Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

to ja już po wycięciu, lekarz oczywiście ze mnie zlewał, że te 3 kropki, które wypatrzyłam są tak mikroskopijne, że mu odeślą wycinek jako zdrową tkankę... no i znów tłumaczył pielęgniarce (która też się dziwiła, że coś takiego tnę), że to ze względu na mój stan psychiczny (jeee wariatka - nawet ode mnie już kasy nie chce brać, więc zdecydowanie ma mnie dość).... oczywiście ja już wszystko wiem z netu i to rak jak nic i czekanie na wyniki będzie katorgą (znowu)

 

co do raka jajnika to też ostatnio "miałam" ale na szczęście w miarę szybko udało mi się pójść na usg i dowiedzieć się, że jajniki i macica są małe i nic oprócz śladów po owu na nich nie ma :)

 

ehh ja już mam powoli dość tych wszystkich chorób... jak wyniki będą ok to kurde przysięgam sobie i tu, że przy następnej schizie nie biegnę do lekarza!!!

 

najgorsze, że jak dopada mnie ten stan lękowy to zaczynam wegetować jak roślinka i zupełnie jestem nie do życia (nie śpię, nie jem, nie rozmawiam...do niczego się nie nadaję) i do tego mam stany depersonalizacji (czy tam derealizację) - generalnie odklejam się psychicznie od świata i chociaż fizycznie tu jestem to czuję się jakby mnie nie było (tzn jakby wszystko co mnie otacza było nierealne tak do końca i obce...)- macie też takie objawy przy stanach lękowych? bo ja już miałam coś takiego przed leczeniem, podczas brania leków mi przeszło zupełnie a teraz po odstawieniu wielki come back :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ehh ja już mam powoli dość tych wszystkich chorób... jak wyniki będą ok to kurde przysięgam sobie i tu, że przy następnej schizie nie biegnę do lekarza!!!

Dokładnie, ile razy to sobie obiecywałem, a tymczasem wynalazłem kolejny pieprzyk który mi się nie podoba, a to oznacza dermatolog albo rodzinny i skierowanie do chirurga na wycięcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam raka mózgu!

Oto objawy które mnie do tego doprowadziły:

 

-bóle głowy

-bóle z tyłu gałek ocznych

-problemy z widzeniem tj. różne refleksje, światełka, kropoki i takie tam

-opadająca powieka

-drganie mięśni

-dziwna huśtawka nastrojów (wręcz ekstremalna)

-pamięć do de

 

Tak, biorę magnez i wszystko co się da :)

 

Na MRI pewnie nie pójdę bo do lekarza ani rusz bez opieki (fobia społeczna if you know what I mean :). Niestety wszyscy uważają, że to psychosomat, więc nie da rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w uchu przestalo chwilowo szumiec,ale zeby nie bylo tak dobrze,to zauwazylam cos dziwnego w wygladzie mojego sutka(tzn rozni sie od drugiego) oprocz tego swedzi :( .Czy to sie nigdy nie skonczy!!!Przez pare dni byl spokoj a teraz znowu dopadly mnie wszystkie choroby swiata.Aktualnie mam 3-Tetniak,rak sutka i odbytu.Pieknie :why:

A było tak dobrze przez krotko chwile,nie skupialam sie tak na swoim zdrowiu a teraz od nowa to samo!

 

SARDYNA Gdy tylko cos nowego sie pojawi,jestem nie do zycia!Nic mnie nie cieszy,nic nie ma sensu,nic mi sie nie chce(bo po co cos robic skoro nie wiadomo jak dlugo jeszcze pozyje)Jestem opryskliwa dla bliskich,skupiam sie tylko na swoim zdrowiu.Najchetniej leżałabym w lozku i tak trwala w swej niedoli

I tak zycie ucieka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy tylko cos nowego sie pojawi,jestem nie do zycia!Nic mnie nie cieszy,nic nie ma sensu,nic mi sie nie chce(bo po co cos robic skoro nie wiadomo jak dlugo jeszcze pozyje)Jestem opryskliwa dla bliskich,skupiam sie tylko na swoim zdrowiu.Najchetniej leżałabym w lozku i tak trwala w swej niedoli

I tak zycie ucieka

 

