Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Rzadko tu ostatnio zaglądam więc jestem do tyłu :)

 

Kiedy ostatni raz?

 

jakoś ze dwa dni przed Sylwestrem w 2005 roku... Do dzisiaj to rozpamiętuję.

Wczoraj uciekłam z imprezy. Od kilku godzin nic nie jadłam, byłam głodna i zaczął boleć mnie brzuch.

Oczywiście z czym to skojarzyłam...

A wszyscy tak fajnie się bawili...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ostatni raz 2 lata temu w nocy przed urodzinami... z nerwów... ;x

chociaz wsumie nie wiem czy z nerwow bo wtedy jadłam surówke... i od tamtego czasu trzymam sie z dala od surówek... i nigdy nie tkne tego. wole nie jesc niz potem cierpiec w nocy i zalowac tego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zdaje się, że chyba mnie to dotyczy. Nie miałem wymiotów od dobrych 7-8 lat? Swego czasu naczytałem się historii (bodajże Elvis) o śmierci wskutek zatrzymania ruchów perystaltycznych, cofnięcia wymiocin i udławienia się ostatecznie nimi. Mi to nie grozi (niby bez specyficznych środków odurzających trudno o taką przypadłość), ale jakiś uraz na psychice został. Wskutek tego, wszelkie niestrawności zamiast wychodzić górą, idą dołem, trwa to dłużej, żołądek bardziej boli (i z tego względu wolę unikać sytuacji powodujących zatrucia, np. nadmierne picie), ale jest bezpieczniej :D Przyznam, że kiedyś, jak zdążyło mi się, pierwszy i ostatni raz w życiu, złapać zatrucie żołądkowe alkoholem, próbowałem wzbudzić wymioty by wywalić z siebie to co mi zaległo na żołądku (po 3 godzinach męki zacząłem się łamać, a i potem jeszcze to trwało 2 kolejne), ale zetknąłem się z pełną blokadą. Tak samo jak kiedyś miałem grypę żołądkową, parcie na wymioty, ten posmak, ale wszystko "rozładowało" się poprzez biegunkę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No mnie zawsze jak ten watek czytam.....:D.......

no fajny wątek ja tu weszłampierwszy raz raczej unikam takich hardkorów bo mnie to poźniej przesladuje i chodzie ze mna wszedzie błe, a tam kolega wyzej napisał cos o kale w innym wątku ja to przeczytałam i juz to za mną chodzi błe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie znalazłem temat z ludźmi i o ludziach mających podobne problemy co ja :roll:

 

Moją nerwicę można by rozkładać na czynniki pierwsze i :roll: pewnie można obdzielić wszystkie rejony ciała, które się "ujawniają".Jednak najbardziej od samego dziecka byłem przerważliwiony na punkcie wymiotów i całego przewodu pokarmowego. Jak tylko coś się działo, lub miało dziać - obojętne czy dobre, czy złe od razu mnie "muliło", miałem nudności a w skrajnych przypadkach uderzenie gorąca do głowy, torsje i odruch.... Już jako 3-4 latek trafiłem kilka razy z tymi problemami do lekarzy. Raz myślano, że to wyrostek innym razem, że zatrucie. Stanęło coś pomiędzy nerwicą a zespołem jelita drażliwego.

 

No i co od dziecka na to cierpię z mniejszym lub większym nasileniem.

 

Już na serio nie wiem co robić. Z kilku wycieczek statkiem zrezygnowałem, z kilku imprez też, bo mnie brało na żyganie :(. Przed lotem samolotem tak się trząsłem ;) że znajoma oddała mi swoją kurtkę bo myślała, że mi jest zimno. A ja nawet nie mogłem wydobyć głosu z siebie bo bałem się, że wszystko "runie" na posadzkę.

 

A ile razy "mi się zdarzyło" ?? Przez ostatnie 15 lat dokładnie 2 razy. Raz zatrucie alkoholem innym razem grypa ;).

 

Najgorsza rzecz, że kac u mnie jest gigant !! Oczywiście objawia się "oczekiwaniem czy będę czy nie" i to już sam nie wiem czy to zatrucie alkoholem czy ta cholerna nerwica. W końcu przestałem pić !! A teraz widzę, że od niewyspania też mnie muli ...a i cierpię dość często na bezseność więc mocne "akcje" mam dość często.

 

Nie mam pojęcia jak sobie z tym radzić !! Najgorsze jest dla mnie to, że mam wątpliwości czy to "nerwy" czy faktycznie zatrucie. Oczywiście umysł mi podpowiadał najbardziej hard-corowe choroby układu pokarmowego. Ostatnio krew mi badali - wyszła super. Teraz znów mnie straszą gastroskopią (nawet ostatnio) i chodzę znowu załamany, bo wiem że by się przydała, choćby dla świętego spokoju, ale chyba nie muszę mówić co lęk powoduje. NAwet "uśpienia" się boję bo skutkiem ubocznym mogą być.... a i pewnie po takim agresywnym przelocie rurą po przewodzie pokarm. też będzie mnie mulić.

 

Ostatnio już jestem kompletnie zdruzgotany i załamany. Jadę autobusem muli. Były momenty, że jeździłem liniami zwykłymi a nie pośpiesznymi lub ekspresami z wiadomych względów. Jednym słowem : Pomocy !!! :shock: co robić ? ??

 

Jak żyć ...??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, Nie, nie diagnozowałem. Mój lekarz, hehe pytanie już który ;)

 

a) pierwszego kontaktu - nic nie powiedziała - tzn. o tej gastro wspominała a jeszcze lepiej coś napoknęła o kolono :(, ale dodała, że objawy raczej nie dają podstaw do takich badań chyba, że na własne życzenie.

