Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

To znaczy, na początku milczała, ale skłoniłam ją do mówienia. W trakcie też dużo milczała, ale już jakoś szło. No i sama dopytywała się o to, o czym już wspomniałam. Nie było aż tak kolorowo, jak myślicie ;) alicja_sacro, byłaś tam nieco ponad 15 min. Moja pierwsza trwała niecałe 30 min, natomiast przy drugiej i trzeciej usłyszałam, że nasz czas się skończył i czy mam jeszcze jakieś pytania :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie Was się czyta. :) To tak jakos jakbym Was wpuszczała do swojego kawalka życia chociaż Was nie znam. Ehh Tęsknie za siódemką :))

 

Powodzenia na ostatnich konsultacjach :) Zapytają Was jak się czujecie i co myślicie o tym wszystkim co dotyczy przyjęcia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak moje wrażenia ? Hm... Dziwne, ale bardzo pozytywne. Miałam pierwszą rozmowę z Panią Ordynator i przysłuchiwała się Nam Pani Psycholog, młoda, czarne włosy. Pani Ordynator zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, była bardzo miła, ciepła, uśmiechała się :) Konsultacja podobno nie trwała długo ok 10 min, choć ja czułam że opowiadam o sobie wieczność...

Teraz przede mną 2 i 3 i już na szczęście spokojniej do tego podchodzę. A czy zostanę przyjęta? Cóż, to się okaże. Staram się nie nastawiać na żadną z możliwości, po prostu spokój i harmonia ;) Pozdrawiam Serdecznie.

 

 

Jakoś nie chce mi się wierzyć czytając wasze wypowiedzi, że jesteście tak zachwyceni tym oddziałem i samym sposobem rozmowy personelu podczas kwalifikacji.. Ja miałam zupełnie inne wrażenie.. Uważam, że traktowania przez personel potencjalnych pacjentów i tych tam obecnych jest bardzo nieżyczliwe (z góry), mam wrażenie, że mają za zadanie nas ogłupić. I dodatkowo niesłusznie wmówić nam jeszcze większe dysfunkcje życiowe niż posiadamy związku z zaburzeniem. Ale oczywiście jest to moje zdanie, po kilku latach leczenia psychiatrycznego może podchodzę z większą rezerwą i nieufnością do lekarzy i terapeutów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby głaskano was po głowach byłoby OK ?

 

-- 08 mar 2012, 15:53 --

 

dobre powiedzonko "co Cie nie zabije to Cię wzmocni"

moje motto na czas terapii(głównie) :-)

 

jesli mam zły dzien ,nastrój,opór przed mowieniem czegokolwiek na sesjii,powtarzam sobie ""

i idzie jak z płatka....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po dzisiejszej terapii, postanowiłam zrezygnować z ubiegania się na oddział 7F. Terapeutka stwierdziła, że psychiatra postawił zbyt szybko diagnozę bpd, mamy jeszcze raz przeprowadzać jakieś testy itd. To chyba powinnam się cieszyć.... a czuję się hmm... zgłupiałam już.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak moje wrażenia ? Hm... Dziwne, ale bardzo pozytywne. Miałam pierwszą rozmowę z Panią Ordynator i przysłuchiwała się Nam Pani Psycholog, młoda, czarne włosy. Pani Ordynator zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie, była bardzo miła, ciepła, uśmiechała się :) Konsultacja podobno nie trwała długo ok 10 min, choć ja czułam że opowiadam o sobie wieczność...

Teraz przede mną 2 i 3 i już na szczęście spokojniej do tego podchodzę. A czy zostanę przyjęta? Cóż, to się okaże. Staram się nie nastawiać na żadną z możliwości, po prostu spokój i harmonia ;) Pozdrawiam Serdecznie.

 

dla mnie też pani ordynator była bardzo miła na pierwszej konsultacji :) początkowo nie chciałam uwierzyć, że to ta "osławiona" Niezgoda : ]

 

za to podczas ostatniej rozmowy poczułam się oceniana i testowana przez nią, czułam że celowo prowokuje mnie, żeby sprawdzić reakcję. Za to po tym,jak już uznała, że jestem uzależniona od alkoholu i mam przyjść za pół roku, zaczęła być bardzo miła znowu ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby głaskano was po głowach byłoby OK ?

