Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz Asiu czemu ludzie leczący "boreliozę" nie reagują na antybiotyki i czują się jeszcze gorzej??odpowiedź jest prosta!!

LECZĄ NIE TĄ CHOROBĘ ,BŁĘDNA DIAGNOZA!!! Ci ludzie nie chorują na boreliozę to po pierwsze,a chorują owszem,NA BORELIĘ ale INTERNETOWĄ!!!!!

Każdy po przeczytaniu forum typu gazeta,może sobie ją wmówić! takie forum powinno być zakazane !!!

INTEL masz całkowitą rację,trzeba nagłaśniać właśnie takie teorie aby ograniczyć obłęd wśród ludzi,ja sama byłam u Wielkoszyńskiego,nie żałuję rozjaśnił mi dużo w głowie,ale jaki terror emocjonalny przeżyłam po przeczytaniu for dla debili to tylko ja wiem!

dlatego trzeba nawrócić" ludzi, żeby przestali samych siebie zabijać!!!

bo uwierz Asiu ,że jak ktoś ma faktycznie boreliozę to po antybiotykach nie ma bata,musi poczuć się lepiej!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam stwierdzoną boreliozę na podstawie objawów plus oczywiście dodatniego testu Western Blot. byłam z tym u zakaźnika i u lekarza internisty chorującego na boreliozę zajmującego się leczeniem borelii (nie będę podawać nazwiska, ale należy do trójki leczących ILADSem :P ). Dostałam recepty na antybiotyki, ale ich nie wykupiłam, bo bałam się, że wdepnę w jeszcze większe bagno... :hide:

 

Kasiu, ja ostatnio kontaktowałąm się z dr Wielkoszyńskim, opisałam mu swoje objawy, odpisał, że na bank mam jeszcze jakąś inną bakterię oprócz boreliozy, proponował zrobić dokładne badania w kierunku chlamydii pn, mycoplazmy pn i bartonelli. będę mu przesyłać surowicę krwi do badania.

 

-- 02 lut 2012, 21:19 --

 

mnie najbardziej wkurzają na forum o boreliozie osoby, które wmawiają innym, że trzeba brać antybiotyki miesiącami nawet jak się człowiek coraz gorzej czuje, i że wszystkie dolegliwości wynikają z boreliozy, a to może być przecież osłabienie organizmu, zatrucie różnymi toksynami, problemy z odpornością, drożdżak candida, niedobory witamin i minerałów, pasożyty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziwne ,ja Wielkoszyńskiemu też proponowałam ,żeby zrobił mi badania pod kontem bartonelli,jakoś nie był zainteresowany,nie mam objawów nie mam choroby,1-2 paski dodatnie w Wester Blot nie są jeszcze potwierdzeniem choroby ,bo mogą wyjść u całkowicie zdrowych ludzi!!!!!Objawy bartonelli też są zupełnie inne niż piszą w forum gazetka pl..Byłam w końcu u fachowca!!!

Bartonella lekko dodatnia wychodzi u co drugiej zdrowej osoby,która np.w dzieciństwie miałam kontakt z kotem!!!

 

-- 03 lut 2012, 14:33 --

 

Jakie masz objawy ASIU?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To niektóre moje objawy:

- ogromne problemy z nadwrażliwością naczyń w krwionośnych w całym

ciele na najmniejsze zmiany temperatury, ciśnienia, w ogóle pogody,

również z emocji – one wciąż nadmiernie kurczą się i

rozkurczają. Krew mam przy tym często lepką, dosłownie czuję jak

gęstnieje i prawie nie krąży, moje naczynia są wtedy bardzo widoczne,

ciało bardzo blade. Stwierdzone – przewlekłe migreny, objaw Raynauda

oraz silna meteopatia.

 

-bardzo silna nadwrażliwość na wszelkie bodźce – światło,

dźwięki, dotyk, zapachy

 

- otępienie, odurzenie, bycie za szybą, derealizacja i

depersonalizacja, uczucie pełnej ciężkiej głowy a jednocześnie

pustki, „cegły” w głowie, problemy z pamięcią, brak

umiejętności oceny odległości, problemy z koordynacją ruchów,

zapominanie słów, ogromne problemy z pamięcią (zwłaszcza krótkotrwałą),

silna labilność emocjonalna, uczucie oderwania od

ciała i ducha, mgła umysłowa, uczucie splątania umysłu, stany depresyjne

 

- słabe krążenie, poczucie braku krążenia, zimne dłonie i stopy

oraz nos i w ogóle ciało w pozycji pionowej (jak się położę to krew

lepiej krąży)

 

- objawy oczne – śnieg optyczny, czarny mroczek przed oczami, gdy

tylko spojrzę na światło słoneczne (tak jakby mi porażało wzrok),

męty, problemy z akomodacją oczu, czasem bardzo niewyraźne widzenie a

czasem zbyt ostre, widzenie innej palety barw lewym okiem niż prawym

 

- skoki ciśnienia

 

- problemy z mięśniami – ból, napięcie, słabość, sztywność.

odrętwienie lewej strony ciała (włącznie z okiem, stąd lekko

podwójne widzenie), problemy najsilniejsze są po nocy do południa – stwierdzona fibromialgia

zanim okazało się, że to borelioza

 

- problemy ze stawami skroniowo-żuchwowymi (ból, niemożliwość

gryzienia twardszych rzeczy, odgryzania, dłuższego przeżuwania

pokarmu, bóle i szczękościsk po każdym posiłku)

 

- nietolerancja JAKIEJKOLWIEK chemii – w pożywieniu, kosmetykach,

nowych meblach, dywanach, lakierach i farbach, środkach czyszczących,

zanieczyszczeniach – stwierdzone MCS

 

- nietolerancja najmniejszej nawet ilości alkoholu

 

- nabyta choroba lokomocyjna

 

