Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

a poczytaj o fobii społecznej (jest temat na forum) - może to jest to?
może w innym temacie znajdziesz siebie, spokojnie przejrzyj

Piotrek, wiatr, dziękuję... Przejrzałam wypowiedzi na forum i artykuły w internecie... Jak wiele jest w tym prawdy! Naprawdę nie spodziewałam się tego. Gdy czytałam o tej fobii przestraszyłam się, że może to mam i jak zwykle.. rozpłakałam się :/ Wcześniej nie byłam świadoma, że coś takiego jak fobia społeczna może mnie dotyczyć. Wiedziałam, że coś jest nie tak ze mną i sama dostrzegałam wiele opisanych w internecie objawów, część teraz sobie uświadomiłam... Właściwe i tak pozostanę niepewna, czy mam fobię...

Do tego jakiś miesiąc temu zdałam sobie sprawę, że depresja jest chorobą, którą można leczyć i to również był dla mnie szok... Nie wiem, czy jestem chora, ale mam wiele objawów, które cyklicznie nasilają się od czasu do czasu od kilku lat... 3 lata temu mój stan trwał kilka miesięcy, później zamknęłam się przed własną świadomością. Czasem pojawiały się te okropnie pesymistyczne myśli (niska samoocena, poczucie obcości, brak sensu egzystencji, pragnienie zniknięcia)... Aż do teraz, kiedy znowu jestem w pełni świadoma, że coś jest nie tak... Ogólnie rzecz biorąc coś mnie w środku dręczy i teraz bardziej niż kiedykolwiek nie daję sobie z tym rady, bo czasem ogarnia mnie tak wielka rezygnacja, że chciałabym z tym wszystkim skończyć tak naprawdę. I trochę się tego boję... Może to, że szukam odpowiedzi jest pewnym przejawem tego, że posiadam jednak nadzieję, że to wszystko może się jeszcze zmienić? Hmm właściwie wciąż w to wątpię, myślę, że to moja osobowość, której nie da się zmienić: płaczliwa znerwicowana melancholiczka odcinająca się od otoczenia...

C©złowiek, ashley dziękuję za powitanie, miło Was poznać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Dołączyłam do Was dzisiaj i zastanawiałam się, czy się odezwać, bo mam za sobą dużo, dużo lat i wiele przeżyłam. Ale cóż, doły się zdarzają w każdym wieku. Ja leczę się na depresję od trzech lat. Ta wiosna jest dla mnie bardzo trudna. Ale odezwałam się żeby powiedzieć Vide: jeśli jesteś płaczliwa i odcinasz się od świata (mam to samo), to jest jakaś tego przyczyna i na pewno nie Ty jesteś winna temu, że tak się stało. I nie przepraszaj, że zawracasz komuś głowę, są ludzie dla których jesteś bardzo ważną osobą, nawet z łezką w oku. Jestem pewna, że wszystko może się zmienić, oczywiście na lepsze, tylko uwierz w to, że smutne melancholiczki też są kochane, no i wtedy zaczniesz się uśmiechać. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie! Dołączyłam do Was dzisiaj

Witaj również

Ja leczę się na depresję od trzech lat. Ta wiosna jest dla mnie bardzo trudna

życzę Ci, abyś w końcu osiągnęła wolność i pokonała chorobę...

to jest jakaś tego przyczyna i na pewno nie Ty jesteś winna temu, że tak się stało

nie widzę jednak przyczyny i myślę, że to tkwi we mnie, to moje nastawienie do świata, że to wszystko wychodzi z mojej głowy, nic nie ma na to wpływu...

są ludzie dla których jesteś bardzo ważną osobą, nawet z łezką w oku

hmm przyznam, że nie ma takich osób. Rodzice, z racji tego, że jestem ich dzieckiem... ale z nimi nie mam właściwie prawdziwego kontaktu - wkrótce studia, więc mam nadzieję, że się w końcu wyprowadzę... Poza tym nie mam żadnych przyjaciół i dla nikogo nie jestem ważną osobą... może boli mnie to trochę, ale już dawno przyzwyczaiłam się do tej myśli, że dla nikogo nic nie znaczę...

