Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Dokładnie stary. Po przeczytaniu twojego pierwszego posta już chciałem Ci napisać co o tym sądzę, ale odpowiedziałeś sobie sam.

 

Pozdrawiam Cię wojowniku.

 

ps. Co do objawów jakbyś miał wachania, miałem to wszystko, wszystko.

 

W dupie z nerwicą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

budze sie zdenerwowana, klade sie spac zdenerwowana,, moje serce od kilku dni nie przestaje bic za szybko.... jestem bardzo przygnebiona, nie mam apetytu, nie moge skupic mysli na niczym konkretnym tylko o mojej nerwicy. nie wspominam juz o pojechaniu do miasta albo na zajecia...ataki paniki.... juz sama nie wiem jak sie wziac za siebie :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, ostatio wyjechałem do Anglii, gdzieś tu na forum przeczytałem, ze koleszka wyjechał za granicę i nerwica troszkę ustąpiła, no i fakt przez około 3-5 pierwszych dni byłem w 7 niebie, bo czułem się zdrowy jak ryba!!

Zero objawów, ale po tych dniach wszystko wróciło, powiedziałęm no trudno, wytrzymam tutaj jakiś czas, odłoże troszkę pieniędzy i wróce do polski, a w Polsce pójdę do jakiegoś sanatorium czy coś w tym rodzaju, gdzie zajmują się właśnie zaburzeniami nerwicowymi.

Niestety teraz czuję się OKROPNIE

Dzieją się ze mną takie rzeczy że włoś się jezy na głowie:

- zaniki pamięci - wyglada to tak, ze w pewnym momencie zrywam się z krzesła i nie mogę sobie przypomnieć gdzie jestem i co ja tu robię, dopiero po pewnym czasie uświadamiam sobie gdzie jestem.

- czasem, gdy leże już w łóżku i jestem taki już na wpół spiacy mam wrażenie, a nawet jestem pewien, ze jestem w domu w Polsce, była taka sytuacja, ze chciałem jeszcze wstać do łażienki, i gdy uświadomiłem sobie, ze światło jest gdzie indziej, a nie tam gdzie zawsze normalnie spanikowałem, tak samo jest rano gdy się budzę, czasem dosłownie wyglada to tak, ze przez sekundę zastanawiam się co to za pokój?

- no i ogólnie czuję się jakby to co dzieje się w danym momencie to był sen, jakby za moment miało się skonczyć,

 

Miałem już wcześniej derealizacje i depersonalizację, ale nigdy do takiego stopnia, zeby nie wiedzieć co się ze mną dzieje, a miało być tak pięknie, nawet nie wiecie jaki bym był szczęśliwy, zeby nie ta jebana nerwica!!

Tutaj nie muszę martwić się o pieniądze, nie muszę martwić się praktycznie o nić, jedynym moim zmartwieniem jest to, ze musze wstać o 5 rano!!

Niestety ona nie pozwala mi się cieszyć :(

Nawet biorę leki, ale przestały mi już pomagać :/

A nawet mam wrażenie, ze to po nich czuję się gorzej (Luxeta)

Mam nadzieję, ze napiszecie mi coś pocieszającego :)

Pozdrawiam wszystkich!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lukasz szkoda, że po tych cudownych dniach nerwica znów dala o sobie znać. Coś pocieszającego: te dni byly wspaniale, odetchnąleś trochę od problemów.

a miało być tak pięknie, nawet nie wiecie jaki bym był szczęśliwy, zeby nie ta jebana nerwica!!

Tutaj nie muszę martwić się o pieniądze, nie muszę martwić się praktycznie o nić, jedynym moim zmartwieniem jest to, ze musze wstać o 5 rano!!

Niestety ona nie pozwala mi się cieszyć

Popatrz to jest wspaniale, że poza nerwicą Twoje życie może wyglądać tak pięknie. Dlatego musisz o to wlaczyć, nie daj się chorobie. Nie wiem jak jest, ale dobrze by bylo gdybyś byl pod opieką lekarza, żeby byla pelan kontrola na tym. Mam nadzieję, że pokonasz nerwicę i będziesz żyl sobie tak, że jedynym problemem będzie ta pobudka o 5 rano ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może potrzebujesz odpoczynku, malego oderwania się od rzeczywistości, problemów. Spróbuj odlożyć na bok problemy. Zrób sobie jakąś przyjemność. I nie zadręczaj się myślami o nerwicy. Pomyśl o jakiś dobrych rzeczach. Dużo lepiej jest skupić uwagę na pozytywach. Mam nadzieję, że wkrótce poczujesz się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Droga Mileno!

