Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

bretta, w tej chwili nie leczę się na nic, tylko przy napadach silnego lęku stosuję tabletki. Chciałabym rozpocząć terapię, ale nie mam na to obecnie środków. :-| Zdaję sobie sprawę, że muszę coś zrobić z moim życiem, bo się wykończę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, niskie,to świadczyłby już o anoreksji,a miesiączkujesz?

 

Ja na NFZ czekam od października zeszłego roku i jeszcze sobie poczekam.

 

Uczysz się to możesz zarejestrować się w poradni psychologiczno -pedagogicznej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bretta, Laima, w przyszłym tygodniu postaram się umówić na wizytę.

Moja waga jest teraz i tak większa niż w tamtym roku. Dzisiaj zjadłam obfite śniadanie i ryż z warzywami na obiad. A co do miesiączkowania to zawsze miałam bardzo nieregularne cykle, dostaję okres co 2, 3 miesiące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim

Znalazłam to forum już nie wiem do kogo napisać, boje się, że wpędziłam się w chorobę. Zaczęło się w listopadzie od odchudzania. Nie umiem wytrwać na dietach, które czegoś zakazują, więc jadłam tak, by nie przekroczyć 1000kcal, zaczęłam uprawiać sport, gdy zaczęłam chudnąć chciałam jeszcze więcej i szybciej, bo byłam rada widząc podziw i uznanie znajomych. Zaczęłam ograniczać posiłki i głodować czasem po 2-3 dni nie jedząc nic. W końcu złamałam się i nażarłam organizm sam wołał o witaminy no i zaczęło się wymiotowanie. Głoduję, a jak coś już zjem to pędzę rzygać. TO mi tak utrudnia życie, bo nawet już jak jestem w miejscu publicznym kombinuje, by choć część zwrócić, po prostu czuje takie wyrzuty po jedzeniu, że nie daję rady. Tak już jestem z tym od listopada, schudłam 20 kilo. Na początku miałam schudnąć tylko 5, potem 10, potem 15, ale teraz wchodzę na wagę ważę 55 kg, a to miała być już waga marzeń i dalej mi nie gra i mam chęć stracenia kolejnych 5. Dużo sportu uprawiam teraz, więc nie mówcie, że jestem leniwa i dlatego wymiotuję. Już nie wiem co mam zrobić ciągle widzę ten wielki brzuch i wcale nie jestem zadowolona, kiedyś myślałam, że jak będę 60 ważyć to już umrę ze szczęścia, ale ciągle mi mało, trochę się boję czy mogłam się wpędzić w chorobę, niech mi ktoś odpisze nie wiem kogo się poradzić, bo tak mi wstyd bliskim na pewno nie powiem. Najgorsze, że ciągle czuje się jak tłuścioch.

 

-- 02 kwi 2012, 22:05 --

 

Nie wiem jak edytować post nie dodałam jeszcze, że całe swoje życie zaczęłam podporządkowywać do jedzenia. Czasem jak wiem, że będę sama to wole zostać w domu, by spokojnie się nażreć i zwymiotować niż wyjść do znajomych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorowałam na anoreksję bulimiczną 5 lat, do niedawna byłam pewna, że mi się udało pożegnać na zawsze z tymi zaburzeniami, ale przez ostatnie lęki wpędzam się w głodówkę znowu. Brawo Kasia.

 

Tak czy inaczej, służę pomocą, jeśli kogoś interesuje jak przechodziła terapia. Mogę też polecić psychologa w Warszawie i doradzić kogo unikać we Wrocławiu (ze względu na nieowocne poszukiwania specjalisty w moim mieście, jeździłam 360 km, żeby się wyleczyć, ale było warto).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciasteczko87, koniecznie powinnaś się zgłosić na terapię... już w to wpadłaś. To błędne koło. Znam to aż za dobrze :(. nie możesz tak robić. Wykończysz się, jedyny plus, że jesteś świadoma, że coś jest nie tak, ale nie tędy droga :(...