U mnie wypisz wymaluj tak samo!! Ostatnio jest (odpukac) lepiej, ale leki nadal sa. Staram sie nie wkrecac sobie zadnych dolegliwosci, ale wiadomo jak jest :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najgorsze, że jak dopada mnie ten stan lękowy to zaczynam wegetować jak roślinka i zupełnie jestem nie do życia (nie śpię, nie jem, nie rozmawiam...do niczego się nie nadaję)

Sardyna mam to samo

 

U mnie dzisiaj totalna załamka, siedze i rycze. Test ciążowy wyszedł negatywny :( Mój porąbany cykl trwa juz prawie 70 dni!!! Mam pco i insulinoopornosc. Żre od 2 miesięcy leki na to i dupa. Jestem załamana. 3 tygodnie temu byłam u gina, zrobił usg i kazał jeszcze poczekac, to jest mój pierwszy cykl po odstawieniu tabletek anty. Zapisałam sie do niego ale dopiero za 9 dni mam wizyte. Tak bardzo sie boje ze wkoncu okaże sie ze jestem bezpłodna, ja tego nieprzezyje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00 ja juz sie staram o dziecko od paru miesiecy.Psychika ma kluczowe znaczenie a ja niestety jestem za bardzo nerwowa.Poza tym moj partner jest czesto poza domem,wiec nie zawsze jest okazja zeby cos zadzialac.Juz za dwa tygodnie pojde do gina,chociaz pewnie nic nowego mi nie powie.Tarczyca ok,prolaktyna ok.Nie mam jakiegos jednego ulubionego gina,zawsze chodze do innego i nigdy nikt nic nie zauwazyl.Chociaz gdy bylam ostatnio jeden zauwazyl ze mam dosc grube endometrium,wiec swita mi czasami w glowie,ze moze mam endometrioze:/ no bo jak to,nie ktore dziewczyny sobie wpadaja od razu(chociaz nie chca miec dziecka) a ja sie staram i nic!Staram sie nie szukac przyczyny na sile,bo wiem ze Nerwica robi swoje

 

-- 11 kwi 2012, 10:56 --

 

Jeszcze musze zauwazyc,ze co miesiac mam objawy ciazowe,ktorych wczesniej nigdy nie zauwazylam!mrowienie w piersiach,nudnosci a ostatnio nawet mialam wstret do papierosow(nie pale nalogowo,ale czasami lubie sie zrelaksowac przy papierosku) wiec doskonale sobie zdaje sprawe z tego jak organizm sam sobie wkreca rozne dolegliwosci ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam "uszkodzoną" nerkę :roll: . Calą noc przeryczalam :roll: . I też jestem jakaś taka nijaka, bo się nakręcilam że moim jedynym sensem życia niedlugo będzie odwiedzanie stacji dializ, albo w ogóle pójdę do piachu, więc po co w ogóle cokolwiek robić jak i tak wszystko na nic.... :why:

Z lzą w oku wspominam czasy kiedy bylam normalna... :cry:

No, i znowu ryczę...

 

-- 11 kwi 2012, 12:40 --

 

Przynajmniej jeden pozytyw - SM poszlo w niepamięć. Jak na razie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez od wczoraj nie najlepiej sie czuje:/ Szumy uszne powrocily :shock: !teraz jest to ciagly szum i uczucie zatkanego lewego ucha.Wiec oczywiscie podejrzenie tetniaka lub guza powrocilo.Nie bede szla kolejny raz do lekarza,bo pewnie juz ma mnie dosyc.Przedczoraj mialam troszke stresujaca sytuacje,moze teraz to sie odbija szumem w uchu?Poczekam,moze przejdzie.Staram sie nie przejmowac,ale nie bardzo mi to wychodzi :(

 

 

OnaA86 miałam to samo rok temu. Szumy w uszach, wrażenie przytkanych uszu, czasem tak silne, że nie słyszałam co ludzie do mnie mówią. Do tego ucisk w głowie. Byłam pewna, że mam tętniaka i umrę. Panikowałam strasznie, wymusiłam na lekarzu tomograf. Oczywiście wyszło, że nic mi nie jest. I na terapii doszłam do tego skąd się to bierze. Moja psychika w ten sposób reagowała na stres i mnie dręczyła. Jak w końcu uwierzyłam, że nie mam tętniaka, nic mi się nie dzieję, to stopniowo zaczęło przechodzić. Ignorowałam te szumy i w końcu minęło. Wiem, że to ciężkie, ale na pewno Twoje szumy w uszach spowodowane są psychiką a nie tętniakiem. Tętniak zazwyczaj nie daje objawów. A jak daje, to jest mnóstwo innych. Na szum w uszach cierpi dużo ludzi. Ale ze swojego doświadczenia mogę Cię zapewnić, że to nie tętniak.