 

-- 08 mar 2012, 15:53 --

 

dobre powiedzonko "co Cie nie zabije to Cię wzmocni"

moje motto na czas terapii(głównie) :-)

 

jesli mam zły dzien ,nastrój,opór przed mowieniem czegokolwiek na sesjii,powtarzam sobie ""

i idzie jak z płatka....

 

a jaki terapeuta, psychiatra Cię głaszcze po głowie..? Pokaż mi choć jednego takiego. Pójdę do niego! Myślę, że i tak z związku z naszymi zaburzeniami jesteśmy już wyobcowani i "wycięci" (nie wykluczeni!) ze społeczeństwa.. a zgłaszając się na półroczną terapię, która jest w oddziale zamkniętym powinniśmy mieć zapewniony szacunek czy to ze strony personelu czy społeczeństwa (SPOŁECZNOŚCI). Nie mamy na czole wypisane, że jesteśmy "chorzy", co też nie powinno odbić się na postrzeganiu naszej osoby.Ale jest nam trudniej wytrzymać z pewnymi ludźmi i emocjami z tym związanymi. Tak naprawdę zgłaszając się na oddział, czy do psychiatry przyznajemy się, że jest coś z nami nie tak - ale nie po to, aby nas wytykano i obrażano, ale żeby nam pomóc uwierzyć, że można jeszcze w miarę normalnie żyć po terapii (czy na 7f, czy innej).

 

Choć najgorszy jest fakt, kiedy po popycie na f7 traci się nadzieję do życia, a była ona ostatnią nadzieją, którą się miało..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szanuje wasze wypowiedzi ale czy nie oczekujecie od tego miejsca(7f) cudu?? Wydaje mi sie... nie ma terapii ktora dawalaby gwarancje, ze po jej odbyciu ktos bedzie "nowka", rozwiaza sie wszystkie problemy ktore niekiedy nawarstwialy sie wiele lat, zmieniajac nas i nasze zycie trwale. Kazda podjeta praca nad soba cos w nas zmienia w wiekszym lub mniejszym stopniu, daje nam nowy punk odniesienia. Uwazam ze nalezy miec swiadomosc ze nic w zyciu nie ma, na 100%.

Mam nadzieje ze przyjma mnie na oddzial 7f i pozwola mi skozystac z terapii tam prowadzonej. Mam jednak swiadomosc,ze "nie przeresetuja mnie tam i nie postawia nowego systemu" sprawiajac iz moje zycie sie na maxa zmieni. Licze na to, ze zostane wyposazona w "narzedzia" ktore bede mogla wykozystac w dalszej pracy nad soba. Borderem bede do konca zycia, wiec czeka mnie jeszcze sporo pracy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu mówisz o skutkach terapii (jasne, że w pół roku nik się nie zmieni o 180 stopni) a ja mówię o warunkach wtępnych, żeby terapia w ogóle mogła zaistnieć i o tym że oni tych warunków nie spełniają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi na 7f czerwonego dywanu nierozwineli( a szkoda,liczylam na niego :D ), po rozmowie z p.ordynator wyszlam z gabinetu roztrzesiona i zalana lzami, mialam ochote z predkoscia swiatla stamtad uciekac i niewracac. Jednak po 2 tygoniowej perspektywie czasu jaki uplynol, zaczelam myslec o calej ostatniej sytuacji na 7f. Spokojnie zaczelam rozkladac kazde slowo ktore padlo z ust p.ordynator na czynniki pierwsze ,a niebylo latwo bo precyzowala zarzuty w specyficzny sposob. Poukladalam sobie wszystkie rozsypane puzzelki jakie napakowala mi do glowy, a ktore przez ten czas odbily sie niemal jak tatuaz w mojej pamieci. Obraz jaki z tych puzzli powstal pozwolil mi sie dowiedziec nowych rzeczy o sobie.....Metoda i forma uswiadomienia mi "czegos" byla silnie niekonwencjonalna ale uwaza, ze "w tym szalenstwie jest metoda" Zdaje sobie tez sprawe, ze nie kazdy w owej "metodzie" moze znalesc siakies pozytywy stad jak sadze niektorych takie a nie inne podejsie do 7f.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zakręcona, no ja nie widzę żadnych pozytywów w tej metodzie i cieszę się, że na szczęście nie wszyscy terapeuci stosują tak nieskuteczne metody jak na 7f.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×