- ciągłe uczucie niedotlenienia – zwłaszcza po nocy budzę się

ledwo żywa, wszędzie gdzie jestem muszę mieć uchylone okno

 

- wydzielina ściekająca z zatok po tylnej ścianie gardła oraz

gromadząca się po nocy w gardle, bóle zatok, przytkana

nosogardziel, czasem kawałki ropy z nosogardzieli

 

- nabyta nietolerancja laktozy, glutenu, cukrów prostych, produktów przetworzonych,

nawet najmniejszej ilości nawozów w pożywieniu, nadwrażliwość na roztocza – stwierdzone

problemy z drożdżakiem candida

 

- utrata masy ciała pomimo regularnego jedzenia

 

- nietolerancja głodu, potrzeba spożywania węglowodanów złożonych,

słabe trawienie tłuszczu i białka

 

- uczucie palenia, pieczenia skóry, ciała, narządów

 

- niemożliwość przebywania w pomieszczeniach, gdzie jest ogrzewanie

lub klimatyzacja – silne bóle głowy, zatok, uczucie palenia całego

ciała, duszności, uczucie szaleństwa, agresja

 

- tworzenie siniaków na ciele

 

- nietolerancja ciepła – słabość, silne otępienie, zmęczenie,

palenie ciała, uczucie braku powietrza

 

- bardzo płytki sen

 

- nadwrażliwość śluzówek, bóle gardła, guzki na podniebieniu,

krostki na tylnej ścianie gardła, wysuszone śluzówki

 

- słabe gojenie się skóry, zrobiła się ona bardzo cienka, delikatna,

na dłoniach i stopach jakby przezroczysta i błyszcząca, najmniejsze draśnięcie

bardzo długo mi się teraz goi

 

- dzwonienie w uszach, ciągłe zmiany ciśnienia w uszach

 

- sińce pod oczami

 

- „klusek” w przełyku

 

- strzelanie w stawach

 

- bóle i sztywność karku

 

- ciągle silne zmęczenie a jednocześnie napięcie emocjonalne

- płytki oddech, często ciężar na klatce piersiowej, uczucie

zaklejenia

 

Najgorsza dla mnie jest MASAKRYCZNA nadwrażliwość na chemię w jakiejkolwiek postaci oraz nadwrażliwość na bodźce. :(

 

-- 03 lut 2012, 17:42 --

 

dziwne ,ja Wielkoszyńskiemu też proponowałam ,żeby zrobił mi badania pod kontem bartonelli,jakoś nie był zainteresowany,nie mam objawów nie mam choroby,1-2 paski dodatnie w Wester Blot nie są jeszcze potwierdzeniem choroby ,bo mogą wyjść u całkowicie zdrowych ludzi!!!!!Objawy bartonelli też są zupełnie inne niż piszą w forum gazetka pl..Byłam w końcu u fachowca!!!

Bartonella lekko dodatnia wychodzi u co drugiej zdrowej osoby,która np.w dzieciństwie miałam kontakt z kotem!!!

 

no mi sam zaproponował właśnie chlamydię, mycoplasmę i bartonellę...

pewnie, że samych dodatnich wyników badań się nie leczy. leczy się pacjenta - jeśli ma objawy i nie może normalnie funkcjonować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asia.

Mam prawie wszystkie Twoje objawy. Uwierz mi.

I przez 4 lata oprócz kompletnie nietrafionej psychofarmakoterapii , a może właśnie dlatego, że nie przynosiła ŻADNYCH SKUTKÓW ,a nawet znaczne pogorszenie- szukałem przyczyn somatycznych.

Poza tym NIEMOŻLIWE wydawało mi się ,aby HIPOCHONDRIA za jaką uważałem nerwicę DAWAŁA AŻ TAK SILNE I MIAŻDŻĄCE OBJAWY ZE STRONY RÓWNIEŻ FIZYCZNYCH DOLEGLIWOŚCI..

Dosłownie setki coraz bardziej skomplikowanych badań, kartoteka u lekarza rodzinnego jest tak gruba że wstydzę się już w rejestracji......

Dopiero uświadomienie sobie , pogodzenie się i przyjęcie do wiadomości faktu że to wszystko nerwica dało znaczną poprawę.

Psychoterapia okazała się przełomem, pomimo tego ŻE JAKO RACJONALISTA kompletnie w nią nie wierzyłem . Poza tym miałem złe doświadczenia z nietrafioną terapią grupową .....ta mnie rozśmieszała tylko , a osobowośc terapeutów była dla mnie żałosna.

Miażdzyłem ich argumentami, których nie potrafili w żaden sposób podważyć. Dominowałem ich.

Dopiero potęzna osobowośc i wiedza obecnej Terapeutki mogła mnie okiełznać . Może dlatego, że spowodowała mimo mojej niewiary znaczną poprawę.

NAJGORSZYM w moim przekonaniu samobójczogennym objawem była derealizacja tak silna, że potrafiłem "zgubić " synka .

Po prostu nagle potrafiłem "ocknąć " się w centrum miasta i nie wiedzieć gdzie jest moje dziecko !!!

Paniczne telefony do Mamy, teściów i szkoły w poszukiwaniu dziecka....

Uznałem , że w takim stanie nie zamierzam dłużej wegetować.Stan debila.

Inni na taki stan umysłu latami "pracują" chlając i ćpając do nieprzytomności. A ja to dostałem od losu niejako z "bomby" jako premię do kompletnie spierdolonego przez ojca alkoholika , dzieciństwa.

Asia.

Na spokojnie i z pełnym obiektywizmem przeczytaj sobie poniższe objawy nerwicy...

