Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Musze sie komus wyzalic :cry: Ostatnio trudno jest mi rozpoczac kazdy dzien :cry: Nie potrafie sie odnalezc...Nie potrafie normalnie funkcjonowac :cry: Niedawno myslalam ze poprawie kontakt z wlasna Matka ale tak nie jest...Nasze relacje nawet dobrze sie ukladaly,myslalam ze po tym jak mnie "opuscila" pomoze mi przetrwac ten trudny okres...Obiecala ze poszukamy znow pomocy dla mnie... :cry::cry: Od wczoraj slysze tylko krytyke na temat swojego wygladu i wlasnych postanowien...Te slowa z jej ust tak bardzo mnie zabolaly..Mialam ochote sie doslownie pogrzebac....To byla straszna klotnia..Niby sie odzywamy ale ja wciaz mam uraz..Tylko mnie utwierdzila w przekonaniu ze jestem smieciem i tak wlasnie sie czuje po wczorajszej klotni :cry: Moj Ojciec postanowil ze wyjade znow za granice..Nie potrafie akcetowac niczego i innych gdy jestem w Polsce...Calkiem inaczej jest gdy wyjezdzam poza nia ..Inna dziewczyna..Wtedy depresja znika..Nie do konca ale nie dreczy mnie tak bardzo..Pojawia sie momentami ale nagle znika :cry: Co mam robic ..Probowalam nawet na sile zmusic sie do radosci ale nie potrafie...Mam taki balagan w sobie.. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...strasznie mam dzisiejszy dzień do *** niczego, ciągle wiatr w oczy, wciąż mi nic nie wychodzi, nie potrafię się zoorganizować, zebrać do kupy...nie wiem dlaczego. Miałem dzisiaj wrażenie będąc na mieście że wszyscy się na mnie patrzą, że wszyscy szepczą na mój temat za plecami że mnie obgadują... okropne. Takie wrażenie mam od dłużeszgo czasu, czasami jest dobrze, bez problemu moge nawiązać kontakt z zupełnie obcą osobą a czasmi zamykam się w sobie tak jak dzisiaj i wydaje mi się że jestem jakiś bezradny, obserwowany, stłamiony...

...czy powinienem z tym iść do lekarza, bo nie byłem jeszcze z moimi problemami, ani nie biorę leków, ale ten stan jest strasznie męczący, tylko czy jest jakiś sens iść do lekarza ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:cry: Moj Ojciec postanowil ze wyjade znow za granice..Nie potrafie akcetowac niczego i innych gdy jestem w Polsce...Calkiem inaczej jest gdy wyjezdzam poza nia ..Inna dziewczyna..Wtedy depresja znika..Nie do konca ale nie dreczy mnie tak bardzo..Pojawia sie momentami ale nagle znika :cry: Co mam robic ..Probowalam nawet na sile zmusic sie do radosci ale nie potrafie...Mam taki balagan w sobie.. :cry:

 

Esrteva mam dokładnie tak samo jak zmieniam otoczenie to czuje się jak inna osoba zupełnie normalną, mam wrażenie że nikt mnie nie zna, nie zna moich problemów jakie mam z samysm sobą...

 

Róża wizyta u lekarza wskazana, ale nie wiem czy bym potrafił otworzyć się przed nim i powiedzieć to wszystko, bo tak naprawde to jestem bardzo skryty i zamknięty w sobie, obawiam się że przed drzwiami gabinetu bym spanikował i uciekne, czy jest coś co pozwoli mi się przed tym przełamać bo czasami mam wrażenie że jest przede mna jakiś mur którego nie potrafię przebić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miewałam okresy remisji,kiedy byłam szczęśliwa i czułam się wolna

Skarbie, właśnie dlatego warto walczyć! Choroba będzie zawsze wracać ale z czasem będzie coraz słabsza a Ty coraz silniejsza!

Uśmiechnij się Kochana!

 

myslalam ze poprawie kontakt z wlasna Matka ale tak nie jest

Słoneczko, każdy ma gorszy i lepszy dzień. Być może zbyt wiele oczekujesz od matki. Myślę, że ona jest równie zagubiona jak Ty Kochana.

 

Moj Ojciec postanowil ze wyjade znow za granice..Nie potrafie akcetowac niczego i innych gdy jestem w Polsce..

To co tu piszesz wstrząsło mną dogłębnie :!::!::!:

Co z Twoim ojcem :?::?::?: Wybacz Kochana, ale mam wrażenie, że ten to jest dopiero zagubiony! Wysyła Cię za granicę, zamiast do lekarza??? Co to za absurd, że za granicą nie masz depresji!! To nie logiczne!! Estreva, Ty go nie słuchaj! To nie jest Twoja wina, że cierpisz! Prędzej jego!! Nie pozwól się "spławić". Sama zadbaj o siebie! Pokarz im wszystkim, co tracą!