 

Ja mam inny problem. Wczoraj wieczorem rozłożyło mnie przeziębienie. Katar, ból gardła, ból głowy. Dziś doszedł lekki ból żołądka, takie ściskanie (dodam, że często przy przeziębieniu mam takie lekkie bóle żołądka) i jestem już cała przerażona, że to się przerodzi w grypę żołądkową i zacznę jutro wymiotować (cierpię również na emetofobię, szczególnie w miejscach publicznych). A jutro idę na uczelnie i się nakręcam, że złapie mnie na uczelni. Ale mój chłopak mówi, że jakby to była grypa żołądkowa, to już dziś bym wymiotowała albo miała biegunkę. A ja nic, apetyt mam słabszy, ale to normalne przy katarze. Powiedzcie, co o tym myślicie?:( czy może się to jutro przerodzić w żołądkówkę?:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za slowa pocieszenia:)rozum mowi mi,ze to nerwica,ale gdzies z boku czai sie mysl,ze moze to cos gorszego?!No,ale probuje o tym nie rozmyslac za bardzo.

Wydaje mi sie,ze jesli mialabys grype zoładkowa to juz bys wymiotowala/miala biegunke,gorączke.Katar nie ma nic wspolnego z grypa zoladkowa,wiec mysle ze moze masz zwykle przeziebienie/infekcje drog oddechowych :smile: chociaz to tez nie jest powod do radosci:P

Nie rozmyslaj o tym,bo z nerwow bedzie Cie mdlilo i bolal zoladek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za odpowiedź. Mam nadzieję, że to tylko przeziębienie, bo to jestem w stanie wytrzymać, nie chcę wymiotować, nie chcę jutro wymiotować:(

 

a tętniak na pewno nie! na prawdę miałam dokładnie takie same objawy i jak widzisz nadal żyję :) i to nie był tętniak. doszukiwałam się też, że mam różne wielkości źrenic, co faktycznie okazało się prawdą, ale wynika to z nerwicy, tak mi lekarz powiedział. Żaden tętniak! Wybij sobie go z głowy, pomyśl, że miałam te same objawy, dokładnie to samo i żadnego tętniaka nie miałam. To tylko psychika. A niestety ona działa tak, że jak z jedną wymyśloną chorobą się uporasz, to pojawia się następna, następne objawy, których nie znasz, po to, żebyś znów zaczęła się dręczyć. Dzięki terapii odkryłam ten mechanizm i trochę łatwiej mi sobie z nim radzić.

 

Błagam, niech to nie będzie grypa żołądkowa!!!:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez czesto obserwuje swoje zrenice,haha ;) Z jednym sie juz uporalam,mianowicie nie szperam w sieciu w celu samodiagnozy.Nie czytam o chorobach,objawach itp.Sytuacje tylko pogarsza fakt,ze mam do czynienia duzo z ludzmi chorymi z racji wykonywanej pracy i tutaj czasami prowadze obserwacje:P

milka89 nie mysl tyle o wymiotach bo jeszcze dojdzie do tego ze je wywolasz.Sama wiesz jakie cuda jestesmy w stanie sobie wyczarowac! :mrgreen:

A tak na powaznie,to na 90% nie masz grypy zoladkowej!Sama napisalas,ze zwykle twoim przeziebieniom towarzyszy bol zoladka.Moze to od tabletek?