Nerwice mogą obejmować takie objawy jak:

 

* objawy somatyczne:

o porażenia narządów ruchu lub pewnych ich części,

o brak czucia (anestezja, analgezja) pewnych obszarów skóry, zaburzenia wzroku, słuchu lub nadmierna wrażliwość na bodźce, trudości z oddychaniem, uczucie ciasnoty w klatce piersiowej,

o napięciowy ból głowy, ból żołądka, serca, kręgosłupa, zawroty głowy, drżenie kończyn, kołatanie serca, nagłe uderzenie gorąca

o zespoły objawów charakterystyczne dla niektórych chorób czy stanów fizjologicznych (np. urojona ciąża, zaburzenia mowy, zaburzenia równowagi, napady drgawkowe przypominające padaczkę, itd.)

o zaburzenia funkcjonowania organów wewnętrznych,

o zaburzenia seksualne (np. zaburzenia erekcji, anorgazmia, wytrysk przedwczesny, zaburzenia tożsamości płciowej)

* zaburzenia funkcji poznawczych:

o natrętne myślenie,

o natręctwa ruchowe,

o zaburzenia pamięci

o trudności w koncentracji uwagi

o subiektywnie odczuwalne zmiany w percepcji rzeczywistości (np. derealizacja),

* zaburzenia emocji:

o fobie – patologiczny lęk przed pewnymi przedmiotami (np. ostrymi narzędziami), zwierzętami (np. pająkami, myszami), sytuacjami (lęk przed otwartą przestrzenią – agorafobia, zamkniętą przestrzenią klaustrofobia, lęk przed autobusami, tłumem, ekspozycją społeczną, wyjazdami)

o lęk wolnopłynący, nieokreślony niepokój

o nagłe napady lęku,

o brak motywacji, apatia,

o zanik zdolności odczuwania przyjemności (anhedonia)

o stan podwyższonego napięcia, poirytowanie

o labilność emocjonalna

o przygnębienie,

o zaburzenia snu, najczęściej bezsenność

 

Powyższe objawy nie mają podłoża organicznego. Mogą mieć różne nasilenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, no z całym szacunkiem, ale nie dam sobie wmówić, że moje objawy są jedynie wynikiem nerwicy, zwłaszcza przy dodatnim WB. :pirate: nie dam i koniec, bardziej wierzę lekarzom. :P nie wmówisz mi, że wymioty i objawy astmy od zapachu dezodorantu, perfum czy kremu do twarzy są wynikiem nerwicy. tak samo chemia w jedzeniu - moja rodzina "bawiła się" ze mną - próbowano mnie oszukać dając mi kupione mięso bądź warzywa - zawsze odróżnię, bo kupione mi szkodzi (śluz, bóle brzucha, wzdęcia, czasem wymioty). albo fibromialgia (która notabene jest często diagnozowana przed zdiagnozowaniem boreliozy) - to nie jest nerwica. owszem, kiedyś uznawano, że ma podłoże psychogenne, ale to się zmieniło po kolejnych badaniach. moje migreny też niby są od nerwicy i hipochondrii? człowieku, moje życie od trzech lat to jedna wielka migrena, nikomu tego nie życzę. nie wiem czy kojarzysz użytkownika roberr666 czy jakoś tak. cierpiał na straszną derealizację przez wiele lat. wypróbował wszelkie możliwe leki, brał udział w psychoterapiach. w końcu okazało się, że ma przewlekłą chlamydię, mycoplazmę i boreliozę. nie wiem, co się z nim teraz dzieje, wiem, że zaczął się leczyć, ale co z nim teraz...

ludzie - nie można wszystkiego zwalać na nerwicę!!! owszem, dopóki moje ciało nie zaczęło się naprawdę sypać to też zwalałam na nią winę. do czasu kiedy po przyjęciu antybiotyków i sterydów "niechcący" obudziłam jakiś szajs we mnie i od tamtej pory każdy mój dzień jest koszmarem. jakbyś był w mojej skórze przez tydzień to miałbyś dosyć. przepraszam, że się może uniosłam, ale nie lubię wrzucania wszystkich dolegliwości do wora z nalepką: "nerwica".

na koniec jedno pytanie - napisałeś, że masz prawie wszystkie moje objawy. Mógłbyś mi napisać, których nie masz? to może być istotne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ten użytkownik nie ma boreliozy roberr666!!!

ma CHAD!!!!!!!!!!!!! DUŻO CZYTAŁAM JEGO POSTÓW!

Asia masz nerwicę widać to gołym okiem wybierz się na jakąś dobrą terapię..ja też nie wierzyłam ,że ją mam! terapia trwa już rok i bedzie trwała napewno kolejny rok!!! jesteś bardzo sugestywną osobą !

W WB mogą wyjść DWA PASKI u całkowicie zdrowych luuuudziiiii!!!!!! zrozum to!

 

mało tego,pozwolę sobie cos wkleić przeczytaj to:

1. w Niemczech boreliozę leczy się w 3 tygodnie, a oszuści od ILADS leczą po 5 lat - i stąd kolejki w ich gabinetach

 

2. test IgM będzie pozytywny długie miesiące po kompletnym wyleczeniu, tak po prostu działa układ odpornościowy.

Oszuści od ILADS wmawiają ludziom, że jest jeszcze potrzebne leczenie - pieniądz nie śmierdzi.

 

3. badania z brakiem poprawy, ze 3 czy 4, (np ten http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12821733 )niektóre chyba nawet z podwójną ślepą próbą masz na anglojęzycznej wikipedii.

ILADS do tej pory nie przedstawiło ani jednego badania, jedynie cudowne obietnice i - oczywiście - cennik. Badań wykazujących skuteczność 3 tygodni niskich dawek doksycykliny są setki, nawet u pacjentów z HIV cierpiących na bardzo późne stadia boreliozy układu nerwowego, praktycznie zawsze następowało całkowite wyzdrowienie.

Oszuści z ILADS doskonale zdają sobie sprawę, że choroby takie jak borelioza powodują trwałą utratę zdrowia - raz obumarłe komórki układu nerwowego nigdy nie zmartwychwstaną (dlatego nie zdarza się, że ktoś wstaje z wózka inwalidzkiego po zerwaniu kręgosłupa, ile by antybiotyków nie żarł), podobnie stawy - raz uszkodzone zawsze będą boleć. Przeciętny Kowalski tego nie wie, więc daje się nabrać oszustom. Jak nie raz pisałem, głupich nie sieją, barany się strzyże.

