Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

paweł3, myślę, że poczucie osamotnienie towarzyszy nam przez całe życie i nie da się go całkowicie zniwelować. Jednakże gdybym poznała interesującą osobę, z która łączyła by mnie intelektualna i duchowa więź to pewnie spróbowałabym pokochać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya, bo tak jest, 2 osoba może to zniwelować.

 

Na dzień dzisiejszy, nie widzę siebie w jakiejkolwiek relacji, a raczej nigdy, jakby już czuję, że do końca pozostanie mi być samemu....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm.. chociaz ja i tak uwazam ze samotnosci idzie sie nauczyc, idzie z nia zyc, idzie ja zrozumiec..

ale kur.wa czasem jak nie masz do kogo geby odezwac, wszyscy cie ignoruja to az chce sie skoczyc z mostu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś zrozumiałem ,że najgorsza samotność to opuszczenie przez wszystkich . Nikt nie pamięta i nie che pamiętać.

Coś na kształt 75 latka ,któremu wczoraj umarła żona ,a dzieci wspólnych i krewnych nie mieli. Pozostaje porzucić nadzieję i modlić się o rychłą śmierć.Samotność=opuszczenie. I myślę sobie jeszcze ,że kto chce być w pełni człowiekiem powinien choć raz taki przeje**nie przygniatający Krzyż przeżyć.Przeżyć!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli mam stoczyć się na dno, to sam,jeśli mam wyjść z tego to również sam. Raczej nie będę się nigdy w nic angażował... po co skoro mogę zawieść, i skrzywdzić 2 osobę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Raczej nie będę się nigdy w nic angażował... po co skoro mogę zawieść, i skrzywdzić 2 osobę...

Arhol ,a co się Ty tak bardzo boisz ,że skrzywdzisz drugą osobę. Patrz wpierw ,żeby siebie nie skrzywdzić ,a druga osoba pewnie i tak sobie z Tobą poradzi. I czemu od razu tak tragicznie ,wręcz patetycznie i teatralnie : "stoczyć się na samo dno". Spokojnie ,nie tak łatwo ,potrzeba dużo czasu i trzeba wiele,wiele się namęczyć i napracować ,aby tak się stoczyć jak mówisz.Zresztą nawet nie każdy potrafi. Za 10 lat ( jak dożyjesz )gwarantuję Ci ,że będziesz śmiał się z dzisiejszych swoich tekstów ,aż spadniesz z krzesła ,czego bardzo Ci życzę. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znowu wrocilam z pracy z butelka wina, do nikogo mordy odezwac, nikt sie nie zapyta co słychac... ehh a nawet jesli ktos sie zapyta to akurat nie ta osoba z ktora aktualnie mialabym ochote rozmawiac *_*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, myślę, że poczucie osamotnienie towarzyszy nam przez całe życie i nie da się go całkowicie zniwelować. Jednakże gdybym poznała interesującą osobę, z która łączyła by mnie intelektualna i duchowa więź to pewnie spróbowałabym pokochać.

ja raz poznałam taką osobę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

freya napisał(a):

paweł3, myślę, że poczucie osamotnienie towarzyszy nam przez całe życie i nie da się go całkowicie zniwelować. Jednakże gdybym poznała interesującą osobę, z która łączyła by mnie intelektualna i duchowa więź to pewnie spróbowałabym pokochać.

 

ja raz poznałam taką osobę

 

Tahela ,

najpierw poznać ,

potem doznać ( bez sprośnych podtekstów)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż pozostaje tylko Poddać się opiece ostatecznej matce jaką jest nadzieja, nadzieja na to, że w końcu człowiek sam zaskoczy i zacznie mu być samemu ze sobą dobrze. Wydaję mi się, że właśnie tylko wtedy gdy będzie po nas widać że tak naprawdę jesteśmy w stanie sami dać sobie szczęście, nie uzależniać go od nikogo wtedy nagle będziemy przyciągać ludzi jak lep muchy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3,

ja poznałam raz w zyciu kogos takiego, dlatego tesknie

a sprosne podteksty i nie tylko podteksty nie sa takie złe w sumie

 

Jednym słowem Tahela ,Kocioł miłości ,pożądań dzikich i jeszcze dzikszych,namiętności najgłębszych i pragnienia seksu , a wszystko to w objęciach NIESPEŁNIENIA i tęsknot porywczych a gorących.Ja także znam to skądś...

I tęsknisz ,że nawet sprośność i wyuzdanie ( w sumie) i to co nie wypada i nie przystoi i nawet to co nieprzyzwoite ,wydaje się

być jak Cud w samo południe ,jak woda dla najbardziej spragnionego ,jak dopełnienie pustki ciała i duszy,

ach ślina sama spływa po gardle.

Czy dobrze Cie odebrałem Tahela ? Jeśli tak, to czy taka tęsknota ma swój koniec dobry?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, Wiem,że to co piszę, jest dosyć idiotyczne, al cóż, taki jestem :P .

Tak na poważnie,Nie chcę polegać na kimkolwiek, i po prostu, zawieść osoby na której by mi zależało, choć ludzie często nie są warci zaufania,czy zainteresowania.

Z "dnem" też się zgodzę, dla jednego to może być stracenie racjonalnego myślenia, popadnięcie w nałóg, i stanie się np, bezdomnym,czy narkomanem.