Grypa zoladkowa nie ma objawow takich jak przeziebienie.Nie ma bolu gardla,kataru.Nie jestem lekarzem,ale wydaje mi sie,ze mozesz bys spokojna :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie dzisiaj ciąg dalszy totalnego doła :(

 

u mnie też :cry:

jestem już na 100% pewna, że to jednak rak i że po prostu pierwsza diagnoza była mylna (ponoć w badaniu histopatologicznym często się to zdarza pomiędzy znamieniem dysplastycznym a czerniakiem - tzn. łatwo pomylić diagnozy, bo wyglądają podobnie)... no i już wiem, że te ciemne punkciki to na pewno naciekanie nowotworu...

 

malutkim pocieszeniem było OB = 3 w badaniach z końca lutego, ale ponoć przy czerniaku badania krwi mogą wychodzić ok, więc już się nie mam czego złapać :( do tego boli mnie pachwina koło wycięcia (bolała już po pierwszym wycięciu) i to na pewno przerzuty do węzłów :( chce mi się wyć i zupełnie nie wiem jak dożyję do wyników :-|

 

-- 12 kwi 2012, 10:38 --

 

do tego wchodzę na wp a tam czerniak... mam dość :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sardyna ja narazie przestałam myślec o czerniaku a zaczełam o tym ze napewno jestem bezpłodna :(

Ta ostatnia lekarka u której byłam tak mnie jakos uspokoiła, kilka razy mi powtarzała ze nie ma sie absolutnie czym przejmowac a jesli dalej bedzie mnie ta sprawa męczyła to wytne ten piperzyk w cholere i juz.

Wcale sie nie dziwie ze boisz sie wyników, a kiedy będą? Ja jak robie nawet najzwyklejsze badanie krwi czy moczu to po odbiór wyników ide spocona z nerwów z walącym sercem.

Dziewczyny bede sie za nas modlic. I bede tak upierdliwa ze wkoncu mnie tam na górze usłyszą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam "uszkodzoną" nerkę :roll: . Calą noc przeryczalam :roll: . I też jestem jakaś taka nijaka, bo się nakręcilam że moim jedynym sensem życia niedlugo będzie odwiedzanie stacji dializ, albo w ogóle pójdę do piachu, więc po co w ogóle cokolwiek robić jak i tak wszystko na nic.... :why:

Z lzą w oku wspominam czasy kiedy bylam normalna... :cry:

No, i znowu ryczę...

 

 

No a ja się nie odzywałam, bo w Poniedziałek Świąteczny dostałam gorączki i wróciło pobolewanie cewki :bezradny: Przed oczami powikłania, cystografie, uszkodzone nerki, blizny po poszerzaniu cewki w dzieciństwie i inne cuda :why: Do tego koszmarna migrena z wymiotami. W e wtorek rano było lepiej, ale po całym dniu niejedzenia myślałam, że zemdleję w łazience. Cewka troszke pobolała i przestała. Migreny ciąg dalszy. Wczoraj już cewka nasuwała mni pół dnia i miałam nasilony ból migrenowy. Wieczorem napęczniał mi dół brzucha i pojawiła się gula po prawej stronie pępka, czyli powrót tzw. plastronów (nacieków okołowyrostkowych). I byłam załatwiona na amen: cewka (niewydolność nerek i dializa) i operacja plastronów, bo one przy każdym wirusie odżywają. Do tego miałam biegunkę. W ciągu sześciu godzin zaliczyłam kibel dziewięć razy i dosłownie "sikałam" czymś obrzydliwie brązowo- żółtym. Po uprzednim zjedzeniu wyrzygałam się dodatkowo i nie byłam w stanie nic wypić ani zjeść. Rano przerażona weszłam na wagę :zonk: .. Kolejne pół kilo w dół.. Zaraz jadę jeszcze do pracy, a potem do lekarza. Nie będę sobie nawet wyobrażać, że od razu da mi skierowanie do szpitala :why: , a ja ze strachu i tak nie pójdę :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sardyna ja narazie przestałam myślec o czerniaku a zaczełam o tym ze napewno jestem bezpłodna :(

Ta ostatnia lekarka u której byłam tak mnie jakos uspokoiła, kilka razy mi powtarzała ze nie ma sie absolutnie czym przejmowac a jesli dalej bedzie mnie ta sprawa męczyła to wytne ten piperzyk w cholere i juz.

Wcale sie nie dziwie ze boisz sie wyników, a kiedy będą? Ja jak robie nawet najzwyklejsze badanie krwi czy moczu to po odbiór wyników ide spocona z nerwów z walącym sercem.

