów,że jest otępiała, śpiąca, jak na spowolnionych obrotach, my znajomi jej wiemy ,ze bierze i tez chciała odstawić z tych samych względów co Ty, tłumaczyliśmy jej ,ze nie powinna, raz odstawiła to dostała psychozy ,ze zaczęła za rodzicami po mieszkaniu z nożem latać, wróciła, bierze, ale jej samopoczucie jest takie jak twoje i nie będę ściemniać widać po niej efekt działania tych leków

 

-- 22 kwi 2012, 21:28 --

 

nazywam się niewarto,

ona tez jest taka wycofana widac to a po lekach bardziej jeszcze taka spokojna nad wyraz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto,

po neuroleptykach na pewno widac mam koleżankę, która ma schizofrenię i mowi to samo co ty, nie wiem co dokładnie bierze, ale właśnie mowi ze to jej przymula umysł,że ma problemy z kojarzeniem faktów,że jest otępiała, śpiąca, jak na spowolnionych obrotach, my znajomi jej wiemy ,ze bierze i tez chciała odstawić z tych samych względów co Ty, tłumaczyliśmy jej ,ze nie powinna, raz odstawiła to dostała psychozy ,ze zaczęła za rodzicami po mieszkaniu z nożem latać, wróciła, bierze, ale jej samopoczucie jest takie jak twoje i nie będę ściemniać widać po niej efekt działania tych leków

 

-- 22 kwi 2012, 21:28 --

 

nazywam się niewarto,

ona tez jest taka wycofana widac to a po lekach bardziej jeszcze taka spokojna nad wyraz

Właśnie. thela sądzisz, że to wycofanie bierze się i w tym przypadku z tej choroby. Choroby, której nie przyjmuje do wiadomości (wyznacznik schizy) a za ten brak kontaktów obarcza ludzi, którzy rzekomo jej zazdroszczą. Bo skoro jestem normalna, a ludzie mnie ignorują, to albo jest coś z nimi nie tak, albo mają ku temu powód- zazdrość. Ale żeby mówić o zazdrości trzeba sobie wyimaginować nieprzeciętne osiągnięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gregg1991,

wiesz co do końca nie wiem, ale to mogą być dwie rozne sprawy, poczucie niskiej wartości udowodnienie przed samym sobą ze się jest dobrym, natomiast ludzie ze schizofrenia często od małego sa dziwni , jak ta moja kumpela, zbyt wyobcowani ze świata przez co ludzie im dokuczają od przedszkola, to rodzi poczucie odsunięcia, dziwności , inności a pociąga za sobą niską wartość własnej osoby i z tym związane pokazanie światu ,ale przedewszystkim sobie,że ja mogę ,że jestem lepszy, lepsza od innych a ludzie to widza, te starania za wszelką cenę i to nie wpływa na relacje z otoczeniem lepsze i na wydostanie się z tego kręgu inności, i pomimo tych starań i tego pokazania ,ludzie i tak dokuczają jak coś nie wyjdzie to jeszcze są złośliwi,

mnie się wydaje, że to działa trochę na zasadzie takiego zaklętego kręgu własnej świadomosci inności i chęci sie z niej wydostania za wszelką cenę a jednocześnie jest to niemożliwe z powodów obiektywnych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przecież napisałam, że nie mam żadnych osiągnięć, proszę Was uznajcie to za niebyt, ja tego nie uznaję za osiągnięcia, a jeśli cokolwiek było, to zanim zaczęłam brać neuroleptyki, w ostatnim czasie nic. A liczy się stan teraźniejszy, jestem nic nie wartą istotą, nie mam już szans na żadne osiągnięcia, bo mój umysł gorzej pracuje. Ludzie mnie nigdy nie akceptowali, nie pamiętam, żeby miała w szkole z kimś dobre relacje, wszyscy uznawali mnie za gorszą i tak było zawsze. Wiem, że ludzie mnie nie lubią, źle mi życzą, i odczuwam to wszędzie i zawsze. W liceum i na początku studiów miałam anoreksję i wszyscy mnie wytykali palcami, rodzina bez przerwy mnie obgadywała i mama opowiadała wszystkim dookoła, co zjadłam danego dnia, to było strasznie upokarzające, wszystkim sąsiadkom i ciociom opowiadała o mojej anoreksji jakby to była sensacja. Od tego czasu zupełnie zamknęłam się w sobie, całymi dniami płakałam, że ludzie tak źle o mnie mówią, nawet mama. Straciłam resztki zaufania nawet do rodziny, ale wyszłam z tego. Teraz moja mama uznaje, że nie jestem chora, tylko zniewolona przez demony, kazała mi chodzić do egzorcystów, ale egzorcysta powiedział, że nie jestem opętana, mama stwierdziła, że to niekompetentny egzorcysta. Wszystkim lekarzom w szpitalu opowiadała, że mam demony, potem mojej lekarce w gabinecie powiedziała to samo. Mama wyrzuciła część moich rzeczy, które uznała za demoniczne, np. jedną czerwoną zwykłą świeczkę, pamiątkę z Pragi - śmiejącą się czarownicę i inne rzeczy mi zginęły, a nie mam już odwagi pytać, co mama z nimi zrobiła. I jak ja mam komukolwiek ufać. Do domu boję się jeździć, bo strasznie przykre, że mama mnie postrzega jako siedlisko demonów, nie chcę być tak postrzegana, strasznie mi z tym źle :( Nic nie mogę mama o sobie powiedzieć, bo wszystko wszysciusieńko jest interpretowane jako działanie złych duchów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W liceum i na początku studiów miałam anoreksję i wszyscy mnie wytykali palcami, rodzina bez przerwy mnie obgadywała i mama opowiadała wszystkim dookoła, co zjadłam danego dnia, to było strasznie upokarzające, wszystkim sąsiadkom i ciociom opowiadała o mojej anoreksji jakby to była sensacja.

