Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

już nie moge idź do psychologa żeby pomogl Ci zmienic nastaiwienie. Będzie dobrze jak nad tym popracujesz. Praca zawsze przynosi efekty.

Oczywiście nie zmieniłem zdania po 5 min - trwało u mnie to kilka miesięcy, żeby to do mnie dotarło. Ale z czasem to przynosi skutki.

I to mi się podoba ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andrew,no może trochę przesadziłam.Ale wiem,że takie sprawy zwykle źle się kończą dla związku,dlatego tak zareagowałam.Artucha ma rację.Na razie raczej odpuść sobie te spotkania,albo namów żonę,żeby z tobą chodziła.Wtedy przekona się,że nic jej nie grozi i wszystko wróci do normy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim to zakończ znajomość z tym młodym dziewczęciem..i potem dopiero naprawiaj to co zepsułeś.

 

Dlaczego??

Czy będąc w związku należy czuć się jak skazaniec bez prawa do znajomych?

Kiedy odizoluje sie od reszty świata dla dobra żony po jakimś czasie zaczną się za to nienawidzic.

Najlepiej pogadać o tym z partnerem ,a potem w miarę możliwości chodzić razem na te spotkania .Chyba ,że naprawdę coś zbroiłeś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

m, masz rację- w związku nie można czuć się jak skazaniec, a co gorsza odmawiać sobie prawa do posiadania znajomych.

Tylko co można myśleć o 34 letnim dojrzałym mężczyźnie, który umawia się z 21. latką poznaną w internecie przy okazji słownych prowokacji i delikatnego flirtu? SZUKA! A skoro sam już sobie zadaje pytanie czy jest coś nie tak i bierze pod uwagę tę możliwość, że nie całkiem jest w porządku, to chyba warto się nadtym zastanowić.

 

Swoją drogą trudne jest życie w związku 16 lat z dziećmi, gdy nie jest już tak jak na początku, bez tego pięknego rauszu zakochania, motyli w brzuchu, tajemnicy, namiętności.

 

Nie ma lekko. Ale bierzemy odpowiedzialność za drugiego człowieka i pewnych rzeczy się po prostu nie robi. Chyba, że świadomie wybiera się drogę samotnego don juana- a wtedy można spotykać się już nawet z 19. latkami poznanymi w tramwaju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko co można myśleć o 34 letnim dojrzałym mężczyźnie, który umawia się z 21. latką poznaną w internecie przy okazji słownych prowokacji i delikatnego flirtu? SZUKA