Dziewczyny bede sie za nas modlic. I bede tak upierdliwa ze wkoncu mnie tam na górze usłyszą

 

 

no wiesz mi lekarz powiedział, że on bez histopatologii daje 100%, że to nic złośliwego (a wyciął tylko ze względu na moje samopoczucie)... ale ja i tak mu nie wierzę, w wyniki też już zresztą nie wierzę :/ czekam aż umrę na tego cholernego czerniaka i tyle...

wypatrzyłam sobie przy okazji kolejne niepokojące znamiona, ten lekarz już mi nic więcej nie wytnie, bo nie widzi podstaw, a poza tym mam tendencję do bliznowców i jak dla niego więcej z tego wszystkiego szkody niż pożytku... ja najchętniej wycięłabym się cała...

już nie mam siły, dzisiaj cały dzień w pracy zmarnowany na kolejne wertowanie wszystkich stron o czerniaku :/ po prostu masakra

 

wyniki za ok 2 tygodnie :/ dopiero :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze sardyna wiem ze to trudne ale trzeba wierzyc lekarzom i wynikom!!! Bo inaczej nasze życie juz zawsze bedzie zdominowane przez te okropne lęki. Przecierz oni maja wiedze i doświadczenie i to oni studiowali medycyne a nie my. Jesli lekarz twierdzi ze na 100% jest ok to znaczy ze tak jest. Przecierz by cie nie okłamywał. Kochana staraj sie myslec racjonalnie i nie popadac w panike. Wiem ze łatwo sie pisze bo ja robie to samo.

Aha i absolutnie przestań szukac w necie informacji o czerniaku bo to najgorze co mozesz w takiej sytuacji zrobic. Mnie własnie takie grzebanie w necie w poszukiwaniu przyczyn moich objawów doprowadziło do stanu w jakim sie znajduje. Na ostatnie wizycie dermatolog powiedziała mi zeby nie czytac w internecie jesli ktos jest taki podatny na lęki jak ja. To co piszą ludzie trzeba brac z DUZYM dystansem, bo kazdy może napisac to co chce i niekoniecznie jest to obiektywne i wiarygodne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no mi też lekarz mówił, żeby nie czytać i nie oglądać bo to co piszą w necie nijak się ma do rzeczywistości... tylko czekam aż przy kolejnej wizycie (zdjęcie szwów) powie mi w końcu wprost, że mam zamiast do niego iść następnym razem do psychiatry...

najgorsze jest to, że u niego mam wszystko od ręki (tzn. wycinkę) i się już uzależniłam prawie, tzn. zamiast do dermatologa na oglądanie znamienia walę prosto jak w dym do onkologa na cięcie...

 

a co do płodności/ bezpłodności to ja też trochę na tym etapie - tzn. pierwszy miesiąc starań za nami i czekam na @, chyba jednak nie chciałabym dowiedzieć się teraz, że jestem w ciąży (no w końcu widmo raka nade mną), z drugiej strony jak się nie uda zacznę się doszukiwać w sobie problemów :/

 

kurde jeszcze w środę tydzień temu te zasrane trzy mikroskopijne kropeczki na bliźnie (które właściwie były tam od samego początku po wygojeniu się rany, więc wątpię, żeby była to jakaś wznowa raka - tzn od 2 miesięcy tam były i mi nie przeszkadzały, nawet zapomniałam o nich wspomnieć lekarzowi jak byłam na kolejnych wizytach) a teraz urosły w mojej głowie do 3 wielkich nacieków raka i nic a nic nie pomaga mi sobie logicznie tego przetłumaczyć...

