Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie radzę sobie- pomocy!


lena1989

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałam tylko napisac, ze napisałam tu juz z rozpaczy, zapisałam sie do psychologa ale musze czekac dwa tyg, nie wiem czy dam rade tyle, wariuję i nie mogę sobie poradzic. Nie chce juz meczyc bliskich, mają ze mna gehennę. Nie wiem co robic. Chciałam sie wyzalic, nie wiem w sumie sama dlaczego, ale naprawde nie wiem co robic.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lena1989 Tak czytam Twoje posty i widzę tu trochę siebie. Spotkania ze znajomymi (z resztą już duzo rzadsze niż kiedyś), na których siedze często "przymulona", słuchanie ich planów na przyszłość, fajna praca, zaręczyny, śluby itd. ,co tylko pogarsza mój nastrój, podczas gdy ja stoję w miejscu i nie mogę się ruszyć, jakbym utknęła w jakimś małym pomieszczeniu bez drzwi i okien. I te stany, gdy wydaje się, że jeszcze tylko trochę brakuje żeby zwariować. I zgadzam się z Bellatrix - zrobiłaś już naprawdę dużo; szukasz pomocy, uświadomiłaś sobie swój problem, chcesz coś zmienić, a nie trwać w tym stanie (jak powiedziała moja pani psycholog gdy powiedziałam że mama mi tylko powtarza "weź się wreszcie za siebie": że właśnie się wzięłam przychodząc do niej). Żałuję tylko, że wcześniej nie poszukałam pomocy, że tak się tego bałam, tego mówienia o sobie, swoich problemach, ale zrobiłam podobno już duże postępy;] . Pisałaś, że terapia kosztuje? A może gdzieś w Twojej okolicy przyjmuje psycholog na NFZ? Bo ja np tak chodzę właśnie na terapię, w mieście obok, bo na płatną z braku pracy po prostu nie było by mnie stać. Nie wiem jak w innych miastach to wygląda. Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się, że to nic nie da. Jestem w tej chwili w tej wymarzonej Warszawie i sto razy bardziej mi sie tu podoba niz w krakowie. Cały czas gdybam jak by to bylo gdybym była tu od 1 roku studiów. Pewnie byłabym zadowolona z zycia, bo zawsze wolałam tu byc ale nic z tym nie zrobiłam. Chciałam w tym roku ale się nie udało. Wieczór wczorajszy jakos przezyłam, chociaz jak szlam po miescie to serce o mało mi nie wyskoczyło. Patrzylam na tych ludzi i nie moglam sie powstrzymac od płaczu. Zamienilabym się za życie z każdym. Dziś wracam do krakowa. Nie wiem czy dam sobie tam radę, boję się, że w ogóle juz zwariuję. Ale muszę tam zostać, nie mam wyjscia na razie. Poranek jak zwykle był straszny, obudzilam sie ze dwie godziny temu i przewracałam na łożku, telepałam z nerwów. Sny mialam o tym o czym myślę cały czas. Teraz jakos musze przetrwac do południa i nie wiem co dalej. Wyjazd stąd będzie straszny. Nie umiem sobie radzic z tą rozpaczą, mialam juz takie myśli, że az sama sie ich boje. Wszyscy naokoło mi mówią, że przesadzam, ale ja naprawdę czuję, że zmarnowalam sobie życie. No i tak właśnie tez każdy powtarza, żeby wziąć się w garść, że się poddałam. Ale ja nie wiem jak. Jedne i te same mysli w głowie. Cały czas. Co to za życie.

 

-- 20 lut 2012, 08:25 --

 

