Skocz do zawartości
Nerwica.com

Farmakologia a psychoterapia


KOREK

Rekomendowane odpowiedzi

Ja czasem mam silne leki, ale czasem sa lekkie, te silniejsze np. jak mam cos stresujacego na dluzszy okres(slabo idzie w szkole i sie mocno tym przejmujee) bardzo trudno mi zwalczyc, ale staram sie, wmawiam sobie ze bedzie dobrze, ze jest dobrze i nie ma powodu do obaw. Dzis zjadlem juz 2 tabletki na uspokojenie, ziolowe, ale sa super naprawde pomagaja. I ciagle te skurcze jelit.... to jest tragiczne. dobrze siedziec nawet nie mozna :P

ciągle boli ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakie tabletki bierzesz ?

 

moje leki nasilaja sie w komunikacji miejskiej - wtedy staram sie czyms zajac czytam najczesciej lub rozwiazuje krzyzowki

 

jak mnie dopadnie gdzies indziej w pracy na spacerze na jakiejs imprezie staram sie wylaczyc licze chmurki gwiazdki butelki w knajpie - czasami przechodzi czasami lece do domu z "podwinietym ogonem" , ot 50%-50%

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy dobrze trafiam tutaj z pytaniem...

Pojutrze wybieram sie do bioenergoterapeuty na wizyte.Podobno jeden z lepszych w Polsce.Oczywiscie mam nadzieje,ze mi pomoze..To tak na zasadzie "tonacy brzytwy sie chwyta"

Stad tez mam pytanie do Was - czy mieliscie moze jakies doswiadczenia z bioenergoterapia w nerwicy lekowej?Czy to cos pomaga czy szkoda czasu?

Ja juz nie wychodze z domu.Nawet glupie wyjscie przed blok sprawia mi ogromny problem i zaraz mam wszystkie objawy somatyzne i uciekam do domu,a potem pol dnia musze to "odchorowywac":/

Pozdrawiam cieplo i 3mam za nas wszystkich kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

do Ann82-ja też to miałam,nigdzie nie wychodziłam,nawet na schody,można wszystko wyleczyć nawet bez terapii!!Tylko nie załamuj się.Jak uwierzysz w taką terapię to i ona ci pomoże,czasem wystarczają proste rzeczy i wiara w to że można się wyleczyć

 

Witam was,ja z nerwicą borykam się od ok.10 lat i podchodzę już do niej nieco spokojniej,zawroty głowy to u mnie normalka,duszności,panika i wszystko co tylko możliwe,przestałam się leczyć dzięki lekarzowi,którego sama sobie wybrałam na wizytę prywatną bo wydawało mi się,że lekarz psychiatra pracujący w szpitalu wrocławskim będzie super,napewno mi pomoże i wiecie co?Patrzył tylko na zegarek,w sumie nic mi nie powiedział,tylko zapytał czy ćpam(a ja nawet kawy nie pije!!!)powiedział,że jestem kumata i mam internet więc sobie poczytam o tej chorobie,a leki to takie i takie może mi dać i przepisał mi 90 tabletek na miesiąc kuracji.Zrobiłam wielkie oczy a że w tym czasie faktycznie dużo czytałam na temat leków z góry zapytałam dlaczego przepisuje mi leki uzależniające i nie polecane.Odpowiedz była krótka-"bo są tanie".Po dyskusji sama wybrałam lek i go dostałam bez problemu z tym że na miesiąc (seroxat)który zdziałał cuda,więc jeżeli boicie się wyjść,mdlejecie na ulicy a zakupy to koszmar,polecam.

Więcej nie poszłam do lekarza a zawroty głowy wróciły po pół roku,co było spowodowane stratą chłopaka i póżniejszą depresją.

Od tej pory radzę sobie sama.Moje sposoby na zawroty głowy i panikę.

Proste ale skuteczne:

 

-jak nie miałam z kim wyjść "za rękę" brałam rower i już nie byłam sama,nikt cie nie zaczepia,a na rowerze do ławki szybciej dojechać w razie ataku lęku.Potem tylko nie wpadać w panikę i oddychać wolno,starać się nie myśleć.

