Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

anka00 prywatnie ok 300 zł za jedno znamię... lepiej chyba wziąć jak coś skierowanie do chirurga, odczekać co swoje i u niego wyciąć jak to nic pilnego a Twój nie jest pilny, poza tym latem lepiej nie usuwać bo blizna goi się ok 6 miesięcy i przez ten czas nie wolno jej opalać

 

qrde boję się zadzwonić do tej kliniki, poczekam do jutra do spotkania z onko (zdjęcie szwów) i poproszę żeby on zadzwonił od razu do laboratorium (o ile to ten sam "oddział" co w szpitalu), jak nie da rady to jutro przedzwonię tam, bo to czekanie doprowadza mnie do szału najbardziej chyba, z drugiej strony jak zadzwonię i dowiem się, że wynik już jest to nogi mi zmiękną i nie wiem jak tam dotrę :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sardyna ja sobie nawet nie potrafie wyobrazic tych nerwów z czekaniem na wynik. To mnie chyba najbardziej wstrzymuje przez wycięciem tego pieprzyka bo wiem ze bede miała 2 tygodnie wyjete z życiorysu. Pomimo tego ze dermatolog mi tłumaczyła ze napewno nic złego sie tam nie dzieje to wiadomo ze nerwy beda nieziemskie. Trzymam za Ciebie kciuki i postaram sie nie martwic tym pieprzykiem zdrapanym z twarzy. Cholera ze tez mi sie to przypomniało po takim czasie.

Martwie sie tez o pieprzyk mojego męża. Jest jasno rudy, podłuzny i tam gdzie wyrasta włos jest ciemniejszy punkt i oczywiscie naczytałam sie juz kiedys ze to moze byc objaw ze cos złego sie dzieje. Na siłe wysłałam męża do dermatologa jakies pół roku temu i lekarka powiedziała ze jest ok i absolutnie nie ma tam nic niepokojacego. Niestety za kazdym razem kiedy mój mąż zciąga koszulke i widze ten pieprzyk to az mnie ściska w żołądku z nerwów. A mój mąż powiedział ze najadł sie tyle wstydu bo nie potrafił wytłumaczyc lekarce który pieprzyk go niepokoi i wkoncu powiedział ze zona go wysłała bo wypatrzyła mu raka i na to mało co babka nie parsknęła śmiechem. Ale obejrzała mu dokładnie całe plecy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, 300zł, ale spotkałem się też z wyższymi cenami, a tam gdzie wycinałem to za jedno 300zł a za trzy 500zł więc w sumie się opłaca. I nie wycinali normalnie tylko jakoś laserowo. Nie mam pojęcia jak bo niby przy usuwaniu laserowym nie można tego potem zbadać, ale jednak tu się dało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna gratuluje!!!! To super

 

A ja juz sobie jakos przetłumaczyłm zeby sie nie marwtic znamionami to teraz sobie przypomniałam o czyms innym :evil:

Od kilku miesięcy zauwazyłam u siebie zgrubienie na srodkowym palcu stopy. Nie boli mnie to ani w żaden sposób tego nie czuje, nie przeszkadza mi. To jest taki jakby odcisk, taka kulka tylko ze pod skórą. Skóra w tym miejscu jest niezmieniona, ale jak sie przesuwa palcem to wyraźnie mozna wyczuc taka kuleczke. Juz kiedys sie zaczełam bac ze to jakis rak. Przewertowałam internet na temat raka kości itp. Pokazałam to mamie a ona mnie opierdzieliła ze wyszukuje sobie na siłe choroby. Teraz mi sie to przypomniało i martwie sie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00 pewnie to właśnie jest odcisk :)

ja już zaczynam wątpić w moją intuicję, przeczucia itp. względem zdrowia... póki co żadna z hipochondrycznych wizji mi się nie sprawdziła chociaż co jakiś czas dopadają mnie różne choróbska (ale nie te, które sobie w danej chwili "wymyślam")

 

za to zaczynam się coraz bardziej obawiać tej ospy, bo coś mnie gardło zaczyna pobolewać (u kolegi też zaczęło się od gardła) i mam lekko podwyższoną temperaturę (tzn ok 37), niestety mam dużą szansę na jej złapanie bo w przebywaliśmy ze sobą non stop w pracy w czasie "wylęgania" tego świństwa u niego a do tego miałam pewnie obniżoną odporność ze względu na "jazdę" z tym rakiem i zabieg chirurgiczny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna tylko ja nieraz miałam odciski i wyglądały zupełnie inaczej. Tzn skóra była zrogowaciała, gruba i tyle a tu skóra jest normalna a wyczuwam taką jakby kostke albo chrząstke pod nią. Nie jest to połączone ze skórą bo skóra sie nad tym przesuwa. To jest taka jakby narośl na kosci ale do kości tez przytwierdzone raczej nie jest.

