Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

KarKar, junona, ale leki niestety to nie wszystko, trzeba też uczęszczać na terapię, bo leki to jedynie zagłuszanie problemów, kiedyś trzeba je odstawić, a wtedy wszystko wróci. Warto równocześnie znaleźć pomoc u psychologa, nie zrażać się, może na początku się nie trafi na dobrego, to poszukać innego..z lekami też tak jest, często trzeba pobrać różne by znaleźć te która nam pomagają..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem powinno być odwrotnie, bo leki zaczną działać, koło tego marca będzie względnie ok i wtedy będziesz sobie myśleć " przecież czuję się dobrze po co mi terapia?" Albo będzie dużo ważniejszych rzeczy i stwierdzisz, że na terapię nie ma czasu, pieniędzy czy czego tam..bo przecież względnie jest ok..tak to niestety bywa. :(

Ale trzymam kciuki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, masz rację, że leki to nie wszystko, ale od czegoś trzeba zacząć.

Mój lekarz powiedział, że dopiero jak poprawi się moje samopoczucie to pokieruje mnie na psychoterapię.

Planujemy około marca.

No ja uważam ze każdy przypadek jest indywidualny, jednemu psychoterapia jest wręcz niezbędna innemy nie koniecznie ...tak np jest w przypadku mojego syna ...w jego przypadku psychoterapia byłaby nieskuteczna, wręcz bezcelowa ...moze kiedys, gdy bedzie odczuwał taką potrzebę ...Sklaniam się wieć jednak ku temu ze każdy powinnien "czuc" czego potrzebuje a jak tego nie wie powinien sie skonsultowac ze specjalistą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sklaniam się wieć jednak ku temu ze każdy powinnien "czuc" czego potrzebuje a jak tego nie wie powinien sie skonsultowac ze specjalistą.

 

Całkowicie się z tym zgadzam. Każdy musi sam za siebie podjąć decyzji o terapii. Często jest tak, że człowiek znajduje się w takim stanie, że wie że już sobie sam nie pomoże. Idzie wtedy do specjalisty i w jakimś stopniu powierza mu swoje zdrowie. Ciężko pracuje bo nie chce wrócić do punktu, w którym jeszcze niedawno był. Współpraca jest wtedy łatwiejsza bo zmiany chcą dwie osoby - pacjent/klient i psychoterapeuta.

 

Znam też parę osób, które poszły na terapię jako próba zmiany swojego życia na lepsze bez żadnej chęci podjęcia wysiłku. Trochę tak jak do salonu SPA, płacę i wychodzę piękniejszy. Te osoby po fakcie stały się zagorzałymi przeciwnikami terapii, twierdząc że ona w ogóle nie działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę ten post bo nie za bardzo wiem co zrobić a konkretnie jak radzić sobie z opinią najbliższych co do mojego nic nie robienia.Opisze swoją sytuację.W wakacje wyprowadziłam się ze swoim chłopakiem od jego mamy na stancję.On pracuje na cały etat ja dorabiałam parę groszy od pażdziernika zaczynałam studia .Finansowo było ok.Niestety w pażdzierniku zorientowałam się ,że zupełnie sobie nie radzę i od razu poszłam do psychiatry prywatnie i zaczełam brać antydepresanty.Przelezałam w łóżku trzy miesiące .Teraz wracam już do siebie .Niestety mój chłopak nie za bardzo wierzy w moją depresję ,ma do mnie pretensje ,że nie pomagam mu finansowo (wszystko zostało na jego głowie)do tego moja zawalona szkoła :( .Często się o to kłócimy.Czuję się zupełnie przez niego nie rozumiana ,nie mam chęci do niczego ,ledwie ugotuje obiad poćwiczę posprzątam i padam :( .Od wczoraj mogę pisać pamiętnik bo wcześniej nie byłam w stanie ale pewnie to normalne przy tego typu problemach.Nie wiem jak sobie radzić chcę iść do pracy ,żyć normalnie ale to tak długo trwa ,że już tracę nadzieję ,że to mi kiedykolwiek przejdzie.ostatnio usłyszałam od chłopaka ,że on ma już dość kłamania dla swoich znajomych gdy o mnie pytają i ,że nie ma sumienia mnie wyprosić ze stancji i ,że koniec z nami.Myślałam,że to koniec załamałam się .Po rozmowie powiedział mi ,że mówił to w złości ,że mnie kocha i że mnie nie zostawi. Jestem załamana wstyd już mi przyznać ,że nie jestem taka jak inne zadowolone z życia dziewczyny.Czasami mam ochotę dać mu spokój bo jestem ciężarem dla niego .Nie wiem jak to rozwiązać jak poczuć się lepiej bo na razie moje życie to męczarnia.Ciągle słyszę pretensje do siebie ,że wywiązuję się ze swoich obowiązków.Mam tego dosyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sweethomealabama, miałam kiedyś podobną sytuację. Tyle tylko, że podobnie jak Twój chłopak to ja kogoś utrzymywałam przez jakiś czas. I powiem Ci, że emocje jakie mi towarzyszyły były mieszaniną miłości i nienawiści. Z jednej strony rozumiałam trudną sytuację tej drugiej osoby ale czasami puszczały mi nerwy i też chciałam zaszyć się w łóżku i nic nie robić. Pamiętam, że miałam wtedy pretensje do tej osoby, że stara się za mało, że udaje zmęczenie i w rezultacie jest jej tak wygodnie. Twojemu chłopakowi na pewno też nie jest łatwo ale fakt, że chce być z Tobą na pewno świadczy o tym, że mu na Tobie zależy.