 

Nie myśl o sobie źle. To nie prawda, że zapracowałaś sobie na to, co Cię spotkało. Przecież nie chciałaś zachorować. Nikt nie chce. Nerwice wywołują rzeczy, na które nie mamy wpływu, nieuświadomione albo takie, które nas przerastają. Zawsze, kiedy dopadnie Cię atak, pomyśl: "Mam prawo do tych objawów. W końcu jestem chora. Kiedyś wyzdrowieję." Wymyśliłam to niedawno. Naprawdę pomaga! Nikogo przecież nie dziwi to, że ktoś kaszle, gdy jest przeziębiony. Jeśli nerwicy nie traktuje się jak innych, "zwyczajnych" schorzeń, jest to kwestia nieuświadomienia społecznego. Nie jesteśmy niebezpieczni. To, iż pocimy się bardziej niż inni obiektywnie nie jest takie straszne i nie to nas przeraża. Boimy się negatywnej reakcji ludzi. Pomyśl o sobie, o tym, że szkoda Ci własnego organizmu i chciałabyś mu zaoszczędzić tego wszystkiego. Oklepane powiedzenie: "Pokochaj siebie, a pokochasz innych" jest prawdziwe. Zaakceptuj chorobę - tymczasowo. Kiedyś minie - musimy w to wierzyć. Są na to sposoby.

 

A co do Twojej pracy - spróbuj rozejrzeć się za inną, nie rezygnując narazie z obecnej. Słyszałam, że atmosfera wśród księgowych bywa nieprzyjemna. Dwie osoby z mojej rodziny pracują w biurze i raczej nie są zadowolone. Jeżeli nie możesz sobie na to pozwolić, znajdź coś, co sprawi Ci radość. Ja piszę poezję - już od dawna nie do szuflady. Ludzie słuchają, podoba im się. W październiku brałam udział w Turnieju Jednego Wiersza po raz pierwszy. Nie chciałam. Bałam się. Chłopak powiedział mi, że jak nie pójdę, to wyciągnie mnie siłą. No i poszłam... na sam środek sali. Przez myśl zdążyło mi przebiec: "Zacznę cała drżeć, jak w febrze, dopadną mnie tiki i będą na mnie patrzeć , jak na wariatkę." Jakimś cudem zdołałam opanować ciało i przetrwałam tych parę minut w centrum uwagi. Okazało się, że zajęłam pierwsze miejsce. Niedawno miałam własny wieczorek poetycki - wspólnie z chłopakiem. Wtedy było gorzej. Dopadł mnie stres. Tak długo musiałam siedzieć naprzeciwko gości,

a mam fobię społeczną. Po spotkaniu ledwie żyłam. Nie miałam tików , ale byłam chyba cała czerwona i wyraźnie przestraszona. Co innego pogaduszki przy herbacie, a co innego sytuacja, w której jestem oceniana. Ludzie to na pewno zauważyli, ale nikt nic nie mówił. Potem mi gratulowali i podawałam im mokrą rękę. Mimo wszystko nie straciłam ich sympatii. Chyba zaakceptowali mnie taką, jaką jestem - razem z moją nerwicą. Nie myśl, że tylko poeci potrafią "przekonać się" do chorych. Często na początku ludzie patrzą na taką osobę z nieufnością, plotkują za plecami, śmieją się, nie rozumieją. Jednak najgorsze, co możemy zrobić to odseparować się od reszty. Wtedy nigdy nie zrozumieją. Milenko, spróbuj poszukać kontaktu z innymi. Wiem, że to trudne, ale warto. Nerwica karmi się alienacją społeczną. Rozejrzyj się. Zobaczysz, że są ludzie, którzy Cię potrzebują: nie mają notatek, chusteczek albo długopis im się wypisał, chcą usiąść w autobusie, a nikt ich nie chce dostrzec, nie potrafią czegoś zrobić i trzeba im to wytłumaczyć. Nie są aż tacy straszni. Też borykają się z problemami i muszą się komuś wyżalić. Nawet fobię społeczną można "oszukiwać". Nie mija w pełni, ale w pewnych sytuacjach łagodnieje. I mów jak najwięcej o tym, co Cię boli - rodzinie, tym, którym ufasz. Nie twierdzę, że przyjmą to z entuzjazmem, ani nawet, że zechcą pomóc, ale przynajmniej nie będziesz musiała udawać, że wszystko jest ok. Jeśli im to wytłumaczysz, zrodzi się szansa na zrozumienie. Od kiedy mama usłyszała o mojej nerwicy, przygląda mi się dość uważnie, ale jest dla mnie łagodniejsza niż kiedyś. Spróbuj.

 

Moje tiki - chyba wszystkie możliwe: skurcze mięśni twarzy, rąk, nóg, nawet mięśni brzucha (wygląda to tak jakby niewidzialny napastnik uderzył mnie w żołądek). Poza tym: drżenie rąk, a gdy zrobi mi się zimno (nawet w ciepły dzień) całego ciała, pocenie się rąk, czasem czerwienienie się, brak koncentracji, duszności, ściśnięte gardło. Rzadziej: drętwienie twarzy i niektórych palców, ból oczu, łzawienie. A po serii takich objawów: zmęczenie i obniżony nastrój.

 

Dobrze, że się "wygadałaś". Możesz mnie zasypywać problemami, kiedy tylko chcesz. ;) Pomogę, jeżeli będę potrafiła. I uśmiechnij się czasem do siebie. Ty też jesteś przesympatyczną kobitką. Jeśli chcesz mieć przyjaciółkę, właśnie ją znalazłaś.