 

b) psychiatra- no cóż podejrzewam, że ma spaczone podejście moją fobią społeczną - pod kątem której mnie leczył i nawet mam osiągnięcia i czasem czuję się wyleczony i po prostu wrzuca to w "lęk" i zwiększa dawkę :(.

 

Trochę stosowałem oddech - pozostałość po treningu shulza z terapii czy jak mu tam było na imię czasem pomaga.

 

Ostatnio doszły "jazdy" z zastanawianiem się cy to grypa czy nie. Akurat grypę - żołądkową- no bo jaką inną przechodziłem w grudniu. Bez wymiotów ale już byłem bliski- w autobusie. Wtedy też wysiadłem i szedłem pieszo, drżąc niby z zimna - ale byłem oblany zimnym potem.

 

Od tamtej pory jak usłuszę, że ktoś ma żołądkową ;) to zaraz urywam kontakt, myję ręce spirytusem i usta oraz twarz, nie żegnam się ręką i - kwarantanna 14 dni. :(

 

Ehhh :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, Tzn. terapi pod kątem nudności to nie miałem ale indywidualną pod kątem fobii społecz. - i to dość długą bo około 2 lat a i wcześniej w liceum miałem taką ogólną 1,5 roku.

Ponieważ to były ośrodki państowowe to namawiali mnie na terapię grupową behaw-pozn. ale ponieważ to wymagało dość dużego poświęcenia - terapia w godzinach pracy /nauki to nie decydowałem się na to. Szczególnie, że rodzice słysząc, że będę chciał coś rzucić dla jakiś psychicznych fanaberii reagowali ostrym i stanowczym sprzeciwem.

 

A płatnej się boję bo mam wrażenie, że im zależy jedynie na kasie :( i już po kilku znajomych widzę (oczywiście nie leczą się pod kątem tym co ja -chyba ) że jakiekolwiek kontrakty, ustalenia później i tak się zmieniają apsycholog staje się: spowiednikiem, głosem rozsądku i sumieniem, ustala reguły postępowania, gani lub nagradza.

 

-- 16 lut 2012, 10:58 --

 

Thazek, ooo a jakie ziółka ?? Bo ja dzień kończę na 2 melisach - coś tam pomaga ale...bez ochów i achów

 

Z mojej perspektywy - a wypróbowałem już różne sposoby trochę pomaga:

 

-przy małym lęku- zdiagnozowanie skąd pochodzi lęk. Zaczynam go szukać a on ucieka- często z brzucha ucieka do gardła, później uważam, że jakies dziwny napięcie mam w głowie a później w nogach i nóg się nie boję tak jak wymiotów więc niech sobie tam skur#$% siedzi. Niby pomaga ale to przy małych lękach - jak po prostu "czuję". :roll:

 

-przy dużym trochę pomaga oddech - wdech nosem i wydech długi i spokojny ustami - oraz praca przeponą przy oddychaniu. Na chwile pozwala "złapać normalny oddech" ale tylko na chwilę, kilka- kilkansaście sekund.

 

-Pomaga też aczkolwiek jest to ciężkie "przełamanie się" przy mocnym ataku i już eleganckim "nakręceniu się spirali" - ja to nazywam że gwałcę się, czyli przymuszam do czegoś gdzie ciało i organizm mówi NIE. - zazwyczaj idę po tablet i słucham muzyki albo zaczynam oglądać fragment filmu który znam i budzi jakiekolwiek emocje, albo zaczynam robić jakieś pracę na kompie- w tym przeglądanie tego forum ;).....wtedy po jakiś 5-10 minutach "odpływam" od lęku - więc powiedzmy, że przez takie odwrócenie uwagi - trochę pomaga ale jak zacznie się znowu analizować czy przeszło czy nie, to "jeszcze się czuje".

 

Pomijam już moje jazdy, gdzie lęk jeden łączy się z lękiem z fobii społ. wtedy to się robi z tego wodospad niagara i już ciężko płynąć pod prąd i spier#$%^ - czyli nie idę na imprezy, na urodziny, unikam spotkań w terenie, w ogóle nie chce wychodzić z domu a nawet pokoju :shock:

 

Z mojej perspekyty najlepsze jest ignorowanie skur@#$% po pewnym czasie jak się czymś zaabsorbujemy to mija ;) - ale musimy się fakytcznie czymś zająć- a np. w autobusie jest ciężko bo czytanie powoduje wiadomo co ;) słuchanie muzyki- już też :(.

 

AAA i jeszcze te najgorsze lęki czy nudności mam na kacu. Cholera jasna czy Wy też tak macie ?? Aha kac to u mnie jest już po 2-3 piwach !! więc nie wiem czy to kac czy nie. Jak kiedyś wypiłem 0,3-0,5 litra wiadomo czego i jeszcze na czczo to miałem kaca dwa dni- i to takiego, że już chciałem sobe kwatere na cmentarzu kupować !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, że od jakiegoś czasu jakby emetofobia mi odpuszczała. Mimo, że po nawrocie nerwicy był to mój największy problem to obecnie mam wrażenie, że zanika. Od około roku biorę rexetin, z początku poprawa była średnia, obecnie jest lepiej. Myślę, że to nie tyle zasługa leków co przyzwyczajenia się do tego co mi jest. Obecnie zdarza mi się nawet zjeść coś na mieście i iść gdzieś dalej. Kilka miesięcy temu było nie do pomyślenia, zazwyczaj zamawiałem jedzenie na wynos. Jest światełko:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×