 

-zakupy to tragedia,zaczęłam własną terapię od zakupów na placu,gdzie mogę pojechać rowerem i trzymać się go w razie napadu,zawsze można wybrać stragan bez kolejki na początku,kupować mało i za odliczone pieniądze,wtedy szybciej idzie,potem człowiek sam dochodzi do wniosku,że nikt mnie tam nie zje i ludzie chętnie rozmawiają o bzdurach,co pozwala na oswojenie się z obcymi.

Potem hipermarket i tu pomoc mojego chłopaka albo duży wózek który powoduje,że trzymam się na nogach i nie myślę,że zemdleje,najwyżej wpadne do wózka :-),przy kasie skupiam się na ławkach na pasażu wmawiając sobie,że wrazie napadu dojde tam spokojnie i jak usiądę to mi przejdzie,każde denerwowanie się kolejką i wyprzedzanie myśli kończy się mdleniem,czasem żeby zabić myśli otwieram komórkę i gram w gierkę w kolejce,to mnie dekoncentruje i mogę wytrwać do końca.

 

-jazda tramwajem i autobusem to była tragedia,pierwszy raz zemdlałam na przystanku i to jeszcze wywaliłam głową w chodnik,to był dla mnie super lęk,ale wybrałam krótki odcinek przy domu,prosiłam chłopaka,żeby ze mną pojechał i tak w kółko,aż mogłam się sama przejechać,ważne żeby się przyzwyczaić,potem lęk mija a zaczyna się frajda,żeby nie myśleć o jeżdzie można liczyć drzewa przelatujące,przynajmniej ma się zajęcie:-)

 

Najgorsze jest to że nie mam prawa jazdy a jeżdze dobrze,od 10 lat jestem pilotem mojego chłopaka na drodze,mieszkając we włoszech jeżdziłam normalnie autem do pracy,znam sie na autach nawet je naprawiam,niestety nie potrafię iść na egzamin a jazdy z obcą osobą mogą się zakończyć tragicznie,boję się nawet myśleć o tym że mogę zemdleć prowadząc samochód.Nawet zdrowi mają z ty problem a co dopiero ja!

Ktoś ma na to radę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobrze ale wypisz mi wszystkie twoje sposoby na walkę z nerwica co robisz?,co stosujesz .Ja miałam podobnie ale uwinełam się z nerwicą w dwa lata bez prochów (receptę na seroxat od razu wywaliłam do śmieci) naturalnymi sposobami i zastanawiam się dlaczego ty się męczysz już 10 lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

just_girl mysle ze popelniasz najgorszy z bledow- skupiasz sie na objawach i walczysz z objawami. proponuje ci wybrac sie do DOBREGO polecanego i majacego doswiadczenie w nerwicach lękowych PSYCHOLOGA i zaczac si e leczyc, bo uspakajanie sie i wszystki e metody o ktorych piszesz nie pomoga ci, pomoc ci moze tylko zlikwidowanie przyczyn przez ktore nerwica wogole sie pojawila, a sa to przyczyny psychologiczne i dlatego pomocny bedzie psycholog. jak najszybciej sie do niego wybierz bo 10 lat to juz o 10 za duzo zeby sie dalej męczyc. pozdrawiam i zycze sukcesow w walce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja z nerwica mecze sie 2 lata i uwazam ze to o 2 lata za duzo...powinnam isc o wiele wczesniej do dobrego lekarza,ale lepiej pozno niz wcale!w sumie to jest bardzo wazne zeby trafic na dobrego psychiatre i polecam psychiatrow a nie psychologow to tak na marginesie:)ja kiedy zaczelam odkrywac swoja chorobe zglosilam sie do psychiatry, ktory po tym jak opowiedzialam mu o swoich dolegliwosciach powiedzial mi ze jestem bardzo silna tylko za bardzo wrazliwa i nawet jak powiedzialam ze podejrzewam nerwice to sie za glowe zlapal i powiedzial"gdzie nerwica, czy pani oszalala?"zaczelam myslec ze moze ja to wszycho sobie wmawiam:P i wyolbrzymiam:p I tak sie meczylam przez 2 lata przez glupie sugestie lekarza a w glowie caly czas mialam sajgon!ale na szczescie trafilam na dobra pania psychiatre ktora postanowila mi pomoc!i wiem ze lekarz jest tutaj niezbedny samemu nic sie nie zdziala, na poczatku niestety trzeba sie poniesc chemia pozniej w gre wchodzi terapia naturalna oczywiscie zalezy od stadium choroby!wiec just girl szukaj dobrego lekarza ktory Cie poprowadzi a bedzie OKA jak walczyc? pozytywne myslenie, nastaiwenie, walka ze zmianami nastroju wszystko dobrze tylko ze to jest juz ostatni etap leczenia nerwicy, najpierw trzeba pozbyc sie tych wszystkich lekow i sama wiem ze bez lekarza ciezko!nie czekajcie tylko smigajcie!

