Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

L.E., kiedy ja nawet nie wiem, co ja o sobie myślę ... mam straszny konflikt między samooceną mojego wnętrza, które naprawdę szanuję, a swojego wyglądu, który uniemożliwia mi normalne społeczne funkcjonowanie :? z resztą i tak żyję w przekonaniu, że każdy facet prędzej czy później zamienia się w alkoholika-despotę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, przemiana z zera do bohatera jest możliwa. Za to psychopatyczny czubek nadużywający alkoholu i przemocy raczej nie ma ochoty się zmieniać.

 

Męczy mnie samotność w innym znaczeniu trochę. Tzn, że jestem z moim stanem sam. Ludzie wokoło nie rozumieją, bagatelizują. Myślą, że jak mnie będą rozśmieszać to będzie mi lepiej, a ja kiedy ich widzę, jak się starają to chce mi się wyć. Dobrze, że mam gitarę, bez niej chyba bym zwariował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie sprawa samotności wygląda tak,że mam jakąś wizję bliskiej mi osoby,ale inaczej wygląda to w rzeczywistości.Jeśli już podejmuję z kimś kontakt,chce go poznać,to nagle pojawia się rezygnacja,niechęć do przechodzenia przez wszystkie etapy,dopóki z kimś się nie zaprzyjaźnię,nie będę czuła swobodnie.I jest też tak,że właśnie z niewieloma osobami swobodnie się czuję,a jeśli już,to zazwyczaj ta druga osoba nie jest chętna na kontakt.A kiedy izoluje się od innych to znów przychodzi pustka,poczucie osamotnienia.Jest to irracjonalne myślenie/zachowanie/czucie,ale tak jest.Chciałabym,żeby ktoś zjawił się od tak i po prostu był.Coś takiego jest raczej niemożliwe,więzi trzeba budować,a z tym u mnie jest różnie.I tak tkwię teraz sama w pokoju.Mam tego dość,a z drugiej strony...czuje się dziwnie,jak po drugiej stronie lustra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socjopatia, są różne zakochania i różne rodzaje związków. Tak naprawdę chyba nie zawsze trzeba przechodzić od przyjaźni do miłości bo w miłości potrzeba więcej składników aby coś wypaliło. Więc co wtedy gdy taki składnik wystąpi już na początku (np zauroczenie atrakcyjnością danej osoby)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedną rzecz sobie postanowiłem, jeśli już mam być samotny, to tylko z wyboru, a nie z hmm? konieczności jak teraz.

 

Aaaaaaaa to nie ma tak tutaj jak się chce... , tylko zawsze pod górkę z kamieniem w bucie ...

 

-- 11 mar 2012, 14:29 --

 

.czuje się dziwnie,jak po drugiej stronie lustra.

@Socjopatia ,to właśnie całe życie moje, tak jak piszesz ,zza zasłony ,jeszcze nie na miejscu ,w-nie-spełnieniu.jak socjopatia życia ,a nie Życie .Pozdrawiam ,,,...kiedyś będzie lepiej>>>

Paweł3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze to jakieś postanowienie, trzeba się czegoś trzymać. Nie idzie na zawołanie ale można się bardziej otwierać na tego typu znajomości a to już krok w dobrą stronę. Więc tak trzymać arhol :great:

Ja aktualnie wiem, że mam i pewnie będę miał problem z pełnym zaufaniem do danej osoby. Mam nadzieję, że czas to zweryfikuje w dobrą stronę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od dłuższego czasu czytam co piszecie i tak w sumie mnie tez bardzo brakuje kogoś bliskiego...

tyle,że z moimi problemami poznać kogoś nowego, a jeszcze go zachęcić do znajomości ze mną jest baaardzo trudne ;/

i rozumiem idle... też takie mam myśli..czasem.. ale pracuje nad nimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle, samotność to dość ciekawa, i skomplikowana rzecz, samotni możemy być na wiele sposobów...

Dla jednego to brak życiowego partnera.

Dla innego to brak rodziny.

Dla kolejnego to całkowity brak jakiegokolwiek kontaktu z ludźmi.

Jeszcze inna osoba może czuć się niedopasowana gdziekolwiek,brak przyjaciół. czy "bratniej duszy".

Nie jest to tak prosta rzecz,każdy odczuwa ją inaczej : )....

Sam postanowiłem nie szukać kontaktów z ludźmi na siłę, wierzę, że w końcu znajdą się tacy, którzy mnie zaakceptują : ) .

 

Któregoś dnia, znajdziemy ich, każdy znajdzie : ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego poznawanie drugiej osoby musi być takie trudne... Jakaś szpetota lub tępota potrafi sobie kogoś znaleźć, a ja mimo nawet dobrego wyglądu, dobrego charakteru i oryginalnych zainteresowań nie potrafię. Żadna kobieta się do mnie nie uśmiecha i nie ma innych "objawów". Najwyraźniej jestem bardziej szpetny i tępy od innych brzydali i tępaków a ja mam po prostu urojenia wielkościowe :roll:

 

Lubię gotować, uczę się na raz kilku oryginalnych języków, interesuję się medycyną naturalną, nie piję ani nie palę, nie jestem napaleńcem seksualnym... tylko ta nieśmiałość.

