Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Boże powoli zaczyna mi się wydawać że cała ta depresja to moja wina że nie jestem nieszczęśliwy tylko nie doceniam tego co mam,ciągle analizuje swoje uczucia i ciągłe myślę jak się zmienić,jak osiągnąć to czego mi brakuje.Może gdybym przestał na chwile,poczułbym się lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kryzys samooceny: go! Nie mogę na siebie patrzeć, mam ochotę zedrzeć z siebie skórę, stopić tłuszcz palnikiem i wydłubać nożem wszystko co możliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiosna, a mam coraz mniej energii. Posiedzialabym sobie na lawce w parku, a brakuje mi sily aby tam dojsc. Kiedy wracam z pracy spie - wtedy odplywam, jest mi lepiej. Kiedy sie budze, zaraz biore laptopa i tak reszte dnia spedzam w lozku. Z dnia na dzien coraz bardziej zamykam sie w sobie. Nie odczuwam juz nawet potrzeby posiadania jakiegos czlowieka przy mnie z krwi i kosci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dałam rady wrócić do Krakowa - przepłakałam pół nocy, wzięłam zwiększoną dawkę tabletek, za mało, by się zabić, ale nie wiem, liczyłam na to, że nie będę mogła iść na pociąg no i nie mogłam, nie mogłam wstać.

Jeszcze parę nieobecnosci i te studia przepadną, powinno mnie to obchodzić, bo jeśli je zawalę to nie tylko rok w plecy, ale zero pomysłu co dalej, ale popadłam w jakieś dziwne odrętwienie i mam wrażenie, ze wszystko mi jedno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bellatrix,

Ja mam ostatnio doły i zloty, ale leki i tak mnie postawiły na tyle na na nogi ,że jest duzo lepiej niz było u mnie przyczyna w sumie jest jedna i ta sama, poza tym sulpiryd mnie fajnie zaktywizwał a musiałam odstawić bo mnie fizycznie rozregulował brałam setkę tylko a tu taki zonk cholewcia, chyba endokrynolog bedzie potrzebny.

No i trochę zaczęlam kombinować z lekami zmniejszyłam dawke po tym wszystkim, ale wróciłam juz do starej paro i miansegenu a sulpi w odstawke idzie ,

a przyczyna u mnie jest ta sama ciagle,

ty wczoraj nie spałaś a ja dzisiaj nie śpię

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rabbithearted, nie masz opcji wziąć zwolnienia od psychiatry? Przeczytałam dość wyrywkowo Twój pierwszy post, jesteś młodziutka i rok w plecy to nic nie znaczy, naprawdę. Może warto przepisać zaliczone przedmioty i przenieść się od przyszłego roku tam, dokąd chcesz. I jeszcze jedno - postaraj się przepracować na terapii to, czy rodzice faktycznie tak bardzo się zawiodą, jeśli czegoś nie zaliczysz, czy to Ty się samą zawiedziesz, bo jesteś dla siebie surowszym sędzią niż otoczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że zawodzę i to jest nie do zniesienia. Z drugiej strony, może po prostu przywykłam, że mnie nie widać, nikt nie wie, że istnieję i niczego się ode mnie nie wymaga, po prostu ... może sama wymyślam sobie jakieś cele, żeby mieć złudzenie przydatności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję, że zawodzę i to jest nie do zniesienia. Z drugiej strony, może po prostu przywykłam, że mnie nie widać, nikt nie wie, że istnieję i niczego się ode mnie nie wymaga, po prostu ... może sama wymyślam sobie jakieś cele, żeby mieć złudzenie przydatności.

 

też sie tak czuję idle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., świetnych babek z olejem w głowie i fajnymi zainteresowaniami ;)Kiya, cóż, moje otoczenie jest zbyt zajęte sobą, żeby się rozglądać dookoła ... a ja mam już dość roli cyrkowego pieska skaczącego po uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja też się wypiszę, co mi tam.

Na zmianę jestem wesoła i rozdrażniona. Od prawie tygodnia mam wszystkie objawy górki poza górką :shock: Jestem zmęczona tym kotłowaniem, biorę już 1750mg depakine i nie widzę różnicy. Mam zrywy uniesienia, lgnę do ludzi, rozpaczliwie potrzebuję towarzystwa, uwagi, emocji, poweru, adrenaliny, a jak tego nie dostaję (a nie dostaję, bo zawsze jest mało), to reaguję drażliwością, wycofaniem, płaczem, "nikt mnie nie lubi i nie kocha", agresją i niemożliwą chęcią na samookaleczanie. Dawno tego nie robiłam, ale pokusa jest TAAAAAAAAAAAAKA. Powstrzymuje mnie tylko to, że mam mega ochotę na igły, ale wstydzę się kupić, bo mam wrażenie, że farmaceutka domyśli się, do czego chcę ich użyć :? Potrzebuję silnych bodźców seksualnych, psychicznych, fizycznych nawet kosztem własnego zdrowia (choćby imprezy i chlanie) i nie dostaję ich wystarczająco, czuję się taka pusta, wręcz mnie ssie jak z głodu, tylko z głodu emocji. Ten niedosyt jest nie do zniesienia.

Ostatnio jeszcze sobie zbieram w pracy swoją niewyparzoną gębą i głośnym komentowaniem decyzji "góry" :?