 

sardyna jesli chodzi o ospe to jesli nie chorowałas to masz jakies szanse zeby sie zarazic. Ja przechodziłam ospe i nie było to jakies straszne dla mnie. Tzn miała gorączke i wygladałam głupio z tymi krostami ale nic pozatym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm no czasem się różne dziwne rzeczy człowiekowi robią i to nie jest przeważnie nic poważnego, więc jeśli Ci to się nie zmienia ani nic to pewnie jakaś bzdura, zawsze przy okazji możesz pokazać lekarzowi, ale pewnie to nic ciekawego i strasznego nie jest :)

 

co do ospy to bym się nie przejmowała, ale za 2 miesiące ślub i wolałabym nie mieć dziur po krostach np na twarzy :zonk: (i tak mam już kiepską cerę :P)... no niby ospę przeszłam już w dzieciństwie, ale tak jak pisałam ten kolega też chorował i na ospę i na półpaśca później a jednak teraz zachorował po raz kolejny i to ponoć tak hardcorowo, ja się boję głównie dlatego, że okres jego największej zaraźliwości wypadł na okres totalnego obniżenia odporności u mnie (zabieg miałam o 18.00 we wtorek a w środę siedziałam z nim cały dzień w pracy), więc mam sporą szansę na chorobę... najgorsze właśnie, że od 2-3 dni pobolewa mnie lekko gardło i węzły a skoro to nie przerzuty z czerniaka 8) ani żadna inna choroba ciężka to może właśnie ospa (bo innych objawów oprócz tego gardła, węzłów i stanu podgorączkowego nie mam)

 

no ale jeśli to ospa to średnio w ciągu najbliższego tygodnia powinnam się rozchorować (na majówkę) ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sardyna, bardzo rzadko zdarza się ,ze odpornośc nabytaa podczs przechodzonej ospy czy rózyczki jednak zanika i wtedy mozna zachorować drugi raz, to sa rzadkie przypadki,ale zdarza sie jednak, mało prawdopodobne by dwie takie osoby z zanikiem odpornosci siedziały razem w pracy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika ja rok temu miałam rezonans głowy bo miałam bardzo silne zawroty i wyszło ok wiec raka mózgu mam z głowy. A skąd Ci sie wziął akurat taki pomysł?

Ja jeszcze oprócz tego wszystkiego martwie sie pieprzyk i zdrowie mojego męża o czym pisałam na poprzedniej stronie. Pomimo tego ze mąż był z tym pieprzykiem kilka miesięcy temu u dermatologa który powiedział ze wszystko jest ok to ta sprawa spędza mi sen z powiek. Ostatnio mam straszne sny. Oczywiście sni mi sie to tego najbardziej sie boje, czesto budze sie cała zapłakana. Mąz widząc co sie ze mną dzieje obiecał ze zapisze sie do dermatologa jeszcze raz. Ale pewnie bedzie czekał na wizyte conajmniej 2- 3 tygodnie :(

Matko jaki świrus ze mnie. Ja niechce zeby tak wyglądało moje... nasze życie. W takim stresie to ja w życiu w ciąże nie zajde. Tak bardzo chciałabym poczuc sie wreszcie szczesliwa, tzn wolna od tego strasznego lęku. Wiem ze jest bezpodstawny, irracjonalny, ze to tylko wytwór mojej psychiki a nie jakies realne zagrozenie a mimo to nie potrafie sie od tego uwolnic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00, nie wiem..jakiś czas temu miałam takie jakby drżenie w głowie i pulsowanie z tyłu ..mam tak jak jest niskie ciśnienie albo jak się denerwuję..i wtedy sobie tego raka wmówiłam...i tak teraz trwam w tym jeszcze teraz mam ostatnio jakąś derealizację więc już w ogóle. ..tylko że ja panicznie się boję lekarzy więc nie pójdę na badania:/