 

 

MĄDRE SŁOWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Macie coś takiego że siedzicie przed kompem i wydaje wam się że życie to gra? Że my jesteśmy nierealni, to co widzimy to oko gracza? Że ktoś nami steruje że to wszystko jakiś wyimaginowany obraz świat? Nie wiem czy to podciąga się pod derealizacje..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ten użytkownik nie ma boreliozy roberr666!!!

ma CHAD!!!!!!!!!!!!! DUŻO CZYTAŁAM JEGO POSTÓW!

Asia masz nerwicę widać to gołym okiem wybierz się na jakąś dobrą terapię..ja też nie wierzyłam ,że ją mam! terapia trwa już rok i bedzie trwała napewno kolejny rok!!! jesteś bardzo sugestywną osobą !

W WB mogą wyjść DWA PASKI u całkowicie zdrowych luuuudziiiii!!!!!! zrozum to!

 

mało tego,pozwolę sobie cos wkleić przeczytaj to:

1. w Niemczech boreliozę leczy się w 3 tygodnie, a oszuści od ILADS leczą po 5 lat - i stąd kolejki w ich gabinetach

 

2. test IgM będzie pozytywny długie miesiące po kompletnym wyleczeniu, tak po prostu działa układ odpornościowy.

Oszuści od ILADS wmawiają ludziom, że jest jeszcze potrzebne leczenie - pieniądz nie śmierdzi.

 

3. badania z brakiem poprawy, ze 3 czy 4, (np ten http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/12821733 )niektóre chyba nawet z podwójną ślepą próbą masz na anglojęzycznej wikipedii.

ILADS do tej pory nie przedstawiło ani jednego badania, jedynie cudowne obietnice i - oczywiście - cennik. Badań wykazujących skuteczność 3 tygodni niskich dawek doksycykliny są setki, nawet u pacjentów z HIV cierpiących na bardzo późne stadia boreliozy układu nerwowego, praktycznie zawsze następowało całkowite wyzdrowienie.

Oszuści z ILADS doskonale zdają sobie sprawę, że choroby takie jak borelioza powodują trwałą utratę zdrowia - raz obumarłe komórki układu nerwowego nigdy nie zmartwychwstaną (dlatego nie zdarza się, że ktoś wstaje z wózka inwalidzkiego po zerwaniu kręgosłupa, ile by antybiotyków nie żarł), podobnie stawy - raz uszkodzone zawsze będą boleć. Przeciętny Kowalski tego nie wie, więc daje się nabrać oszustom. Jak nie raz pisałem, głupich nie sieją, barany się strzyże.

 

 

MĄDRE SŁOWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

 

Ekhm, Kasiu... Nie będę się już na ten temat spierać, skoro TY uważasz, że moje wszystkie dolegliwości są nerwicą to możesz tak myśleć. Ja i lekarze uważamy inaczej (tzn. nie wypieram się swoich zaburzeń lękowych, ale wiele moich dolegliwości nie jest ich wynikiem). Nie znasz całej mojej historii, nie wiesz jak bardzo był osłabiony mój organizm fizycznie i jakie miałam problemy z odpornością, niedoborami itd.

na psychoterapię chodzę już 2 lata i 5 miesięcy, moja terapeutka jest osobą kompetentną, fachowcem, i co..? i nic nie może poradzić na to, że fizycznie czuję się coraz gorzej.

 

tu jest wątek roberr666: http://forum.gazeta.pl/forum/w,26140,117843127,,CHOROBA_PSYCHICZNA_CZY_BORELIOZA_PROSZE_O_POMOC.html?s=0

 

-- 04 lut 2012, 18:35 --

 

upssss, źle napisałam jego nick, zapomniałam o jeszcze jednaj szóstce ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lol. Rober666 to wlasnie intel, to ta sama osoba głuptaki :)

Asia - osoby z takimi chorobami, jakich doszukują się nerwicowcy - hipohondrycy, czyli chociazby ta nieszczesna borelioza, zazwyczaj ignoruja choroby czesto ich nawet nie zauwazajac i zyja normalnie, najwyzej cos tam im dolega i ida do lekarza. Hipohonrycy odwrotnie, ignoruja normalne zycie i widza tylko chorobe, ktora jest uosobieniem ich lęków.

 

Wezcie pod uwage, ze sa ludzie, ktorym w połowie badan wyszlyby jakies niedobory, nadmiary itp. I sobie żyja nie zwracajac na to wiekszej uwagi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depersonalizacja towarzyszy mi od kiedy mam nawroty nerwicy. Czuje się wtedy tak jakbym nie była sobą tylko ktoś inny wskoczył w mój umysł, postrzegam siebie wówczas negatywnie i tak jakby przez mgłe. To samo dotyczy odbioru ludzi i świata. Wydaje mi sie wszystko jakby było za jakąś szybą a ja była biernym obserwatorem. Krótko mówiąc nieciekawe odczucie :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lol. Rober666 to wlasnie intel, to ta sama osoba głuptaki :)

 

naprawdę??? :D:mrgreen:

 

-- 05 lut 2012, 16:51 --

 

Ja ogarnałem ze mam niedobory dużej ilosci minerałów i organizm wariuje

 

piszesz to na serio czy ironizujesz..? bo już nie wiem... :roll:

 

-- 05 lut 2012, 16:52 --

 

Lol. Rober666 to wlasnie intel, to ta sama osoba głuptaki :)

Asia - osoby z takimi chorobami, jakich doszukują się nerwicowcy - hipohondrycy, czyli chociazby ta nieszczesna borelioza, zazwyczaj ignoruja choroby czesto ich nawet nie zauwazajac i zyja normalnie, najwyzej cos tam im dolega i ida do lekarza.

