Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Boruwcia a skąd wiesz, że masz nerwicę lękową, a nie faktycznie jakiegoś raka, albo choroby serca skoro nie byłaś u lekarza?

I chcesz to wyleczyć bez lekarzy, farmaceutyki i terapii... ciężko tak samemu. Samemu można sobie pomóc trochę, poćwiczyć oddychanie, medytować, walczyć ze stresem, zmienić swój tryb życia, jak już wiesz czego się boisz to powtarzać sobie mantrę "nie boję się tego i tamtego", blablablabla....

 

ale przyczyna tej choroby często siedzi głębiej. I bez pomocy lekarzy i terapii możesz ją jedynie na chwilę wyciszyć, ale nie wyleczysz jej sama. Nie jesteś lekarzem.

Poza tym zbadaj się na inne rzeczy, bo inne choroby nie są wykluczone. Może to faktycznie coś z sercem, tarczycą, czy inne zaburzenia zdrowotne.

 

Panika paniką, ale na podstawie tego co czytasz na forum możesz sobie tylko przypisać objawy nerwicowe nie wiedząc nawet czy masz rację wyrządzając sobie krzywdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzisiaj jest ciut lepiej bo nie mam leków i nie brałam leków ale za to jestem bardzo nerwowa;/ czasem nawet denerwuje eis na niunie jak po raz kolejny w nocy do niej wstaje bo płacze, lecę do tego łóżeczka i patrze i jest mi wstyd przecież to nie jej wina że jest głodna a nie potrafi sama się nakarmić;/

teraz mam dużo pracy związanej z firma w domu wiec mam mnóstwo zajęć i brak czasu nawet żeby tutaj coś napisać... Gwiazdka podawałaś mi nr gg tak chętnie bym z Tobą pogadała tylko ciągle brak mi czasu;/

Moja lala jutro kończy 7 miesięcy i nie ma jeszcze ząbków... martwię się że im później wyjdą tym gorzej będzie to przechodzić ;/

z mężem ciągle się kłócę ja nie wiem co to będzie;/ ah szkoda gadać;/ tak mi pomaga wyjść z choroby pajac że mnie jeszcze bardziej denerwuje;/ gdzie ja oczy miałam;/!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cholera jasna, ponad 2 tygodnie bez napadów i wczoraj jak grom z jasnego nieba znów jebło. Poszedłem sobie do kumpla na imprezę, totalny spokój, bez zmartwień, wypiłem dwa piwka aby nie przeginać. W końcu uznałem, że trzeba oddać mocz więc stanąłem w kolejce do kibla i w tym momencie bach! dwa szybsze uderzenia serca i zaczęło się. Fala gorąca, czarne myśli i puls zwiększony od maksimum możliwości. Oczywiście zaraz potem zacząłem się zastanawiać: "a jeśli lekarze się mylą?!". Po jakiś 30 minutach wyszedłem z prywatki i się uspokoiłem. Dziś natomiast siedzę spięty i myślę o wczorajszej nieprzyjemności. Co za gówno, a już myślałem, że teraz może być tylko lepiej :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja też miałam kiedyś przerwę, pewnie koło tygodnia spokoju... i siedząc sobie spokojnie przy laptopie ''boom''! ale, ale... miałam założonego holtera, kardiolog powiedział,że wyniki wskazują na podłoże nerwicowe i zalecił wizytę u psychologa. mimo to, zapisałam się też na echo serca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh mi przed chwila poleciala krew z nosa ale to pewnie od uderzenie bo uderzylem się w drzwi w nos i 10 min po uderzeniu zaczela leciec krew z nosa malo jej bylo a ja se mysle o boze to wylew serce mi zaczelo bic jak oszalale puls podwyzszony zaczelo mi się robic gorąca a pozniej krew przestala leciec ;D odrazu patrze czy glowie mnie nie boli trzepie tym lbem i sprawdzam jak mnie boli to wylew. Doprowadza mnie to do szału najlepiej by bylo gdybym się zabil nie mogę żyć normalnie funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mnie właśnie dorwało. Czuję zupełne odrealnienie i mam wrażenie, jakbym za chwilę miał się rozpłakać. Mimo tego, że myślę w miarę racjonalnie i nic mnie jakoś szczególnie nie przygnębia, mam wrażenie, jakby w głowie istniała jakaś delikatna tama, która trzyma się ostatkiem sił i zaraz ma pęknąć. Mam wrażenie, jakbym zaraz miał się rozryczeć na głos, mimo tego, że od dzieciństwa nie płakałem chyba ani razu. Praktycznie czuję, jak muszę przymykać oczy, by zapobiec zbliżającym się łzom.