kiedyś miałam robiony rezonans, tomograf, ale to parę lat temu...eh..staram się sobie tłumaczyć, że nie mam żadnych objawów, że jakby się coś działo to miałabym zaburzenia wzroku chociażby..ale ciężko..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00, nie wiem..jakiś czas temu miałam takie jakby drżenie w głowie i pulsowanie z tyłu ..mam tak jak jest niskie ciśnienie albo jak się denerwuję..i wtedy sobie tego raka wmówiłam...i tak teraz trwam w tym jeszcze teraz mam ostatnio jakąś derealizację więc już w ogóle. ..tylko że ja panicznie się boję lekarzy więc nie pójdę na badania:/

kiedyś miałam robiony rezonans, tomograf, ale to parę lat temu...eh..staram się sobie tłumaczyć, że nie mam żadnych objawów, że jakby się coś działo to miałabym zaburzenia wzroku chociażby..ale ciężko..

 

Dobra rada. Skoro miałaś takie badania robione parę lat temu, pójdź jeszcze raz. I wyciągnij wnioski.

 

Hint: skoro wtedy nic nie wyszło, ale przez tyle lat Ciebie to męczy, to jakim cudem może być to glejak, skoro nadal nic nie ma, a objawy nadal są? I przy okazji, byłabyś już martwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gratuluję wyników ;) A tak z ciekawości, jaki był wynik? Tzn jakie znamię?

 

znamię melanocytarne skórne (nawet nie ma podanej wielkości ani rodzaju, bo to był docinek blizny a tam mikro kropka... co potwierdza badanie makroskopowe o treści: fragment skóry o wymiarach...)

 

-- 19 kwi 2012, 21:32 --

 

sardyna, bardzo rzadko zdarza się ,ze odpornośc nabytaa podczs przechodzonej ospy czy rózyczki jednak zanika i wtedy mozna zachorować drugi raz, to sa rzadkie przypadki,ale zdarza sie jednak, mało prawdopodobne by dwie takie osoby z zanikiem odpornosci siedziały razem w pracy

 

no za ok tydzień się przekonam :) też zawsze byłam pewna, że ospę ma się tylko raz ale po przypadku kolegi zaczęłam w to wątpić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zjebnerwicowy, jakie wnioski? Normalny człowiek nie robi sobie co 2 lata rezonansu..

 

A normalny nie wmawia sobie raka, bo pojawia się jakiś tam drobny objaw. Ba, fajny to rak, jak trwa parę lat i nic, żadnych zmian, ani postępów choroby.

 

A jakie wnioski? Ano, mając dowody dot. stanu własnego ciała na dziś dzień i sprzed tych paru lat (choćby 2), które nie wykazują zmian oraz czując się subiektywnie źle, jeśli jesteś zdolna do pomyślunku, zrozumieć, iż problem nie leży w ciele, a w psychice. Proste? Czego nie rozumiesz? Nikt nie każe latać bez powodu i robić tk. Ale skoro tak Ciebie to męczy, to zrób se ponownie i rusz mózgownicą. Poza tym, zrobić można tak samo z każdym innym badaniem. I przynajmniej nie będziesz pitolić, że masz raka bo tak i przy okazji wpędzać się w denny nastrój.

 

Walnięty hipochondryk na głowę, mając 2 tego typu badania, stwierdzi zapewne, że badania źle są przeprowadzone i poleci robić kolejne, gdzie indziej.

Ten bardziej rozgarnięty zrozumie, iż problem jest z jego umysłem i to trzeba leczyć, a nie jak idiota latać po lekarzach i szukać chorób na siłę. A nawet jak się zawaha, to sięga do papierów i myśli. Zawsze to jakieś oparcie, daje uczucie bezpieczeństwa. A tym samym, łatwiej jest przypadek zaleczyć.

 

Mi nerwica pozostawiła tendencję do hipochondrii. Dość niemiła rzecz, bo niestety łeb mi się przestawił i interpretuje wpierw bodźce na hipochondryczny sposób, a następnie poddaje je krytyce, ale w razie problemu, sięgam sobie do papierków i czarno na białym mam, jak jest. I tego się trzymam. Przy okazji i parę innych, w oparciu o własne doświadczenie, wypracowanych metod stosuję. Pomaga, tendencja maleje. Kwestia czasu do powrotu do normalności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zjebnerwicowy, wypowiadasz się w sposób dość arogancki, niemiły :roll::roll:

Ja rozumiem, że problem leży w psychice i co z tego że to rozumiem i mam tego świadomość? Gdyby to było takie proste ten temat nie miałby 600 stron, nie istniało by coś takiego jak nerwica itp.