W ogóle się nie mogę uspokoić. To jest najgorsze. Jestem młoda a nie umiem się cieszyć własnym zyciem, tylko zazdroszczę wszystkim naokoło. nie wiem co się ze mną stanie przez te dwa tyg. chłopak mi mówi, że już nie jestem sobą, że jestem wrakiem czlowieka, że dopuscialam do czegos strasznego. Mi już na niczym nie zalezy. Widzę tylko przeszłość, siebie w Warszawie na 1 roku, jakby to mogło byc, ale czasu nie mogę cofnąć. Nawet jak sie przeprowadze za rok, chociaz pewnie i tak mi sie nie uda to nigdy nie poczuję tego jak moglo byc na 1 roku. ogldam zdjecia mojej klasy jak bawili sie tu wlasnie wszyscy razem, a ja w krakowie w tym czasie rozpaczałam, że nie jestem z nimi. Czemu? sama nie wiem... nie wiem jak podjęłam wtedy tą decyzję. Dzis sobie z tym nie moge poradzic. Piszę bo nie wiem co ze sobą zrobic w tym momencie, jestem tak niespokojna, że cos strasznego. chodze po pokoju w jedną i drugą, wzięłam leki na uspokojenie, ale to nic nie daje. Kolega u ktorego nocuję spi. Ja mam ochote wyskoczyc prze okno. Boże, co ja mam zrobic. Chcę normalnie życ:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lena1989, Z uwagi na to, że nie mam czasu teraz nic więcej napisać, bo sie muszę zacząć zbierać na terapię, napiszę tylko tyle, że naprawdę bez pomocy psychologa lub psychiatry się nie obejdzie. Musisz jakoś dotrwać do tego czasu...Pisz tu na forum ile chcesz! Ale jeśli masz naprawdę już aż takie myśli, żeby wyskoczyć przez okno, a leki uspokające nie pomagają itd. i jesteś aż tak bardzo niespokojna, to najlepiej by może było udać się na pogotowie, albo wezwać. Mówię serio. Może tam dostaniesz póki co coś mocniejszego na uspokojenie. Naprawdę nie czekaj jeśli boisz się że możesz sobie coś zrobić. Mój brat ostatnio miał bardzo podobne stany, te myśli takie natrętne że zrobił coś nie tak jak powinien był, co trwało ponad tydzień, i on wziął kilka razy relanium, bo mój ojciec miał, i pomogło na pewnien czas, tyle że to jest na receptę no i na własną rękę lepiej nie brać takich leków! Więc mówię Ci- w takich sytuacjach pogotowie, lub lekarz pierwszego kontaktu. Trzymaj się!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też wzięłam relanium raz. Skonczylam nieprzytomna. Dziś znów poniosłam klęskę. Nie dostalam się tam gdzie chce na magisterke, spotkałam ludzi z liceum i znowu zaczęłam żałować ze nie poszlam razem z nimi. To jest straszne. Nie moge przestac o tym myslec. Boję się ze nic mi nie pomoże. Nigdy nie przestanę rozpamiętywać. Zyję złudzeniami. Nie wiem, tak jakbym jednak mogla cofnac czas... a tego nie zrobię. Jestem w totalnej rozsypce.

 

-- 20 lut 2012, 15:34 --

 

zmarnowałam sobie młodość. nie moge przestac o tym myslec. W ogóle ciągle patrzę na innyvch, wszyscy sobie jakos poukładali zycie. Zostają tam gdzie byli przez studia. Tylko ja wiecznie coś kombinuję, komplikuję... Jestem żałosna, ale tez zagubiona. Chyba nigdy nie znajdę swojego miejsca na świecie. Nie wiem co ze sobą zrobic, gdzie się podziać, ciągle porównuję swoją sytaucję do innych. A tak się składa, że wszystkim moim znajomym się powodzi. Nikt nie żałuje swojego wyboru, wszyscy są zadowoleni. O niczym innym nie potrafię myśleć. Nawet nie wiem czy ktoś to przeczyta... Czuję, że powinnam gdzies uciec, ale gdzie, dokąd... nie wiem. A jesli psycholog mi nie pomoze, jesli juz nigdy nie będę taka jak kiedyś:( jestem przerazona. Chciałabym żeby ktos za mnie decydowal, ale nikt tego nie zrobi. Nikt nic nie zmieni, kazdy ma swoje zycie, tylko ja jestem jak jakas sierota, nieudacznik. Nie nawidzę siebie samej.

