Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wątek dla kobiet w ciąży lub dla planujących ciążę


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Spróbuję, teraz to już napewno. Może jakieś metody relaksacyjne...? Właśnie przypadkiem szukając szkoły rodzenia natknęłam się na taką stronkę http://szkolarodzenia.com.pl/Z-ostatnich-dni/Zdrowie-dziecka.html

 

No cóz, nie napawa mnie to optymizmem. Mój maluszek rośnie podobno zdrowo i jest nawet wiekszy o 1tydz. Bardzo pocieszające, natomiast dołujace jest to, że czuje się ciągle zestresowana, i albo sama wpędzam się w taki stan albo mąż mnie wkurza i 100 innych rzeczy... szkodzę dziecku nawet nie wiadomo jak!! :(

 

próbowałyście kiedyś afirmacji??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anusiowa afirmacji nigdy nie próbowałam ale często się nad tym zastanawiałam. I nie mów że szkodzisz dziecku bo z Twoich wypowidzi wynika, że właśnie starasz się jak możesz aby było mu jak najlepiej. Ponadto to nie Twoja wina że czujesz się tak a nie inaczej. Idż co prędzej do psychologa i do psychiatry może tez z zapytaniem o ewentualne leki na uspokojenie, które pomogą rozładować sters. Oczywiście skonsultuj to tez ze swoim gin. Ponadto najbardziej intensywny rozwój maleństa masz już za sobą, tj. pierwszy trymestr. Także głowa do góry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Kiedy zaszłam w ciążę i pojawiła się u mnie nerwica lękowa - nie po raz pierwszy zresztą - przegrzebałam chyba cały Internet w poszukiwaniu informacji, jak sobie poradzić w takiej sytuacji... Na niewiele się to zdało. Również na tym forum nie znalazłam żadnych konstruktywnych porad. Oczywistym jest, że leki, które pomagają w normalnych warunkach - które pomagały mi w poprzednich latach - zażywane w czasie ciąży mogą zaszkodzić dziecku; z oczywistych względów nie prowadzi się badań na ciężarnych. Co wobec tego robić? Czy rzeczywiście jest aż tak dramatycznie, że albo leki o nieprzewidzianych skutkach na płód, albo "zaciskanie zębów"? Otóż - niekoniecznie. Nie będę opowiadać Wam całej swojej historii, bo nie o moje problemy tu chodzi, a o możliwości poradzenia sobie z nimi. Po przejściu długiej i trudnej drogi poszukiwań, koniec końców dotarłam do niekonwencjonalnych metod leczenia. Uznałam, że to już absolutny koniec świata, że już dalej nic nie ma i jeśli to mi nie pomoże, to nie ma dla mnie ratunku. Zawsze byłam dość sceptycznie nastawiona do wszystkiego, co nie działa natychmiast, bo zdawało mi się, że nie działa wcale. Otóż - nic bardziej błędnego. W moim przypadku znakomicie zadziałała akupunktura. Na moją nerwicę przypuściłam w ogóle zmasowany atak w ciąży :) Akupunktura, jednocześnie kontynuacji psychoterapii u psychologa, wizyta u bioenergoterapeuty (tego nie polecam; może komuś może pomóc - u mnie się nie sprawdziło), masaż Shiatsu, esencje kwiatowe, ćwiczenia oddechowe, wizualizacje i relaksacje. Dziś potrafię pisać o tym spokojnie i z perspektywy czasu wydaje mi się to wszystko niemal nierealne, odległe... a minęło ledwie kilka miesięcy od porodu. Nie ukrywam: trzeba włożyć wysiłek, i to spory, ale - da się. Nie wiem, jak jest u Was, ale ja się walki nie bałam. Bałam się natomiast, że jest ona bezsensowna, że nie dam rady, że każdy, tylko nie ja, że moja sytuacja jest wyjątkowo ciężka i skomplikowana, na pewno gorsza od innych. Bałam się, że to się już nigdy nie zmieni, że będzie już tylko gorzej, Z nerwicą zmagam się od 10 lat, ale dopiero w ciąży podjęłam z nią taką walkę "na serio" - bo zostałam przyparta do muru. Nie wierzyłam, że się uda, ale musiałam walczyć. I udało się. Pamiętam, że bałam się, że nie da się nic zrobić z nerwicą w czasie ciąży. Nawet lekarze mówili mi, że trzeba pić melisę (pić melisę?!), bo to jedyny bezpieczny środek uspokajający, a jak nie zadziała, to wytoczy się cięższe działa - leki psychotropowe, ale wtedy to na własną odpowiedzialność bym truła dziecko... W naszym kraju jest zbyt duże przywiązanie do "prostych" metod a wiedza lekarzy innych specjalizacji niż psychiatria jest na tematy z tej dziedziny niemal zerowa. Każdy grzebie we własnym ogródku i umywa ręce od pozostałych dziedzin. Dodatkowo medycynę niekonwencjonalną traktuje się jak zestaw jarmarcznych sztuczek i nie mówi się o niej głośno "w towarzystwie". My jako ludzie chyba w ogóle mamy tendencję do negowania wszystkiego, czego nie rozumiemy. Ja też negowałam - ale spróbowałam. Próbowałam ciągle nie wierząc, że zadziała. Czułam się głupio i żałośnie, ale - pomogło. Wiem z doświadczenia, jak trudno jest okiełznać swoje demony pod presją czasu i tak wielkiej odpowiedzialności, jaką jest odpowiedzialność za dziecko. Ale to ono, dziecko, o dziwo, daje dodatkową siłę do walki i pozwala uporać się z problemami, a przynajmniej wyciszyć je na tyle, by móc żyć, by móc urodzić - i pomaga to zrobić w krótkim czasie.