 

 

Miałem dzisiaj wrażenie będąc na mieście że wszyscy się na mnie patrzą, że wszyscy szepczą na mój temat za plecami że mnie obgadują... okropne. Takie wrażenie mam od dłużeszgo czasu, czasami jest dobrze, bez problemu moge nawiązać kontakt z zupełnie obcą osobą a czasmi zamykam się w sobie tak jak dzisiaj i wydaje mi się że jestem jakiś bezradny, obserwowany, stłamiony...

...czy powinienem z tym iść do lekarza, bo nie byłem jeszcze z moimi problemami, ani nie biorę leków, ale ten stan jest strasznie męczący, tylko czy jest jakiś sens iść do lekarza ?

Mój Drogi, przy zaburzeniach psychicznych takie odczucia są niestety na porządku dziennym, tak samo jak problemy z kontaktami. Myślę, że wizyta u specjalisty to dobry pomysł. Przecież sam czujesz się zagubiony. Pomóż sobie. Psychoterapia czy odpowiednie leki to też sposób na pomoc sobie. Nie duś w sobie tego wszystkiego. Być może masz wrażenie, że nikt Cię nie zna i nie rozumie, ponieważ obawiasz się mówić o sobie, o tym co Cię dręczy, co Cię boli. A lekarzowi nie musisz od razu mówić wszystkiego.

 

Róza, jak się czujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi

Być może dusze to w sobie, że obawiam się mówić o sobie, i właśnie w tym tkwi problem z wizytą u specjalisty bo nie wiem jak miałbym nie mówić wszystkiego lub mówić cokolwiek...może masz jakąś rade aby zebrać się do kupy i odwarzyć się na wizytę ? psycholog czy psychiatra ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skarbie, na początek polecam wziąć kartkę papieru i długopis (albo włączyć edytora tekstu :D ) i spróbować opisać to co się dzieje w Tobie, żale, smutki, pretensje, do siebie, do reszty. Nakrzyczeć na siebie, na resztę, wytłumaczyć coś sobie i innym... Może się to wydawać głupie, ale to najlepszy sposób aby wydobyć coś z siebie w sytuacji, gdy tak bardzo odczuwasz blokadę w mówieniu o sobie. Spróbuj parę razy.

Co do lekarza, nie masz obowiązku "spowiadać" się ze wszystkiego lekarzowi. Jedyne co powinieneś zrobić podczas pierwszej wizyty, to nakreślić że czujesz się źle psychicznie i masz wielki problem z mówieniem o tym, a mimo to chcesz sobie pomóc. Każdy lekarz powinien to zrozumieć. Jeśli tak nie będzie, to nie zawracaj sobie nim głowy tylko pójdź do innego.

Mój psychiatra na przykład przez pierwsze 3wizyty stosował terapię relaksacyjną: trzymanie się za dłonie, oddychanie itp. Na początku było to dla mnie krępujące, potem wydawało się stratą czasu, a teraz z perspektywy czasu widzę efekt - pozwoliło mi to się otworzyć i poczuć się bezpiecznie.

3mam za Ciebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KawaNadMorzem pytanie było nie do mnie ale pozwolę sobie się wtrącić. Po pierwsze trzeba poprostu zebrać sie na odwagę i iść. Nie taki diabeł straszny ;) Po drugie dobry psycholog nie będzie "wyciagał" nic na siłę, to naturalne że najpierw musi powstać pewne zaufanie, po jakims czasie człowiek się stopniowo otwiera.Naprawdę to nie takie straszne, ja bardzo zachęcam do pójścia i trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KawaNadMorzem, mam też taki problem. Wybieram się do psychiatry chyba ze cztery miesiące i nie mogę się przełamać. Myślałem nawet, żeby spisać na kartce co mnie dręczy i dać ją lekarzowi. Boję się, że jak znajdę się w gabinecie będę się strasznie plątał i nie będę mógł znaleźć słów by opisać swój problem. Cholera, muszę iść do roboty. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sebo-znajdziesz słowa:)bo lekarz Ci pomoże,nie martw się że nie będziesz umiał opisać co czujesz-z pewnością uda Ci sie wszystko opowiedzieć.wierz mi że wizyta u lekarza to więcej pisania niż rozmowy.Lekarz sam Cię wypyta więc nie martw sie na zapas ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sebo, KawaNadMorzem, strach ma wielkie oczy ale wierzę, że Wy będziecie silniejsi. Nikt tam Was nie będzie oceniał ani od Was wymagał tego, czego tak się obawiacie. Niepotrzebnie się negatywnie "nakręcacie". Skoncentrujcie się lepiej na pozytywach, jakie niewątpliwie przyniesie wam wizyta u specjalisty!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie! Trafiłam na forum dopiero dzisiaj, ale na pewno "nie na krótko", z depresją walczę ponad 2 lata...