 

-- 20 lut 2012, 15:39 --

 

Chciałabym krzyczec, wołać o pomoc. Ale co to zmieni. Nikt nie będzie przecież mną. Nikt mnie nie zaczaruje. To wszytko jak jakis koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

OBellatrix Bardzo mądrze piszesz. Tylko, że ja staram sie nie myslec o tej przeszłoscicaly czas i nie moge, nawet jak cos robie, jak jestem zajęta to ciągle myslę co by bylo gdyby....jestem ciągle niezadowolona:/ a krakow demotywuje mnie do jakiegokolwiek dzialania. Na dodatek mam chłopakana odlegosc, z rodzinnego miasta. w sumie to nie wiem juz czy mam bo chyba poznal jakas dziewczyne, powiedział ze nie umie juz byc ze mna, ze nie moze patrzec jak się zadręczam, dzis pewnie z nim porozmawiam, przyznał sie ze byl u niej wczoraj. Nie wiem co robic. Ostanio tylko zylam tą mysla ze w koncu pojade do domu i sie z nim spotkam. Sama sobie wszystko niszcze i nie umiem tego zatrzymac. Moje życie legło w gruzach. Czuję sie nikim, czuję straszną pustkę. Nie mam zadnego celu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzis ide pierwszy raz do psychologa, strasznie się boję, boję się, że stwierdzi depresję... z tego chyba cięzko wyjsc. Mój chłopak boi sie mnie, powiedział ze prze mnie sam wariuje, nie chcial w ogole sie ze mna spotkac, ale go namówiłam jakos. Oby jakos udało mi się z tego wszystkiego wyjsc. Nie chce zmarnowac dalszej zcesci zycia, ale to silniejsze ode mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jestem teraz jeszcze bardziej przerażona niz bylam. Powiedzial ze to moze długo potrwac. Kilka lat zanim bedzie ok. Ze musze isc na terapię, ze moje przenoszenie się ze studió to ucieczka. Ja juz nie jestem sobą. Strasznie się boję. Boję się powrotu do krakowa. Az mnie dusi w srodku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pomogło... jest gorzej... nie umiałam nawet w kinie ostatnio wysiedziec, w połowie filmu musielismy wyjsc bo mnie "nosiło". Jestem teraz w krakowie, jest tragicznie, to nie jest miejsce dla mnie, w zadnym wypadku, ale nie mogę ciągle uciekac, Boże, zmarnowałam sobie całą młodosc,ja się tu czuję jak za karę. Nie mogę juz patrzec na ludzi. zbudziłam się rano i nie wiem co dalej, nie wiem... obdzowniłam wszystkich ale większosc na zajeciach, moje odwołone, co robic jezu. nie stac mnie na te wizyty u psychologa, a czytałam ze na terapię to mozna isc dopiero jak naprawdę juz nie mozesz funkcjonowac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czytałam ze na terapię to mozna isc dopiero jak naprawdę juz nie mozesz funkcjonowac.

A możesz funkcjonować? Gdzie jest granica pomiędzy możnością funkcjonowania a jej brakiem? Kiedyś wybrałem się do psychologa po kilku latach totalnego załamania. Stwierdziłem w którymś momencie, że dalej sam nie dam rady. Kosztowało mnie to bardzo wiele wysiłku. Wszedłem do gabinetu i mówię, że sobie nie radzę. Usłyszałem: co za bzdury pan opowiada! Umył się pan, ubrał, dotarł na miejsce, więc sobie pan radzi. Źle trafiłem, ale nie zawsze musi tak być. Próbuj, bo przecież całe życie nie będziesz się szarpać sama ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do psychiatry, moze skieruje mnie na jakąś terapię... ale nie wiem co bedzie do tej pory, nie moge sie w ogóle skupic na zajęciach, ciągle się zastanawiam co ja tu w ogóle robię, ze nienawidze tego miejsca, tych studiów, nie umiem juz normalnie z ludzmi rozmwiac, jestem jak jakis dzikus, boję się, nie chce widziec jak się usmiechają, jacy są zadowoleni z zycia. Jestem w rozpaczy. Nie umiem tez we własnym pkoju w akademiku wysiedziec, spię u innych ludzi tak jakbym miała uciec gdzies. Moje zycie jest żałosne, po co w ogóle tak zyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lena1989, Pewnie Ci to nie pomoże, pewnie machniesz na to ręką, bo takich rzeczy dochodzi każdy w swoim czasie, ale ja już jakiś czas temu dostrzegłam, że naprawdę większość rzeczy, które nas spotykają jest po coś. Czasem z najbardziej złych rzeczy może wyniknąć coś dobrego i co najlepsze zupełnie niespodziewanego. Wiem, że jest Ci źle, ciężko i pewnie zupełnie nie masz siły ani ochoty w ten sposób myśleć, ale kiedy już jest tak naprawdę źle, to może chociaż ta nadzieja, że może mimo wszystko z jakiegoś powodu tak po prostu musiało być?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiem po co ja się budze rano, nie widze zadnego sensu w tym co robię, kazdy dzien to dla mnie katorga. Ciagle tylko myślę jakby to było gdybym nie poszła na te głupie studia do krakowa.Stawiam sie na miejscu wszystkich moich znajomych, wszytskim zazdroszcze, a najbardziej porównuję się ciągle do tej dziewczyny... nigdy jej nie dorównam, ona mamilion kolezanek, studiuje tam gdzie ja bym chciała, jest przebojowa, ma wiele zainteresowan. Ja jestem beznadziejna. Kazdo moj pomysł zeby się zmienic konczy sie tym, że i tak nie bede taka jak ona nigdy. To chore wiem, ale nie umiem przestac o tym myslec. Boję się, że to juz mi tak zostanie. Js chcę walczyc ale jestem chyba zbyt słaba, wychodze z ludzmi ale oni mnie dobijają. Kazdy ma jakies plany, z czegoś się cieszą... ja nie mam z czego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lena1989, Podobne myśli mnie nachodziły po małej imprezie urodzinowej u koleżanki... I też koniec końców dobiło mnie słuchanie o róznych planach koleżanek, radościach itp.