 

Myślałaś o podjęciu psychoterapii? Wydaje mi się, że przy poważnej depresji leki mogą okazać się niewystarczające plus nie rozwiążą przyczyny problemu. Wiem, że nie masz pieniędzy ale może znalazłoby się coś na NFZ? A jak Twój chłopak zapatruje się na Twoje problemy? Może razem bylibyście w stanie im jakoś zaradzić?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na terapię miejsca są na marzec okazało się ,że mam ośrodek terapii pod samym domem więc wymówek nie ma :smile: .Staram się z nim rozmawiać o tym ,że nie zawsze będę ''nic nie robić" tym bardziej ,że czuję się już lepiej.Teraz '' wygarnęliśmy'' sobie wszystkie krzywdy i na razie jest ok.Boje się tych dni kiedy wiem ,że on ma pretensje bo to mnie rozbija ale jakos się trzymam.Pomogło mi pokazanie mu ,że mi też bardzo na nim zależy.Jemu chyba też.. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oooo tak, wyrzucenie z siebie wszelkich żalów i pretensji często pomaga. Mnie pomogła wtedy też myśl, że czasami sytuacja się odmienia i może wtedy to Ty będziesz w lepszym stanie psychicznym a Twój chłopak akurat będzie przeżywał cięższy okres. Życie lubi nam płatać figle i jak to mówi przysłowie: ,,raz na wozie, raz pod wozem'' :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem gdzie mam umieścić ten temat.Mój chłopak jest uzależniony od marihuany.Tylko,że na każdy poruszany temat mam wrażenie ,ze tak jakbym uderzyła w gniazdo os.Każda rozmowa kończy się tym,że każe mi jechać do domu,zabiera pieniądze ,dziś zniszczył kupiony przeze mnie żyrandol papierowy,nie pozwala jechać na konie jego samochodem.Zupełnie nie wiem co robić wczoraj zrobiłam mu awanturę o te palenie przy jego koledze ale naprawdę już nie wytrzymałam.Zaczęłam terapię DDA o jego terapii nawet nie ma mowy .Nie wiem co zrobić ,Jechać do ojca wyprowadzić się ??Chce mi się płakać .W ogóle ze mną nie rozmawia tylko cześć podaj mu obiad i siada do komputera ,wieczorem tylko na sex przychodzi bez słowa ja się nie zgadzam a on obrażony.Rozmawia tylko ze swoimi znajomymi.Jak byliśmy w kinie to odwrócił się ode mnie i żartowął ze znajomą.Mówi ,że mnie kocha Ja go za swoje krzyki przepraszam.Wiecie co leczę się na ciężką depresję i boję się ,że to wszystko może się dla mnie bardzo żle skończyć do tego nie mam siły od niego odejść po prostu nie wiem co mam zrobić :why::why::why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej hej... od 2 dni zastanawiam sie czy rzeczywiście mam depresje i nerwice?

chyba mnie w choia ktoś zrobił xD haha

nie no bo nie mam ataków, nie mam objawów depresyjnych z tego co czytałam co do nerwicy.... mam zawroty głowy i kolatanie serca... boję sie ze zemdleje cały czas i cały czas o tym mysle -.- w sumie to mnie wkurza to juz ale siedzi w mojej głowie ta głupia myśli i strach do tego odstawiam tabsy antydepresyjne więc one pewnie wywołuja mi zawroty głowy co czasem napedza mój strach ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest dziewczyna ktora mi sie podoba ja jej chyba tez, chce cos zrobic ale nic nie robie. Ona pewnie mysli ze wogole sie nia nie interesuje, bo to tak wyglada w sumie. Nie mozna sie uzalac nad soba, wiem ale cos mnie blokuje. Czuje jak coraz bardziej swiruje. Nie dogaduje sie z ludzmi. Nie potrafie, jestem przybity i tylko obserwuje kiedy ktos kto ze mna gada zaczyna na mnie krzywo patrzec, jak sie spinam i gadam jakies bzdury. Mam w sobie tyle emocji ze czasami czuje sie jakbym mial wybuchnac. Sa takie chwile ze jak jestem sam to wyzywam sie doslownie na wszystkim. Moze to sie wydawac smieszne i pewnie tak wyglada jak naprzyklad ide do pokoju i z calej sily trzaskam drzwiami, zamiast cos odlozyc to tym rzucam, jak cos stoi mi na drodze to kope to itp. Mam chec sie pociac, wyciagnalem zyletki z jednorazowki i mam chec ciachnac sobie sznyte gdzies gdzie nikt jej nie zobaczy. Kiedys z 3 lata temu mialem podobna sytuacje i to zrobilem. Mam spora blizne na klatce piersiowej. Chcialbym umrzec na jakas nieuleczalna chorobe, tyle ludzi chce zyc, a musi umrzec. Z checia jednej z nich oddal bym swoje zycie. Pewnie te mysli kiedys odejda, tak jak dawniej. Mam nadzieje..