Decyzja o pierwszej wizycie u lekarza psychiatry na pewno nie jest łatwa, ja walczyłam ze sobą (i z tą decyzją) dobrych kilka miesięcy, może dłużej, sama dokładnie nie wiem, kiedy ten smutek mnie zaatakował,; do lekarza trafiłam już w ostatniej chwili, kiedy myśli rezygnacyjne siegnęły zenitu (pewnie wiecie, jak to jest, a może nie, to i dobrze...), trafiłam do mądrej lekarki, która oprócz recept i prochów dostrzega także człowieka; pierwsze 15 minut tej wizyty to moje łkanie, bez słów, a później (pewnie bez "ładu i składu") coś tam o sobie powiedziałam... ale to naprawdę było późno (choć nie za późno), powinnam do lekarza trafić wcześniej... Obiecałam sobie, że jeżeli u kogoś zauważę objawy depresji nie przejdę obojętnie, i już niestety musiałam tę obietnicę spełnić, ratując z dołka moją koleżankę... Trzeba pójść do lekarza, nie ma na co czekać, to na pewno "samo nie przejdzie", nawet leczone długo trzyma

Smuteczek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smuteczku, rozumie, też składałam sobie takie obietnice. Starałam się ze wszystkich sił i niestety nie udało mi się - moja koleżanka się zabiła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja koleżanka też próbowała sie otruć, ale jej sie na szcęście nie udało, ma dla kogo żyć - dla siebie, dla dzieci... jeszcze wiele przed nią, wychodzi z dołka, podejmuje nowe decyzje, a ja... pomagająca - sama znowu wpadłam w dołek, i tak trochę przed nią udaję, bo nie chcę, żeby pomyślała, że się z tego nie wychodzi, chociaż ja sama tak zaczynam czasami myśleć, że to jakieś piętno...szkarłatna litera

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi Moj Ojciec ma racje...Nie pochodze z Polski...Moj kraj jest gdzie indziej..Tam jest moja dusza...Tam czuje sie szczesliwa ...Pobyt w Polsce sprawia ze deprasja niszczy mnie doszczetnie...Wiadomo ze sam wyjazd do rodzinnych stron nigdy nie zabije depresji ale pomaga mi ja przez chwile uspic...Ostatnio mam neutralne podejscie do zycia to wlasnie dzieki tyg ucieczce z Polski do rodzinnego kraju...Na moment udalo mi sie ustabilizowac...Boje sie jutra bo nie wiem czy te drastyczne mysli i bezsensowne podejscie do zycia nie powroca...Przeraza mnie to tak bardzo ze na sama mysl przechodza mnie ciarki :cry: Zastanawialiscie sie kiedys nad tym ile ludzi jest na swiecie? Ile pieknych miejsc jest na ziemi ..Ile milosci mozemy posiadac bedac gdzies indziej...Wystarczy tylko przekroczyc granice i udac sie tam gdzie fantazja ponosi i chec prowadzi do szczescia.Chcialabym byc w tych wszystkich miejscach naraz..I w sumie jestem myslami i marzeniami..Czesto mysle co robia ci wszyscy ludzie z calego swiata.:roll: zastanawialam sie kiedys dlaczego nie moge znalezc swojej milosci...Znajduje ale nieosiagalnych kandydatow...(Dla kogos moze wydac sie to glupie ale dla mnie to jest piekne a zarazem bolesne..Wtedy wiem ze sa mezczyzni ktorzy poruszaja moje serce z kamienia,gorzej jednak jest z mysla ze sa tak daleko ode mnie :( Nawet nie wiedza ze w ogole zyje,moze niektorzy z nich tez sa samotni i nie zdaja sobie sprawy ze gdzies tam na drugim krancu swiata zyje istotka ktora oddalaby cale serce zeby miec takiego choc na jednen dzien :( )Czasem zycie jest niesprawiedliwe :cry: A co do pogawedki o smierci to ostatnio przez ta klotnie z rodzicem wykrzyczalam mu w twarz ze mam ochote poderznac sobie zyly i patrzec jak scieka krew..Widzialam u niego strach w oczach i przerazajace oslupienie..Jak by nie mogl uwierzyc w to co slyszy....Jak bardzo choroba prowadzi do zatracenia i pozwala wzrastac desperacji ponad nasza kontrole..Popycha do najgorszego...Jedna nieprzemyslana chwila,jedna decyzja i jestesmy gotowi odebrac sobie zycie. A przeciez wystarczy byc silnym,wytrwalym (pomyslec ze za kilka lat to beda glupie wspomnienia ,teraz jestesmy silni,znalezlismy osobe ktora wypelnia smutek szczesciem itd) proste slowa,trudno jednak je spelnic :( Przepraszam,troszke sie rozpisalam,poprostu mnie ponioslo,lubie pisac na tym forum wiedzac ze zwierzam sie ludziom ktorych nawet nie znam,a oni sa tu jak ziemskie anioly sluzace rada :D Pozdrawiam was cieplutko :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Estreva,

