Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Czuję się jak wyprana w pralce...Rozmowa z moją mamą pod tytułem 'Co chcesz robic w przyszłosci?'. Chciałam odpowiedziec, że umrzec, ale wolałam milczec... Nie wiem czy przystąpię do matury...Nic już nie wiem...chce mi sie tylko płakac i tylko na to mam siły. Powiedziała, że mam isc na historię, że moje koleżanki mają już rok z głowy, a ja nie robię nic, że mają stypendia naukowe, a ja będę musiała zwracac rodzinne gdy rzucę szkołę...i co kurwa ja mam zrobic?! zabiję się, to jedyne słuszne wyjście. Jedyne, bo nie wiem co powinnam zrobic, jak postąpic...każdy ma jakiś idealny plan, a ja uświadamiam sobie, ze jestem taka jak inni, a nie jakaś wyjątkowa. Czeka mnie normalne życie typu rodzina i dom. Nie wiem jak założę rodzinę, ale chyba z przymusu, bo nie chce miec meża, bo panicznie boję sie dotyku i nigdy z kimś nie będę, bo nie pozwolę sobie na to. nawet nie wiecie jak bardzo życie mnie boli, jak z każdym dniem czuję się rozrywana na drobne kawałeczki...cierpie tylko ja, bo lepiej przecież na mnie nie zwracac uwagi...co noc zastanawiam się czy nie łyknąc tabletek, bo to w końcu ulga...co noc marzę, że może rano się nie obudzę i nie będę musiała już życ...ja po prostu nienawidze zycia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh dawno nie pisałam, ale dzis postanowiłam sklecić parę zdań i wyrzucić z siebie żale. Zastanawiam się dlaczego człowiek nie potrafi przyzwyczaić się do porażki?? Może są tacy ludzie którzy dają radę, ale ja do takich nie należę :( Niestety... staram sie myśleć pozytywnie, albo wogóle nie myśleć o porażce, ale te myśli (czasami złe i czarne myśli) krążą wokół mnie.

Aby nie poddać się temu stanowi przygnębienia postanowiłam wyjęczeć się na forum, bo to zawsze pomaga. Przepraszam za moje nieskładne i rozbiegane zdania - myśli, ale musiałam to z siebie wyrzucić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się jak wyprana w pralce...Rozmowa z moją mamą pod tytułem 'Co chcesz robic w przyszłosci?'. Chciałam odpowiedziec, że umrzec, ale wolałam milczec... Nie wiem czy przystąpię do matury...Nic już nie wiem...chce mi sie tylko płakac i tylko na to mam siły. Powiedziała, że mam isc na historię, że moje koleżanki mają już rok z głowy, a ja nie robię nic, że mają stypendia naukowe, a ja będę musiała zwracac rodzinne gdy rzucę szkołę...i co kurwa ja mam zrobic?! zabiję się, to jedyne słuszne wyjście. Jedyne, bo nie wiem co powinnam zrobic, jak postąpic...każdy ma jakiś idealny plan, a ja uświadamiam sobie, ze jestem taka jak inni, a nie jakaś wyjątkowa. Czeka mnie normalne życie typu rodzina i dom. Nie wiem jak założę rodzinę, ale chyba z przymusu, bo nie chce miec meża, bo panicznie boję sie dotyku i nigdy z kimś nie będę, bo nie pozwolę sobie na to. nawet nie wiecie jak bardzo życie mnie boli, jak z każdym dniem czuję się rozrywana na drobne kawałeczki...cierpie tylko ja, bo lepiej przecież na mnie nie zwracac

uwagi...co noc zastanawiam się czy nie łyknąc tabletek, bo to w końcu ulga...co noc marzę, że może rano się nie obudzę i nie będę musiała już życ...ja po prostu nienawidze zycia...

 

nie bój się nie jestes sama...!!ja też przejebałem swoje dwa lata a za 2 tyg zdaję maturę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Estreva, oj troche pozno pisze, ale szybko nadrabiam...

Tak, tak czarnym wszytsko jakos ma to cos, czego niebieskiemu brakuje ;) tak samo z siebie- widzisz i wiesz.

Chyba wszyscy sluchali kiedys Michaela, ale jesli masz ochote odnowic wspomnienia, to zaproponuje cos jakby z innej polki mianowicie nic z powszechnie znanych utworow Tego Skarba :oops: Fall Again- sliczna, specjalnie delikatnie ja sobie dawkuje, bo rzadko kiedy zdarza mi sie znalezc cos tak bardzo na mnie wplywajace, dlatego nie pozwole by sie znudzila...

