Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moja rodzina nie rozumie mojej choroby.....


mocarz

Rekomendowane odpowiedzi

otwieram nowy temat, bo...rodzina nie wie, na czy polega moje leczenie(pomimo że mówię im o tym).ojciec to już wogle nie wie na czy rzecz polega.mówi:"masz 20 lat, a zachowujesz się jak dziecko","jak ktoś do Ciebie mówi, to odzywaj się!"

moja mamcia płaczę jak w dzień śpię i nic nie robię

jestem na drugim roku na studiach:tak naprawdę nie wiem co ja tutaj robię, uczyć się nie mogę bo ciągle coś mi dokucza; codziennie skupiam się nie na nauce i studiowaniu, tylko na:

- zwalczaniu fobii

- boję się samego siebie, więc jak tutaj można jeszcze się uczyć

- wykłady przesypiam bo mam natrętne myśli w stylu:" nie będę myślał, bo głowa mnie od tego boli, źle się czuje wsród grupy ludzi, nic nie robię, opieram się plecami o wszystko od krzesła po ścianę

- w domu śpię a rodzice mawiają żebym r4obił cokolwiek tylko nie spał(ale ja ciągle skupiam się na lęku swoim i na tym co wydarzyła się w przeszłości - w szkole średniej chodziłem jak jedna wielka fobia, która nie wiedziała co ze sobą robić - uciekać czy próbować stłumić przejmujący i wyniszczający organizm stres i lęk przed czymś, chyba przed ludźmi

pomózcie

doradzcie mi

z góry dzięki

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jest takie mądre przysłowie, że syty głodnego nie zrozumie, nie oczekuj zrozumienia, o tej chorobie ludzie wiedzą dużo za mało ,żeby ją pojąć, mnie moi znajomi totalnie olali, przestali się do mnie odzywać, uznali za histeryczke, jeśli mogę ci coś polecić, jeśli jeszcze nie próbowałeś, to spróboj leku efectin, ja miałam nieustanne poczucie lęku 24 godziny, totalnie przestałam spac, że o natręctwach nie wspomnę i wiesz co? ten lek naprawdę to zlikwidował, w dawce 3 tabletki na dzień, jeśli boisz się samego siebie to może masz depersonalizacje, na to polecam ci takie bardzo nowoczesne tabletki ketrel, jem je od 5 dni i już są efekty, to, co ty masz musi sie jakoś leczyć, trzeba tylko dobrze dobrac leki, ja tez myślałam, że mój przypadek jest beznadziejny, pani psychiatra raz mi powiedzziała, że jej ćwieka zadaję swoimi objawami, kiedyę niezawodne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm...rodzina , dobrze jak jest ale opotrafi dokopac:( wiem cos o tym..moja mam ni wierzyla ze jestem chora , stwierdzila swgo czasu ze sobie to wszystko wymyslilam (po jaka cho*** pytam?) mysle ze powinienes sie na slowa krytyki uodpornic , bo oni chyba tego nie zrozumieja , bo to ich nigdy nie dotknelo, warto znalezc osoby ktore naprawde cie rozumieja i beda zawsze z toba szczerze rozmawiac..pozdrawiam i trzymaj sie cieplo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dopiero tydzien temu przyznałam się do tej choroby przed samą sobą i rodziną ...

Tato powiedział, że to mój wymysł i mam nie gasić światła 3 razy - czy on myśli że ja to na złość robie ?

Mama powiedziała mi najpierw, że może zabrać mnie do psychologa bo rzeczywiście z tego co jej przeczytałam mam NN, ale po jakiejś 1h powiedziała, że równie dobrze sam się nakręcam :( Tak jakbym chciała miec ta chorobę!

Reakcja mojej mamy wynika z tego, że często mam coś ze zrowiem i wtedy obsesyjnie doszukuję sie chorób ...

Tyle że ja NN mam już od kilku lat i dopiero teraz odważyłam się o tym powiedzieć, bo wcześniej myślałam, że jestem nienormalan i tylko ja mam takie odchylenia ...

Jednak mam szczęście - jest jedna osoba, która mnie rozumie mój chłopak :) Sam powiedział mi o tej chorobei i uznał że moje obsesyjne dotykanie kantów (bo inaczej przytrafi się coś złego) jest jednym z wielu moich zachowań pasujących do NN.