 

I marnuję terapię, bo tam jestem uśmiechniętą, ułożoną dziewczynką z niskim poczuciem własnej wartości. Za każdym razem pluję sobie w brodę, że nie potrafię maksymalnie szczerze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rabbithearted, nie masz opcji wziąć zwolnienia od psychiatry? Przeczytałam dość wyrywkowo Twój pierwszy post, jesteś młodziutka i rok w plecy to nic nie znaczy, naprawdę. Może warto przepisać zaliczone przedmioty i przenieść się od przyszłego roku tam, dokąd chcesz. I jeszcze jedno - postaraj się przepracować na terapii to, czy rodzice faktycznie tak bardzo się zawiodą, jeśli czegoś nie zaliczysz, czy to Ty się samą zawiedziesz, bo jesteś dla siebie surowszym sędzią niż otoczenie.

 

Dziękuję, ale teraz mam przekonanie, że japoński to jednak nie to, czemu chciałabym się poświęcić w życiu. Na pewno dodatkowo, bo nadal go kocham tylko... problem w tym, co ma być tym 'głównym' zajęciem, bo przeglądałam kierunki studiów i mam wrażenie, że do niczego się nie nadaję. Do tego zamiast zająć się czymś konkretnym od pół roku czytam, jak to po żadnych studiach nie ma pracy, jak to studia i życie są trudne... Jasne, są, ale wychodząc z tego założenia człowiek mógłby w ogóle nic nie robić.

Rodzice jednak wymagają, bym skończyła studia, i trudno im mieć to za złe, chcą żebym miała godny byt, pracę. Obydwoje mają wyższe wykształcenie i pracują w zawodzie.

 

Mogłabym ryzykować ten Poznań, ale boję się, na kogo trafię, nie mam w tym mieście nikogo bliskiego (na Kraków zdecydowałam się, bo mam tam przyjaciół spoza studiów), boję się, że tam być może poziom będzie dużo lepszy, ale co z tego, jeśli będę zupełnie sama. Moja przyjaciółka była w Poznaniu i zrezygnowała, ale to loteria, na kogo się trafi. Jej i mój rocznik są nieprzyjemne, ale np. osoby z wyższych lat naprawdę sobie cenię. W Krakowie mam wielu znajomych, wiele osób wyciąga do mnie rękę... tylko że boję się już z nimi spotykać, rozmawiać, bo oni coś osiągają, pracują, a ja... ja pracowałam długo, a teraz znowu tkwię w miejscu. Chyba nie przeżyłabym drugi raz takiej gwałtownej zmiany środowiska, miejsca, zwłaszcza bojąc się prawdziwej samotności (bo teraz odczuwam 'samotność w tłumie').

 

Nienawidzę Krakowa, uciekam z niego, jak tylko mogę, ale mimo wszystko są tam osoby mi życzliwe i jeśli stracę Kraków, to nie zostanie mi prawie nic.

 

Wiem, że to tylko takie biadolenie, ale przez kawal życia dzielnie walczyłam i teraz znowu kryzys. Najgorzej nie mieć celu. Kiedyś moim celem było dostanie się na studia - i tak, to był szczęśliwy okres. Od września 2010 do września 2011, chyba najlepszy, bo chłopak był przy mnie, odnosiłam sukcesy, wszystko się układało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech miałem nadzieje że nigdy tego nie napisze ale jednak.Coraz wyraźniej widzę że nie depresja jest winna temu że jestem dziś samotny i nieszczęśliwy.Miałem nadzieję że się wyleczę,to zniknie i moje życie zacznie się normalnie układać.Zaczynam myśleć że depresja to pochodna mojego chorego myślenia,moja osobowośc to po prostu rodzaj delikatnego obłędu.

 

I to jest najgorsze,depresje można nazwać i leczyć.Moją osobowść nie,lbo zajmie to dłuuuugie lata w których zdąże sobie zniszczyć życie.Nie umiem nazwać swoich problemó,nie potrafie przekazać innym,logicznie opowiedzieć z czym mam problem.Dlatego nie można mi pomóc.Wiem że skończe jako samobójca za 5 czy 10 lat,tak samo jak wiedzialem 5 lat temu że coś jest ze mną nie tak i skończe jako czubek u psychiatry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mogę dziś poględzić?

 

Nasłuchałem się dziś od rodziny, (po raz xx),jakie to ze mnie zero, że nic ze mnie nie będzie, itd,itp.

Nie powiem,nie jestem święty, mam swoje wady (głównie lenistwo :<), ok wyleciałem z szkoły przez wadę obok, niema co ukrywać, ale i tak, "powiedzieli co wiedzieli", (powtarzając się jak kataryny od paru ładnych lat ).

Nie wiem, czuje się jak najgorsze ścierwo i bez tego, da się funkcjonować, ale totalnie nie wiem co z sobą zrobić... gubię się w swoim prostym,rutynowym życiu. Zadając sobie pytanie "co ja tu k*rwa robie?!". Kompletnie nie wiem co robić w przyszłości, czy warto robić, czy coś się zmieni... czy będę takim samym ścierwem jak obecnie.

Pierwszy raz przyznam,gubię się w tym wszystkim. I nie mam kogo się poradzić, (słuchanie kolejnego darcia mordy mnie nie interesuje...)

 

Dziękuje za uwagę : <.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×