Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

ladywind, beti19, Bo ja wiem... jak trochę czasu, zabrało mi, by w swojej ocenie stać się śmieciem, tak prędko nie uzyskam poczucia wartości.

 

Wcześniej nie myślałem o tym nawet.

Vett, z tym się zgadzam... nie można się zmienić w 100%,częściowo... tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

beti19, Być może... gdzieś w sobie czuję, że nawet jeśli się zmienie, i stane się bardziej "zdatny" do życia w społeczeństwie, poczucia wartości i tak nigdy nie uzyskam.

Zresztą, nie wiem, czy nie przekrocze granicy samoakceptacja/egoizm, a tego 2 nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż chyba znalazłem powód mojej samotności.....Uwielbiam być w centrum uwagi,muszę być w centrum uwagi,czuję się odrzucony gdy nie jestem na świeczniku.Dodatkowo jeśli osoby na których uwadze mi zależy nie zwracają na mnie tak dużej uwagi jak bym chciał,czuje się zraniony i odsuwam się od tych osób,jednocześnie marząc o tym żeby zwróciły na mnie uwagę,może po to się wycofuje,by powiedzieć zobacznie mnie bo odejde.To plus moja tendencja do ciągłego zajmowania się sobą,myślenie tylko o sobie i swoim emocjonalnym bólu,sprawiły że jestem tu gdzie jestem.

Tak mi się wydaję.To chyba ważny krok w moim rozwoju bo odkąd to zrozumiałem przeżera się to przez cała moją psychike,nie mogę zapomnieć o tym co zrozumiałem,wszystkie moje bóle,lęki związane z ludzmi wydają mi się teraz śmieszne,absurdalne.Czuję jakbym coś z siebie zrzucił.Widzę że sam byłem winien swoich problemów,chyba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie że poruszyłeś tą strunę. Też mi bardzo zależało na tym żeby być w centrum uwagi, żeby być wyjątkowy. Nawet teraz kiedy praktycznie nie mam przyjaciół dalej zdarza mi się rozmarzać żeby błyszczeć, żeby wszyscy zobaczyli jaki to ja nie jestem. A że nikt nie widzi...

A potem ta nerwica i wypadłem z wyścigu. A tyle rzeczy chciałem osiągnąć, a teraz niewiele z tego zostało. I co ja teraz pokażę innym ludziom? Ile będę wart dla innych bez tego skoro jestem kaleką społecznym? Nie mam o czym rozmawiać, nie mam czym zabłysnąć. Nie chcę być normalny, taki zwykły. To brzmi prawie jak wyrok śmierci. Chociaż może tak da się żyć. To czy już nie lepiej być sam niż normalnieć na siłę? Z resztą nawet jak bym chciał coś zmienić to nie wiem czy wiele by z tego wyszło. Mam znaleźć jakąś rolę którą można odegrać żeby dostać w zamian trochę ciepła? Po co mi te rozważania? :?

 

Samotność jest jak "Moda na sukces"

Świetne porównanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ostatnio zastanawiałam się nad swoją samotnością. Jeszcze pół roku temu bym narzekała, płakała, zamartwiała się. A teraz? Przyzwyczaiłam się do niej. Nie jest mi źle, że jestem sama, wręcz przeciwnie - wreszcie mam czas dla siebie, mogę robić to co chcę. Nie mam zmartwień związanych z ciągłą obawą przed odrzuceniem. Czasem bywają momenty, że jest mi głupio z tego powodu, ale tak najwidoczniej musi być.

Nic nie jest na zawsze i na pewno :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu mam jakieś takie depresyjne jazdy. Że za jakiś czas mojej dziewczynie nie będzie się chciało już słuchać moich narzekań czy opowieści o moim samopoczuciu i po prostu któregoś dnia powie mi, że to koniec. Że te wszystkie fantastyczne wspólne przeżycia, które przez tyle lat się nazbierały zostaną tylko wspomnieniami. W ogóle za każdym razem kiedy myślę, o tym jak było pięknie jeszcze kilka miesięcy temu, chce mi się po prostu płakać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność... jest to jeden z pewnością, najbardziej dobijających mnie czynników, zwłaszcza po zrezygnowaniu z szkoły średniej (tj z LO dziennego, na zaoczne),zaczęła mi doskwierać, i regularnie dobijać.

Kiedyś myślałem że to fajna rzecz, obecnie zaś... czasem doprowadza mnie do szału, i uważam iż długotrwała samotność, to jedna z gorszych rzeczy dla człowieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu mam jakieś takie depresyjne jazdy. Że za jakiś czas mojej dziewczynie nie będzie się chciało już słuchać moich narzekań czy opowieści o moim samopoczuciu i po prostu któregoś dnia powie mi, że to koniec. Że te wszystkie fantastyczne wspólne przeżycia, które przez tyle lat się nazbierały zostaną tylko wspomnieniami. W ogóle za każdym razem kiedy myślę, o tym jak było pięknie jeszcze kilka miesięcy temu, chce mi się po prostu płakać.

Nie chcę zajechać teraz pesymizmem ale u mnie się tak skończyło właśnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od jakiegoś czasu mam jakieś takie depresyjne jazdy. Że za jakiś czas mojej dziewczynie nie będzie się chciało już słuchać moich narzekań czy opowieści o moim samopoczuciu i po prostu któregoś dnia powie mi, że to koniec. Że te wszystkie fantastyczne wspólne przeżycia, które przez tyle lat się nazbierały zostaną tylko wspomnieniami. W ogóle za każdym razem kiedy myślę, o tym jak było pięknie jeszcze kilka miesięcy temu, chce mi się po prostu płakać.

Nie chcę zajechać teraz pesymizmem ale u mnie się tak skończyło właśnie...

 

 

Przykro mi, to musiał być dla Ciebie cios który trudno mi sobie wyobrazić. Nie wiem czy bym się po tym podniósł. Póki co ona jest moją motywacją do walki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., Bo ja wiem... sama empatia to raczej za mało ^^.

Zresztą ględzę, jak menda, ciągle przygaszony...

Ale to być może przez samotność, diabli wiedzą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arhol, empatia to na prawdę baaaaaardzo dużo. Mało ludzi się teraz przejmuje tym, co czują inni. Masz tym samym niesamowity plus. Ale tak na prawdę to nie mam żadnych pomysłów, jak możesz znaleźć osobę, z którą będziesz chciał spędzić życie.

 

Ja wiem tyle, że u mnie zawsze było tak, że jak nikogo nie miałam to byłam sama jak palec, a jak wchodziłam w związek to zaraz się zbiegało stado adoratorów :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

L.E., To tak nie do końca, że przejmuje się każdym, próbuję zrozumieć... zazwyczaj.

Co do bycia samemu... zazwyczaj też się trzymałem na uboczu, z ludźmi jakoś się dogadywałem, ale jakieś poważniejsze przyjaźnie, itp, nie zdarzyły mi się, może jestem inny od reszty rówieśników :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×