Skocz do zawartości
Nerwica.com

Trochę mnie


Anonim17

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Jestem tutaj nowy. Mam 25 lat. Pierwszy raz byłem w klinice psychiatrycznej w wieku 18 lat. Wtedy jeszcze miałem nadzieję. Nadzieję i cele. Teraz nie mam ani celów ani nadziei. W tamtym wieku postrzegałem swoje zachowanie jako coś co można przejść, pokonać. Mimo próby samobójczej wierzyłem, że to jakoś się ułoży. Teraz gdy od ponad paru miesięcy wszystko się wali z dnia na dzień, wiem że będę musiał z tym żyć. Żyć z własnym charakterem, ze sobą. Dzisiaj jedyne na co miałem ochotę, na co się zmusiłem to napisanie tego tematu na forum, oraz skromny posiłek. No i wyjście do sklepu. Ponad miesiąc temu byłem u psychiatry. Nie przypisał mi tabletek, bo jak powiedział: "mógłbym się nimi zabić". Co o tym sądzicie? W głębi serca byłem zły na niego, bo tabletki mogłyby mi pomóc wstać/iść do pracy/ zrobić coś. Tymczasem mój stan pogarsza się z dnia na dzień. Od paru miesięcy systematycznie zrywam kontakt ze wszystkimi znajomymi. Wczoraj chciałem zerwać kontakt z najbliższymi...

 

edit.

Jakby tego było mało. Parę dni temu dostałem pracę. Ukończyłem studia wyższe z dobrą oceną. No i nie najgorszy kierunek. Miałem w końcu jakiś powód dla którego mogłem wstać z łóżka. Noc przed pierwszym wyjściem z domu (od dłuższego czasu) nie mogłem zasnąć. Pierwszą godzinę wyobrażałem sobie to jak wypadnę przed przełożonym. Po godzinie zdałem sobie sprawę z tego, że nie mogę spać. Drugą godzinę wnerwiałem się tym że zaśpię. Trzecia godzina to był już totalny dół. Czwarta godzina to papierosy, pogłębienie doła. W końcu poczułem się totalnie bez sił. Nie poszedłem bo jak miałbym pójść i wyglądać jak zombie? Dziecinada i żenada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie poszedłeś. Z mojego doświadczenia to jest tak: zawsze przed stresującą sytuacją człowiek myśli, analizuje w kółko, boi się itd. a z perspektywy czasu problem wydaje się z reguły błahy i śmieszny. Tzw. "jutro" zawsze wygląda inaczej niż sobie w myślach wyobrażamy. Zawsze kiedy jesteś TU i TERAZ w konkretnej sytuacji, zawsze jakoś sobie poradzisz, albo znajdziesz jakiejś wyjście a nawet jak nie, to popełnisz błąd i masz doświadczenie na przyszłość. Analizowanie problemu o 4 w nocy z reguły nic nie daje, powoduje tylko niepotrzebny stres i nerwy. Samonakręcająca się spirala strachu. I tak wszyscy umrzemy więc czego się bać?> Ja już przestałem brać życie na serio, zluzowałem poślady i paradoksalnie dużo lepiej mi idzie w życiu niż kiedy się bałem wszystkiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×