 

moja taka najgorsza fobia jest jezdzenie tramwajami nie wiem co w tym jest ale jak wsiadam do tramwaju mimo ze jestem na leczku to i tak sciska mi zoladek i nie moge patrzec na te wszystkie kromy w tramwaju, ciezko mi sie oddycha i wogolemam napad!dziwne a bardzo mnie to zastanawia czemu akurat tramwaj czy autobus wywoluja taka panike widze ze nie tylko u mnie?MOZE KTOS ZNA ODPOWIEDZ teraz jak o tym pisze i spojrze z dystansu to wydaje mi sie to nawet troszku smieszne dopoki nie bede musiala wyjsc do pracy czy na uczelnie i przemiescic sie tramwajem kwii dobrze ze jest majowka:)troche chaotyczny ten post ale chyba wszyscy czaja o co cho...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samymi tabletkami z nerwicy sie nie wyjdzie ,to jest schorzenie związane z emocjami ,więc niby jak leczyć emocje tabletkami? one pomagają tylko doraźnie potem po odstawienu i tak wszystko wraca i dlatego tak ważna jest psychoterapia (oczywiście to zależy od człowieka ja sobie poradziłam sama) ,z psychotropami jest tak jak by się brało środki przeciwbólowe na chory ząb (usmierzy ból ale próchnica pozostaje) Ja miałam tak jak ty lęki w autobusach ,na ulicy ,w tramwajach wszystko przeszło jak zaczełam naturalną terapię pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez z dystansem do chemii podchodze:p jak bylam u lekarza sama zaproponowalam psychoterapie:)bo ja taka jestem ze lubie sobie pogadac a szczegolnie jak ktos ma podobny problem, bo jednak nie mam ochoty zwierzac sie kolezankom z pracy czy uczelni-niektorzy sa malo kumaci:P o samej nerwicy tez duzo czytalam ale jakos to mi nie pomoglo!tylko chodzi o to ze lekarka mi powiedziala ze caly proces leczenia w moim przypadku musi zaczac od farmakologii bo inaczej nie ruszymy musi jakos ten lek zlikwidowac:)na nastepny miesiac przewiduje juz psychoterapie a Ciebie agapla podziwiam ze potrfilas sama uporac sie z tymi lekami wielki respect i elo!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:17 pm ]

a i jeszcze ja na chwile a propos emocji mam strasznie zszargane ze skrajnosci w skrajnosc nad tym tez mam pracowac z moja lekarka!ja normalnie potrafie sie smiac do rozpuchu przez 5 min a za nastepne 5 plakac oj oj moja psycha chcialabym byc jak chinski znak rownowagi:)jak nad tym pracowac moze jakies wstepne rady?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

shadow_no jak przeczytalam jak u Ciebie to wyglada to jakbym czytala wlasny pamietnik. Martusia ciekawa ta metoda:) moj psycholog proponuje mi trening autogenny shultza czy jakiegos tam, nie wiem dokladnie o co chodzi, ale tonacy brzytwy sie chwyta.. takze sprobuje i tego, z reszta lepsze wszystko niz kolejny siniak na glowie albo krew na rękach :roll::? ale najlepsze sa slowa mojego psychiatry: kup se babo worek treningowy:D:D:D:D

 

pozdrawiam;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!

nie bede pisala o swoich objawach nerwicy bo pewnie moderator bym mnie zjadl a pozatym w co 2 poscie mozna o tym poczytac i ja sie z tym utozsamiam....