 

janet, ech... myślisz że da się kiedyś tak naprawdę wyleczyć? Byłaś na terapii grupowej/oddziale czy tylko chodziłaś sama?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciasteczko87, koniecznie potrzebujesz fachowej pomocy.Udaj się do psychologa czy psychiatry.Dzień w dzien skracasz sobie życie.Tego chcesz?

 

janet, tak,niestety są nawroty.Dobrze,że walczysz,próbujesz się leczyć.Z czasem leczenie odniesie skutek.Ja po 10 letnim związku z terapią jestem zdrowsza choć wciąż odchudzanie jest dla mnie ważne to mnie nie pogrąża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bretta, na początku był to tylko zwykły psycholog. choroba się dopiero rozwijała, a ja miałam jeszcze na tyle rozsądku, żeby próbować ją powstrzymać. Potem moją najbliższą rodzinę pochłonęła choroba mojej Babci i nie było czasu na mojego psychologa. Wtedy jeszcze nie mieszkałam na stałe we Wrocławiu i nie mogłam sama do niego przyjechać. Z czasem, kiedy anoreksja na dobre rozgościła się w mojej głowie, traciłam na wadze dość prędko, ale wciąż nikt tego nie zauważał (co było mi bardzo na rękę). Kiedy zaczęło się najgorsze - czyli bezustanne omdlenia, utraty przytomności i dwutygodniowe głodówki na coli zero - zaczęłam zwracać na siebie uwagę. I zamiennie wtedy był psycholog, psychiatra, psycholog, psychiatra i szkolna pielęgniarka w przerwach. W końcu osiągnęłam niedowagę i psychologowie odmawiali mi leczenia, mówiąc, że to jest stan zagrożenia życia. Trafiłam do szpitala, zwykłego. Na badania i żeby ludzie mogli sobie popatrzeć na przechadzający się szkielet. Następnie był psychiatra i skierowanie do szpitala. Żeby się uchronić od najgorszego, zaczęłam mówić lekarzom to, co chcieli słyszeć. Po wzlotach i upadkach (których było więcej) pewnego lata wpadłam w bulimię. Ponieważ tyłam i osiągnęłam normalną wagę mogłam udać się do psychologa. We Wrocławiu Ci ludzie są koszmarni, w ogóle nie polecam. Trafiłam do gabinetu pani psycholog w Warszawie, dzięki której zaczęłam wychodzić z tego bagna. W międzyczasie zdiagnozowano mi border line, na który to brałam szeroką gamę leków i w ogóle był "fun".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agasaya, a da się tego pozbyć?:(

Co z tego, że staram się 'tego' nie robić, nawet mi wychodzi w miarę, ale idę do ubikacji i myślę o jednym 'jestem tu. mogę to zrobić. nikt nie patrzy. nikt nie słyszy. zrób to. będzie lepiej' i za każdym razem praktycznie tak jest :(...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś dostałam jakieś bzdurne zadanie "Moje życie jako książka" i zamiast mi to cokolwiek ułatwić spowodowało jeszcze większą frustrację, że nie umiem tego zrobić porządnie. W ogóle zadania od psychologów zawsze wydawały mi się jakieś takie bezużyteczne, kategoryzowanie osób, potrzeb, wymyślanie co się może stać jak nie skończę wiecznych głodówek. Natrafiam od czasu do czasu na kartki z tymi zadaniami i teraz wydają mi się zupełnie obce, jakbym te 3, 4 lata temu to nie ja pisała. Teraz robię trening autogenny Schulza przed snem i w środku dnia, czasami pomaga na wyciszenie.

 

Jem ostatnio bardzo mało, moja dieta opiera się głównie na krakersach bez soli i przypraw, wodzie i słabej herbacie. Ciągnie mnie do ciężkostrawnego bardzo, marzy mi się McDonald, ale przez fobię z wymiotowaniem nie mogę zjeść nic treściwego z lęku przed tym, że będę musiała zwrócić. Zastanawiam się, jeśli znajdę już psychiatrę we Wrocławiu, który nie doprowadzi mnie do białej gorączki, czym w ogóle mam się zająć. Chwilowymi nawrotami ED, fobią, depresją, czy w ogóle czymś innym. Trochę mnie to przeraża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×