Łączę się z wszystkimi kobietami przy nadziei, które - paradoksalnie - nadzieję straciły. Wiem, co to znaczy marzyć o radosnym bieganiu z brzuszkiem po sklepach z ubrankami albo leniwym wylegiwaniu się w błogim oczekiwaniu na maleństwo - marzyć o tym, a w rzeczywistości ciążę przechodzić jak swoiste więzienie wypełnione lękiem, poczuciem beznadziei i bezsilności. To się da przezwyciężyć, naprawdę. Bez leków, bez cudów. Trzeba włożyć trochę pracy, trochę dobrej woli, a zaraz zapali się iskierka wiary - i dalej już pójdzie :) Życzę wszystkim przyszłym mamom by każdy kolejny dzień był coraz lepszy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja zrezygnowałam z walki, dzidzi drugiej nie będzie.... nie dam rady bez leków.... próba odstawienia skończyła się fiaskiem, teraz znowu biorę normalną dawkę i czekam aż natręstwa całkowicie się wyciszą.... Cóż, może tak ma być, może mam mieć tylko jedno dziecko.

Jestem na etapie szukania sobie jakiegoś hobby, dodatkowego celu, zainteresowania, co by czasem oderwać się od codzienności i rzucić w wir interesujących mnie rzeczy. Zaczynam palnować zakup nowych mebli, szybszą spłatę kredytu, wyjazd za granicę na wakacje całą trójką.... Takie cele sobie stawiam co by nie myśleć o bejbe. Bo gdyby się pojawiło to o tamtym musiałabym zapomnieć. To taki mój świadomy mechanizm obronny jaki przeciwstawiam instynktowi macierzyńskiemu. Trochę pomaga. Wiem, ktoś powie czysty materializm. Ale skoro wiem że nie przetrwam ciąży bez leków, malo tego, ciąża z nerwicą negatywnie odbije się na mojej całej, małej, ale szczęśliwej rodzince, to chyba lepiej mieć małą szczęśliwą rodzinkę niż narazić wszystkich jej członków na cierpienie. To byłoby z mojej strony egoistyczne, narazić i męża i córcię i nienarodzone bejbe na stres, nerwy, cierpienie. W takiej sytuacji lepiej być małą szczęśliwą rodzinką. We trójkę jesteśmy już prawie 7 lat i było nam dobrze. Więc dalej też tak będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gigi24 a jakie leki bierzesz? Ja Parogen (paroksetyna) i boję się już teraz trzeciego podejścia. A chodzisz na terapię? Bo ja jak dotąd z tej formy leczenia nie korzystałam. Na chwilę obecną odgoniłam od siebie myśli o drugim maleństwu, ale czuję ze wrócą one jak bumerang. W sumie podobno po trzech miesiącach ciąży jest już zdecydowanie mniejsze prawdopodobieństwo że lek może negatywnie wpływać na płód, ale zawsze to ryzyko. Już myślałam że tak właśnie zrobię, odstawię chociaż na 3 miesiące, ale na chwile obecną i tego bym nie dała rady zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ania biore escitalopram w sumie moj psychiatra powiedzial ze jest to lek najbezpieczniejszy w ciazy i rczej nic by sie nie stalo gdybym zaszla biorac go wiele kobiet urodzilo zdrowe dzieci biorac esci , chcialabym odstawic leki i nie pakowac sie w to wiecej dlatego chce isc na terapie mam nadzieje ze ona mi pomoze,moze zaczne brac jakies leki ziolowe homeopatyczne byle nie to dziadostwo znowu :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gigi24 życzę powodzenia, mam nadzieję ze terapia przyniesie Ci pożądane rezeultaty. Ja na razie zostaje przy lekach. No i jak pisałam wcześniej - nie będę zachodzić w ciąże. Daj znać jak Ci idzie bez leków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

 

Czy ktoś z was zastanawiał się (i również tak jak mnie przeraża go) ciąża?

Jestem ciekawa co się stanie w sytuacji kiedy kobieta z nerwicą lękową zajdzie w ciąże?

Przecież wtedy nie można brać ani antydepresantów, ani leków obniżających puls.

A lęki i nerwy dziecku na pewno nie sprzyjają....

Co wtedy? Jestem młodą osobą i za kilka lat chciałabym mieć dziecko.

A jeśli nie wyleczę nerwicy do tego czasu? Boję się również że wyleczę, a np podczas ciąży wróci...

Czy ktoś z was miał / ma podobny problem?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w ciazy mozna brac wiele antydepresantow, ja osobiscie 2 ciaze przeszlam na citalopramie, dzieci sa zdrowe