 

Nie wiem w ogóle, czy to jeszcze nerwica, czy już depresja. Nie mam też pojęcia, czy powinienem ulec temu uczuciu i najzwyczajniej się rozpłakać, może cały ten namacalny ciężar by spłynął z mojej głowy... Z drugiej strony, czułbym się chyba jak szaleniec, płacząc zupełnie bez powodu, bo żadnego nie widzę... Jestem przepełniony czymś duszącym, mimo tego, że sam w sobie czuję się dobrze...

 

Boże, i znowu mam wrażenie, jakby było mnie dwóch. Jeden który chciałby żyć normalnie i wesoło, tak jak żył przed pierwszym atakiem, po swojemu i drugi, który skłąda się tylko z jednej nieokreślonej emocji, ciężkiej i przeraźliwie smutnej, który nawet się nie odezwie słowem by powiedzieć co tak naprawdę jest nie tak... Po prostu siedzi gdzieś we mnie i emanuje przytłaczającym poczuciem cierpienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, wczoraj nie byłem w stanie już pisać na klawiaturze z powodu trzęsących się rąk.

Atak dalej trwa, obecnie mam duszności i kołatanie serca, puls w stanie spoczynku 130 z arytmią ciśnienie 150/110.

Walcze z atakiem tranxeną ale gówno daje.

Trzeba przeczekać...przemilczeć...i czekać na kolejny atak :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychiatra kazał mi zaczekać z psychoterapią póki nie podlecze się z depresji, mówił też że musze mieć wyjątkowo delikatnie prowadzoną terapie.

zycie od ataku do ataku jest bez sensu, leczenie i nowe leki poszły w pisdu, wszystko przestało działać, czuje sie jak miesiac temu gdy sie chcialem wieszac z bezradnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"właśnie mam atak wszystkiego.

Mam duszności, pocenie, lęk, panike, stres, obawe, chęć popełnienia samobójstwa jak najszybciej, uczucie chęci do ucieczki. Trzęsą mi się ręce ledwo mogę pisać. Chce się schować, nie chce żyć"

Divinity właśnie dopadło mnie to samo;/ juz jest ciut lepiej ale jak usypiałam małą juz nie dawałam rady, przez głowe od razu mnóstwo czarnych scenariuszy i ten paniczny lęk, chęć ucieczki, pragnienie aby się juz wszystko skończyło i strach przed tym

jakie to dziwne uczucie;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w trakcie terapii terapeuta dogrzebuje się do przeszłości, tego co jest powodem mojej choroby, ja wiem co nim jest ale mózg nie dopuszcza tego do świadomości, to coś tkwi w półmroku przyczajone aby ujawnić się w najmniej odpowiednim momencie.

Dlatego lekarz boi się o tą terapię, nie jestem w stanie temu się przeciwstawić, jakby bariera którą stworzyłem przed tym czymś pękła w trakcie psychoterapii, to wiem że już nic by mi nie pomogło.

Jestem kłębkiem nerwów któremu nie chce się żyć.

chocovanilla, współczuje, ja się faszeruje słodyczami i lekami żeby jakoś przetrwać, wiem że ten stan, ten atak, potrwa 2 tygodnie.

jak to jest chujowo żyć ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

On mnie nie zostawił, dzwonie do niego co 2 dni systematycznie opisując swój stan plus wizyty co 2 tygodnie.

Obecnie mój stan psychiczny wskazuje na to ze powinienem siedzieć w szpitalu w celu podratowania zdrowia.

 

-- 12 lut 2012, 13:35 --

 

najlepsze w tych pierdolonych atakach jest to że jak już się skończy to łapie mnie masakryczny dół z tendencjami samobójczymi ;f

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najlepsze w tych pierdolonych atakach jest to że jak już się skończy to łapie mnie masakryczny dół z tendencjami samobójczymi ;f

O to, to! Potem tydzień, dwa, leżę jak warzywo i wyję o byle co :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie innej maści. Będąc na pierwszej i niestety ostatniej :why: wizycie u p. psycholog narysowała mi i uświadomiła błędne koło lęku. Lęk u mnie zaczyna się z reguły tego że jestem chory niby na coś, że mam raka, że mi serce stanie ogólnie hipochondria pełną gębą. Czekając na kolejna wizytę tylko nie wiem za ile takowa się odbędzie chciałbym zapytać kogoś kto ma w tym doświadczenie w jaki sposób sobie poradzić i przeprogramować mózg w stan : "zrobiłeś setki badań, z badań wynika że jesteś całkowicie zdrowy, mieszkasz w dużym mieście jest tu bardzo dużo specjalistów, szpitali i karetka dojedzie na czas?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×