Ale nie musisz obawiać się, że tak Ci zostanie. Wszystko można zmienić. Terapia na pewno pomoże, zaczniesz pracować nad sobą i to będzie już wielki krok ku zmianie swojego podejścia i myślenia o sobie. Wiem, że jest Ci ciężko, ale się nie poddawaj. Wytrwałości życzę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi sie to już wszystko nudzi, życie też już mi się znudziło, nie wiem czy to już depresja czy co ...

nic mi sie nie chce, raz mi problemy znikły, pojawiły się następne nowe..... rutyna, naprawiam nowe problemy, znowu nowe się pojawiają, tak chyba człowiek ma wryte w głowie że zawsze ma jakiś problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lena1989, Ze mną to w zasadzie różnie bywa. Ostatnio znów było gorzej, bo zaczęłam poruszać bolesne tematy na terapii iw ogóle jakoś zmieniają się u mnie te nastroje. Jak pisałam już, po tej imprezie w sobotę dopadł mnie wielki dół (związany właśnie z tym porównywaniem siebie, swojego życia do znajomych, ale też z rozmową na temat naszego wspólnego kolegi, z którym łączy mnie pewna historia, o której te koleżanki nie wiedzą), który narastał i narastał całą niedziele, aż pojawił się niepokój, lęk, strach, nosiło mnie i w ogóle, poszłam do łazienki, pochodziłam w kółko i nagle mi po prostu przeszło. Na następny dzień miałam terapię, byłam przed nią bardzo zdenerwowana, ale po niej czułam się już spokojna jak o tym wszystkich opowiedziałam, no i bardzo śpiąca; jak padłam na łózko, tak zasnęłam od razu - męczą mnie bardzo takie stany. Wczoraj też było ok, ale dziś od południa już też masakra, bo rozmawiałam prze tel z siostrą, która mieszka w Niemczech, na temat mnie w dzieciństwie, zachowań mojego ojca - bo ja mało co pamiętam a przyda się mi to do terapii (m.in.chce dojść z moja psycholog do tego dlaczego czuję wstręt przed dotykiem ojca, nawet jak się choć troche zbliży). No i ta rozmowa mnie tak zdołowała, znów trzesące ręce itp., nie wiem czy to był dobry pomysł tego słuchać. I znów śpiąca jestem. Tak że nie wiem, czy jestem w stanie teraz wiele czegoś pozytywnego napisać ;)