jazdy w ciazy mialam ae to z innych powodow

jestesmy narazone bardziej na depresje poporodowa

ale glowa do gory, na razie nie mysl o tym, lecz nerwice, a jakby sie zlozylo tak ze w czasie brania lekow zajdziesz w ciaze to tak jak napisalam wiele lekow mozna z powodzeniem stosowac na kazdym etapie ciazy,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Mam 25 lat jestem 5 tyg po porodzie drugiego dziecka. Mam juz 2,5 letnią dziewczynke teraz urodziałm synka. Dzieci są zdrowe i śliczne, powinnam być szczęsliwa ale nachodzą mnie lęki . Zaczęło się tydzień po porodzie. Ogólnie należe do nerwowych osób, nie wybuchowych lecz przejmujących się zdrowiem innych i swoim. Ciąża przebiegła bez powikłań, miałam pare stresów w ciązy m.in. lekarz powiedział że istenie możliwość urodzenia dziecka z Downem (tak się nie stało) tym akurat tak się nie przejęłam ponieważ czułam że będzie wszystko dobrze. Następnie dowiedziałam się że mam następnego guzka w piersi (nie groźnego- co prawda jest to gruczolakowłókniak). Nie wiem czy to mogło wpłynąć na takie lęki jakie teraz mnie dopadły. Mianowicie: zaczęło sie od tego że byłam nadopiekuncza, bałam się o synka żeby był zdrowy, żeby taki maluszek nie dostał gorączki itp. Teraz mam lęk przed zrobieniem moim bliskim krzywdy. Boje się żeby im nie zrobić czegoś złego, nie dotyczy to tylko mojego synka lecz innych domowników. W głębi siebie wiem że im nic nie zrobie, ale te mysli same przychodzą i boję się żeby to się nie pogłębiało i żebym w końcu czegos im nie zrobiła Proszę napiszcie czy to minie po połogu czy musze udać sie do specjalisty. Nigdy żadna depresja mnie nie dopadła, po pierwszym porodzie miałam typowy baby blues a teraz nie wiem. Błagam o pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dasia mysle ze powinnas isc do psyhiatry albo pychologa,wydaje mi sie ze sama z tego nie wyjdziesz,ja chcialam zajsc w ciaze ale nadal mam lęki lekarz powiedzial ze jakbym tylko zdecydoala sie na dziecko to leki musze odstawic ale zaraz po porodzie wrocic do leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Ja mam pytanie czy nerwica może pojawić się dopiero w ciąży?? Nigdy nie czułam się tak jak teraz :/... Jestem w tej chwili w 26 tc. Lęki zaczęły sią w 17 i tak jest do dziś... U lekarza wprawdzie jeszcze nie byłam, ale wszystkie objawy pasują. Martwi mnie tylko to, że ja lęk odczuwam przez cały dzień... Nie mam natomiast lęku konkretnie przed czymś ( zresztą sama nie wiem skąd ten lęk) Nie boję się wychodzić z domu i nie boję się konkretnych miejsc. Nie mam problemów z oddechem. Natomiast ciągły lęk, czuję że ciągle jestem spięta tak jak by coś miało się wydarzyć... Ciężko jest mi to opisać. Zastanawiam się czy rzeczywiście może to być nerwica...? Pozdrawiam i życzę każdemu uśmiechu i spokoju :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak spotykam się z ludzmi i przyjaciółmi... Z chęcią wybrałabym się do psychologa, ale mam utrudnioną sytuację ponieważ mieszkam w Irlandii :/ Dodam, że nie mam problemów ze snem a jest wręcz przeciwnie w nocy czuję się świetnie. Ranem gdy się budzę odczuwam lęk i tak już jest przez cały dzień. Boję się, że zwariuję albo wpadnę w depresję... Okropne uczucie.

 