popieram. mysle ze problemem nie jest ta dziewczyna tylko problem tkwi w twoim malzenstwie. piszesz ze kochasz swoja zone ale jednak gdzies ci przez mysl przechodzi zdrada. moze jestes zazdrozny ze zona poswieca wiecej czasu dziecku niz tobie? slyszalam ze czasami faceci tak maja. nie masz niby powodow by czuc sie winny ale jednak czujesz sie tak, dlatego ze sam zdajesz sobie sprawe ze swoich watpliwosci. nie zrobiles nic zlego a jednak czujesz sie winny ze wzgledu pewnie na twoje mysli. jezeli kochasz zone i chcesz z nia byc, nie uciekaj do innych zwiazkow, duzo rozmawiaj z zona i nie zepsuj tego co jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 15 lat, sama nie wiem czy to, co się ze mną dzieje to nerwica.. Długo mogłabym o tym mówić.. Cały czas czuję się, jakby wszystko we mnie się trzęsło, mam mdłości, a kiedy o tym pomyślę ściska mnie w żołądku i do oczu napływają mi łzy.. Siedzę w szkolnej ławce i niejednokrotnie gdy jest mi smutno robi mi się gorąco, kręci mi się w głowie, nie mogę się skupić, trzęsę się, choć może tego nie widać.. Cały czas mam spocone ręce, wstydzę się tego. Czuję się taka samotna. Chcę powiedzieć ludziom o tylu rzeczach, ale gdy przy nich staję, kiedy patrzą na mnie, mówią do mnie, zaczynam się bać, czasami niczego nie potrafię z siebie wydusić. Mam mało znajomych, należę raczej do ludzi pozytywnie zakręconych, tylko to pozwala mi na moment wyrzucić z siebie emocje. Zawodzę się cały czas na ludziach, mam wrażenie, że oczekuję od nich zbyt wiele, bo cały czas mam nadzieję, że ktoś podejdzie do mnie, przytuli do siebie i powie "nie płacz już, zabiorę cię na spacer, pogadamy, nie będziesz o tym myśleć". Jestem już zmęczona ciągłym stresem, lękiem. Nie pozwala mi funkcjonować. Lubię czytać książki, lecz przychodzi mi to z trudem. Nie potrafię utrzymać wzroku w jednym miejscu. Z nauka jest dużo gorzej. Właściwie już nawet nie próbuję się uczyć. Otwieram zeszyt, lecz nie potrafię tego nawet spokojnie przeczytać. Kończy się na tym, że rzucam to i zaczynam płakać. Rodzice mają mnie dosyć. Kiedy mam smutną minę mówią, że mam w końcu wziąć się w garść. Często kiedy mama mnie o coś prosi, kiedy planuję coś innego, kiedy siedzę i nie mam ochoty na nic innego, robi mi się duszo, mam łzy w oczach, robię się oschła, czasami agresywna. Ona uznała to za pretekst, by nic nie robić. Czuję, że mają oboje do mnie coraz większy żal, coraz bardziej drażnię ich na każdym kroku. Nie słuchają już nawet tego co mówię. Przyznaję, że nie mówię o niczym mądrym ani szczególnie interesującym, ale czuję się tu jak piąte koło u wozu. Nie tylko tu, wszędzie. Kiedy idę do centrum miasta i widzę te świetnie ubrane dziewczyny, pary szczęśliwe ze sobą, strasznie mi smutno. Cały czas mi smutno i to nie daje mi żyć. Kiedyś powiedziałam mamie, że naprawdę czuję, że coś jest ze mną nie tak i chciałabym iść do psychologa. Powiedziała mi, że jeśli chcę, mogę sobie tam chodzić, ale jestem głupia.. Tak więc chodzę co 3 miesiące do kobiety, która mnie nie rozumie, patrzy na mnie jak na głupią i widzę, że ma gdzieś mój problem.. Nie mogę dostać z nikąd pomocy, jest ze mną coraz gorzej, chociaż już poradziłam sobie z czymś, co może było depresją. Teraz tak naprawdę żyję robiąc tylko to, co muszę, mam już dość. Tak więc jedyne co mam, to problemy, przez co myślę cały czas o tym, by był już wieczór, spokój, sen.. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się, co zrobić, by tracić poczucie czasu, by nie myśleć o kłopotach w szkole, o mojej rodzinie i oszukujących przyjaciołach, ludziach, których skrzywdziłam, bo czułam, że muszę uciec, bo za duży mętlik robią mi w głowie.. Boję się o siebie, boję się, że zrobię coś złego, a nie mam z nikąd pomocnej dłoni..

Co robić?? :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema.Od 2 lat mam nerwice lękowa.Na poczatku nie miałem objawów depresji ale po roku zmagania sie z tym syfem mam sepreche mysli samobujcze i takie tam objawy deprechy?...i jeszce jedno od poczatku mojej nerwicy nie mialem zadnych jazd z serem dreczylo mnie glownie duszenie sie i takie tam ale z sercem nie mialem problemow od jakis 2 tygodni codzinnie serce mnie boli widze jak mi sie trzesie na skorze kuje szarpie drzy nie wiem jak to opisac wszystko na raz i teraz nie wiem czy zas chodzic po lekarzach mialem robione przy okazji jak bylem diagnozowany w sierpinu 2005 roku z sercem tez testy wydolnisosciowe holtery itp i bylo wszystko ok ale jak by nie bylo mam dosc duza nadawage ponad 110 kilo:D i zas mam jazdy ze to jakas wada serca czy cos kurw... co robic nie rpzejmowac sie??