 

PS. Zaczynam zmieniać całkowicie ubiór, więc może ludzie bardziej przychylniej będą mnie oceniać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię gotować, uczę się na raz kilku oryginalnych języków, interesuję się medycyną naturalną, nie piję ani nie palę, nie jestem napaleńcem seksualnym... tylko ta nieśmiałość.

 

Avest ,nie zauważyłeś ,że zawsze jest jakieś tarapatogenne ALE ,i jak nie nieśmiałość ,to odstające uszy ,jak nie odstające uszy , to seplenienie ,jak nie seplenienie ,to wąż w kieszeni , a jak i węża brak to zawsze jakaś dupa blada swoje trzy grosze wpierdo*i ,aby nam życie zatruć . Pewna sztuką jest przejść ponad tym wszystkim i zapomnieć przez jedną błogosławioną dłuższą chwilkę o swoich braczkkach i brakach. A niech tam ...

 

 

Aha ,jeśli można Ci coś doradzić ,:jak już zmienisz ten swój strój na bardziej wyszukany i elegancki ,to nie zapomnij ot tak bez powodu wysyłać napotkanym mimochodem dziewczynom nawet skromnych ,acz szczerych uśmiechów. Może któraś chwyci ,,,a wtedy rwij ...

pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, aaach, skąd ja to znam, jak nie jedno to drugie, jak nie drugie to trzecie, i w końcu wychodzi że to wszystko, jest g***o warte... ciężko w siebie uwierzyć, mi przynajmniej -,-.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, aaach, skąd ja to znam, jak nie jedno to drugie, jak nie drugie to trzecie, i w końcu wychodzi że to wszystko, jest g***o warte... ciężko w siebie uwierzyć, mi przynajmniej -,-.

Jedno i drugie i trzecie jak mówisz Arhol gów*a warte. I niech sobie będzie , (zawsze było i będzie),i kto Ci każe tak w Siebie wierzyć? W siebie wierzyć i holubić swoje wady ? Spotykasz Kobietę ,rozpoczynasz z nią nawijkę(nie z ta myślą ,że to ta Jedyna) ,koncentrujesz sie na Niej ,a o sobie zapominasz ,chociaż w tej jednej chwili i już jest lepiej...z Tobą i z Nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, To mądre, to co mówisz... ale jednocześnie... tak proste?

albo szukam za dużo wymówek :<,wymówki,wszędzie wymówki, moje życie to jedna wielka wymówka :<.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

heh, kiedyś nie wiedziałam co to znaczy, a dzisiaj czuję się jakbym żyła sama od wieczności.. nwm, co bym zrobiła gdyby nie komp i gadanie z ludźmi w necie, chyba wgl by mnie nie było, czasem chciałabym wejśc do innego świata i nie wracac.

 

Witaj ,poruszył mnie Twój post Alice . Takie skazanie na sztuczny komputerowy Świat ,jak w Powieści jakiej , w którą tak się wciągasz ,że przestajesz kontrolować co się dzieje tutaj ,a co tam. >"Wejść tam i nie wracać", przykre to trochę . Dla mnie to jakby stracić proporcje . No cóż widocznie takie czasy,,,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jak się ubierasz?
Dotychczas ubierałem się jak aspołeczny gimnazjalista/licealista czyli szerokie, szare bluzy w nadrukami. Obecnie kupiłem takie ubrania, w których czuję się i wyglądam jak dorosły. Czasem w samozachwyt wpadałem jak się oglądałem w lustrze :lol:

Nie wyglądam już jak 17/18 latek a jak 20 kilku latek, szczególnie z zarostem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeśli jestem sam, to łapię doła z powodu bycia samemu - to akurat typowe nawet u całkiem zdrowych psychicznie ludzi.

 

Natomiast jeśli jestem z kimś, wpadam w ogromne napięcie związane z tym faktem. Przeraża mnie wizja wspólnego życia, czy się nie znudzę tą osobą, czy wytrzymam, czy ona nie zdradzi. Obawiam się całkowitej zmiany życia. Na dodatek bardzo nie lubię dzieci, boję się problemów z nimi związanych [choroby, wychowanie, narkomania, puszczalstwo u starszych itp.].

 

Na to wszystko nakłada się fakt, że jestem wierzącym i praktykującym katolikiem a gdy z kimś się spotykam, wzrasta liczba erotycznych myśli, fantazji i związane z tym wyrzuty sumienia. Są pokusy do współżycia itp. Robi się z tego wszystkiego kierat i poddaję się, znikam.

 

Jestem już po 30-ce i wciąż sam a sytuację życiową mam na tyle stabilną, że mógłbym zakładać rodzinę. Tylko jak przy takim podejściu?

 

M

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pewnie, przemiana z zera do bohatera jest możliwa. Za to psychopatyczny czubek nadużywający alkoholu i przemocy raczej nie ma ochoty się zmieniać.

 

Męczy mnie samotność w innym znaczeniu trochę. Tzn, że jestem z moim stanem sam. Ludzie wokoło nie rozumieją, bagatelizują. Myślą, że jak mnie będą rozśmieszać to będzie mi lepiej, a ja kiedy ich widzę, jak się starają to chce mi się wyć. Dobrze, że mam gitarę, bez niej chyba bym zwariował.

Jak ja dobrze Cię rozumiem... :( Tylko nie mam nic takiego, jak dla Ciebie gitara...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×