-- 14 kwi 2012, 16:14 --

 

Dodam, że bardzo lubię wychodzić z domu i coś robić, wtedy czuję się trochę lepiej. Nigdy nie brałam żadnych tabletek i nigdy nic mi nie dolegało jest to dla mnie nowy i nie zrozumiały stan... Dlatego zastanawiam się czy ciąża może być przyczyną nerwicy.

 

-- 15 kwi 2012, 17:55 --

 

Czy ktoś zagląda jeszcze na to forum ?? haloo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc dziewczyny...

z nerwica zmagam sie od roku, jestem w 7 tygodniu ciazy- leki odstawilam 4 tyg.temu;/ jest strasznie... nie tyle w dzien co wieczorem i w nocy;/ cisnienie mierze srednio 4 razy dziennie(mimo ze mam bardzo niskie) bo wydaje mi sie ze bede miec udar czyli tzw wylew.. teraz wlasnie skonczylam czytac artykuly dot.zawału serca poniewaz wydaje mi sie ze zaraz bede miec.. o urojonym guzie mózgu juz nie wspomne... mam 3 letniego syna,mąz czesto wyjezdza i zostaje z synkiem sama w domu... i to jest juz w ogole nie do przezycia;/ nie spie w nocy bo wydaje mi sie ze zaraz umre i jak to moje dziecko sobie poradzi.. jak zadzwoni na pogotowie i czy go ktos znajdzie zeby dlugo nie płakał.. teraz doszedl jeszcze lęk o malenstwo ktore nosze w sobie... to jest jakas masakra.... codziennie "mam"nową chorobę.. nie daje sobie juz rady.. jedynym "lekiem"jaki biore jest validol jest on dla nie baardzo słaby... nie moge sobie juz poradzic.. odliczam tygodnie do porodu zeby moc znow brac leki... jeszcze 33 przede mną .. nie wiem jak wytrzymam.. na wizyte u psych.musze czekac 4 m-ce;/ ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również mam nerwicę lękową w ciąży, żle się czuję ale narazie daje rade bez leków, jestem w 19 tygodniu, prawie połowa . MAm nadzieję żę dam radę. Strach również towarzyszy mi cały dzień, chyba że się czymś zajmę i zapomne o tym na chwilę. Czy jest ktoś kto też był w ciąży i dał sobie z tym radę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w ciąży musiałam brać psychotropy i teraz z perspektywy czasu widzę tego plusy. stres, który przeżywałam dużo gorzej wpłynęłaby na dzidziusia. mój bobas jest zdrowszy ode mnie i sprawił, że wszelkie 'dolegliwości' zniknęły. i dużo lepiej poradziłam sobie z tym co mnie spotkało. dzięki temu mogę dzisiaj powiedzieć - jestem szczęśliwa :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, jak byłam w ciąży ( wprawdzie były to tylko 3 miesiące bo poroniłam...) ale był to najspokojniejszy okres w moim dotychczasowym życiu. Zero lęków, zero nerwów, zasypiałam jak zabita, byłam szczęśliwa, wprawdzie leniwa i zbyt ruszać mi się nie chciało, ale naprawdę na te krótkie 3 mc nerwica i lęki mnie opuściły :) dlatego nie moge się doczekać aż w przyszłości znów będzie mi dane był w ciąży :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam dziewczyny

