Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Chocovanilla, nawet jeżeli Twojemu tacie coś dolegało, nie jest powiedziane, że Ty też to masz. Jesteś silną kobietą i nawet jak coś się okaże, że jest nie tak, na pewno dasz sobie pomóc i zrobisz wszystko by Tobie udało się wyzdrowieć, prawda? Ja też zawsze bałam się, że odziedziczyłam choroby psychiczne po rodzinie od strony taty (dziadek psychopata, babcia depresja, narkotyki, nerwica, siostra ojca alkoholizm, depresja, nerwica i mój ojciec nerwica i furiat. Ubzdurałam sobie, że mam problemy dlatego, że rodzina mojego taty była problematyczna, patologiczna, tak jak i on. Potem zaczęłam rozwiewać te myśli mówiąc sobie, że nawet jeśli, to nie muszę tak samo skończyć jak oni. Mogę pracować nad sobą, chodzić na leczenie, zdrowieć, nie muszę być tak samo patologiczna jak oni. Oni może nie mieli nikogo kto mógłby im pomóc. Mój tata miał silną motywację by być porządnym człowiekiem i tak się stało, jednak gdyby kiedykolwiek skorzystał z pomocy psychologa na pewno żyłoby mu się łatwiej. Dlatego powinnaś myśleć o tym, żeby wyzdrowieć, poradzić sobie z tym wszystkim, nawet jeśli w jakiś sposób odziedziczyłaś chorobę taty, jeżeli jakąkolwiek miał. Specjaliści, przyjaciele i rodzina są po to by Ci pomóc wygrać z tym wszystkim, i na pewno dasz sobie radę!

 

Shinobi, nic nie mów o dzwoniących telefonach! Jak tylko myślę, że mógłby zadzwonić do włos na karku mi się jeży :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czemu nie wyświetla się post, który dodałam kilka godzin temu? O_o

Chocovanilla napisałam Ci taką wiadomość, a tu nie dodała się. Fuck. Tak czy siak, wiem, że sobie poradzisz! I nawet jak Twojemu tacie coś było co mogłabyś w jakiś sposób odziedziczyć po nim, to Ty możesz to wyleczyć :) Możesz stanąć na nogi, masz wsparcie. Chodzisz na terapie teraz? Wszystko będzie dobrze!

 

Shinobi, na samą myśl o dzwoniącym telefonie mam ciarki! A jak nieznany numer, albo zastrzeżony to przeważnie nie odbieram! Co za koszmar był jak szukałam pracy, albo jak musiałam dzwonić, albo odbierać telefony od agenta nieruchomości w zeszłym tygodniu :< Nienawidzę telefonów! Mam ochotę go wyrzucić, albo czemu nie wymyślą telefonu w którym jedyną opcją komunikacji jest mail i sms? Dla mnie to byłoby idealne!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coraloft, początkowo pomagało mi telefonowanie do dziewczyny oraz schodzenie z laptopem na dół mego domu gdzie spędzałem czas z mamą, która oglądała wtedy telewizje. Potem oczywiście te sposoby przestały działać. Obecnie największą kolebką dającą ukojenie jest niewątpliwie moje łóżko. Kładę sobie laptopa obok i oglądam seriale albo jakieś filmy. Czasem próbuję czytać acz podczas czytania potrafi mnie szarpnąć serce, co z kolei napędza lęk. Zdarza się również, że robię pompki, dużo pompek. Wytwarzają się wtedy endorfiny i jakoś moje myślenie kieruje się w pozytywną stronę. Drzewiej również pomocne było bieganie bądź marszobiegi wszelakie acz teraz kiedy kończę takie działanie, to zaczynam się skupiać na mocno walącym sercu co z kolei determinuje niepokój. Sposobów jest tysiąc, na każdego działa inny ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to prawda tyle, że u mnie dochodzi wielkie zmęczenie więc wysiłek fizyczny raczej odpada, ale najbardziej lubie wieczorki wtedy mi troche schodzi, zapalam swieczke, robie mila atmosferkę i staram sie wgapiać w tv i o niczym nie myśleć. Jutro ide do psychiatry ciekawa jestem co mi przepisze czy leki na uspokojenie jakies mocniejsze niż moja Hydroxyzyna 10 mg czy raczej psychotropy, których się boję :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hydroxyzyna nie wiem jaka dawka ale mi bardzo dzisiaj pomogła... nie myśle o tacie, odnajduje dobre strony tzn staram sie pomimo tego ze mi go brakuje musze zyc dalej dla mojej kochanej coreczki... Dziekuję Ci Pisanko, teraz dla mnie to powinna byc motywacja zeby sie leczyc... i wyzdrowiec:) pozdrawiam Ciebie i w ogóle Was wszystkich, troche lek mnie zmulił i w ogóle nie wyspana przez ostatnie dni chodze wiec musze isc spac juz... mam nadzieje ze zasne. Branoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj obudziłam się z kryzysem, kryzys polegał na tym, że bardzo bałam się, że to nigdy nie przejdzie. Że nie będę mogła już normalnie funkcjonować. Napiszcie proszę czy ktoś z Was leczy sie psychiatrycznie i czy daje to jakies efekty, to dla mnie bardzo ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coraloft, raz w miesiącu jestem u psychiatry, która zapisuje mi leki i opowiada o nerwicy. można rzec, że każda wizyta u niej powoduje większy spokój. oprócz tego co tydzień uczęszczam na terapię poznawczo-behawioralną u psycholożki. natenczas jestem zadowolony z efektów i muszę przyznać, że tego rodzaju leczenia pomagają. choć nie ukrywam, że fakt iż pani psychiatra jest lekarzem wpływa na mnie bardziej kojąco aniżeli mitingi z psycholożką. nie wiem, może jakiś dziwny rodzaj efektu "białego fartucha". w każdym razie polecam, zawsze lepiej się leczyć niż tkwić w tym bagnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz się nie leczę, ale leczyłam się kilka lat i to bardzo mi pomagało. Miałam raz w miesiącu spotkanie z psychiatrą, raz na 2 tyg indywidualne spotkania z terapeutą, raz na 2 tyg spotkania z psychologiem, a tak to 3 razy dziennie terapie grupową. Po 2 latach intensywnego leczenia wyszłam na prostą. Minęło kilka lat i teraz znowu planuje zacząć leczenie, ale nie tak intensywne. Wystarczą mi spotkania indywidualne. Oczywiście program leczenia dopasowywany jest indywidualnie, ale tak czy siak jest to pomocne i w większości przypadków skuteczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każde leczenie trochę trwa. Nie wyleczysz się w 1 dzień. Leki też zaczynają działać po kilku tygodniach tak naprawdę. Tylko szczere chęci i cierpliwość pomoże Ci wyzdrowieć. Fakt faktem jak choroba jest zaawansowana, to czasami leczenie trwa nawet lata tak jak było u mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zdaje sobie sprawę, że nie jeden dzień :) a czy przez te lata nasilenie objawów w Twoim przypadku było takie samo? Cały czas odczuwałaś ten niepokój czy leki postawiły Cię na nogi, odstawiłas i znowu Cię złapało? Czyli takie nawracanie? Ja jestem bardzo nastawiona na terapie, babeczka stwierdziła, że powinnyśmy się spotykać raz w tygodniu ja oczywiście bym chciała szybciej żeby zaoszczedzić czasu i jak najszybciej mieć to z głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, u mnie to nie był nawrót, tylko kontynuacja leczenia na inne rzeczy. Ja oprócz nerwicy, miałam depresję, byłam uzależniona od narkotyków, miałam zaburzenia odżywiania i borderline. Więc dlatego to tyle trwało i po prostu nie udało się wyleczyć wszystkiego na raz. Teraz została mi nerwica lękowa i nawracająca depresja, ale to też głównie dlatego, że sama sobie to zafundowałam pakując się na kilka lat po leczeniu w bardzo toksyczny i patologiczny związek. I teraz muszę leczyć jego skutki.