Faktycznie do takiego "dna" mi brakuje, wciąż mam pracę,mieszkanie, i co ważniejsze, zdrowie, i trzeźwe myślenie.

Czy dożyje, i coś się zmieni, czas pokaże, 10 lat to sporo czasu ^^.

 

 

Dzięki tak, czy siak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

al cóż, taki jestem .

witaj ,

OK.Arhol, rozumiem ,taki już jesteś,no i dobra. U mnie też nie wszystko gra w tej Orkiestrze tak, jakbym tego chciał najbardziej .To już jest dużo ,jak potrafisz wymienić swoje mocne strony i dobra(praca ,mieszkanie ,zdrowie ,trzeżwe myślenie) Powiedz jeszcze tylko przynajmniej ( jak potrafisz ) jaki chciałbyś być ,aby osiągnąć pełną akceptację własnej osoby?Co w sobie zmienić ,aby wytrysnąć fontanną "Zgody na Siebie"? Trochę poetycko ,ale czaisz o co mi chodzi.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, Większy hmm? Hart ducha,więcej dystansu do siebie, ogólnie pojęta ? "twardość" (jak to durnie brzmi). Z 2 strony, nawet jak to osiągnę, to i tak mi to nie da akceptacji, zawsze, będę wymagał od siebie więcej, nabranie szacunku do siebie... nie wiem czy to kiedykolwiek osiągnę.

Napewno, nie poddam się syfowi psychicznemu. Choćby nie wiem co, nie dam sobie odebrać racjonalnego myślenia.

 

Być może zaprzeczam sobie tą wypowiedzią, patrząc przez pryzmat powyższych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nauczyłem się jakoś z tym żyć. Jest mnóstwo ludzi dookoło mnie, czasami nawet z kimś rozmawiam, ale jakoś rozmowa się nie klei. Ja nie za bardzo mam ochotę na głębsze relacje. Jakoś ich unikam. Może i mógłbym, ale nie chcę, nie mam ochoty. A z drugiej strony czuję taki brak. A zwłaszcza jak idzie jakaś para. Wracam do nauki dwa razy smutniejszy. Ale mówię do siebie że jest dobrze i po pewnym czasie znowu jest w miarę. Tylko na chwilę coś mi tam zgrzytnęło.

Nie mam gdzie znaleźć sobie dziewczyny czy przyjaciół, ale chyba bardziej brakuje na nich miejsca w moim umyśle/sercu niż po prostu nie wiem gdzie ich spotkać. Jak by przyszło co do czego to chyba bym się wycofał. Najpierw muszę zbadać grunt i zapewnić sobie jakiś azyl jakby co. Ja potrzebuję czasu kiedy jestem sam. Ale teraz to mam go sporo.

 

bo wyglądasz jak bazyliszek

Zaraz padnę. To czyje zdięcie wkleiłaś na tej stronie???

miss-2012-t34815.html

Jakieś kompleksy masz na swoim punkcie. Weź przestań!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale chyba bardziej brakuje na nich miejsca w moim umyśle/sercu niż po prostu nie wiem gdzie ich spotkać.

Vifi ,chyba zwiężle i bardzo trafnie ująłeś Istotę problemu samotności. Dopóki nie ma miejsca w naszym Sercu /Umyśle na drugą Osobę ,to wszystkie te czysto zewnętrzne zabiegi o kant dupy potłuc. I być może jest tak ,że kiedy stajemy się wewnętrznie Gotowi , wtedy zjawia się ten Ktoś Drugi , aby Dwoje stało się Jednym . Może jakoś tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arhol, chodziło mi o głębszy wymiar samotności. Człowiek jako indywidualna jednostka przez całe życie jest skazany tylko na siebie. Myślę, że u podstaw mojej samotności leży ból egzystencjalny, ciągle poszukuje sensu tego wszystkiego...

 

tahela, też raz poznałam osobę, którą byłabym w stanie pokochać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, też raz poznałam osobę, którą byłabym w stanie pokochać.

 

Tahela ,Freya , RAZ, JEDEN RAZ,,,

czy to zawsze zdarza się tylko jeden RAZ?

I czy w perspektywie końca Życia ,przy jego schyłku można być tego jeszcze tak pewnym?

I czy prawdziwość miłości/pożądania /tęsknoty można mierzyć siłą intensywności uczuć,szczególnie tych nieskonsumowanych,a uraczonych w umyśle do miana ideału?

Trudna mowa ...

trzy pytania ,trzy odpowiedzi,a na żadną z nich dzisiaj nie umiem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znacie taki rodzaj samotności gdy ma się kilku przyjaciół, trochę znajomych? Gdy w sumie ma się z kim gadać? Ale przychodzi wieczór. Chciałoby się zresetować. Przytulić do kogoś. Nie mówić nic. Patrzysz na swoje łóżko i mówisz: fajnie gdyby ktoś w nim był. Nawet jeśli zabierałby Ci w nocy kołdrę i czasem chrapał. Chociaż nie. Lepiej niech nie chrapie :)

Ale ogólnie. dla mnie samotność dziś to stan emocjonalny wtórym czasem małe sprawy wydają się duże. Ktoś powie coś nie tak, a Ty myślisz że skończył się Twój świat.

Głupia jest samotność. Robi się głupie rzeczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×