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:51 am ]

aa chialem sie jeszce dowiedziec czy ktos jest tak fest uzalezniony jak ja od benzodiazepamin ja jem codziennie w dzien w dzien 8 tablet po 0.5 mg afobamu i spadlem juz na dno chodze na terapie wszytko a tu hu...a pomagaa tyle ze odstawilem seroxat z dawki 40 mg na dobe do zera ale co z tego jak czuje sie nie dobrze :) zreszta z sero tez bylo kiepsko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do lekarza i tak chyba musisz pojsc, tak na wszelki wypadek, no coz chyba warto bys troszke schudl np. intensywne spacery z psem, a te rozne dziwne reakcje nie sa przypadkiem zwiazane z tym nieszczesnym afobamem, z jakas reakcja odstawienna? 8x0.5 afobamu, to powiem Ci nawet spora dawka ja biore 0.25 max 0.5 tylko wtedy kiedy musze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

mi rodzice też ciągle wypominają, mama juz teraz mniej ale ojciec ciągle mnie poniża, mówi ze " ciekawe jak ja bede w zyciu funkcjonował jak sie do niczego nienadaje", "trzymamy w domu tylko tego gnoja a zadnego z niego pozytku niema" i takie tam, na kazdym kroku potrafi sie o byle co przyczepic. Nikt mnie niepotrafi zrozumieć, wszyscy mówią "ze zawsze cos wymyślam".

 

Jak chodziłem do gimnazjum miałem podobne odczucia jak Ty, też niepotrafilem sobie z tym poradzic, trudno mi cokolwiek poradzić ale trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś jak byłem sam w domu to jak mi przyszła taka ochota to krzyczałem bijąc pięściami w ścianę, dobre rozładowanie emocji ale potem sąsiadka sie mojej mamy pytała "czemu on tak wrzeszczy, uważałam go za bardziej inteligentnego", od tej pory przestałem sie w ten sposób rozładowywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej lady*k!

Mówisz, że chodzisz co 3 miesiące do psychologa, który Cię nie rozumie. Być może powinnaś poszukać pomocy u innego lekarza? Może spróbuj porozmawiać o tym ze szkolnym pedagogiem, o ile jest to jakaś sensowna osoba? Albo z kimkolwiek innym, godym zaufania, najlepiej kimś dorosłym, bo takiej osobie będzie łatwiej załatwić jakiegoś lekarza albo porozmawiać z Twoją mamą. Nie poddawaj się! Nie przejmuj się tym, co mówi Twoja mama, na pewno jesteś wartościowym człowiekiem, tylko masz przejściowe problemy, które każdy ma prawo mieć. Rozumiem Cię, jak trudno jest cokolwiek zrobić, kiedy ma się czarne myśli. Może powinnaś też dostawać leki antydepresyjne, o tym powinien zadecydować psychiatra.

 

Pamiętaj, że warto żyć, jeszcze wiele dobrego może Cię w życiu spotkać, jeszcze będziesz się cieszyć prawdziwymi przyjaciółmi :) Tylko trzeba zrobić z tym wszystkim porządek. Trzymaj się mocno! Powodzenia!

 

PS. Jak będziesz miała trudne chwile to poczytaj forum, najlepiej sposoby radzenia sobie z depresją, to bardzo pomaga! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to czytam to wydaje mi się, że ja to napisałam. Przykre jest to, że twoi rodzice nie chcą Ci pomóc i spróbować Cię zrozumieć. Byłam trzy lata temu u psychologa z woli mojej matki. nie wiedziałam co tej kobiecie powiedzieć, sama nie wiedziałam co mi jest czułam się jak wariatka, nie miałam pojęcia, ze to nerwica. Pani psycholog mogła jedynie wyciągnąć coś od mojej matki. Zaproponowała mi terapię, nie dałam się przekonać. Teraz tego żałuję.

Nie mam przyjaciół, nikogo z kim mogłabym porozmawiać o swoich problemach. Kiedy mam atak siedzę całym dniami w pokoju i płaczę. Boli mnie wtedy serce, nie mogę spać ogólnie źle się czuję. Uczucie lęku jest straszne, nie wiem co się ze mną dzieje

. Co do psychologa to można znaleźć kogoś kto zaoferuje Ci zrozumienie i pomoc, ja niestety z takiej propozycji zrezygnowałam.

Jak chcesz pogadać to pisz na gg 1970948

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam dokładnie to samo. Lęk przed tym ze nie będę mogła złapać głęboko powietrza, cały czas wymuszam ziewanie tak jakbym chciała to cały czas kontrolować. I czasami mam też uczucie ciężkości na klatce piersiowej. Bardzo źle mi z tym i wt5edy staram się rozluźnić, czasami pomaga czasami nie.

Ale zauważyłam że jak się czymś zajmę i zapomnę o swoich dolegliwościach wtedy oddycham normalnie.