Jak Ci się moje "pitolenie" nie podoba, to nie czytaj..Mój stan lękowy nie pozwala mi teraz na wykonanie jakichkolwiek badań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zjebnerwicowy, wypowiadasz się w sposób dość arogancki, niemiły :roll::roll:

 

Bo tak mi pasuje. Pewne rzeczy trzeba napisać wprost, bez żadnego litowania się, bo tylko tak do niektórych można dotrzeć. Stawiasz sprawę ostro albo wypad. Nerwica to przezabawna choroba, pełna idiotyzmów. Trudno to przyznać będąc chorym, ale jak człowiek normalnieje, zastanawia się nad swoim przypadkiem to dochodzi do takich wniosków. Masa zmarnowanego czasu na bzdety, to wieczne użalanie się, niespełna rozumu lęki i urojenia. To jest nienormalne. I najgorszy w tym wszystkim, że problem leży tylko w umyśle. A często szuka się go gdzie indziej.

 

I jeszcze jedno, jak ktoś pitoli, bo inaczej tego nazwać nie można, że ma raka bo cośtam (np. rak przełyku, bo boli mnie gardło; rak mózgu, bo mam zawroty; itd) i trwa to miesiącami/latami bez żadnego progresu choroby albo wręcz następują cykle zmian objawów, to jest zwyczajnie głupkiem. Ludzie się naczytają bzdur w googlach albo uslyszą 2 zdania wyrwane z kontekstu i o! wielcy znawcy. Mają raki, hivy, SM i nie wiadomo co. Bo to akurat modne choroby, więc ich też dopadły, a objawem tego jest jednodniowa dolegliwość. A później marudzą, że źle się czują. Ja przez to przeszedłem i dla mnie jest to czysty debilizm. Masz odwagę przyznać się przed sobą, że tak właśnie jest? Jak nie, to cierp dalej, bo topisz się w bagnie. Jak tak, to może wyzdrowiejesz.

 

Ja rozumiem, że problem leży w psychice i co z tego że to rozumiem i mam tego świadomość? Gdyby to było takie proste ten temat nie miałby 600 stron, nie istniało by coś takiego jak nerwica itp.

Jak Ci się moje "pitolenie" nie podoba, to nie czytaj..Mój stan lękowy nie pozwala mi teraz na wykonanie jakichkolwiek badań.

 

Wiesz czemu ma aż 600 stron? Bo nastąpił wysyp hipochondryków. A czemu tak się stało? Internet.

Ludzie łatwo popadają w panikę, zachowują się jak banda tępych baranów. I stąd problem. Przejrzyj sobie szereg forów medycznych i wszelkich innych gdzie porusza się pokrewne sprawy. Większość tematów/postów to wierutne bzdury, wskazujące na problemy mentalne ich autorów, a nie realne dolegliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zjebnerwicowy, idąc tym tokiem myślenia wszyscy na tym forum jesteśmy debilami :great::great: bo mamy nieracjonalne lęki.

Ja akurat nie należę do osób która od lat czy miesięcy wkręca coś sobie,ale są tu i tacy i z pewnością nie życzą sobie by nazywać ich debilami czy mówić że są głupi, to po prostu paskudne zaburzenie, z którym ludzie walczą, a często jest silniejsze od nich.

Jeśli Cię to wkurza, to po prostu nie czytaj, bo takimi postami to nikomu raczej nie pomożesz, a wręcz zaszkodzisz. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie zjebnerwicowy przyjął styl wypowiedzi, który dla niektórych może być niekomfortowy, ale on ma sporo racji w tym co pisze!

Nasz problem polega głównie na tym, że głęboko w nas tkwią lęki, które mają wpływ na całe nasze życie. I nie chodzi mi tu o lęki o zdrowie czy życie tylko o te, których jesteśmy nieświadomi, które siedzą w nas od dawien dawna i przejęły panowanie nad naszym umysłem. Dlatego nie poczujemy się lepiej robiąc kolejny rezonans głowy czy powtarzając pa raz kolejny badania krwi - wykluczając tętniaka znajdziemy sobie czerniaka, a z kolei wykluczając czerniaka znajdziemy sobie raka jelita grubego....Pomyślcie racjonalnie do czego to może doprowadzić - do niczego innego tylko do wariactwa i zniszczenia życia sobie i innym. Dlatego jedynym sposobem jest leczenie ale u psychologa, długie i żmudne, często trudne i frustrujące bo to jak "grzebanie w gów...ie". Ale tylko to może nam przynieść ulgę i poprawić jakość naszego życia. Pomyślcie sobie o czasach kiedy nie martwiliście się o to czy jesteście chorzy? Dało się tak życ? Fajnie było nie? I znowu tak może być tylko to WY musicie sobie pomóc przy udziale psychoterapeuty! Ja już 6 miesiąc uczęszczam na terapię i czuję się zdecydowanie lepiej choć jeszcze długa droga przede mną! Ale postanowiłam sobie pomóc bo nikt za mnie tego nie zrobi, to moje życie, i to ja odpowiadam za jego jakość!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale nerwica to choroba a nie debilizm czy jakiś wymysł i to się leczy a nie umniejsza...jakby dało się zlikwidować lęki samym racjonalizmem to wszyscy bylibyśmy już dawno zdrowi.