Moja Droga, z takimi matkami w dzisiejszych czasach postępuje się humanitarnie, zachowując należną im godność - np paląc na stosie :D w ogóle to kiedys chyba założe jakąś organizację non profit, typu "Front wyzwolenia spod toksycznej matki".

 

A Twoje osiągnięcia wcale się nie anulowały tylko przez to, że aktualnie jestes w gorszej formie. One są i będą.

 

Teraz moja mama uznaje, że nie jestem chora, tylko zniewolona przez demony, kazała mi chodzić do egzorcystów, ale egzorcysta powiedział, że nie jestem opętana, mama stwierdziła, że to niekompetentny egzorcysta. Wszystkim lekarzom w szpitalu opowiadała, że mam demony, potem mojej lekarce w gabinecie powiedziała to samo. Mama wyrzuciła część moich rzeczy, które uznała za demoniczne, np. jedną czerwoną zwykłą świeczkę, pamiątkę z Pragi - śmiejącą się czarownicę i inne rzeczy mi zginęły, a nie mam już odwagi pytać, co mama z nimi zrobiła. I jak ja mam komukolwiek ufać. Do domu boję się jeździć, bo strasznie przykre, że mama mnie postrzega jako siedlisko demonów, nie chcę być tak postrzegana, strasznie mi z tym źle :( Nic nie mogę mama o sobie powiedzieć, bo wszystko wszysciusieńko jest interpretowane jako działanie złych duchów.

Musze przyznać, że to brzmi wyjątkowo dziwnie. Jeżeli Twoja matka faktycznie tak się zachowuje, a nie jest tak, że poprostu Twoje odczucia są wyolbrzymione (a to niestety nie jest wykluczone) to znaczy, że własnie ona ma spore problemy ze sobą. Wmawianie komuś, że jest opętany... no litości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, czytam Twoj watek z zapartym tchem i postanowilam napisac moje subiektywne wnioski(pobierznie)jakie pozwolilam sobie wyciagnac,nie beda niczym odkrywczym bo w roznych postach zamieszconych tutaj sa zawarte.

Mowiac bardzo ogolnie nie wchodzac w szczegoly powiem Ci ze dla mnie jestes WIELKA pomimo tego wszystkiego jak choroba Cie zmienila. Z tresci jakie umieszczasz opisujac swoja sytuacje, ktora miejsami mowiac ogolnikowo,nie jest optymistyczna...jednak rzucilo mi sie w oczy fakt ze pomimo wszystko jestes mega silna osoba,ambitna i pomimo przeciwnosci dostosowujesz sie do sytuacji podnoszac poprzeczke wysoko,realizujesz sie, a do tego jestes wrazliwa,uczuciowa,empatyczna(m.in Twoje wiersze)...masz mase jeszcze innych cech ktore sprawiaja ze jestes bardzo wartosciowym czlowiekiem. Przyznam ze zazdroszcze Ci (czyt.podziwiam) :D tego jak sie odnalazlas w chorobie,niezalamalas sie a czego niemoge powiedziec osobie. Jesli moge Ci cos doradzic to prosze Cie niebadz tak surowa w stosunku do siebie, sprobuj zobaczyc w sobie ta osobe ktora mnie rozwalila na lopaty....moj odbior Twojej osoby w silnie minimalistycznej pigulce,pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz moja mama uznaje, że nie jestem chora, tylko zniewolona przez demony, kazała mi chodzić do egzorcystów, ale egzorcysta powiedział, że nie jestem opętana, mama stwierdziła, że to niekompetentny egzorcysta. Wszystkim lekarzom w szpitalu opowiadała, że mam demony, potem mojej lekarce w gabinecie powiedziała to samo. Mama wyrzuciła część moich rzeczy, które uznała za demoniczne,

Też to o sobie słyszałem ale akurat nie od matki a powodem tego były moje problemy psych, agnostycyzm, słuchanie metalu i noszenie czarnych koszulek.