Więc no nie wyszłam jeszcze z tego, odpowiadając na Twoje pytanie. Też nie wiem czy można do końca porównywać nasze stany, ciężko mi się dziś myśli... W każdym razie wiem już, że proces leczenia jest długotrwały. Trzeba pracowąć nad sobą, być cierpliwym (mi tej cierpliwości niestety trochę brak, bo chyba sobie myślałam, że to wszystko szybko będzie, z resztą szłam do psychologa właściwie z nerwicą "tylko" ,a tu jeszcze depresja, oczywiście problem z bardzo niską samooceną, a teraz jeszcze jakież zaburzenia osobowości wyszły, jeszcze nie wiem jakie). Czasem ciężko pozbyć się pewnych wzorców myślenia, wyzbyć się pewnych schematów utrwalonych w głowie, ale mówię Ci, jest to możliwe, wszystko tak naprawdę zależy od nas. Musimy chcieć dążyć do zmiany, chcieć się wyleczyć, a Ty chcesz! Wierzę, że terapia Ci pomoże, zmieni Twój sposób myślenia i w ogóle. Też jeszcze nie wiadomo co Ci tak naprawdę "dolega"-to musi stwierdzić specjalista. Ja pisałam kilka testów, kilka spotkań wywiadów i potem diagnoza. Kolejne rzeczy jeszcze wychodziły i wychodzą nadal "w praniu". Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się na to, aby szukać pomocy. Ja np żałuję, że tak późno poszłam do psychologa, właściwie już w dzieciństwie było mi to potrzebne, a chodzę dopiero od kilku miesięcy (w wieku 24 lat)... Ale cieszę się, że w końcu to zrobiłam. Najgorzej jak ludzie trwają w swoim stanie, bo na pewno to nie pomoże, a tylko może pogorszyć sytuacje. Trzymam za Ciebie kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idę dziś znów do psychologa. To co wczoraj się ze mną działo przechodzi ludzkie pojęcie. W ogóle nie wiem co na tych studiach robię, co robię w tym miescie. czuję, że się w ogóle nie rozwinęlam, że w ogóle tu nie pasuję... ze wpadłam w złe towarzystwo. Nie umiem juz przebywac z moimi znajomymi... strasznie mnie irytują, są wredni i chamscy. Brakuje mi znajomych z domu. I jeszcze porównywanie się do tej dziewczyny... to mnie zabija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Czytając Wasze posty, moje problemy wydają się bardzo małe. Ale spróbuje.

Jak widać po nicku nie na leże do najmłodszych osób. Jestem mężatką od jakiś 19-stu lat , mamą trzech córek w wieku 18,15 i 9 lat. Ktoś spyta i o co jej chodzi ma wszystko. Niestety tak nie jest. Mąż od jakiegoś roku jest z zagranicą oczywiście z małymi przerwami. Cały dom na mojej głowie, co z tego , że rozmawiamy codziennie przez skype, to nie załatwi sprawy. Kłopoty ciągną się za kłopotami, finansowe, z dziewczynami, nie radze sobie z tym wszystkim, mam tego już dosyć. Mąż powtarza , że będzie lepiej ja się pytam kiedy, odpowiada kiedyś -pózniej. A co z samotnością. Można powiedzieć niech zjedzie , nie ma takiej opcji , ja nie pojadę z dziećmi do niego bo dzieci nie chcą, a one są najważniejsze. On oczywiście tego nie rozumie a ja czuje się bezradna. Co raz częściej płacze, siedzę w ciemnościach do godzin rannych patrząc bezmyślnie w telewizor. Nie mam przyjaciółki z którą bym mogla się podzielić swoimi problemami, po drugie czemu mam kogoś obarczać swoimi problemami. Ostatnio zaczęłam swoje "gorzkie żale" przelewać na papier , kiedyś pomagało teraz nie. Co jest ze mną nie tak, przecież w takiej sytuacji jest mnóstwo kobiet i sobie radzą dlaczego nie ja.Dlaczego z każdym dniem popadam w coraz to bardziej w jakiś smutek, bezradność, płaczliwość. Nie potrafię się niczym cieszyć, nie umiem porozumieć się z córkami- może jestem jakąś wstrętną egoistką, która ma nawet swoje dzieci w nosie, po prostu wyrodną matką. Czuje się jak... no właśnie jak? Kim ja w ogóle jestem, czy mam prawo napisać , że kimś jestem, nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×