Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

powiedziałam mojej psychiatrze o tym lęku przed wymiotowaniem w miejscu publicznym i o lęku przed drogą na uczelnie, bo nie boje sie iść żadną inna drogą, tylko tą na uczelnie, bo ona mi się kojarzy z moimi atakami już tylko i wyłacznie i jak myśle o te dordze, czy o tramwaju, którym jeździłam, to mi się kojarzy już tylko z lękami...nie wiem, może poszukam innej drogi jeszcze, może trochę dłuższej, ale żeby mi się nie kojarzyła.

 

Co do chłopaka to wiesz, no puściły mu nerwy i miały prawo, bo to była bezsilność z Jego strony. Ale dzis mi pomógł i jutro też będzie szedł za mną na uczelnie, widzę, że przemyślał sprawę i chce mi pomóc.

 

A co do terapii to już powiedziałam Pani psycholog, że się nasiliło, że wróciło, a Ona kazała mi pomyśleć dlaczego, ale ja nie wiem, bo wszystko było w porządku, jedynie sesja była stresująca, ale to nie była moja pierwsza sesja w życiu....a poza tym pierwsze objawy już były przed sesją...no i wróciłam do terapii raz na tydzień, bo na wiecej już mnie niestety nie stać...

 

chcę znów żyć normalnie, wsiąść normalnie do tramwaju na uczelnie, cieszyć się wiosną, a nie potrafię....

 

a co do tego leku, to się zastanawiam, czy po prostu nie było tak, że ja sobie wmówiłam, że on nie zadziała i nie zadziałał ( chociaż musiał zadziałać, bo doszłam na tą uczelnie idąc sama, tylko wiedziąc, że chłopak idzie jakiś kawał drogi za mną), a zanim dostałam lek, to nawet idąc z chłopakiem do psychiatry 3 x tak mnie złapało, że byłam pewna, że zwymiotuje...wiec coś musi działać, tylko może ja się za bardzo nakręcam i boje się, że nie będzie działał...ja też oczekiwałam chyba cudu, że zażyje lek i wszystko zniknie, cały mój lęk, że wsiąde do tramwaju i normalnie będę funkcjonować...że nie będę musiałą się wysilać, bo lek załatwi to za mnie...i może też z tego wyniknęła taka a nie inna sytuacja dziś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, może ta dłuższa droga to dobry pomysł. Wiosna jest teraz, słoneczko, cieplutko, może Ci się poprawi :smile:

Niestety żaden lek za nas niczego nie załatwi. Dopiero w połączeniu z terapią może pomóc. Może faktycznie jakoś się nakręcasz, bo boisz się że nie zadziała, a powiedzmy widzisz wszystko w czarnych barwach. Ale dałaś radę i to jest najważniejsze :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady Em. dziękuje Ci bardzo za zainteresowanie mną:) dobrze wiedzieć, że można się komuś wygadać, kto rozumie...tylko wiesz, mnie nie cieszy ten niby dzisiejszy sukces, bo wiem, że jutro będzie to samo, znów będę musiała ze sobą walczyć, znów będzie mi niedobrze i będzie mi się wydawało, że zwymiotuję....na samą myśl mi niedobrze i żołądek mi się skręca z nerwów :( chciałabym nie reagować tak na kolejny nadchodzący dzień....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, nie ma za co, jesteśmy tu po to żeby sobie wzajemnie pomagać :smile:

A powinien Cię cieszyć, bo mimo panicznego lęku dotarłaś na uczelnię :smile: A czy w drodze powrotnej też chce Ci się wymiotować?

Może niepotrzebnie myślisz o jutrze. Wiem że to trudne, sama też się nakręcam, ale może warto spróbować? Np. zająć myśli czymś innym. Tak samo w drodze na uczelnię - może włącz relaksującą albo ulubioną muzykę, która by oderwała myśli? Spróbuj takiej metody, a Zomiren zażyj jeszcze wcześniej, oczywiście w dawce ustalonej przez lekarza ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie jak wracam z uczelni, to praktycznie nigdy nic mi nie jest....albo jak ide na terapie wieczorem, to tez jest ok...najgorzej jest rano, jak ide na uczelnie ...Próbowałam z muzyką, z ściskaniem czegoś w ręce, liczeniem samochodów, liczeniem płytek, darciem kartki...nic już mi nie pomaga;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, może problem więc tkwi w tej uczelni? Myślałaś o tym?