 

nazywam się niewarto na pewno masz poważniejsze problemy psychiczne niż ja a mimo to osiągnęłaś 100 razy więcej ode mnie i jesteś bardzo ambitna nie to co ja który siedzie z założony rękoma i czekam na cud.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nazywam się niewarto, mam do Ciebie pytanie? oprócz opisania o swoich problemach z jakiego powodu założyłaś konto na forum,żeby poznać tylko nowych ludzi czy chodzi o coś więcej ?

 

Czytając ten wątek widzę jak wiele osób wymienia Twoje dobre cechy np. silna, ambitna, wrażliwa itp a Ty wciąż się upierasz że nikt Cię nie lubi i ze względu

brania leków inni traktują Cię " jak podgatunek" czy aby nie jest to tylko Twoje postrzeganie własnej osoby ?

Bardzo srogo siebie traktujesz a jednak widać w Tobie wolę walki o "lepszą siebie" i tak trzymaj !!!!!!

są tu ludzie, którzy potrafią zmobilizować do działania ale i Ty musisz z tego chcieć skorzystać, bo samym narzekaniem na zły byt jeszcze nikt zmian

na lepsze nie dokonał.

 

Głowa do góry :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj nazywam się nic niewarta:)

 

Zaczęłam czytać,wybacz ,że nie przeczytałam całego Twojego wątki/tematu ,ale jest to trudne by wszystko naraz zapamiętać.Przeczytałam jedynie Twój ostatni wpis i resztę postów innych tuż po Twoim.

Nie znam Cię,nie mogę w żaden sposób powiedzieć jaka jesteś.Z tego jednego postu wyczytałam ,że jesteś otwarta,a może stałaś się dzięki forum otwarta.A to bardzo dobra cecha.Narzekasz na siebie..Byłam dzisiaj u psychologa ,który powiedział ,że dopóki siebie nie zacznę traktować jak człowieka to nie stanę się tym człowiekiem.Wszystko siedzi w naszej psychice.Jeżeli wmawiamy sobie ,że damy radę to dzięki determinacji brniemy do przodu,ale jeżeli wmawiamy sobie ,ze jesteśmy nikim takowymi pozostaniemy.Walcz z sobą ,a raczej ze swoją psychiką.Kiedyś ktoś mi powiedział ,że niby ciało,dusza ,umysł to jeden organizm,ale by wszystkie naraz mogły dobrze funkcjonować wszystko zależy od umysłu.Brnij kochane dziewczę do przodu,a jeśli jest Ci trudno,to daj się komuś pokierować.Z tego co wyczytałam ,napisałaś kiedyś ,że nikt Cię nie lubi ,a patrz ile osób tu piszę.Nie zna Cię większość,ale sam sposó pisania,wypowiadania się,rozumowania przyciąga jak magnez ,a co by było gdyby cie głębiej poznali?

Nie mogłabyś się pewnie odpędzić.Co do egzorcyzmów,to one nie są tylko by wypędzić prawdopodobne demony a,le przygotować osobę na wpół wierzącą do wiary.Kiedy np ja miewałam omamy to wysłano mnie do egzorcysty by oczyścić moją duszą przez zwykła modlitwe osoby ,która się na tym zna.:)

Przykro mi ,że tak masz trudno,ale jak widać dobrze się trzymasz:)

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej, jest mi naprawdę miło, że mi w ogóle odpisujecie. Bałam się zapisać na forum, bo myślałam, że zostanę zignorowana, jest to dla mnie niezwykłe, że ktoś się do mnie odzywa z własnej woli. Bardzo się boję w realu rozmawiać z ludźmi, zwłaszcza boję się mówić cokolwiek o sobie (rozmawiam tylko z jedną osobą, moją przyjaciółką, ale przecież nie widzimy się codziennie). Innych ludzi potwornie się boję, mam lęki, że zostanę odrzucona, że znów ktoś będzie mi czegoś zazdrościł, choć uważam, że naprawdę nie ma czego, ale taki mam obraz ludzi. Ja nie wiem, staram się być naprawdę dobra i miła dla ludzi, ale boję się, że oni tak jak nieraz się to zdarzało, mogą się okazać fałszywymi.