Najgorzej jest w miejscach publicznych, jeżeli nie udaje mi się przez chwilę złapać głęboko powietrza zaczynam panikować. Wtedy staram się tłumaczyc sobie że to tylko moja wyobraźnia i zaraz przejdzie.

Najgorsze jest to że rzadko mi się zdarza całkowicie zapomnieć o tym i naprawde jestem już tym zmęczona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie,jak zapomne to też nic nie czuje...a mimo to nie umiem sobie wytłumaczyć ze to nerwy i się tym przejmuje...tez mi niekiedy ciężko na klatce,mam wrazenie ze mnie boli od tego ciaglego głebokiego nabierania powietrza..jak się tak nakrece tymi myslami to juz jest makabra.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

problemy z oddychaniem to chyba najgorsza konsekwencja nerwicy!tez sie z tym borykam mam wrazenie ze mam caly czas zapchany nosek a ze tak powiem kolokwialnie wysmarkac sie nie moge!ciezko mi wogole naprac powietrza ten oddech jest ale taki plyciutki ze szok!bylam u laryngologa okazalo sie ze sluzuwka mi sie podraznila:(czasami to az sie takjakby zmuszam do glebszego oddychania kwii ale ostatnio ogladalam jakis program to lekarka sie wypowiadala ze Polacy wogole nie potrafia prawidlowo oddychac cos w tym jest!dobrze ze juz sie lecze u mojej lekareczki po lekarstewku troszku przechodzi ale nie do konca! 5 min dzienie kazala mi cwiczyc oddech na 1-2-3-4 nabieramy powietrza 1-2 zatrzymujemy w plucach a potem 1-2-3-4 wydychamy:)niby takie proste ale trudne:p damy rade najwazniejsze to zaczac sie leczyc:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwicowcy wstrzymują w czasie stresu o2ddech , albo oddychają bardzo płytko, Organizm przyzwyczaja sie do takiego schematu i jest nam ciągle duszno, a nie daj Boże jak złapie nagle stres - dusimy się na maksa. Ćwiczenia oddechowe - świetna sprawa.Można nauczyć się znowu normalnie oddychać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siema mam ze soba problem do 4 lat a mam 21 :). Poprostu pewnego razy wstalem radno i zaczelem miec dusznosci (bylo to latem) nie wiedzialem jak sie przed tym uchronic, niedosc ze goraco zero wiatru siedzialem calyuy dzien przed waitrakiem oddalopnum ode mnie jakies 40 cm przez caly miesiac to byl najgorszy dzien w moim zyciu w tym okresie. I od amtego momenu caly czas jakies dziwne fazy przezywalem. Podam przykłady bo chce abyscie poweidzieli czy to jest nerwiac i co mam z tym zrobic.Np jak patrze na kolorowe rzeczy ale takie bardzo to dostaje jakiegos metliku w glowie nie wiem jak to opisac, czy np w tescko patrze jak wsztstkie telewisory graja sa wloczone w jednym momencie to tez cis w gowiem mi siedzi, w nocy kołatnanie serca, czuje kazdy swoj oddech, jak powietrze wchdozi mi do płuc, czasem jak pije to czuej jak napoj spływa mi do zaąładka, uderzenia goraca, czuje jakbym mial cisnienie nie weim jakie,czasem patrze na siebie jakby z 3 osoby, jakby moje cialo bylo w innym miejscy a mozg nademna, jak pomysle np o tym ze mnie glowa boli to jakby mi to sie udziela, ogolenie tak jakbym wsztstyko odczuwal kilka kroc mocniej, problemy czasem z rpzełyakniem,czuje jak jem czasem to mam wrazenie jakby mi jedzenia stawalo w w przelyku, w szkole jak jest duzo osob to mam tka mysl jakby ze nie moge pojac tych wszystkich osob kazdy cos mowi dostaje jakiegos leku, trzese sie , nie moge juz dłuzej, pije alkohol bo mi pomaga ale wiem ze to nie wyjsciepodobnie z bólem ciac sie nie tne ale wykałaczke wbijam sobie w dziasło:P , najrzoej po imprezach kace to meczarnia, chcensie bawicieszyc zyciem a nie moge, mam wrazenie ze powoli juz koncze swoja misje, czekam tylko aby moi rodzice zmarli a sie wykonczę. Studia olewam nie moge sie uczyc, jednym slopwem tragedia.Pozdrawiam i prosze o szybkie komenty ! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×