Jestem pewna, że wszystko może się zmienić, oczywiście na lepsze

wszyscy tak mówią, ja też mogę tak mówić, ale w to nie wierzę, bo nawet nie wiem, jak miałoby się to zmienić, jakim cudem? nie wiem właściwie, jak to jest "lepiej"... przyzwyczaiłam się do tej apatii, czasem tylko mam tego wszystkiego dosyć i wówczas chciałabym skończyć...

tylko uwierz w to, że smutne melancholiczki też są kochane

kochane? na pewno nie należę do nich... można ogólnie tak twierdzić, że każdy może być kochany, ale w moim przypadku po prostu wiem, że to nigdy nie będzie miało miejsca i ja również nie mam dla nikogo żadnych uczuć... nigdy w to nie wierzyłam i nie uwierzę.

 

Basia Mac, mimo, że wszystko zanegowałam, dziękuję za te słowa, wiem, że tu na forum próbujecie pomagać sobie nawzajem... Pozdrawiam również i życzę Ci uwolnienia się od depresji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wjitajcie BasiaMac i Vid

Poza tym nie mam żadnych przyjaciół i dla nikogo nie jestem ważną osobą... może boli mnie to trochę, ale już dawno przyzwyczaiłam się do tej myśli, że dla nikogo nic nie znaczę...

Vide zapewne Twój stan jest taki a nie innny bo zapewne zamknęłaś się przed ludźmi. Kiedy nie dopuszczamy do siebie nikogo,nawet tych życzliwych to czujemy się bardzo samotni, odrzuceni. A skąd wiesz że nic dla nikogo nie znaczysz, że nie jesteś dla nikogo ważną osoba. Dopuki będziesz unikała ludzi to się tego nie dowiesz. Otwórz się na ludzi. Nie uciekaj przed nimi. Rozejrzyj się dookoła. Napewno są osoby które byłyby zadowolone z Twojego towarzystwa. Nie odtrącaj ich. Uwierz że może być dobrze. Jeżeli nie możesz sama sobie poradzić to przecież możesz zgłosić się do psychologa i on pomoże Ci wyjść z tego mroku.

Uśmiechnij sie jutro będzie lepiej. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie widzę jednak przyczyny i myślę, że to tkwi we mnie, to moje nastawienie do świata, że to wszystko wychodzi z mojej głowy, nic nie ma na to wpływu...

Ty masz na to wpływ. I to wielki.

Poza tym nie mam żadnych przyjaciół i dla nikogo nie jestem ważną osobą... może boli mnie to trochę, ale już dawno przyzwyczaiłam się do tej myśli, że dla nikogo nic nie znaczę...

Jakbym słyszał siebie sprzed kilku lat. Wyjdź do ludzi, a zaręczam, że to się zmieni na lepsze.

wszyscy tak mówią, ja też mogę tak mówić, ale w to nie wierzę, bo nawet nie wiem, jak miałoby się to zmienić, jakim cudem? nie wiem właściwie, jak to jest "lepiej"...

Jeśli możesz to tak mów. Mów do siebie. Tak długo, aż w końcu uwierzysz.

kochane? na pewno nie należę do nich...

Myślę, że należysz.

i ja również nie mam dla nikogo żadnych uczuć...

Na 100% masz, ale masz opory, boisz się, albo nie chcesz ich okazywać. Postaraj się wyzwolić swoje uczucia. One są teraz na uwięzi, a to jest bolesne. O wiele lepiej jest, gdy twoje uczucia są wolne.

Jeżeli nie możesz sama sobie poradzić to przecież możesz zgłosić się do psychologa i on pomoże Ci wyjść z tego mroku.

Podpisuję się obiema rękami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, a szczególnie serdecznie Vide.

Myślę, że jeśli nam stałaś się jakoś bliska i chcemy Ci pomóc, to ludzie, którzy są blisko na pewno też by chcieli, tylko może musisz im powiedzieć jak bardzo Ci jest źle, bo może tego nie widzą. A to, że będzie lepiej też nie piszę tak sobie. W mojej rodzinie nerwica jest chorobą genetyczną. Pamietam jak mój syn w maturalnej klasie miał nerwicę natręctw. Patrzyłam jak boli go dusza, jak bardzo cierpi, myślałam co zrobiłam nie tak, dlaczego nie widziałam wczesniej, że dzieje się coś złego. No i oczywiście, tak jak radzą GRACJA i PIOTREK, szukałam dobrego psychiatry i psychologa i jak chciał gadać to siedziałam z nim do rana i słuchałam.

Teraz pisze pracę magisterską, a ja dziś kupiłam suknię na jego ślub.