Zastanawiam sie w czym tkwi sedno tego wszystkiego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może masz w sobie lęk przez co jestes zablokowany i denerwuje Cię to ,ze nie mozesz pokazać tego ,że Ci zalezy przez co narasta w tobie frustracja co najbardziej widac jak jestes sam bo mozesz sie wyzyc bo nikt nie patrzy i skumulowana frustracja wychodzi równiez w chęci pociecia sie. To takie błedne koło masz lęk społeczny i byc moze niska samoocene , boisz sie a ,ze czegoś pragniesz narasta frustracjaz powodu blokady i niemozliwości realizacji przez te blokadę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze masz racje, to jest lek spoleczny. Czasami tak mnie to dobija, ze trace zupelnie kontrole nad soba. Z czasem odcinam sie od ludzi. Pozniej nagle wszystko wraca do normy, przestaje sie dziwnie zachowywac i jest jakby dobrze. Czasami mam tez problemy zdrowotne, ktore wynikaja najprawdopodobniej z nerwow i stresu. Wszystko do siebie pasuje.

Mialem kolege, ktory mial fobie spoleczna. Juz nie zyje. Wtedy jak zaczynam tracic kontrole nad soba, to podobnie do niego sie zachowuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sweethomealabama, Wybacz że to powiem, ale twój chłopak zachowuję się jak zwyczajny debil ;/

Skoro ma cię za przeproszeniem w d***, to sraj na niego i go zostaw, Bo ty cierpisz, jemu to zwisa, i jeszcze wykorzystuje to, zostaw go jeśli możesz...

Nie zasługujesz na takie traktowanie, w związku ludzie mają sobie pomagać w potrzebie, a nie traktować 2 osobę jak "narzędzie".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arholdobrze to ujęłaś czuję się jak narzędzie.W ogóle to czuję się strasznie chciała bym cieszyć się życiem robić tyle pięknych rzeczy a jestem biernym obserwatorem,żyję obok ludzi chodzę ale się nie przemieszczam bo ciągle siedzę w dole do którego tylko czasem docieraja promienie słońca.Zaczynam się zastanawiać czy dalej na siłę chodzić na studia jak i tak nie zarobie na nie bo w pracy słyszę ,ze się nie angażuje i w ogóle też mi nie idzie nic mi nie idzie i w ogóle to nie wiem co zrobić.Mam okropne kłopoty z pamięcią sklecaniem zdań ,gubię różne rzeczy jak ja mam żyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W ogóle to czuję się strasznie chciała bym cieszyć się życiem robić tyle pięknych rzeczy a jestem biernym obserwatorem,żyję obok ludzi chodzę ale się nie przemieszczam bo ciągle siedzę w dole do którego tylko czasem docieraja promienie słońca.Zaczynam się zastanawiać czy dalej na siłę chodzić na studia jak i tak nie zarobie na nie bo w pracy słyszę ,ze się nie angażuje i w ogóle też mi nie idzie nic mi nie idzie i w ogóle to nie wiem co zrobić.Mam okropne kłopoty z pamięcią sklecaniem zdań ,gubię różne rzeczy jak ja mam żyć?

 

właśnie przez to rzuciłem studia, bardzo słaba pamięć i koncentracja, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem, który mnie spychał w dół. Cały czas jest we mnie pustka, i tak jak Ty, jestem bierny, nie mam na nic siły, ale jakoś zarabiam na siebie.

Jak z tym żyć?

Nie wiem, napewno trzeba wierzyć, że kiedyś będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sweethomealabama, ująłeś* : ).

Rozumiem co czujesz, też słyszę często że nic ze mnie nie będzie, (w sumie to prawda - święty nie jestem), ale i taka gadka szmatka człowiekowi nie pomaga...

Jak żyć, nie wiem,niestety . Ale powinnaś sobie dać spokój z tym facetem, bo na dłuższą metę tylko jeszcze bardziej sobie zniszczysz życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie dopadła po osobistym dramacie.Nie trwała długo bo tak naprawdę nigdy się nie podałam,podświadomie walczyłam z przeciwnościami a najczęściej sama ze sobą.Nie mogę mówić że jest super bo nie jest i może nigdy nie będzie ale jest dobrze i to mi wystarczy.Nadal reaguję emocjonalnie ale potrafię nad tym zapanować.Kończy się zwykle na nieprzespanej nocy.Faktem jest że potem jestem rozbita ale zdaję sobie sprawę że brak dostatecznej ilości snu właśnie tak działa.Mogłabym brać tabletki nasenne ale wolę uniknąć uzależnienia choć wiem że brane zgodnie z zaleceniami lekarza nie uzależniają.Niemniej jednak trochę wątków tu przeczytałam, nasuwa się myśl czy można ufać lekarzom?? :hide:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×