Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pod Trzeźwym Aniołem


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Spróbuj (jeśli tylko chcesz) odpuścić na jakiś czas taką dwudniówkę ...może co 4 miesiące?..nie wiem ..skoro nie jesteś uzależniony od tego

"lekarstwa" to powinna to być ...bułka z masłem..jak to nazwałeś.

Witam ,

wiesz Ziomek odpuściłem sobie chyba ze trzy razy po roku (zielone) i raz na 2,5 roku, oraz kilkanaście po ponad miesiąc ,dwa ,nie licząc tych kilkudziesięciu po ponad tygodniu. I co ? Wcale mi się nie poprawiło na lepsze w tym czasie ,a nawet było miejscami jeszcze gorzej niż teraz. Palę raz w miesiącu ,bo tak to sobie ustawiłem ,ale jestem uzależniony od trawska i gdybym miał to ciągle pod ręką paliłbym non- stop aż do totalnego zidiocenia i nie byłoby chyba takiej siły abym przestał. Nie chcę jednak rezygnować z palenia ,bo taki tego styl jaki teraz z tym stosuję nie szkodzi mi wcale , a w jakimś stopniu przynosi mi okresowe odprężenie. Broń Boże (jak kiedyś) nie traktuję tego jak lekarstwo ,a jedynie jako rozrywkę ,"inny rozkład dnia", przyjemność i nic poza tym. Mam osobowość nałogowca ,i jak coś mi się chociaż raz spodoba (jak tym szczurom doświadczalnym) mógłbym powtarzać dopoki nie zdechnę. Lecz my jesteśmy czymś więcej niż szczyry ,mamy Rozum ,uczymy się na doświadczeniach swoich i cudzych owszem, znamy to i tamto i do czego to może prowadzić. Z tego trza zrezygnować zupełnie ,bo to nas zabije ,tamto bardzo ograniczyć , a to itd.

Ziomek ,wierzę że w końcu pokonasz deprechę i jakoś wrócisz do pionu . Jest jeszcze wiele leków ,których nie przetestowałeś , a które mogą okazać się trafionymi . Jak Ci jedne nie pomagają łap się za inne. W końcu prędzej ,czy póżniej coś zaskoczy. Tak widocznie wygląda Twoje trzeżwienie ,że są doliny ,górki , depresje ,mniejsze i większe wzniesienia i opady. I im szybciej to zrozumiesz ,tym bardziej i lepiej będziesz na to przygotowany i uzbrojowy w wypróbowane narzędzia ,które nie zawioda na trudny czas.

Ja ku**a mam za to bardzo częsty problem ze złością ( odkąd niepiję ,a i wcześniej też nie było lepiej ,ale wszystko wtedy zapijałem i nie ciążyło mi to tak bardzo).Reaguję niewspółmiernie dużą złością na nawet błahe wydarzenia i wydarzeńka. W AA mówi się czasami " zły jak niepijący alkoholik".To o mnie, niestety. Zdiagnozowali mi tam "mądrzy" ADHD , i tam jeszcze inne terminy ,ale co mi po tym. Biorę różne lekarstwa ,jedne pomagają ,inne wcale , a większość raczej bardzie szkodzi niż pomaga.

Co zrobić ,trzeba nieść ten Krzyż ,aż do Zmartwychwstania i od czasu do czasu podrapać się po głowie ,pogadać z drugim człowiekiem ,a najlepiej zapomnieć o sobie...

 

....a co z resztą gości ..czyżby wszyscy wyzdrowieli????

według moich skromnych obserwacji ,bardzo niewielu uzależnionym ludziom chce się przestać pić .A nawet jak chce to tylko kończy się na pustych słowach bez pokrycia w rzeczywistości i oszukańczych obiecywankach ( najczęściej na megakacu). Może stracili instynkt samozachowawczy ,może tak im wygodniej i lżej bez względu na dalsze konsekwencje w przyszłości. Może z niewiedzy ,że taka "zabawa" ma ZAWSZE smutny i tragiczny finał. Nie wiem ,to ich wajcha. Jednak wiesz ,z drugie strony żyjemy w Społeczeństwie ,jeden obok drugiego i każdy jeden "uleczony - obudzony" alkoholik ,a nawet nadużywająćcy pijak to JEDNO URATOWANE ŻYCIE ( jak nie więcej ŻYĆ- pijani kierowcy). Jakby na to nie spojrzeć ,zaliczam się (Ty też ,Michał 72,i wielu Innych - moje zdanie),do superszczęściarzy ,którym była dana Łaska godnego i prawdziwego ŻYCIA. Trochę,żem się rozpisał ,ale tak to widzę i nie dało rady krócej.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł

........czyżbyśmy zostali we dwóch na placu boju(przeciwnik ogólnie znany)masz rację ich wajcha .