 

Chciałabym, żeby rodzice wzieli mnei na poważenie, bo ja czuję że się pogrążam i że coraz bardzie obsesyjnie wykonuję "te czynnności"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wiecie mam podobnie. Rodzina wie co mi jest ale nie chcą, nie potrafią pomóc. Moja mama często powtarza że ja ciągle jedno i to samo ale gdy nadchodzą złe dni ja dokładnie wtedy potrzebuje wsparcia-pomocy. Niestety nik oprócz mojego chłopaka i psycholog nie potrafi mnie zrozumieć, czasem nawet zastanawiam się czy ktoś jeszcze wie że istnieje na tym świecie :( Nie wiem jak ja to znoszę ale sobie jakoś radzę. Jest trudno i wiem dobrze co człowiek przeżywa gdy nikt nie potrafi lub nie chce mu pomóc......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja rodzina patrzy na mnie dziwnie, wydaje im się że "wmówiłam sobie jakąś modną chorobę"(to słowa mojej mamy). Pójście na terapię uważają za snobizm. Branie psychotropów za niebezpieczne i nepotrzebne. Tylko moja siostra mnie rozumie(studiuje psychologię). Ale ja mam to gdzieś co oni wszyscy sądzą, po prostu chcę się leczyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem mama 18-latka, którego doświadcza nerwica natręctw. Syn natrętnie mył ręce i modlił się całyni godzinami. Nie wiedziełiśmy jak możemy mu pomóc. Zwróciłam się więc do ludzi na forum którzy borykają się z tym paskudztwem. To właśnie oni napisali co czują co się z nimi dzieje, jak mogę pomóc choremu. Pomogli naszej rodzinie bardzo.Może twoja mama mogłaby zgłębić swoją wiedzę informacjami z internetu ,może zrozumiała by chociaz namiastkę iej okrutnej choroby. Poruszyła mnie Twoja dojrzałość i świadomość choroby ( mój syn jej nie miał więc pójście do lekarza odwlekało się,ale w końcu się udało).Napewno leczenie farmakologiczne jest niezbędne,więc i wizyta u lekarza psychiatry oraz wspólpraca z psychologim ale to w póżniejszym okresie leczenia. NIE PODDAWAJ SIĘ !!!!!!!!!!!!!, WALCZ O SWOJE ZDROWIE!!!!!!!! Razem z siostrą uświadomcie mamę, przedstawiając je dużo informacji na temat NN! Jej pomoc jest nieodzowna. POZDRAWIAMI ŚCISKAM CIĘ MOCNO!!!!!!! BALBINA

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:11 am ]

Jak tak czytam te Wasze zwierzenia to ściska mi serce !

Pomoc i zrozumienie ze strony rodziny i bliskich jest nie odzowna , gdzie są Rodzice !!!!!!!!!!!!! gdzie ci wspaniali przyjaciele!!!!!!!!!!

Może ich pocztę internetową trzeba przesyłać w nieskończoność wiadomosci o chorobie oraz linki do takich stron jak ta !!!!!!!!!!!!!!!!!!

To WY jesteście naszą przyszłością to WY musicie być mocni. NIE PODDAWAJCIE SIĘ!!!!!!!!! Pozdrawiam was bardzo serdecznie ! BALBINA

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:12 am ]

Jak tak czytam te Wasze zwierzenia to ściska mi serce !

Pomoc i zrozumienie ze strony rodziny i bliskich jest nie odzowna , gdzie są Rodzice !!!!!!!!!!!!! gdzie ci wspaniali przyjaciele!!!!!!!!!!

Może ich pocztę internetową trzeba przesyłać w nieskończoność wiadomosci o chorobie oraz linki do takich stron jak ta !!!!!!!!!!!!!!!!!!