 

no ja też taka byłam... tzn. źle się czułam, chorowałam, ale nie zwracałam na to uwagi... aż do pewnego momentu jak mi układ odpornościowy całkiem "siadł". :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ogólnie Asiu nadal nie rozumię podejścia do boreliozy skoro tak strasznie upierasz sie ,że ją masz i wszyscy Twoi lekarze ,to dlaczego nie weźmiesz doxycylkiny 3 tygodnie i sama sprawdzisz czy będzie poprawa??!!! ja nie mogę tego pojąć ...

a ROBERTA6666 doooobrze znam;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu...

dlatego, że my chyba inaczej postrzegamy siebie i swoje zdrowie. ja patrzę na organizm całościowo, a nie z punktu widzenia jednej bakterii, zwłaszcza przy przewlekłych zakażeniach. moim zdaniem w takich przypadkach antybiotyki to raczej strzelanie sobie samobója, bo długofalowo osłabia się odporność. powiem Ci, że ja miałam z nią kiedyś ogromne problemy z różnych względów, zaciekle walczyłam, żeby ją naturalnymi drogami wzmocnić, nie po to, żeby się teraz wkopać w antybiotyki, po których chwilowo lepiej bym się poczuła (a może i to nie, bo moja borelka została obudzona właśnie po antybiotykach i hormonach), a przy silniejszym obciążeniu (infekcja, stres itd.) jeszcze bardziej bym „siadła” na tyłku. ja tam wierzę w naturalną medycynę. i wiem, że niektórzy ludzie mający boreliozę nieźle się wkopali w antybiotyki, łykają je już bardzo wiele miesięcy a poprawy nie widać, albo jakieś dolegliwości ustępują a pojawiają się inne... trzeba wzmacniać organizm różnymi drogami, a nie go osłabiać. owszem, przy świeżych zakażeniach antybiotyki są wskazane i bardzo pomocne – wtedy można wytłuc borelię na amen. ale przy przewlekłym zakażeniu ona już zostaje w człowieku, boreliozę można zaleczyć a nie się z niej wyleczyć. poza tym tak naprawdę nie wiemy co my tam w sobie jeszcze mamy. może tysiąc innych bakterii. taka chlamydia pn na przykład czy mycoplasma pn– przenosi się drogą kropelkową, można ją złapać jak katar. niektórym nie robi większej krzywdy, innych bardzo męczy - wszystko zależy od odporności. więc osobiście nie widzę sensu zwalczać jej antybiotykami, osłabiać się przez tyle czasu, żeby za miesiąc ktoś na nas przysłowiowo kichnął i żebyśmy znowu się zarazili... a organizm osłabiony jeszcze gorzej zniesie kolejny atak... uważam, że antybiotyki nie są tylko złem, ale należy po nie sięgać w ostateczności, kiedy wszystkie inne środki zawodzą.

 

no dobra, już nie off topuję, przepraszam. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zostałem odesłany tutaj po tym jak przedstawiłem na forum moje objawy :) Więc jeszcze raz powiem o co chodzi... Czasami mam takie wrażenie jakbym nie był właścicielem swojego ciała, jakbym widział to wszystko przez szybę... Nigdy podczas takiego ataku nie zrobiłem nc głupiego ale towarzyszy temu ogromny lęk że zaraz zwariuje, stracę kontrolę... Boje się że może to być coś gorszego niż nerwica, schizofrenia czy coś, że naprawdę kiedyś zwariuje... Jak widzę podobne objawy mają inni ale... Zawsze jest to ale... nie wiem co o tym sądzić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to Asiu kwękaj sobie dalej i narzekaj na objawy,i żyj w przekonaniu ,że boreliozy nie można wyleczyć( o ile oczywiście ją w ogóle masz;-)....paaaaaaaaaa

 

no comment. :papa:

 

-- 08 lut 2012, 19:07 --

 

A ja dla osób które mówiły że wdychając tlen derealizacja im na chwile mija polecam witamine B12 :) Brak erytrocytów = niedotlenienie mózgu.

 

dzięki, zainteresuję się tym. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po jakiejś tam części się zgadzam z Kasią Asiu, nie możesz cały czas (o ile to robisz) załamywać się że czegoś nie można czy nie da sie. MOŻNA WSZYSTKO! Można wyleczyć raka, borelioze i wszystkie objawy które tylko chcesz, musisz tylko walczyć. Walcz, nie podłamuj się i patrz na brak niektórych minerałów w organizmie bo połowa z tych objawów może tym być. Naprawdę :P Patrzcie na niedobory minerałów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PROSZĘ BARDZO:

Temat oryginalnie dotyczy nerwicy lękowej, ale identyczne zasady dotyczą "leczenia" depresji czy niektórych innych nerwic, łącznie z (niekiedy) zaburzeniami odżywiania. Temat jest spisem wyników badań i zaleceń dietetyków, w których uzupełnianie niedoborów żywieniowych powodowało cofanie się nerwic, depresji, natręctw etc, każdy może sobie z tego spisu wybrać co mu pasuje (albo wszystko) i przetestować na sobie, ale proszę tego nie traktować jako "zalecenie lecznicze" bo nim nie jest.

 

Nerwica lękowa jest objawem. Zawsze, chyba że ktoś miał od urodzenia na skutek jakiejś wady wrodzonej. Pytanie, czego? I tu pojawiają się problemy. Są dziesiątki schorzeń, które mogą nerwicę wywołać.