Dobrze że piszesz tak dużo....otwierasz się w ten sposób na siebie i innych...dobrze że przyznajesz się do uzależnienia od zielska

ale proszę uważaj ...nie chciałbym żebyś popełnił te same błędy co ja.Jesteś chyba na tyle szczery wobec siebie że jeśli zauważysz

problem będziesz wiedział co z nim zrobić.

Uważam,że jeśli ktoś przyznaje się( przed samym sobą i innymi) że jest alkoholikiem i próbuje z tym walczyć to już odnosi pół

sukcesu ...druga połowa jest trudniejsza(ale wykonalna)....przecież to cała reszta naszego życia ze wszystkimi niespodziankami

jakie nas spotykają i bez znieczulacza który pozwolił kiedyś na ucieczkę od problemów.

Ale są też chwile szczęścia,radości,możliwość spełnienia się w różnych sytuacjach i duma z trzeżwości(niektórzy co roku wpadają jak śliwki

w kompot)...i to co osiągnąłem w życiu...przecież gdybym pił pewnie już by mnie tu ni było.

Mój ojciec był alkoholikiem...nigdy nie przestał pić i nigdy do tego się nie przyznał....zapił się w wieku 48-lat i mnie pewnie też by to czekało.

Trzymaj się!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ziomek118118, piszesz o wymianie uszczelki w kranie, a co powiesz na to, że przez ponad miesiac nie byłem w stanie napisac e-maila, ktory zawierał dosłownie dwa zdania i trzy załaczniki z dokumentami od którego tak naprawdę zależała przyszłość mojej rodziny. Albo, że za domem walały mi się dziesiatki worków ze śmieciami porozszarpywane przez mojego psa mimo, że kontener stoi niecały metr od bocznych drzwi, albo,że połowę lata cała jesień i połowę zimy kiedy wychodziłem do sklepu ubierałem czpkę bo przez pół roku nie miałem siły pójść do fryzjera. Nie potrafiłem też szczerze cieszyć sie z narodzin mojego pierwszego syna, na którego czekałem 19 lat !!!!!!! Nawet uśmiechnać się do niego !!!!!!!!! Moje życie to była wegetacja, która pewnie nie trwała by już długo bo z każdym dniem czułem większe obrzydzenie do siebie i do swojego trybu życia. Kilkanaście razy podejmowałem rękawicę za każdym razem dostajac kopa nie tylko w dupę ale i w ryj. Wtedy w święta na mega kacu powiedziałem sobie,że spróbuję ostatni raz, leżałem w łóżku zdychajac na lękach ,majac jeden dylemat, albo jebnać z gwinta ćwiartkę i "stanać na nogi" albo poratować się benzo i spędzić resztę dnia w domu w łóżku. Zdecydowałem się na drugie rozwiazanie, zadzwoniłem do teściów, rodziców, że ze wspólnych świat nici i spędzilem następne dwa dni leżac w łóżku i analizujac swoje całe życie.

 

Mój dzisiejszy dzień zaczyna się o 5 rano, kiedy budzi się synuś a kończy o 22, ciekawym filmem lub ksiażka. Po drodze znajduję czas na pracę, dzieci,hobby i przyjemności. Jednego na ta chwilę jestem pewny,że przez najbliższy czas nie tknę tego gówna bez względu na okoliczności. Straciłem bezpowrotnie najwspanialsze lata swojego życia i nie małe pieniadze przez pijaństwo i alkoholowe wybryki. Trzy lata spędziłem w kryminale a co najgorsze mało brakowało a straciłbym najcenniejsze, rodzinę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał..fajnie, że jesteś ...miałem pewne obawy...

W moim przypadku leczenie mega kaca benzodiazepinami..niby pomagało...ale nie wiedziałem kiedy z nimi skończyć....płynąłem dalej.

Dobrze ,że Tobie się udało.Jeszcze dziś po tylu latach abstynencji (w momentach męczarni psychicznej) myślę czy nie walnąć czegoś....

i nie tylko leki chodzą mi po głowie.

Jeśli Tobie problem stwarza tylko alkohol to masz dużo więcej szczęścia niż ja.

Właśnie niedawno (dwa tygodnie temu)miałem koszmarny nawrót choroby...widziałem siebie pijącego jakieś mózgojeby ,kolegów z dawnych lat,

dawne balangi... i myśli czemu tak paskudnie jest żyć w trzeżwości...trwało to kilka dni...nawet żona widząc co się dzieje wyrzuciła każdy alkohol

jaki był w domu .Miałem już jechać na odwyk ale próbowałem czymś się zająć ... nie myśleć o tym co się ze mną dzieje.Chociaż sprawiło mi to wielką trudność(odśnieżanie chodników,wyjście z psem na spacer) ...to chyba odpuściło...chociaż czy do końca nie jestem pewien.