To WY jesteście naszą przyszłością to WY musicie być mocni. NIE PODDAWAJCIE SIĘ!!!!!!!!! Pozdrawiam was bardzo serdecznie ! BALBINA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Balbina za wsparcie. Jestem dorosła i może dlatego moja mama tak reaguje. A poza tym NN to choroba którą ludzie raczej nie chwalą się przed znajomymi że mają to w rodzinie. Jeśli o czymś nie mówisz to tego nie ma. Ja mam 2 dzieci i mam nadzieję że tego nie doświadczą. A jeśli nawet to z pewnością im pomogę. Będziesz dla mnie wzorem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sie wcale nie dziwie rodzinom takich osób jak my ,przecież nie jest łatwo zrozumieć jeśli się samemu przez to nie przechodziło .Tym bardziej że są to sprawy związane z psychiką (a wiadomo jakie jest podejście ogółu).Moja rodzina tez mnie nie rozumiała .Trzeba tez sie zastanowić jak ma wyglądać to wsparcie przez rodzine ,bo jezeli w stylu pogłaskam po główce i powiem leż sobie dziecinko bo jesteś chora to jest to tylko połębianie choroby a nie zadne wsparcie pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

''moja mam ni wierzyla ze jestem chora , stwierdzila swgo czasu ze sobie to wszystko wymyslilam ''

Mam tak samo... w domu mi nie wierzą uwazają ze sobie to wymyslam i mowią zebym sobie tego nie wmawiała i lepiej skupiła się na nauce ... kiedy to słysze to strasznie mnie to wkurza i chce mi sie płakać bo rodzina powinna mi pomoc ... ale ucze się nie mieć pretensji o to co mówią na ten temat ....

a powiedz teraz jest jakos inaczej ?Co mam zrobić aby skutecznie o tym porozmawiać z rodzicami ,tak zeby nie zmieniali tematu ... ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To lepiej, że inni tego nie rozumieją ani nie dają się wciągnąć w kompulsje. Trudna i wymagająca sytuacja zewnętrzna potrafi wymóc wkońcu odejście od zachowań nerwicowych i powrót do bardziej społecznego współżycia. Niestety nie zawsze czasem wszystko to może zakończyć się tragicznie. Nn to choroba emocji myślę że ciężej ją przechodzą i bardziej narażone są na nią kobiety ze względu na nieco inną budowę mózgu niż faceci. Ciężko tez zwalać chorobę na ciężkie warunki życia, niechlujność innych domowników czy brak pieniędzy itp. problemy ponieważ chorują też na nią tak znane osoby jak David Beckham, Shanon Doherety, Mariah Carey.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorują, chorują czytając wywiady można się zorientować, ktoś mówi ze musi umyc ręke po podaniu jej komuś bo boi się bakterii...ta choroba ma to do siebie że atakuje bez względu na status społeczny i sytuacje życiową. A im lepiej nam idzie materialnie tym gorzej może być, bo robi się coraz więcej możliwości ulżenia swoim obsesjom, choroba ma to do siebie że potrafi ustąpić gdy pacjent jest postawiony pod ścianą i nie ma wyjścia albo w wyniku stale dopływających bardzo pozytywnych bodźców. Bez własnego wkładu intelektualnego nie ma szans na wygraną to ciężka i żmudna praca, ale można z tego wyjść baa można się polepszyć i uodpornić na inne przeciwności życiowe. Umiejętność rozróżniania rzeczy ważnych i nieważnych w życiu to świetna umiejętność niestety nn w czasie ataków zaciera ją u chorego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mama powiedziała mi najpierw, że może zabrać mnie do psychologa bo rzeczywiście z tego co jej przeczytałam mam NN, ale po jakiejś 1h powiedziała, że równie dobrze sam się nakręcam Tak jakbym chciała miec ta chorobę!

 

u mnie podobnie. pierw powiedziala, ze da mi na psych, a potem zaczela miec pretensje, ze nie biore deprimu i persenu (przeciez to dorazne lub/i pomocnicze) i ze to pewnie wszytski z niewyspania

 

zniechecilo mnie to do poruszania tematu, a jako ze jeszcze nie zarabiam, bo studiuje dziennie, to nie mam kasy i nie prowadze terapii:(

 

byc moze wcale tak nie mysli, ale wystarczylo, abym przestala poruszac temat nerwicy w domu:( jedyne osoby, z ktorymi o tym rozmawiam, to moj chlopak i bliska kolezanka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w rodzinie też nikt tego nierozumie, wszyscy myślą ze te natręctwa i tiki nerwowe to ze sobie wymyslam, wkurza mnie to jak niewiem mysla ze jak naprzyklad ciagle mrugam to tak se mrugam bo mrugam. Jak byłem młodszy, chodziłem wtedy do podstawówki to jak ojciec widział jak mrugam (a wtedy to tylko czesto mrugałem, a teraz zaciskam oczy) to gadał mi "jak jeszcze raz mrugniesz do dostaniesz w łeb", starałem sie niemrugac i potem mnie oczy szczypały jak cholera pamietam...