 

właśnie się zastanawiam od kilku dni nad tym. Bo wcześniej licencjat robiłam na innej uczelni i nigdy nie miałam tak, żebym na nią nie wyszła. Ale mieszkałam też na tyle blisko, że miałam 10 minut na nogach. Od października poszłam na magisterke na inną uczelnię, w której od początku czułam się fatalnie....nie mogłam się odnaleźć, a sesja mnie wykończyła. No i musiałam zacząć dojeżdżać, bo na nogach to zajmuje mi 40 minut... Ale mam tu wspaniałą paczkę koleżanek, nigdy takiej nie miałam, więc problem nie tkwi w otoczeniu, więc już sama nie wiem o co chodzi...A nie mogę zmienić uczelni, bo zostało mi już tylko 1,5 roku...poza tym dobrze by było mieć dyplom właśnie z tej uczelni....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś miałam napady lęku w lesie na spacerze,a teraz bo zauważyłam,że mój tatuaż,który mam od 10 lat jest nabrzmiały i ogarnął mnie strach,że to może być czerniak.

Napady lęku,zmienne nastroję,napady nieuzasadnionej złości,nadwrażliwość...coś czuję,że zbliża się dół,wielki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, pytam, bo mam fobię szkolną i w drodze do szkoły czułam się fatalnie, miałam mdłości, zdarzało mi się że prawie zemdlałam w tramwaju. Nienawidziłam drogi do szkoły, bo czułam się jakbym jechała na ścięcie. Niby też miałam tam paczkę kumpeli, ale... Mimo wszystko było fatalnie. Do teraz, kiedy już nie chodzę do tamtej szkoły, czuję wielki strach na myśl że będę miała pojechać tamtą drogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, pytam, bo mam fobię szkolną i w drodze do szkoły czułam się fatalnie, miałam mdłości, zdarzało mi się że prawie zemdlałam w tramwaju. Nienawidziłam drogi do szkoły, bo czułam się jakbym jechała na ścięcie. Niby też miałam tam paczkę kumpeli, ale... Mimo wszystko było fatalnie. Do teraz, kiedy już nie chodzę do tamtej szkoły, czuję wielki strach na myśl że będę miała pojechać tamtą drogą.

 

 

wiesz co, dobrze, że mi to podsunęłaś...porozmawiam o tym w środę na terapii...ale uczelni nie mogę zmienić, po prostu nie mogę....muszę wytrzymać na tej uczelni. Poza tym nie chce stracić tej paczki koleżanek, jakich nigdy nie miałam. Staram sie ich nie obciążać tym, ale coś wiedzą, zauważyły, jak zaczęłam opuszczać zajęcia...i są dla mnie ogromnym wsparciem. CIągle dzwonią, piszą i mówią, że czekają na mnie....i że mam do nich wracać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, rozumiem że nie możesz zmienić uczelni. Może Twój terapeuta nakieruje Cię na odpowiedni tor, i terapia pójdzie w innym kierunku. Mam nadzieję że trochę pomogłam ;)

To dobrze że masz tam takie koleżanki, na pewno bardzo Cię wspierają. To miłe i na pewno pomocne w Twojej nerwicy. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a i jeszcze dobiło mnie dziś to, że rano jak ten Zomiren nie zadziałał tak szybko i mocno jak chciałam, to miałam w sobie taką złość na siebie, że to mnie pokonuje, że się pociełam....nie wiem dlaczego to zrobiłam, wzięłam pilnik i się pociełam. Żałuje tego, nie chciałam, ale nie wiem, nie myślałam wtedy i samo się jakoś stało...i wtedy napięcie puściło....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

byłem na pogrzebie... W drodze dostałem derealizacji mózg mi latał i obijał się o mózgoczaszkę... wszystko sie kręciło, ojsicec stanał, zrzygałem się w lesie. już wtedy poiwnniśmy zawrócić ale nie.... Nie było takiej opcji ciotka zmarła, którą moze raz w życiu widziałem... na pogrzebie stałem i walczylem o oddech z szyją z tchawicą i gulą... potem wszyscy mieli mnie za wariata

nikt się nei chciał witać, gadałem jakieś bzdury, nadf ktorymi za wiele myslałem, albo wogóle nie mslałem...

...stypa znowu wyrzygałem, potem długgga podróż do domu i lęk o to czy aby tir nie wyjedzie z naprzeciwka i nas nie zmiażdży...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

milka89, oj nie brnij w cięcie się, nie polecam... To jest zła droga, niestety ja na nią weszłam, i ciężko mi się teraz z niej wydostać... Teraz mam okropne blizny. To nie jest dobry sposób na rozładowanie napięcia, nie rozwiązuje problemu...

 

 

 

wiem o tym. już nigdy więcej tego nie zrobię. nie wiem czemu to zrobiłam, to był impuls...ale nigdy nigdy więcej....

 

teraz mi się jeszcze wkręciło, że mogę też zwymiotować z nerwów...nigdy mi się nie zdarzyło, nigdy przez 13 lat, odkąd się męczę z nerwicą lękową, nie zdarzyło mi się zwymiotować, ale teraz się boję, że w końcu z tych nerwów i lęku przed wymiotami to się stanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×