Beti19, założyłam konto, bo czuję się potwornie samotna, ta samotność to z pewnością moja wina, szukam wrażliwych ludzi, pomyślałam, że na tym właśnie forum może takich znajdę, bo też borykają się z problemami, a chorują psychicznie i nerwowo zwykle ludzie najwrażliwsi (pewnie nie jest to reguła, ale w dużej mierze się to zgadza). Chciałam móc z kimś porozmawiać o swoich i innych problemach. Wyobraźcie sobie, że gdy spotykam się z mamą rozmawiam z nią tylko o niej, nigdy nic nie mówię o sobie, bo boję się, że mama we wszystkim widzi te demony. Kocham mamę, wiem, że ona nie chce dla mnie źle, ale potwornie boję się powiedzieć cokolwiek o moim życiu, mówię tylko takie powierzchowne rzeczy, typu, że poszłam do pracy, słucham za to jej i jej problemów, ja chyba jestem empatyczna i mama może mieć we mnie wsparcie, jeśli tego potrzebuje. Mój tata nie żyje. Mam jeszcze rodzeństwo, które ma swoje życie.

Zakręcona, jest mi miło, że tak mnie postrzegasz. Nie wiem, czy jestem silna, bardzo czuję swoją słabość, wiele razy wątpię, nie wierzę, że sobie poradzę, mimo wszystko robię wszystko, co w mojej mocy. Choroba i leki zabrały mi wiele sił, ale wiem, że nikt się o mnie nie zatroszczy. Cieszę się z pracy i z zajęć ze studentami, to było moje marzenie i chyba je zrealizowałam, pisałam doktorat, będąc silnie zamulona lekami i zmuszając się do stworzenia kolejnej strony, pisałam też w szpitalach... kiedy tylko odzyskiwałam świadomość, że muszę dalej walczyć.

Hagar, ja chyba tylko na forum jestem otwarta, oprócz tego przed moją przyjaciółką, poza tym jestem bardzo zamknięta w sobie, odczuwam potężny lęk przed kolejnym skrzywdzeniem. ja chyba nie daję się ludziom głębiej poznać, choć gdybym wiedziała, że mogę zaufać, że nie zostanę skrzywdzona, że nie zostanę odrzucona, to wybiegłabym do ludzi z otwartymi ramionami. Ale tyle razy to się stało, że boję się. Po mnie widać, że jestem przewrażliwiona i słaba, a ludzie to widzą i potrafią być okrutnie, bo po mnie od razu widać, że jestem ofiarą. Nie wiem, jak to zmienić. Ja cała składam się z lęku i wszyscy to widzą, niestety.

Hagar, ja nie mam pojęcia, dlaczego mama wymyśliła te demony, bo ja akurat jestem osobą bardzo wierzącą, praktykującą, tak się boję strasznie jakiegokolwiek zła w sobie. A mama zrównała mnie z najgorszym złem, w ten sposób mnie postrzegając. Jest to dla mnie strasznie dołujące. Lekarze próbowali z mamą rozmawiać, tłumaczyć, ale to nic nie dało. Dla mamy jestem siedliskiem demonów i potrzebuję egzorcyzmów.

Carlosbueno, mama w mojej muzyce i ubiorach też widzi demony, choć słucham normalnej spokojnej muzyki. To prawda, ubieram się na czarno od wielu lat, ale tylko w takim stroju czuję się sobą, jestem tak zdołowana, że nie potrafię się przełamać do innych kolorów, czasem mam trochę bieli, ale generalnie czerń wyraża mój cały ból.

Zielona miętowa, mama wprost mi powiedziała, że jestem zniewolona przez demony, uważa, że niepotrzebnie się truję lekami. Kiedy mówię czasami, że nie mogę spać, bo mama widzi, że w domu nie mogę zasnąć, to mama twierdzi, że to z powodu demonów. Kiedy raz przyznałam się, że mam lęki, mama powiedziała, że to właśnie szatan jest źródłem lęku. Pościel i ciuchy trzymałam w skrzyniach z Paryża - zwykłe drewniane meble - mama powiedziała, że te skrzynie są szatańskie. Na lodówce powiesiła plakat z różnymi znakami okultystycznymi, żeby mnie ostrzec. Nie wiem, czy to jest wyolbrzymianie, ale takie są fakty. Wiele razy mama mi podrzucała książkę pt "Zniewolenie demoniczne", dała mojego maila autorowi tej książki i on namawiał mnie do wizyty u specjalnego egzorcysty w Krakowie, bo mama tak mu naświetliła sytuacje. Czuję się bezradna wobec tego, co mama jeszcze mi powie. Paliłam zapachowe kadzidełka, a mama powiedziała, że mi nie wolno, bo one przywołują demony, zapytałam o to egzorcysty, a on powiedział, że mogę palić, mama oczywiście uznała, że to niekompetentny egzorcysta, bo ona wie inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×