Ps.

Spróbuj (jeśli masz czas i ochotę) opisać coś w temacie który właśnie założyłem ;Choroby psychiczne a uzależnienia;

Moim problemem nie jest tyko uzależnienie ale ciężka depresja ...chyba jedno z drugim ma nie małe powiązania.

Pozdrawiam i życzę wytrwałości w postanowieniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam,

często chodzi za mną Takie jedno wspomnienie z czasów gdy piłem już prawie codziennie.Przyszedłem do domu po skończonej wcześniej robocie ,stanąłem w drzwiach ,spojrzałem na pusty stół i powiedziałem sobie ,sam do siebie z największą wiarą do jakiej zdolny jest człowiek: " NIE MA TAKIEJ SIŁY W CAŁYM WSZECHŚWIECIE ,ABYM SIĘ DZIŚ NIE NAPIŁ,NIE MA!!!!" Często to sobie teraz wspominam ,gdy już nie piję alko ,że jednak koniec końców ,Ta SIŁA ISTNIEJE ,ta o której mówią na AA "większa od nas samych " a od której wszystko zależy ,czy będziemy chlać i zdechniemy w delirium,czy może uda nam się coś z NIEJ zaczerpnąć i ocalejemy prawdziwie ,prawdziwie zachowamy ŻYCIE.

Bogu niech będą za to dzięki ,że przejrzałem na oczy w jakim gównie wtedy tkwiłem , a i tego kopa ,że mnie stamtąd pogonił...ŻYJĘ.

Paweł alkoholik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

często w uzależnieniu ciężko znaleźć powód dla którego pijemy i uważamy, że pijemy przez alkohol. tak, ale duże znaczenie ma również to co nas w niego wpędza i trzeba starać się eliminować te popychające nas w tym kierunku babole. Wg znawców tematu, czy picie raz na 2-3 tygodnie do imprezy ok 0,5 litra jest powodem do niepokoju ? Dodam, że kiedyś o wiele więcej piłem i częściej, niestety taka częstotliwość sie utzrymuje dość długo i nie wiem już czy to jest normalne czy z takiego "sporadycznego" picia może rozwinąć się uzależnienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

często w uzależnieniu ciężko znaleźć powód dla którego pijemy i uważamy, że pijemy przez alkohol. tak, ale duże znaczenie ma również to co nas w niego wpędza i trzeba starać się eliminować te popychające nas w tym kierunku babole. Wg znawców tematu, czy picie raz na 2-3 tygodnie do imprezy ok 0,5 litra jest powodem do niepokoju ? Dodam, że kiedyś o wiele więcej piłem i częściej, niestety taka częstotliwość sie utzrymuje dość długo i nie wiem już czy to jest normalne czy z takiego "sporadycznego" picia może rozwinąć się uzależnienie.

 

 

To jest nic... ja mam nieraz taki miesiąc , ze wypijam więcej przez ten miesiąc niż Ty przez 4 miesiące (zakładając czestotliwosc taką jak podałes) . Nie licząc prawie codziennie 4-paku piwa :/ To ja mogę spytać czy mam problem ehhh jedyne co mnie w tym boli to szkoda mi pieniędzy , ale jakoś nie mogę się zebrać aby przestać :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

picie na imprezach weekendowych jest mniejszym problemem niz codzienny czteropak...

oczywiscie....w pewnym momencie jesli sie na imprezie nie napijesz to nie potrafisz sie bawic

ale....to tylko nieumiejetnosc zabawy bez alkoholu a nie nieumiejetność życia bez alkoholu....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abstrakcja, pewnie tak, tylko tak to sie wlasnie zaczyna. Picie weekendowe pozniej klin , pozniej coraz czesciej jedno piwko przed snem w tygodniu a potem juz leci z gorki. U mnie pod koniec konczylo sie czesto na 12 piwach a juz napewno ponizej 8 nie schodzilem. Wiec jesli ktos potrafi pic tylko w weekendy a w tygodniu nie spozywa, to uwazam ,ze to nic zlego. Ja chetnie wrocilbym do takiego stylu picia ale wiem , ze nie dalbym rady. Moze jeszcze kiedys sprobuje ale pewnie nie szybko, bo to przeszlem przez alkohol na trwale wrylo sie w moja pamiec i nie chce drugi raz tego przechodzic. Gdybym urodzil sie jeszcze raz bylbym duzo ostrozniejszy bo alko to fajna rzecz, ale dla ludzi z glowa na karku, silna wola i charakterem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał 1972,

klin po piciu weekendowym....najwyzej kilka razy w zyciu...

mimo ze czasami naduzywam....nie uwazam zebym miała problem

i własnie...nie dajmy sobie wmówic problemu

oraz....

zauwazmy problem kiedy faktycznie zaistnieje....