alergikowi nie powiesz, że reakcja jego organizmu na pylenie drzewka jest debilna, bo to drzewko nie jest szkodliwe samo w sobie przecież...

 

Nie wiem ile się już zjebnerwicowy na nerwicę leczysz, ale ja przez 3 lata też nie miałam żadnych objawów ani jazd a teraz nagle wróciło i wcale nie pomaga mi wszystko to co niby "wypracowałam" z moim umysłem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez chodze na terapie, walcze sama ze sobą. naprawde staram sie panowac nad swoimi lękami i robie to ze wszytskich sił bo bardzo chce zeby moje życie nie wyglądało tak jak wygląda ( bo co tu duzo mówic hipochondria i nerwica to okropne cierpienie psychiczne) ale co z tego jak w wiekszości przypadków to wszystko gówno daje. Ja juz czasem po prostu czuje ze mnie to przerasta, ze nie mam siły. Czasem po prostu siadam wieczorem i zaczynam płakac bo juz mam zwyczajnie dosc. Męcze sie juz od roku albo dłużej, dokładnie niepamietam.

Są chwile kiedy wydaje mi sie ze wychodze na prostą, kiedy mam nadzieje ze juz wszystko bedzie dobrze i potem znowu przychodzi lęk, strach, panika i cały cyrk zaczyna sie od nowa. Naprawde niewiem jak mam sobie pomóc

 

-- 20 kwi 2012, 18:47 --

 

zjebnerwicowy ja sobie zdaje sprawe ze moje lęki są irracjonalne, głupie, niedorzeczne i byc może bezpodstawne tylko co z tego. W chwili kiedy mnie to dopada rozum sie wyłącza i nie potrafie sie wtedy skomunikowac z tą racjonalną częścią siebie. Piszesz o tym ze ludzie czytaja cos w necie i sie tym przejmują? Ok ze mna tez tak było, ale moje leki zapoczątkowali lekarze a nie internet. Półtora roku temu miałam przez 2 tygodnie baardzo silne zawroty głowy, ale takie ze dosłownie nie byłam w stanie wyjsc z domu. Miałam robione różne badania krwi i wyszły ok. Potem trafiłam do neurologa. Babka mnie konkretnie nastraszyła. Była bardzo poważna, patrzyła na mnie z jakims przerażeniem i dała mi skierowanie na rezonans magnetyczny mózgu mówiąc ze to moze byc cos poważnego i trzeba to sprawdzic. Na skierowaniu napisała mi : "podejrzenie- stwardnienie rozsiane". Nic mi nie wytłumaczyła i przeczytałam to dopiero w domu. Nogi sie podemna ugieły, takich nerwów jeszcze nie miałam. Przepłakałam 2 tygodnie czekając na rezonans i okazało sie ze jest wszystko wporządku. A ja juz nie mogłam sie uspokoic, po tym wszystkim czesto robiło mi sie słabo, miałam omdlenia, mdłości i rózne inne objawy. Po jakiś 2 miesiącach zdiagnozowano u mnie nerwice i dostałam leki na uspokojenie które nic nie dały. Zaczęły sie pojawiac coraz to nowe objawy i niestety wtedy zaczełąm własnie czytac w necie o różnych chorobach i zaczął sie koszmar

 

-- 20 kwi 2012, 18:49 --

 

To tamta lekarka podsuneła mi pomysł ze moge miec jakąs cieżką chorobe, wczesniej nie myślałam w ten sposób i mimo ze okazało sie po rezonansie ze jest ok to ten stres i emocje które wtedy przezyłam odcisnęły sie we mnie i w mojej psychice i zaczełam myslec o samych najgorszych chorobach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×