Norma, ze podziwiamy ludzi, ktorzy cos osiagneli, bo znaczy, ze sa odpowiednimi samcami, jak w przyrodzie... Nie zwrocisz uwagi na ciolka siedzacego dniami na laweczce w parku z piwkiem, bo ani taki zapewni kobiecie godngo zycia, ani tych wlasciwych genow 8) Tak juz sie uksztaltowalismy, mi to nie przeszkadza... To nic złego, po prostu chcesz wybrać jak najlepiej, popieram :D A kiedy w końcu spotkasz kogoś, u kogo wyczujesz ten smaczek to gwarantuje sukces 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Anette - będzie dobrze. Nie zamartwiaj się tym wszystkim. Życie masz jedno. Nie dasz rady z maturą w tym roku to zdasz za rok. A kierunek to lepiej żebyś sama sobie wybrała. Ja też zalecałabym Ci psychoterapię. Twojej mamie też przydałaby się rozmowa z psychologiem na Twój temat, żeby zrozumiała że to Twoje życie i Ty powinnas decydować sama co będziesz w nim robiła. Przymyśl to ale najpierw idź do psychologa.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę się komuś wyżalić...Nigdy tego nie robię-piszę raczej wtedy,gdy jest dobrze aby dodatkowo nie nudzić i nie dołować.Wolę dawać optymizm,wsparcie niż gadać o tym co złe i co boli.Bo kogo to obchodzi że jest mi źle:(Znów otacza mnie mrok i pojawiają się okropne myśli...Tak ciężko cokolwiek robić skoro nic nie ma sensu a przyszłość to czarna dziura!Nie dam rady Sama...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Behemotku nas wszystkich obchodzi, ze jest Ci zle, naprawde. Mam wrazenie, ze ludzi z depresja i nerwica cechuje wieksza empatia, wiec potrafimy sobie wyobrazic Twoja sytucaje. Moze znajdz sobie nowe zainteresowania i na nich sie skup? Jak osiagniesz wyznaczone sobie cele to poczujesz sie lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Już tu byłam, kiedyś. Szukałam ludzi, którzy zamiast "zabierz się do roboty" powiedzą, że rozumieją.

 

Dzisiaj wydaje mi się, że mnie w ogóle nie ma. Gdybym nagle znikła nikt by nie zauważył a nawet gdyby to powiedzieliby "trudno".

 

Czuję się tak bardzo samotna. Zbliża się długi weekend, tak bardzo chciałabym gdzieś wyjechać odpocząć, nie owijając w bawełnę uciec. Ale nie ma z kim nie ma z kim nie ma z kim. Tak jakby wszyscy ludzie, których znam rozmawiali ze mną tylko dla zabicia nudy a później... później już nie jestem nikomu potrzebna.

 

Jak szmaciana lalka, zawsze musi być rzucona w kąt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bloodypirat-nie mów tak-nie jesteś niepotrzebna!!! jesteś wspaniałą osobą i nigdy nie myś inaczej!nie jesteś żadną szmacianą lalką:)nikt cie nie rzuci w kąt :mrgreen: każdy cię pocieszy i pogada z toba-nie będziesz już samotna i wierz mi że wiem jak się czujesz więc nie powiem ci wez się w garść tylko chcę wysłuchać twoich problemow bo wiedz że ważne są one tak samo dla mnie jak i dla ciebie:)nie smuć się-jestem z toba:)pisz dużo a będzie ci lżej na duszyczce,super że wróciłaś do nas ;):smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tu od dłuższego czasu ale niestety nie udało mi się przełamać tej bariery. Zaczyna mnie to irytować. Zapisałam się tu żeby sobie pomóc bo po 10 latach przeróżnych choróbsk miałam po prostu tego dość. Powiedziałam sobie, że albo wóz, albo wywóz - kończę z chorobami albo ze sobą!

Wydawało mi się, że mam depresję. A może po prostu jestem rozpieszczonym bachorem, złośliwą czarownica, która boi się żyć, dlatego udaje, że jest chora, bo tak łatwiej.

Ciągle zwlekam z ostatecznym rozwiązaniem, bo ciągle jeszcze mam maleńką nadzieję, że może coś się wydarzy, co zmieni moje życie, ale z powodu tej "maleńkiej nadziei" jestem tylko na siebie coraz bardziej wściekła. Coraz mocniej się nienawidzę i utwierdzam się w przekonaniu, że ja sama w sobie jestem problemem i nie ma innego wyjścia jak skończyć z sobą.

Nie mogę znieść, że w realu powodzi mi się wcale nieźle. Mam wspaniałą pracę, mam wszystko co potrzebuję, mam znajomych, żyję intensywnie i ciekawie, jest obok ktoś kto mnie kocha... a ja nie czuję radości!!!