skoro tu, w Polsce czujesz się nieszczęśliwa, ponieważ tęsknisz za rodzinnym krajem, czy nie ma możliwości, abyś zamieszkała w nim na stałe? Nie znam Twojej sytuacji, ale może istnieje taka możliwość? Najważniejsze, że tam czujesz się lepiej.

Widzę, że jesteś wielką romantyczką i marzycielką. Brakuje Ci tego, co ludzkie, ale dlaczego tak daleko szukasz? Rozejrzyj się Kochanie wokół siebie i spróbuj dostrzec piękno, które Cię otacza. Nie zadręczaj się tym, że nie ma Cię tam, gdzie Cię nie ma. Skoncentruj się na miejscu, w którym jesteś. Widzę, że to taki Twój sposób ucieczki od rzeczywistości. Myślę, że nie chodzi tak do końca o to, że nie możesz być wszędzie tam, gdzie byś chciała - to trochę dziecinne, myślę, że tak bardzo Ci na tym zależy ponieważ uciekasz od problemów, z którymi nie dajesz rady tutaj. Niestety, gdziekolwiek się znajdziesz i z kimkolwiek, Twoje problemy znikną tylko na chwilę. Potem wrócą jak bumerang. I znowu będziesz uciekać?

 

przez ta klotnie z rodzicem wykrzyczalam mu w twarz ze mam ochote poderznac sobie zyly i patrzec jak scieka krew..

W złości i zagubieniu mówi się wiele przykrych rzeczy. Oj, rozumie to świetnie...

Trudno dziwić się reakcji Twojego "rodzica" w sytuacji, gdy słyszy od swojego dziecka takie słowa - też ogarnęła by mnie trwoga. Nikt nie chciał by Ciebie, Kochanie, stracić :D ja też!

Cieszę się, że piszesz. Twoje posty są mi bliskie, ponieważ moje myśli są nieraz takie podobne ale nie potrafię tak jak Ty pięknie je nazwać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi Urodzilam sie i pochodze z Niemiec..Mieszkalam tam gdy bylam mala..Pozniej zostalam przywieziona do Polski..Czesciowo zapomnialam jezyk niemiecki poniewaz zaczeto wpajac mi polski :( Tam zawsze bylo inaczej,nie bylo problemow,nie bylo biedy,przykrych obrazow i emocji...Dopiero tutaj doswiadczylam cierpienia z powodu nietolerancji i "chamstwa" tutejszych obywateli...To wlasnie tutaj zapadlam w depresje...Pochodze z bardzo duzego miasta a trafilam do malej dziury kolo Wroclawia :( Codziennie widze jak znjomi staczaja sie na dno..Pija,naduzywaja uzywek idt..Ze mna nie bylo inaczej..Po malu zaczelam sie zatracac i robic to samo,zaczely sie pierwsze dolki,pozniej nadeszla depresja i powoli zaczelam sie wycofywac z takiego towarzystwa az w koncu sie odizolowalam...Dzis z moich dawnych przyjaciol poprostu sie smieje..Chcialabym moc kiedys tu powrocic na jeden dzien i zobaczyc jak stoja pod monopolem i zebraja na tanie wino albo oddaja swoje cialo za marna przyjemnosc...Teraz oni sie bawia i korzystaja z zycia a ja uzeram sie z sama soba,kiedys ja bede brac zycie garsciami a oni beda niczym..Nikomu o tym nie mowilam ale mieszkam sama..Zostalam pozostawiona sama sobie i wtedy depresja zaczela przejmowac nade mna kontrole..Ciagla samotnosc,problemy az w koncu najgorsze objawy tej choroby :( I tak jest ciagle..Dzien jak kazdy inny..Rano modlitwa zeby wreszcie skonczylo sie cierpienie nawet za cene wlasnego zycia...Wstaje z mysla ze zyje gdzies na zadupiu chora,nikt mnie nie potrafi zrozumiec,zyje bo zyje nawet nie wiem po co..Nie mam perspektyw ani zadnych pomyslow na zycie..Moi rowiesnicy spedzaja kazde wolne dni szalejac gdzies na imprezach ,upijajac sie do upadlego lezac pozniej gdzies w krzakach a ja siedze po kilkanascie godzin przed monitorem albo telewizorem,gadam do scian albo kota..To jest nienormalne....Muzyka to moja ostatnia rozrywka..Bez niej poprostu bym umarla..Ona pomaga mi wznosic sie ponad chmury..Bez skrzydel i nadprzyrodzonych mocy...Marze by kiedys uciec stad daleko i zapomniec o wszystkim..Zaczac na nowo zyc,spotkac osobe ktora udowodni mi ze milosc istnieje a zycie jest najcenniejszym darem... :cry: Jestem tak mloda a tak stara w srodku...