 

zalozylam ten watek bo chcialabym sie podzielic z kims swoim przemysleniem.

nigdy nie chcialam brac lekow na moja nerwice bo uwazalam ze kazdy ma w sobie wystarczajaco sily zeby sammeu sie z tmy uporac. i tak to trwalo kilka lat. roznie bywalo... raz lepiej raz gorzej,....

ostatnio jednak bylo tragicznie. wczoraj poszlam do pdyschiatry i dostalam Rexetin. dzis po 1 tabletce nie czuje sie normalnie mowiac szczerze. poty, biegunka, bol glowy, jakies otepienie..... i tak sobie pomyslalam ze chyba chrzanie te leki. troche wiecej wiary we wlasne mozliwosci i pozytywnego myslenia.....

ktos jest tego samego zdania co ja? pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anczitka ja tez mam identycznie z tymi tramwajami i autobusami, mieszkam w krakowie gdzie sa naprawde okropne korki i ich własnie najbardziej sie boje :(potrafie wysiasc z autobusu i isc na nogach zeby tylko nie stac w korku i wsiadam na nastepnym przystanku w ten sam autobus - przynajmniej sie przewietrzam - a on tak czy siak jedzie jak żłow ;p Czasem jest ok ale czasem cieżko :( nie moge wystacw tym autobusie , wykrzywiam nogi , poca mi sie rece , jest mi niedobrze i kreci mi sie w głowie !zawsze siadam przy oknie i szeroko je otwieram , choc zdarza sie ze wsiadze jakas stara kobita " i prosze zamkanac bo mnie przywieje " !!!a ja mowie a ja mam chore serce i moge zemdlec wiec co Pani wybiera?

 

Jesli chodzi o psychlologów to nie mam dobrego doświadczenia!chodziłam do Panstowego i do prywatnego! i bardzo sie na obu zawiodłam! ten drugi tylko wyciagagnal odemnie kupe kasy bo za 45 min płaciłam 70 zł duoz prawda i w zasadzie nic sie nie dowiedziałam o sobie!

 

Brałam tez leki Seronil ale tez nic .Teraz biore takie kropelki L72 homoopatyczne :)

 

Mam bardzo czesto jakies depresyjne dni.Nic mnei nie cieszy nie mam na nic ochoty ogolnie zle sie czuje !!

Ostatnio taki duuzy napad miałam jak wracałam z kina z moim narzeczonym iw iedziałam juz ze on musi jechac do domu i znow nie bede go widziała 5 dni :( to odrazu sie zle czułam :(((

 

czy wy też macie takie cos???

 

wogóle jak zaczynam myslec ze np. "jutro znow musze sama tym autobusem jechac" to sie jakos zle czuje!

 

kiedys nie miałam z tym problemów:( co ja mam z tym robic??pomożcie mi jakoś bo juz naprawde próbowałam wielu rzeczy i nic mi nie pomogło :( a moje zycie jest jak hustawka raz lepiej raz gorzej.

 

Mam taki lęk że kiedys bedzie jeszcze gorzej i nie bede w stanie nawet spakowac paczek i isc na pole i skonczy sie tak ze tylko bede lezec w łóżku tak okropnie sie tego boje!!!

 

Boje sie jechac autem, isc na rowery do sklepu boje sie ze zaraz zle sie poczuje i zaraz bede musiała wracac do domu, ogólnie nie lubie sie zbyt daleko ruszac od domu!

 

A wogóle w sierpniu mam wesele swoje wasne i strasznie sie boje ze zemdleje w kosciele :( ostatnio bylismy na naukach i jakos tak zle sie czułam w tym kosciele zawsze jest mi w nim jakos tak slabo i kreci mi sie w głowie , chyba z estoje na polu przed kosciolem :) ale jak jestem wtakim zamknietym pomieszczeniu i jest duzo ludzi to masakra :(((

 

Chce kupic sobie auto o ktorym tyle marzyłam żeby wreszcie je miec to boje sie znowu ze bede sie bała nim jezdzic i bedzie stało tylko na podworku! a od wrzesnia przeprowadzam sie 60 km od kraka i bede musiała codziennie dojezdzac sama tyle km :( kiedy nie sprawiało mi to zupełnie trudności a teraz ...... dla mnie to wyczyn a jak dojezdzam gdzies sama to jestem normalnie z siebie taka dumna jakbym nie wiem co zrobiła !