 

poza tym od kilku dni boli często podbrzusze, krzyż, pachwina, do tego doszły poranne nudności (zanim zjem pierwszy posiłek jest masakra)... więc albo to ciąża, albo rak i przerzuty albo ta cholerna nerwica i "wmówione" objawy somatyczne :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czołem umarlaki... Melduję się na rozkaz. Jeszcze żyję. Waga spadła mi do 94,5 kg, czyli kolejne 1,5 kg w przeciągu 2 msc. Sądzę, że gdyby to był nasz kochany rak to bym nie pisał już tutaj. Zatem jestem nieźle porąbany albo mój cancer jest wyjątkowym sku***wysynem. Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok w ciąży nie jestem, bo przyszła @, kurde cykl mi się skrócił przez ten stres chyba (teraz tylko 23 dni, normalnie 26)... z moim mózgiem to nie mam szans na żadną ciążę :(

od rana męczy mnie trochę kaszel - na pewno to już przerzuty, jak nic :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi jest dzisiaj tak przykro i smutno ze wyc sie chce. Mój cykl trwa juz 70 dni!!! Testy wychodzą negatywne. Pewnie przez to pieprzone PCO. Moje zycie ostatnio zatrute jest przez bania, wyniki, testy, cykle, wizyty, leki. Łeb mi pęka. Za tydzien mam wizyte u gin, który podobno specjalizuje sie w leczeniu takich rzeczy. Tak bardzo sie boje ze usłysze ze jestem bezpłodna :( Chyba bym tego nieprzezyła. Od kilku dni codziennie płacze z tego powodu. Najgorsze jest to ze jak okres nie przychodzi przez 50 dni czy 60 dni to człowiek zaczyna miec nadzieje ze moze ciąża. Ja ta nadzieje próbuje w sobie zabic ale na koniec i tak mnie zrani jak patrze na jedna kreske na teście ciążowym. Niby sobie tłumacze ze wcale mi tak bardzo nie zależy ze pewnie test i tak wyjdzie negatywnie ale sama siebie oszukac niepotrafie. Niedosc ze mam ta cholerna nerwice, hipohondrie to jeszcze to?! Czasem mam wrażenie ze ja tego juz nie udźwigne- jest we mnie tyle bólu.

Nie mam nawet zabardzo z kim o tym porozmawiac. Mój mąż ma zupełnie inne podejscie, jest optymistą, nie przejmuje sie i wierzy ze nam sie uda, pociesza mnie ale kompletnie nie rozumie co ja przechodze. Moja rodzina wie o moim schorzeniu ale nie mówilismy nic o tym ze staramy sie o dziecko zeby uniknąc dopytywania: "czy moze juz?" Tak naprawde nikt nie wie co rozgrywa sie w mojej głowie. Nawet na terapi jak zaczełam mówić o tym to mi babka powiedziała ze to nie jest temat naszych spotkań :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm anka00 dziwne, że na terapii nie chce z Tobą terapeutka na ten temat rozmawiać, w końcu o ile pcos jest chorobą fizyczną o tyle rodzi dużo problemów psychicznych i na pewno omijanie tematu nie pomoże w pozytywnym nastawieniu do tego schorzenia...

ale nie martw się na zapas, mnóstwo kobiet z pcos zachodzi w ciążę i rodzi dzieci, jest sporo leków, które wspomagają odpowiednie fazy cyklu w razie jakiś niedomogów...zacznij też dokładniej obserwować swój organizm, dobrą metodą jest codzienny pomiar temperatury plus obserwacja np. śluzu czy szyjki, czyli tzw promowany przez kościół npr... pomijając aspekt religijny tego wszystkiego jest to bądź co bądź czysta biologia naszego organizmu i dzięki dobrej obserwacji łatwo wychwycić co dokładnie jest zaburzone (np. czy jest wyraźny skok temp - co wskazuje na owulację, czy podwyższona temp utrzymuje się po owu (progesteron) i ile trwa faza lutealna... jasne, że oprócz tego warto zrobić badania (FSH, LH w 3 dc, prolaktynę, testosteron, tsh, ft3, ft4, przeciwciała tarczycowe -obojętnie kiedy, progesteron, estradiol -chyba w fazie lutealnej (ale to już lepiej dowiedzieć się u gina), do tego monitoring cyklu u lekarza...

na pewno dobry ginekolog- endokrynolog wyciągnie cię z tego na tyle, żebyś mogła zajść w ciążę...

ja też się martwię że będę mieć problemy, bo wyniki w cały świat a okres niby regularny (pomijając ostatnie 2 cykle ale to może być związane z mega stresem), owulacja niby jest, faza lutealna min. 10 dni więc tragedii nie ma... no ale w ciąży nie jestem :( (chociaż może teraz to dobrze, bo ten rak jeszcze...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×