Osoby chore nawet po leczeniu są bardzo podatne na czynniki zewnętrzne, dlatego łatwo je znowu wpędzić w jakieś inne problemy. Tak jak w moim przypadku był związek z chorym człowiekiem.

Dlatego ja jestem złym przykładem, jeśli chodzi o info jakiego oczekujesz, bo podejrzewam, że jeszcze długie lata zdrowienia przede mną, zanim będzie nawet nie dobrze, tylko poprawnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Buuu, znów biorę leki;( Nie dałam rady, lęki były coraz częstsze i coraz silniejsze, bałam się strasznie. Powiedzcie mi moi drodzy, czy na początku brania leków( ja mam paxtin i propranolol, afobam doraźnie) odczuwaliście jakieś skutki uboczne? Zmęczenie, brak apetytu, uczucie rozbicia wewnętrznego, wrażenie, jak gdyby całe ciało wewnątrz dygotało, chęć wymiotowania? Mam wrażenie czasem, że odpływam... Że głupieję. Help!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madziu większośc leków ma skutki uboczne, ja np brałam asertin i nie dośc ze miałam na początku mega lęki i znaczne pogorszenie to w dodatku odrealnienia, nudności brak apetytu zdarzał mi się przy seronilu np... myślę że co lek i organizm to różne dzieje ale nie przejmuj się jak organizm się przyzwyczai do leku to te skutki ustąpią...

co do mnie hmmm ja leczyłam się kilka razy psychiatrycznie na nerwice ale szybko odstawialam jak byla poprawa i po jakims czasie wracałam tak ze moje leczenie to poprawa na krotko i zaraz nawrot ze zdwojona moca..

hydroksyzyna przymula ale pomogla mi dziś już jest lepiej nawet do tej pory bez niej sie obyło, załatwiłam dzisiaj wszystkie kwestie pogrzebowe, pogrzeb odbedzie sie w piatek o 14... chowam wszystkie emocje, nie rozmyślam, nie chce za bardzo wspominac... tata lubil robic z siebie pokrzywdzonego, zeby bylo nam go szkoda i ja takiego go pamiętam i jak o nim myśle to wpadam w panike ze juz mu nie pomoge....

Głupia jestem wiem taki zyta bańka troszke..

Wiecie teraz czuję się odpowiedzialna za rodzinę, swoją coreczkę i męża, swoją mamę i siostrę... muszę pomóc im wszystkim... wspieram mame jak moge tak że nie mam czasu sie łamac... mam nadzieję że to nie wpłynie na mnie gorzej, że to sie nie skumuluje tylko z czasem zagoi... czas pokaże.

Pozdrawiam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chocovanilla pójdź może teraz na jakieś leczenie tylko na dłużej niż do momentu, aż będzie lekka poprawa. Odpowiedzialność za wszystkich i wszystko może Cię przytłoczyć bardzo, zwłaszcza, że próbujesz być silna, żeby nie mieć wpływu na stan innych członków rodziny. Jesteś silna i dzielna, ale nie pozwól, żeby to potem pokonało Cię. Idź gdzieś pogadać i uporządkować te kwestie, oczyść swoją duszę i zacznij żyć na nowo. Masz dla kogo. ale pamiętaj, że Ty też cierpisz, tak jak Twoja matka, siostra, córka... Nie próbuj być najsilniejsza ze wszystkich na siłę. Też potrzebujesz wsparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×