8 piw dziennie....? Dzizas....nie przezyłabym pierwszego dnia....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panowie ,a u mnie zawsze było ,jest i będzie wzorcowo wedle tej REGUŁY:" kieliszek za dużo ,skrzynka za mało ".

Moje ostatnie trzy lata picia to jeden wielki ciąg + bardzo dużo clonów i innych benzo. I mimo tego ,że nie pije już ponad siedem lat ,podejrzewam i mocno czuję ,że po pierwszym piwku znów wsiadam w ten sam pociąg zatracenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie pytanie. U was takie przysłowiowe piwko do grila czy lampka wina na cioci imieninach = wpadanie w ciąg?

 

hmmm, u mnie nie od razu. Ale scenariusz w moim przypadku jest łatwy do przewidzenia. Załóżmy tak, dzisiaj jestem w górach i godzinę temu siedziałem na Krupówkach, pofolgowałbym sobie i walnął jedno piwko do golonki którą jadłem i ok. Za tydzień mam urodziny więc stwierdziłbym ,ze tydzień temu wypiłem piwo w sumie bez okazji i było dobrze, więc teraz przy super okazji mogę sobie znowu pofolgować i pewnie najebałbym się jak świnia, w niedzielę poprawił a w poniedziałek 2-3 piwka. Później za tydzień przyszli by znajomi na grila więc wytłumaczyłbym sobie ,ze w końcu nie piję już codziennie i raz w tygodniu mogę sobie pozwolić. Za jakieś dwa miesiące piłbym już dzień w dzień a po kolejnych dwóch chyba strzelił sobie w łeb ze wstydu przed samym sobą ,że taki ze mnie cienki Bolek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michał ,dobrze mówisz . Tu trzeba jednokierunkowo ,bezwarunkowo ,bez najmniejszych kompromisów.

Jedno piwko ,,,a po góra trzech miesiącach płyniesz na starej dziurawej łajbie , za pół roku toniesz na niej.

Nie daj się nabrać chorobie na "jedno piwko do golonki". Lepsza i bezpieczniejsza czysta mineralna woda żródlana ;)

Wszystkich wokół oszukasz ,nawet samego siebie ,tylko nie swoją chorobę...

Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzebowałem kilku lat żeby to zrozumieć i potwierdziło się kilkanaście razy, że w tym wypadku kompromis nie istnieje. Albo wóz albo przewóz , najgorsze jest to , że ja nawet nie mam ochoty się nawalić tylko wypić jedno piwko i tu jest ten haczyk . Bogu dzięki wiem o tym, że to spisek :evil: i nie ze mną te numery 8)

 

-- 24 mar 2012, 22:46 --

 

Michuj, no dokładnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj ,jeśli chodzi o hazardzistów ,to w ostatnim ośrodku odwykowym w jakim przebywałem w W JEDNEJ GRUPIE RAZEM leczono tak samo alkoholików jak i hazardzistów.Te same mechanizmy choroby i objawy osiowe uzależnienia.Zresztą obydwa uzależnienia bardzo często idą w parze.

Z tego co tam od nich usłyszałem i jak bym miał wybierać :alkoholizm czy uzależnienie od hazardu, wolałbym jednak alkoholizm . Uzależnienie od hazardu jest dla mnie gorsze, bardziej wyniszczające i samobójcze ...ale na szczęście nie mam w tym kierunku predyspozycji,Bogu dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3,

uzależnienie psychiczne może i podobne, z tym ,ze w zaawansowanym alkoholizmie wchodzi silne uzależnienie biologiczne, znam pewną osobę, która właśnie piła potajemnie i nikt nie podejrzewał,ze może być alkoholiczką, jak ja trzepło porządnie dostała takich jazd, zwidów alkoholowych, że w kaftaniku trafiła na przymusowe, później już dobrowolnie przestała pic i poszła na leczenie, miał bardzo długa toksykologię i lekarz zabronił nawet cukierka z alkoholem jej wziąść do ust mówiąc ,że ma takie silne uzależnienie organizmu fizyczne, że najmniejsza dawka może wywołać u niej ciąg alkoholowy, który może być już tak silny ,że może się skończyć śmiercią z powodu zatrucia organizmu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×