 

pomocy ....:( może jest ktoś z krakowa kto ma dobrego terapeute albo jakis inny pomysł w walce z choroba >>>????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psycholog powiedzial mi zebym wyobrazila sobie miejsce w ktorym dobrze sie czuje tzw- moje bezpieczne miejsce, (moze byc dom, łaka cokolwkiem co nam sie kojarzy z bezpieczenstwem, miłymi odczuciami,) Za kazdym razem kiedy wpadam w panike, wyobrazam sobei ze znajduje sie w tym miejscu, skupiam sie na tym tak najbardziej jak potrafie. Dzięki temu nei mysle nad tym jak zle sie czuje, nie wymyślam drogi ucieczki z danego miejsca, scenariuszy co zlego zaraz sie stanie.

Wazne jest zeby to bylo jedno ustalone miesce,( wczesniej musimy je sobei wybrać) i czesto wyobrac ze sie w nim znajdujemy i relaksować sie wtedy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam ze masz juz to na zawsze za sobą, wiem, to straszne tchórzostwo itd, itp, ale naprawdę, nie potrafię, znowu mam te napady lęku, to jest koszmarne, wydaje mi się, jakbym miala zaraz umrzeć, nie przesadzam, a ponieważ mialam kiedys problemy z astmą, od razu "nakręcam się", ze to atak astmy i ze sie pewnie udusze,nosze znowu inhalator ze sobą, konczy mi sie Zomiren, który do tej pory miałam jako psychiczne zabezpieczenie w torebce, a teraz łykam go minimum 2 razy dziennie... I spac, spac... najchetniej spałabym bez przerwy,nie z powodu dzialania lekow, tylko dlatego, ze odplywam w jakas niesamowitą równoległa rzeczywiśtość, która pozwala mi uwolnić się od tego przenikającego każdą komórkę ciała strachu...

 

Jestem załamana, wydawalo mi sieze juz skonczył sie ten koszmar, a tu znowu... Poradzcie coś, jak mam zyc... Przeciez mam male dziecko do wychowania i jestem z nim sama:-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anoolka Jezuniu ja wiem co czujesz..ale nei opieraj sie na samym zomirenie!!!! ja tez go bralam i prawie sie uzaleznilam!! chodzisz do jakiegos psychiatry?? powiem Ci jedną rzecz: zomiren nie leczy lękow tylko je nasila. moj pierwszy psychiatra mnie dobil jak mi od razu na poczatku leczenia wlaczyl zomiren. pozniej poszlam do innego i odstawil mi go. dal mi xanax na noc. bo w nocy mialam straszliwe lęki i nerwy. i teraz po 4 miesiacach leczenia rexetinem, mam neurol i promazin, bo nasilily sie u mnie napady histerii i ostre ataki nerwicowe, szczegolnie na krzyk tak reaguje. dopioero kiedy czuje ze sama sobie nie poradze, to biore xanax albo zomiren. jak Cie cos bierze mow sobie na sile, ze to lęki i zaraz przejda. zrob to dla dziecka! wierze ze sie uda. i naprawde, idz do dobrego lekarza. pozdrawiam:*:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie tez jest raz lepiej raz gorzej! Staram sie zaaceptowac ta nerwice ! to jaka teraz jestem! nie wiem czy to dobry pomysł??!! nie walcze juz w taki sposób jak kiedyś!

Czasem mam już naprawde dość! chciałabym zyc jak inni normalni ludzie!

Kurcze skąd sie to bierze????

Dlaczego tak sie z nami dzieje???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jak bylo napisane wczesniej ;p to nasze mysli nas napedzaja , bysmy musieli oczyscic nasz umysl tak abysmy juz igdy nie pomysleli o tym bo to zazwyczaj wywoluje atak leku i paniki. Powinnismy unikac stresorow wszelkiego rodzaju itp :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*maleństwo* absoluynie nie akceptuj siebie taką jaka teraz jestes!! zawsze trzeba wyobrazac sobie siebie takiego, jakim chce sie byc a nie jakim sie jest!!!!!!!!!!!!!!!! powtarzam!!!!!!!!!