Pewnie piszemy na tym forum, bo wiemy, że tak naprawdę nasze problemy rozumieją najlepiej ci, którzy też przeżyli coś tak smutnego.

No i wtedy trochę łatwiej. Ja dziś słucham swoich ukochanych przebojów

i nawet zaczynają mi się znowu podobać.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutny nastrój mnie naszedl. Zastanawiam się, czy nawet jak uda mi się z tego wyjść to czy po tym wszystkim calkiem się pozbieram, zapomnę o tym co bylo i będę się potrafila cieszyć. Czy po tym wszystkim odnajdę siebie i szczęście. Pewnie tak, ale dzisiaj wydaje mi się to wszystko takie smutne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Vid, Basia Mac i Edhel

I oczywiście zagubiony przyjaciel Piotr ;) jak było fajnie na wyjeździe?

Ashley nie myśl teraz o tym co może być później. Cokolwiek to będzie to polubisz ten stan. Sama również często sie zastanawiałam nad tym jaka ja jestem naprawde. Nie pamiętam jak to jest niczym sie nie martwić. Myśle też o tym czy jak wyjde z nerwicy to czy nie okaże sie że jestem jakąs głupią dziewczyną :D

Wcześniej zastanawialam sie nad tym jak to będzie gdy będe miała rodzine albo co zrobie gdy będe starsza i będe musiala wszystko załatwiać i wziąśc odpowiedzialnośc nie tylko za siebie...Wszystko mnie przerażało...a teraz radze sobie jakoś przyzwyczajam sie do nowych sytuacji i nie pamiętam czym sie przejmowałam. Ashley na pewno odnajdziesdz swoje szczęście i na pewno z tego wyjdziesz...wszyscy wyjdziemy.. :D Za ileś lat będziemy sie jeszcze śmiać z tych naszych obaw i lęków i będziemy wspominać "Boże a czego ja sie tak bałam przecież to wcale nie jest takie straszne" Ja już czasami mam tak z kilkoma rzeczami które kiedyś przyprawialy mnie o zawrót głowy a dziś..nie pamiętam że sie tego bałam..no chyba że sie zastanawiam jak to było kiedyś..Pozdrawiam was serdecznie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana ashley celowo zaznaczyłam twoje słowa , gdyż to są twoje myśli pozytyne

uda mi się z tego wyjść

 

calkiem się pozbieram

 

odnajdę siebie i szczęście

 

Pewnie tak,
wobec czego bardzo Cię poroszę nie zadręczaj się . Zbyt dużo już przeszłaś. I jak wiele wykonalaś pracy dla samej siebie. Stajesz się silniejsza, odporniejsza.

Jeszcze raz przeczytaj własne słowa. Są tak piękne, oczywiste, realne . Oczywiście ,że odnajdziesz samą siebie i własne szczęście.