Chcę się w końcu obudzić z tego koszmaru!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bloodypirat-tak Ci się tylko wydaje że nie jesteś nikomu niepotrzebna. To nie prawda że rozmawiają z Tobą tylko dla zabicia nudzy. Rozmawiają z Tobą bo są zainteresowani Twoją osobą i tym co masz do powiedzenia. Zamknęłaś się zapewne w sobie, nie dopuszczasz ich bliżej i dlatego masz wrażenie że nikomu nie jesteś potrzebna. Proponuje odnowić kontakty z przyjaciółmi a wtedy sama się przekonasz że tak naprawdę nie jesteś sama. Otwórz się na ludzi a wtedy napewno poczujesz się lepiej. Trzeba tylko spróbować. Główka do góry. Jutro będzie lepiej. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc. Jestem tu nowy, więc może się przedstawię. Jestem Sebastian, mam 27 lat i mnóstwo problemów. Zmagam się z nimi od jakichś 9 lat. Wszystko zaczęło się po maturze. Poszedłem na studium i tam zauważyłem, że mam ogromny problem z nawiązywaniem kontaktów z ludźmi (czego wcześniej nie miałem). Od tego momentu zacząłem zjeżdżać po równi pochyłej, przez trzy kolejne uczelnie, które rzuciłem, przez 9 lat, które przeżyłem jakby nie swoim życiem, do momentu w którym jestem teraz. I chociaż z zewnątrz mogłoby się wydawać, że wszystko jest ok, bo chodzę do pracy, jem, śpię (chociaż z tym bywa różnie), to w środku jestem prawie martwy, a moje życie stoi w miejscu. Czuję się tak jakby to nie był mój świat. Najgorsze jest to, że nie potrafię zbliżyć się do drugiego człowieka. Mam wrażenie jakbym był oddzielony od ludźmi niewidzialną barierą. Boję się, że nie umiem kochać. Mam bardzo niską samoocenę, żadnych zainteresowań, zero perspektyw i żadnego celu. Nie wiem co mam robić z wolnym czasem. Mój umysł stał się moim więzieniem. Od paru lat miewam różne myśli o tym w jaki sposób popełniłbym samobójstwo, gdybym już miał to zrobić, wyobrażam sobie jak umieram, itd. Nie wiem czy traktować poważnie coś takiego, bo chyba nie miałbym odwagi się zabić, ale często chciałbym móc usnąć i już się nie obudzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... mi na takie myśli pomaga spacer na parku wśród zieleni i słońca. To na początek. A potem trzeba się udać na psychologa - to najlepsze wyjście ze wszystich możliwych.

 

Nie napisałeś dlaczego nie potrafisz zbliżyć się do drugiego człowieka. Ja na przykład nie potrafię nawiązać bliższej relacji bo boję się miłości i bliskości z jednej strony a z drugiej bardzo tego pragnę...(i te sprzeczne uczucia mnie już spaliły wewnętrznie całkowicie...). Teraz próbuje się odrodzić jak Feniks z popiołów. Może mi się uda... jeśli nie będę widział prawie każdego dnia pewnej dziewczyny... eh... to taka skomplikowana sprawa... (oby jej się udało - wtedy w pewnym sensie będę czuł się lepiej - chociaż pewnie nigdy się tego nie dowiem jak jej życie się dalej potoczy)

 

W każdym razie myśle, że jeszcze całe zycie przed tobą -jeszcze nie raz cie zaskoczy- i wierzę że uda ci się wydastać z tego więzienia! Zastanów się: na pewno coś jest czym się interesujesz!

 

Świat jest wspaniały; życie jest ciekawsze niż mogłoby się wydawać!

 

Powodzenia i życzę sukcesów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję cinnamon_inspiration:)mój problem wynika chyba z tego że zawsze jak jest źle-uciekam.Zamiast mówić o tym co mnie boli,szukać pomocy,ratować się ja jeszcze bardziej się zamykam.Wydaje mi się że nie mam prawa innych dołować a rozmowa nic nie zmieni.W takich chwilach całkowicie się odcinam od świata i ludzi-trwam wtedy w dziwnym stanie pustki i całkowitej obojętności.

Czy wiecie jak sobie z tym radzić?Jak nauczyć się mówić?Jak nauczyć się prosić i nieodmawiać tym którzy chcą/mogą pomóc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BEHEMOT niestety ja tez sobie z tym nieradze.Zawsze jak jest mi zle,smutno to uciekam od calego swiata.Zamykam sie w domu zeby nie obarczac nikogo swoimi problemami.Mysle sobie wtedy ze przeciez kazdy ma swoje problemy i pewnie nie chce jeszcze o moich smutkach sluchac,a tak pozatym to ciezko jest mi sie przed kims otworzyc i mowic o sobie.Nigdy tego nie umialam i pewnie tez dlatego czesto czuje sie samotna.Sama chcialabym wiedziec jak sobie z tym radzic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×