Kriss unikac nie unikac, nie zawsze sie tak da, trzeba nauczyc sie panowac nad nerwami.

 

sama mam przerabane zycie przez nerwy ale powiedzialam sobie ze musze sie opanowac i robie wszystko inaczej, tzn dalej mam narąbane w główce;) ale jednak staram sie podchodzic do wszystkieog spokojniej. pomimo ze to nie jest takei latwe na jakie wyglada. no i dzieki Bogu ze mam dobre leki.

 

pozdrawiam:*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maleństwo ja miałam identycznie autobusy ,tramwaje ,supermarkety przerabiałam to wszystko az doszło do tego ze przestałam sama wychodzić z domu tylko musiałam z kimś i tez nie zawsze było ok .Wydaje mi się ze byłam jeszcze w gorszym stanie niż ty teraz mimo wszystko udało mi sie z tego wyjśc i jest teraz ok .Jeśli moge ci doradzic to nie ładuj sie w żadną chemię ,jedynie naturalne sposoby afirmacje ,witaminy + magnez (KOniecznie) ,mieszanka ziołowa na nerwicę ,tech relaksacyjne , wizualizacja ,kw omega , jakikolwiek wysiłek fizyczny i codzienne cwiczenia jazdy autobusem ,dodatkowo zastanów się co jest nie tak w twoim życiu i staraj się to zmienić a gwarantuję ze z tego wyjdziesz !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale chyba warto chociaż spróbować ,a nie ładować sie w psychotropy, które i tak skutkują doraźnie,a niestety psychiata laduje własnie psychotropy ,jeśli wogóle do specjalisty to najlepiej do psychologa,aha a propo terapii ziołowej ,żeby była skuteczna trzeba czasu .Zapytałam się na tym forum jednej dziewczyny która ,twierdziła ze zioła jej nie pomogły ,jak długo je stosowała a ona mi na to że 2 tygodnie .Sorki ale to jest za krotko żeby mieć jakikolwiek skutek :idea:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie biore leków!

Ale zastanawiamsie co jest takiego strasznego np. w jezdzie autobusem??i dlaczego mnie to tak stresuje???:(

 

Jesli bys jezdzila z okolic kurdwanowa to pomysl ze jest jeszcze jeden taki "zawodnik" :D z tym ze ja sie dusze , jakos ciezko na sercu mi itd dlugo by wymieniac. Ogolnie Proszę Państwa Parodia. Jeśli ktoś by widział moje wyczyny w srodkach lokomcji (a wedlug mnie widzieli juz wszyscy , bo mam wrazenie ze w danej chwili ataku wszyscy sie na mnie patrza, kolokwialnie nawet nazwał bym to że się "gapią") to proszę za głośno się nie śmiać. :lol: Szczegolnie na światłach, tzn w chwilach kiedy uciec nie mozna z autobusu czy to tramwaju. Sam nie pojade nie ma szans. Ostatnio wogole zreszta zaniechalem jazdy i to co pisala agapla zaczalem sie "barykadowac" w domu. Jednak doszedlem do wniosku ze juz jestem na samym dnie wiec wypada sie od niego juz tylko odbic bo nic innego nie zostaje. Zaczalem uczeszczac do psychoterapeuty + sportu (ruchu) troche oraz na sile wychodzenie z domu gdziekolwiek najlepiej jak najdalej.

 

Poradzic Ci moge jedno. Mimo tej całej męki jaką przeżywasz niech Ci do glowy nie przyjdzie żeby czasem nie jechać. Jeśli to zrobisz to wpadniesz w pulapke z ktorej wyjsc juz bedzie koszmarnie trudno. Musisz wiec sie zmuszać niestety bo inaczej gwarantuje ze wspomnisz słowa pana Kononowicza - "Nie będzie niczego" slubu, wyjsc itp itd etc. Wiem bo sam "wracam z dalekiej podróży" zasiedzenia w domu. A tych mysli w pojazdach komunikacji miejskiej odrzucic od siebie za nic nie moglem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×