Naturalnie, wpadamy chwilowo w dołek , zadajemy sobie pytania, pojawiają się wątpliwości. Ale to oznaka,że bardzo szybko się pozbieramy. A tylko dlatego ,że zaczynamy dostrzegać odpowiedzi. Pozytywne odpowiedzi. A reszta wymaga tylko czasu, a ile...........? Po prostu jak tylko odczujemy ulgę w środku. To właśnie będzie ten czas. Pozdrawiam Cię serdecznie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ashley najwyrazniej to coś Cie dopadło. Wymagasz zapewno odpoczynku, zatrzymaj się na sekundę. Odpocznij. Ja taki odpoczynek często nazywam przystankiem alaska, w momentach gdy to cos mnie dopadało. Wymagalo to jakiegoś czasu na zebranie sił. Ale udawalo się, pomalutku, pomalutku, aż puściło. Owszem nie bylo latwo, ale jak się zatrzymywalam , przychodzily mimyśli - już jestem w pewnym stopniu zahartowana, dam radę , przecież poznalam innych na forum oni dawali spbie radę. Owszem wymagali rownież swojego czasu. Ale dawali. To i ja dam. Ashey wymagasz postoju, dasz radę sie podnieść, pomalutku, spokojnie, dasz radę.pa serce ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A myslałam,że już nigdy nie będę jęczeć ;) A dzisiaj wołam:Ratunku!!!Dopadł mnie dół.Zrobiłam zgubny krok.Cofnęłam się wspomnieniami do przeszłości.Brr.Nie wolno tego robić.Patrzeć tylko na to co jest i to tylko na to co dobre.To dodaje sił.Ale przyszło mi coś okropnego do głowy,że już tak zawsze będzie,że wyjdę i znowu się zapadnę z jakiegoś bzdurnego powodu :cry: Tyle już osiagnęłam.Sory,znowu idę na łatwiznę.Uciec przed światem,ukryć się.Zwinąć się w kłębek i udawać,że mnie nie ma.O nie,nie będzie tak dobrze.Do boju!Właśnie,że się nie dam :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA NIE MOGE SPAĆ JUŻ OD TYGODNIA... SKOŃCZYŁO MI SIE IMOVANE I NIE MAM JUŻ NIC NA SEN... OD 23 DOSTAJĘ AKTYWA I NIE ŚPIĘ DO 5 NAD RANEM... SEN DOPADA MNIE JAK ZACZYNAJĄ ŚPIEWAĆ PTAKI I SIE PRZEJAŚNIA... CZUJĘ ŻE NIE PASUJE DO TEGO SWIATA... MUSZĘ SIĘ UCZYĆ ALE NIE MOGĘ BO PRZEZ DZIEŃ ALBO ŚPIĘ ALBO ODCZUWAM ZMĘCZENIE... RODZINA MNIE NIE ROZUMIE, W DOMU WSZYSCY SIĘ NA MNIE DRĄ ŻE NIE ŻYJĘ JAK NORMALNY CZŁOWIEK---> PO CZĘŚCI MAJĄ RACJĘ ALE NAJBRADZIEJ NIE NAWIDZĘ JAK MI MÓWIĄ ŻE SOBIE WMAWIAM BEZSENNOŚĆ, ICH JEDYNA RADA BRZMI: POŁÓŻ SIĘ I ZMRÓŻ OCZKA MOCNO, POMYŚL O CZYMŚ PRZYJEMNYM... JUŻ NIE DAJĘ RADY PROBUJĘ ALKOHOLU ALE I TO NIE POMAGA :cry::cry::cry: :cry:MODLĘ SIĘ ŻEBY DOTRWAC DO MATURY A POTEM MOGĘ UMRZEĆ... UMRĘ ALE ZE ŚREDNIM WYKSZTAŁCENIEM! :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz na kogoś liczyć,to licz na siebie

 

Właśnie.. Gorzej jak zaczynają się takie "jazdy", że już nawet na siebie liczyć nie można..

 

Jestem tak wściekła na siebie za stany dolinowe z ostatnich dni, że mam ochotę samej sobie przywalić. Zaczynam zauważać, że nie tylko ja mam problemy ze sobą, ale i ta druga strona. I nie ma tu zrzucania winy na innych..ani użalania się nad sobą. Nie można nikogo uszczęśliwiać na siłę..Wczoraj chyba został osiągnięty punkt krytyczny. Teraz mogę się tylko odbijać. I wiem,że będzie dobrze. I koniec jęczenia. Trzeba normalnie żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maiev...

nie wiem czy coś się kiedyś tak naprawdę zmieni na lepsze Raczej wątpię w to. Bo jakoś mimo starań tych pozytywnych zmian specjalnie nie widać, albo ja nie widzę.

Ja myślałem, że pracuję nad sobą jakieś pół roku i tylko w tym czasie cokolwiek się poprawiło. Jednak pewnego dnia to wszystko sobie dogłębnie przeanalizowałem - i początek zmian na lepsze mogę wypatrywać jakieś 3 lata temu. Więc nie widziałem 2,5 roku swojego życia. W takim wypadku Ty też możesz nie widzieć u siebie zmian na lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty też możesz nie widzieć u siebie zmian na lepsze.

W zasadzie to widzę i to duzo...ale czasem to się trafi taki dzień że wszystko idzie nie tak i klęska za klęską. Mnie się trafił już drugi taki pod rząd. Mnie też coś zaraz trafi. Kurde...czuję się tępa. :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ewa... Mi się też zdarzają takie dni. Potem przychodzą lepsze. Tak ma KAŻDY. Naprawdę, nie przejmuj się niepowodzeniami. Czym by było dobro bez zła? Niczym. Bo nie byłoby różnicy, kontrastu, tylko monotonia. Po to są te złe dni, żeby móc się cieszyć z tych wspaniałych dni pełnią szczęścia. I jeśli dziś jest ten zły dzień, to jutro może być ten wspaniały. Nie przejmuj się. Na pewno będzie niedługo lepiej ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×