 

"Wyleczyłem" (w cudzysłowie, bo jedyne co zrobiłem to pokazałem ludziom badania w których np uzupełnienie omega 3 powodowało cofnięcie się choroby) z nerwicy już wiele osób, nigdy - podkreślam, NIGDY - nie spotkałem się z nerwicą, która nie zareaguje na proponowaną terapię. Zawsze była poprawa, tym większa im bardziej ludzie robili to, co radziłem. W ogromnej większości przypadków jednak po prostu olewali moje rady, albo robili tylko jedną rzecz z kilku które doradzałem. Jeśli jednak ktoś słuchał "słowo w słowo" i robił to, co zalecają lekarze których "sposoby" zebrałem w tym temacie, w każdym przypadku który pamiętam prowadziło to do pełnego wyleczenia. Wszystko to z jednego prostego powodu - nerwica to efekt obniżenia naszej odporności na czynniki stresujące, odporności obniżonej z powodu najczęściej choroby bądź np niedoboru pokarmowego.

 

Nie ma czegoś takiego jak nerwica lękowa wywołana np złymi stosunkami w rodzinie czy jakąś inną bzdurą, co najwyżej można tu mówić o zespole stresu pourazowego po np bardzo brutalnym gwałcie czy wyjątkowo krwawym wypadku samochodowym. Jeśli nerwica pojawia się po lekkim stresie, to oznacza, że mamy obniżoną odporność na stres i trzeba ją podnieść, a nie że jesteśmy ofiarami tego stresu.

 

Od razu mówię - nie znikają fobie. Znikają irracjonalne napady lęku, ale jeśli ktoś się "uwarunkował", w pewnej sytuacji zawsze miał atak paniki - to jego organizm niejako "nauczył" się reagować lękiem na daną sytuację. To można odwrócić terapią behawioralną, bo jest to nic innego jak nabyty odruch. Terapia opisana tutaj nie likwiduje odruchów, jedynie (czy raczej aż) irracjonalne ataki lękowe.

 

Pierwsze co się robi - próba ustalenia przyczyn.

 

Badania, które powinno się wykonać przed rozpoczęciem terapii:

 

- TSH, FT3, FT4 - jeśli ktoś leczy się na tarczycę to nawet nie musi tego robić, źle leczona tarczyca ZAWSZE da objawy depresyjne bądź lękowe, pytanie tylko jak mocno nasilone. W większosci przypadków które spotkałem polscy endokrynolodzy leczą tarczycę źle - no ale fakt, że ci dobrze leczeni nie narzekają więc nie mam z nimi kontaktu. Wyniki na granicy normy często w normalnych krajach są daleko poza normą, u nas po prostu jest to poprzesuwane żeby lekko chorzy ludzie myśleli że są zdrowi i nie zawracali lekarzom głowy (tudzież kupowali leki przeciw objawom)

- morfologia, rozmaz krwi obwodowej, żelazo

- ferrytyna (powinna być pośrodku normy)

- wapń, magnez, potas, chlorki, sód

- próby wątrobowe, bilirubina

- kwas moczowy z krwi, kreatynina z krwi

- badanie ogólne moczu

- stężenie witaminy B12 z krwi

 

Badania te są tanie, dość często nic nie wykrywają - obejmują one tylko drobną część schorzeń mogących dawać jako objaw nerwicę. Badania wykrywające pozostałe schorzenia są bardzo drogie, często nawet idzie to w tysiące zł, dlatego zamiast np badać stężenie witaminy D za 150 zł, lepiej kupić tą witaminę za 3 zł, przedawkować się jej nie da w dawkach uzupełniających ewentualne niedobory.

 

OK, mamy zrobione badania które nic nie wykazały, można teraz napisać posta i opisać objawy, wtedy zastanowimy się czy da się zidentyfikować problem wywołujący nerwicę, można po prostu jechać z terapią totalną. Najlepiej byłoby oczywiście poszukać ewentualnej przyczyny u siebie - np zastanowić się, czy nie mamy dużego zatrucia ołowiem, czy przez kilka lat nie unikaliśmy słońca przez co spadł poziom witaminy D, wtedy zrobienie tylko jednej rzeczy z listy poniżej przyniesie poprawę. Jeśli nie jesteśmy w stanie zidentyfikować najważniejszego problemu - trzeba próbować naprawiać wszystko.

 

Kiedy można spodziewać się efektów? Zależy, co było przyczyną problemu. Większość podanych tu zaleceń to zwykłe "dożywienie" mózgu, wrzucenie do diety substancji, których nie dostarczaliśmy przez długie, długie lata. W przypadku niektórych z nich uzupełnienie trwa parę tygodni, inne - parę miesięcy. Ale bardzo silna poprawa powinna być widoczna już po kilkunastu dniach, jako że nawet jeśli głównym problemem był niedobór omega 3, który uzupełnia się najdłużej - i tak "dożywienie" mózgu pozostałymi składnikami wzmocni go na tyle, że odporność na stres skoczy pod sufit.

 

Aby rozwinęła się nerwica, depresja bądź inne zaburzenie, musi współdziałać kilka szkodliwych czynników, albo jeden bardzo, bardzo mocno nasilony. W medycynie jest tak, że dwa stosunkowo słabe bodźce nałożone na siebie potrafią dać w efekcie coś bardzo mocno szkodliwego. Dla przykładu, podano szczurom pewną ilość rtęci - padł 1% populacji, jeden szczur na sto. Podano drugiej grupie pewną ilość ołowiu, znowu padł 1 na 100. Trzeciej grupie podano jednocześnie rtęć i ołów, w takich samych dawkach. Gdyby to była matematyka, powinny paść dwa szczury - albo nawet jeden najsłabszy, którego zabiłby albo ołów, albo rtęć. Ale to nie matematyka, to medycyna. Zdechły wszystkie. Tak samo z nerwicami i depresjami. Można mieć całkiem silne zatrucie ołowiem i normalnie funkcjonować. Można mieć bardzo duży niedobór witaminy D i nic nie czuć. Ale nawet lekki niedobór razem z lekkim zatruciem dadzą w sumie potężny efekt, który potrafi zniszczyć zdrowie człowieka. Z tego jest jeden bardzo pozytywny wniosek - starczy znaleźć jeden najbardziej szkodzący czynnik, aby z pozostałymi organizm sobie sam poradził - tak jak w badaniu na szczurach, starczyłoby wyleczyć szczury z lekkiego zatrucia rtęcią, które prawie w ogóle nie szkodzi - aby uratować je wszystkie przed współdziałającym zatruciem ołowiem, pomimo tego że tego drugiego zatrucia w ogóle nie wyleczymy.