 

 

Życzę Ci uśmiechu i wiary w powrót do zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey, jeszcze raz dziekuje za miłe słowa, było to dla mnie wazne, dlatego napisałam do Was. Zgodze sie z Gracją, rzeczywiście zaplątałam się w myślach o tej chorobie, cokolwiek bym nie zrobiła czy powiedziała oceniam to czy to normalne czy nienormalne, nawet jak juz nie miałam lęków to i tak sie w ten sposób oceniałam, nic dziwnego ze wrociło. A tak wogóle to chodze do psychologa tylko ostatnio zbrakło mi na to czasu i tak jakos wyszło. Chodze juz rok, ale nie regularnie, raz ide, raz nie, czasami miałam wrazenie ze juz sama sobie poradze...Ja mam jeszcze jeden problem, dotyczy on mojego chlopaka,nie dobrze mi w tym związku, nic do niego nie czuje (tylko przyzwyczajenie, swiadomosc tego ze kogos mam), poza tym strasznie sie kłocimy, on wyzywa mnie od róznych, m.in. od nienormalnych, ze ze mna nie mozna sie dogadac, ze jestem głupia i wszystko jest przeze mnie i używa też róznych przekleństw, a jak dowiedział sie ze mam nerwice lękową to stwierdził ze "wiedział ze jestem jebnięta". On mowi zawsze ze on w złosci to mowi bo tak go wkurwiam momentami, wiec powinnam go zrozumieć. Ale ja jestem tak wrażliwa, że nie moge udawac ze tego nie słysze. Moj psycholog wlasnie zajął się tym ze mna na terapii, ale ja nie potrafie go zostawić, czuje lęk i pewnie dlatego tez troche tych terapii unikałam...ale musze cos z tym zrobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się musisz sie zwyczajnie przystosowac do nowych warunków ja pamietam ze kiedys jak nie miałam jeszcze nerwicy ,to tez były momenty jak gdzieś wyjechałam i po obudzeniu wydawało mi sie ze jestem u siebie w domu albo we własnym łóżku takie rzeczy się zdarzaja ! nie należy tgo zbyt wyolbrzymiac ani się tym stresować a od razu będzie lepiej .Może tez się wybiorę do Angli za jakiś czas ,a gdzie dokładnie ty jesteś?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey!

Dzięki Marianek za szczere słowa, zgadzam sie z tobą w całej twojej wypowiedzi, jak to przeczytałam to poczułam jakbys przejrzał mnie na wylot, dokładnie mam takie odczucia, przez nerwice obawiam sie ze nikt mnie juz nie zechce, tak mysle pewnie dlatego bo patrzac na reakcje mojego chlopaka, to trudno mi uwierzyc ze moge spotkac kogos kto to zrozumie. I masz racje złość niczego nie tłumaczy, ja nawet w złości nie jestem w stanie nawrzucac komukolwiek tak jak to on robi.

Niedługo ide do psychologa, i juz wiem co mam zrobić, dzis czuje ulge, bo doszło do mnie ze to nie jest chlopak dla mnie...teraz wiem ze musze zacząć nad tym pracować, bo wiem nawet ze to on mnie do tej nerwicy doprowadził(skutecznie wpajał mi, ze jestem walnieta-a ja w to uwiezryłam) Teraz jak nigdy dotąd czuje wewnątrz, ze to jest to, że musze sie od niego uwolnić, wczesniej nie byłam tak do tego przekonana, ale dzis to sie zmieniło.

Wiem ,ze bedzie cięzko, ale nic mi innego nie pozostało, bo tak dalej życ nie moge.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzymaj sie! ja tez bylem dzisiaj na dzialce. Troche wysilku fizycznego dobrze robi. Potem przyjechal kumpel i caly dzien nie myslalem o tej je**nej nerwicy :lol: U kazdego pojawia sie i znika. Ale na pewno przyjdzie dzien gdy zniknie raz na zawsze :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Visine- takie uroki.

 

Ja tez miałam 'wszystko dobrze'.

Ale czasami widze, że tak na prawdę od groma roboty przede mna i to tej najgorszej > i chyba najwyższa pora, żeby m się tego pozbyła, ale będę potrzebowała się rozgadać z tatą- prędzej umrę niż wyniose z tego coś ciekawego XD

 

No nie...........!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj moja droga, to toksyczny związek. Nie pozwalaj by ktoś Tobą pomiatał. Nikt nie ma prawa tak traktować drugiego człowieka. Skoro uważa Cię za walniętą to po co z Tobą siedzi. Niech sobie poszuka normalnej dziewczyny skoro tak o Tobie tak mówi. Ty musisz mieć człowieka który będzie Cię szanował bo na to zasługujesz. Widzę że idziesz wg mnie w dobrym kierunku i wiesz już co dla Ciebie jest dobre. Więcej wiary w siebie. Powodzenia. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×