Ja rowniez sie ciesze ze jestescie ze mna,pisanie na tym forum sprawia ze jest mi lekko na sercu..Ta swiadomosc ze sluchaja mnie ludzie ktorzy maja lub mieli takie pieklo..Rozumieja to doskonale w przeciwienstwie do "normalnych"... ;)Bethi dziekuje ze tak o mnie sadzisz,nawet nie wiesz jak dusza sie raduje gdy choc przez moment mozesz cos dobrego o sobie uslyszec..Wtedy powraca malusienka nadzieja ze dla wielu mozesz byc nikim a dla jednej osoby mozesz miec jakas wartosc.. :D Pozdrawiam was Cieplutko :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estreva, nie wiem czy dobrze zrozumiałem. Chyba nie jesteś tam zupełnie sama, jak palec? Co z Twoimi rodzicami? Trudno mi uwierzyć, że siedzisz tam sama i nie masz do kogo się odezwać. Napisz, że to nieprawda. Trzymaj się ciepło tam na tym "zadupiu" :smile: . Nie wierzę, że jest tam aż tak źle, napewno jest gdzieś w pobliżu jakieś fajne miejsce, ukryte przed wzrokiem zwykłych śmiertelników ;) . Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sebo Niestety pisze prawde :shock: Mieszkam sama...Czesto czuje sie jak chomik zamkniety w klatce ktoremu wlasciciele daja tylko jesc i nic wiecej :( Teraz chyba nie ma sie co dziwic dlaczego mam depresje..Zostajesz nagle sam ze soba ,z poczatku wydaje ci sie to piekne...Nikt ci nie dyktuje warunkow,mozesz lazic po dworze ile chcesz,mozesz nawet nie wracac do domu przez pare dni...Ale na dluzsza mete to sie nie sprawdza :( Zaczynasz dostawac wariacji,nawet znajomi nie sa w stanie zapelnic ci czasu..Nic nie jest w stanie... :( Samotnosc i bezsilnosc w polaczeniu z depresja rujnuja cie do samego konca :cry:

Kiedys wolalam o pomoc ale nikt nie byl w stanie tego zauwazyc albo nie chcial dlatego dzis jest mi wszystko jedno ...W ten sposob prawdopodobnie zawale ten rok szkolny... :cry:

KawanadMorzem Dziekuje za Cieple Slowa :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estreva trzymaj się cieplo. Mam nadzieję, że jednak nie zawalisz tego roku. Dasz radę. W takiej sytuacji chyba jedynym ratunkiem są znajomi, może zapraszaj ich do siebie, zebyś nie siedziala tylko sama u siebie? Wychodź z nimi i spędzaj duzo czasu w towarzystwie innych. Jak Ci smutno to moze zadzwon do przyjaciolki na poprawe humoru. A tam w poblizu nie mam nikogo z kim moglabys sie zapoznac?Pozdrawiam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ashley Tez nie chcialabym zawalic tego roku..Ale nie mam zbyt duzo motywacji i checi do tego aby cos w tym kierunku robic..Nie mam raczej znajomych..Wszystkich sie wyzbylam..Moze znajda sie dwie osoby..Ale nie mam nastroju aby z kims przebywac...Wychodzic z domu :?: Nie ma takiej opcji u mnie..Lek przed ludzmi i ponownym ujrzeniem na jakim zadupiu musze przebywac jest silniejszy...Zapoznac sie z kims nowym :?: Takiej opcji tez nie mam...Mam trudnosci z nawiazywaniem rozmow,do tego nie ma zadnych nowych a tym bardziej ciekawych osob..W takim razie wielka porazka :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×