 

1. kupujemy inozytol oraz cholinę i bierzemy DUŻE dawki, powiedzmy 5 krotnie większe od zalecanych. W badaniach klinicznych inozytol okazał się o wiele skuteczniejszy od selektywnych inhibitorów zwrotnego wychwytu serotoniny, mając przy okazji ZEROWE skutki uboczne - a nawet mając skutki pozytywne, np chroni przed nowotworami, wzmacnia odporność, włosy etc. W badaniach tych brano jeszcze większe dawki inozytolu (bodajże 50 krotnie większe od zalecanych), ale to już po prostu za duże koszty w stosunku do zysków. Cholina z kolei jest prawie zawsze powiązana z atakami paniki - im niższy poziom choliny we krwi, tym ataki częstsze. Cholinę powinno się brać w dawkach kilka gramów dziennie (rozbite na mniejsze porcje) przez powiedzmy tydzień - dwa, potem kilka tygodni przerwy, jako że błyskawicznie rozwijają się bakterie "zjadające" cholinę zanim organizm zdąży ją przyswoić. Suplementacja lecytyną mija się z celem - ma za niską przyswajalność i jest za droga.

 

2. Idziemy na stronę www.budwig.vegie.pl i czytamy o oleju lnianym, następnie robimy terapię uzupełniającą omega 3 - konieczne tu jest trzymanie diety niskotłuszczowej, bez tego terapia będzie miała wielokrotnie niższą skuteczność, ważne też jest trzymanie w pierwszym okresnie niskiej ilości omega 6 w diecie. Można robić tą terapię olejem lnianym, można mielonym bądź prażonym siemieniem lnianym. Olej rybi jedynie dodatkowo, tak ze względu na zawartość metali ciężkich, wysokiej ceny (terapia wysokimi dawkami wymagała by np 20 kapsułek dziennie) jak i inną długość łańcuchów kwasów tłuszczowych. Tak czy tak - terapia olejem rybim wymaga od 1 do 3 gramów EPA dziennie, rozbite na porcje. Takie dawki w badaniach klinicznych powodowały znaczną poprawę stanu zdrowia i takie się z reguły zaleca.

 

To najwazniejsza chyba część terapii, jako że niedobory omega 3 mają praktycznie wszyscy odżywiający się "normalnie" - głównie z powodu obecności nasyconych (odzwierzęcych) tłuszczy w diecie, które blokują metabolizm tych kwasów. Nie tylko obszary mózgo odpowiedzialne za samopoczucie są zbudowane w dużej części z omega 3, ale też wysokie ich spożycie bardzo mocno zabezpiecza przed np rakiem czy chorobami serca - np już bardzo małe ilości omega 3 w badaniu zmniejszyły ryzyko zawału dwukrotnie.

 

2b. Wrzucamy do diety duże dawki urydyny, która działa synergicznie z omega 3 i choliną. Dla przykładu, przyjmowanie 10 gramów omega 3 dziennie zapewnia jakiś efekt niwelujący depresję, spożycie powiedzmy 100 mg urydyny również przynosi jakiś efekt. Ale jeśli będzie spożywać się jedno i drugie jednocześnie, efekt nie będzie sumaryczny - skutek byłby podobny, jakbyśmy dodali efekty spożywania 20 gramów omega 3 i 200 mg urydyny. Jak by to prościej wyjaśnić... same omega 3 podniosą samopoczucie o 10 pkt, sama urydyna podniesie o 10 pkt, ale jeśli weźmiemy je razem - podniosą o 30 pkt. Dzieje się tak z powodu faktu wykorzystywania urydyny i omega 3 do budowy struktur w mózgu, przy współudziale choliny. Jeśli zabraknie któregoś ze składników, nawet bardzo duże ilości pozostałych niewiele pomogą. Najlepsze źródło urydyny to po prostu drożdże, muszą być koniecznie sparzone przed spożyciem. Tu daję przykład pasty drożdżowej na chleb:

 

http://puszka.pl/przepis/...ajerankiem.html

 

3. Witaminy z grupy B. Chodzi tu głównie o niacynę i tiaminę, ale one działają synergicznie - więc powinno się dostarczać wszystkie jednocześnie.W grę wchodzą albo witaminy dla sportowców, te mające po kilka tysięcy procent zapotrzebowania, albo duże dawki tabletek witaminy B complex, tak aby uzyskać np 20 mg tiaminy. Najłatwiej przedawkować B6, nie powinno być jej więcej niż 50 mg, chociaż toksyczność zaczyna się od 100 mg. Zwracam uwagę, że jest też obecna w preparatach magnezu.

 

4. magnez i potas. Około 300 mg jonów magnezu (zwrócić uwagę, żeby przeliczyć związek magnezu na jony - 400 mg związku magnezu może zawierać tylko 50 mg jonów) z suplementów, do tego dużo potasu - najlepiej banany, można też pomidory. Obojętnie jaki preparat magnezu, chociaż chyba najlepsze są chelaty aminokwasowe.

 

4a - w czasie brania magnezu warto też brać wapń, pamiętając że duże dawki wapnia wypłukują magnez z organizmu. Ale to właśnie wapń jest najbardziej uspokajającym pierwiastkiem, którego niedobory powodują niekiedy lekkie nerwice i bezsenność (co prawda nie aż tak jak magnez, ale...). Dodatkowo powinno się też uzupełniać cynk, pamiętając że duże dawki cynku wypłukują miedź. Przez kilka tygodni można stosować cynk w dawkach nawet rzędu 50 mg / dobę, ale po takim okresie konieczne jest używanie preparatów łączonych typu miedź + cynk.