 

Ojciec ciągle wypomina mi jaki to ze mnie nieudacznik itp. i mówi "jak niepotrafisz normalnie sie zachowwac i funkcjonowac w srodowisku to znaczy ze sie nienadajesz do zycia z ludzmi i cie trzeba zamknąć w psyhiatryku".

 

Syty niezrozumie głodnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też jestem bliska załamania, ciągle płacze bo jestem bezsilna wobec niezrozumienia mojej rodziny!!! Mama twierdzi, że jestem przewrażliwiona i leniwa, bo ona ma już tyle lat i jest zdrowa, ba musi być zdrowa gdyż nie ma czasu na myślenie czy coś jej tam dolega czy nie!!! A przynajmniej nie mówi głośno jak się źle czuje w przeciwieństwie do mnie!!! Natomiast mąż ma już dosyć chorej żony w domu bo chciałby mieć ponętną, uśmiechniętą , pełną wigoru, entuzjazmu itp. kobietę a tu co??? ZONK!!! łazi mu po domu jakaś tam wiecznie zmęczona, płacząca, nerwuska więc przechodzimy kryzys!!! Mega kryzys, ponieważ bliska jestem decyzji o pożegnaniu pana męża bo aniołem też nie jest i większość moich lęków zawdzięczam jemu właśnie!!! Leki odstawiłam bo miałam wrażenie że przestały spełniać swoje zadanie!!! Walczę więc sama, ale znalazłam Was i jest mi lżej na duszy!!!

 

Ściskam i pozdrawiam!!!! :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze nie mówiłem moim rodzicom. Tzn. wiedzą że jest ze mną coś nie tak, bo często skarżyłem się na różne bóle, ale nie wiem czy zaakceptują fakt mojej depresji. Ale wiem, że będę musiał się zdobyć na szczerą rozmowę i spróbować im wszystko wyjaśnić. Choć z drugiej strony, nie chcę ich martwić moim stanem. Myślę jednak, że taka rozmowa wiele by wyjaśniła. Wspólczuję wszystkim, którzy nie mogą znaleźć zrozumienia u bliskich. Wydaje mi się, że wasze rodziny często nie chcą po prostu widzieć problemu i dlatego obwiniają was o wmawianie sobie choroby. Z rozmów z moim znajomymi niestety muszę stwierdzić, że poziom wiedzy z zakresu psychologii jest raczej niski, trudno więc dziwić się, że jesteśmy nierozumiani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorują, chorują czytając wywiady można się zorientować, ktoś mówi ze musi umyc ręke po podaniu jej komuś bo boi się bakterii...ta choroba ma to do siebie że atakuje bez względu na status społeczny i sytuacje życiową. A im lepiej nam idzie materialnie tym gorzej może być, bo robi się coraz więcej możliwości ulżenia swoim obsesjom, choroba ma to do siebie że potrafi ustąpić gdy pacjent jest postawiony pod ścianą i nie ma wyjścia albo w wyniku stale dopływających bardzo pozytywnych bodźców. Bez własnego wkładu intelektualnego nie ma szans na wygraną to ciężka i żmudna praca, ale można z tego wyjść baa można się polepszyć i uodpornić na inne przeciwności życiowe. Umiejętność rozróżniania rzeczy ważnych i nieważnych w życiu to świetna umiejętność niestety nn w czasie ataków zaciera ją u chorego.

Przyznam, że bardzo mądre i logiczne uwagi. Nie wiem tylko jak to jest z tym postawieniem pod ścianą. Coś powoduje powstanie choroby, coś może spowodować wyjście z niej, ale czy akurat "wrzucenie na głęboką wodę". To może spowodować pęknięcie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice nic jeszcze nie wiedzą...

Zastanawiam się czy w ogóle zacząć ten temat....

Ja mam jeszcze niezaawansowane stadium tej choroby... Jeśli można to tak określić... Dopiero wczoraj dowiedziałem się że taka choroba istnieje... do tej pory myślałem (zapewne tak jak większość z was), że to tylko ja jestem taki... nienormalny...

Jak czytałem te posty to myślę że moi rodzice by pomyśleli tak samo... że sobie wymyślam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×