jestem mama dwoch zdrowych i przeslicznych dziewczynek i planuje kolejna ciaze. Dodam tylko ze mieszkam w Uk wiec opieka nad ciezarna wyglada troche inaczej niz w Polsce. Na lekach jestem a raczej bylam od wrzesnia 2010, 4 tygodnie temu sama odstawilam i zaloze sie ze jak moj lekarz rodzinny (bo tutaj wlasnie tylko taka opcja) bedzie mi odradzal. Nie chce nic brac, poniewaz moja druga ciaza zakonczyla sie poronieniem, wlasnie na skutek brania lekow. Wlasnie pije sobie meliske, choc wiem ze to i tak nie pomoze, ale moze efekt placebo troche mi pomoze. Dzis mialam fatalny dzien, odbilo sie to na moich dzieciach i mezu, nienawidze siebie, ze jestem taka nerwowa i zaborcza, ale chcac miec kolejnego dzidziusia musze wytrzymac. W ciazy zawsze sie czulam fantastycznie, wiec sie o ten okres nie martwie, narazie sie martwie o kolejne dwa miesiace, w przyszlym tygodniu ide na rozmowe w sprawie pracy, nie chce wyjsc na jakas wariatke :( Co prawda rozmowa jest w szkole, w ktorej obecnie pracuje, ale juz sie tym stresuje. Wiem ze jak uda mi sie zajsc w ciaze, to potem po porodzie bede musiala byc od razu na lekach, tak jak bylo przy mojej malutkiej coreczce, wygladalam jak zombie i bylam klebkiem nerwow, do tego wmawialam sobie najgorsze rzeczy. Dzis przegladaja internet uderzyl mnie fakt, ze tak naprawde juz lata temu mialam ogromne objawy, wyszukiwanie chorob, napady paniki, ze kuzwa zaden lekarz tego nie widzial?

Mam nadzieje, ze watek nabierze rozmachu i bedziemy sobie mogly pisac o naszych planach dotyczacych powiekszenia rodziny, bo my sie zrozumiemy. Pamietam jak bylam w ciazy z Izulka i po porodzie zaczelam swoje prochy brac, na forum o ciazy czulam sie traktowana jak wariatka, a przeciez nia nie jestem.... (mam nadzieje)

zycze milego wieczorka i mam nadzieje, ze ktos sie odezwie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie odstawiania symfaxinu 75 er a okazało sie,że jestem w 6 tygodniu ciąży. Lekarz powiedzial, żeby nadal odstawiać lek powoli, bo nagłe odstawienie może spowodować szok dla organizmu. Bardzo się denerwuje i nie wiem co dalej robić. Czy ma ktoś może podobne doświadczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×