 

5. CAŁKOWITE odstawienie kofeiny - kawy, herbaty, coli. Jest dość popularny mit, jakoby marihuana wywoływała ataki lękowe - takie działanie ma w praktyce mieszanka kofeiny i THC (chociaż ciężko powiedzieć na pewno, badania w tym kierunku są nielegalne), więc równie dobrze można powiedzieć, że nerwicę wywołuje kawa.

 

6. Witamina D. Jeśli jest lato - opalanie się bez filtrów, jeśli nie ma - suplementy, więcej w tematach o witaminie D. Owszem, jej niedobór bardzo często wywołuje ostre jazdy w psychice, jest też bardzo często spotykany.

 

7. Upewniamy się, że nie ma ani alergii, ani np grzybów w mieszkaniu.

 

8. Ostrożnie uzupełniamy jod - zaczynając od bardzo małych dawek. W przypadku długotrwałego niedoboru jodu pojawiają się problemy emocjonalne, ale jego uzupełnianie zbyt dużymi dawkami może spowodować objawy nadczynności tarczycy. Po prostu organizm "wariuje" ze szczęścia gdy po wielu latach "głodzenia" jodowego dostał w końcu to, czego mu brakowało i "zalewa" organizm hormonami.

 

9. Ewentualne zatrucie fluorem - jeśli piliśmy bardzo duże ilości herbaty, bądź żyjemy w mieście w którym zarząd wrzuca do wody pitnej toksyczne odpady, może do tego dojść. Sposób usuwania fluoru bodajże opisana jest w "terapia megadawkami witamin i minerałów" w tymże dziale. W skrócie - bor usuwa fluor z tkanek i kości, wapń wiąże go i pozwala wydalić z moczem, jod wchodzi w miejsce wypłukanego fluoru.

 

10. Melisa. Melisę należy parzyć przez przynajmniej kilkanaście minut. Swego czasu wejście melisy na rynek sprawiło, że spora grupa psychologów po prostu straciła pracę. Od tej pory lekarze nie lubią melisy.

 

11. Patent na "szybkie" efekty - żeńszeń, rozszerza naczynia krwionośne, zwiększa ukrwienie mózgu. Wada - po odstawieniu objawy wracają. No ale można sobie nim pomóc na początku, zwłaszcza że uzupełnianie np kwasów omega 3 trwa całe miesiące.

 

Jeszcze szybsze efekty - jednoczesne zażycie pieprzu Cayenne razem z ekstraktem miłorzębu (ginko) potrafi w ciągu kilku dosłownie godzin całkowicie znieść depresję, podobnie jak inne schorzenia wynikające z braku dopływu krwi do niektórych obszarów mózgu. Podobne acz nieco słabsze działanie jest w przypadku ataków paniki. Najmocniejszy i najszybciej działający sposób z tu podanych - ale dalej jest to tylko leczenie skutków, a nie przyczyn.

 

12. Lizyna. Rodzaj białka, którego niedobory prawie zawsze prowadzą do ataków paniki. Problem niedoboru lizyny dotyczy osób bardzo słabo się odżywiających (np anorektyczek), osób z chorobami układu pokarmowego, wegan.

 

13. W przypadku cholesterolu całkowitego poniżej 140 włączamy do diety spore ilości oleju kokosowego - zdrowy sposób na podniesienie. Zbyt niski cholesterol jest bardziej niezdrowy, niż zbyt wysoki - spada poziom hormonów odpowiedzialnych za nastrój, zanikają naczynia krwionośne w mózgu etc.

 

14. niedobory siarki powodują zanik ukrwienia w mózgu, co w konsekwencji prowadzi do zaburzeń emocjonalnych, warto przeczytać ten temat http://zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4318

 

15. Na końcu, a niemal najważniejsze - usuwamy z organizmu ołów, a przynajmniej redukujemy jego ilość. Szczegóły w temacie o ołowiu oraz w temacie o EDTA. Przeciętny Polak ma stężenie ołowiu we krwi tak duże, że statystycznie ma kilkukrotnie wyższe ryzyko nerwicy - które to ryzyko mija wraz z istniejącą już chorobą, jak tylko się oczyści organizm. Trwa to dosłownie kilka do kilkunastu dni.

 

UWAGA - już ktoś wpadł na ten genialny pomysł, niedoborów siarki NIE uzupełniamy czystą siarką, podobnie jak niedoborów żelaza nie uzupełnia się gwoździami. Pierwiastki w postaci "czystej" są z reguły silnymi truciznami, uzupełniać można tylko za pomocą BIOPRZYSWAJALNYCH ZWIĄZKÓW. Jeszcze raz, jak ktoś chce uzupełnić siarkę, NIE WOLNO jeść czystej siarki.

 

15. http://www.zdrowiej.vegie.pl/viewtopic.php?t=4267

 

W zasadzie można oprzeć się wyłącznie na kolendrze, najtańsze i najszybsze rozwiązanie, cała reszta ma za zadanie jedynie przyspieszyć proces i uczynić go maksymalnie bezpiecznym - jednak naprawdę warto tą resztę dołożyć, podnosi ona zdolności nie tylko chelatujące, ale też zdolności walki z wolnymi rodnikami, nie o kilka czy kilkanaście procent, ale np stężenie glutationu, najważniejszego antyoksydanta potrafi dzięki tej terapii wzrosnąć o kilkaset procent.

 

I to tyle, jak coś sobie przypomnę dopiszę. Można do tego dołożyć terapię dużymi dawkami witaminy C (udrażnia naczynia krwionośne, częściowo cofa efekty miażdżycy) czy witaminy E (znacząco zmniejsza ryzyko zawału, ogólnie poprawia stan zdrowia), nie jestem jednak pewien czy będzie to miało wpływ na samą nerwicę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×