Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ja oprocz nerwicy mam tez fizyczne dolegliwosci, jak ide to podskakuje tak jak bym mial w nogach sprezyny, czesto sie ludzie ze mnie smieja, najbardziej mnie denerwuje jak smieja sie gnoje w wieku gimnazjalnym, wczoraj jak szedlem z psem szly jakies 3 gimnazjalistki, spojrzaly na mnie zaczely sie smiac i podskakiwac, jedna powiedziala "patrz jaki debil", zrobilem sie czerwony ze wstydu, pociesza mnie tylko to ze od tych wszystkich gnoji jestem 100 razy lepiej wyksztalcony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Sebciu:) wiesz co teraz te dzieciory z gimnazjum to sa tak p******* nie dokonczę dalej się domyslisz pewnio :) udają najmądrzejszysz i najsmieszniejszysz ludzi. Tez mnie denerwuja jak sie smieja czy spojrza od gory do dolu takim wzrokiem ze najchetniej bym sobie poszla albo uciekla. A ty kochany chociaz masz wyksztalcenie a ja przerwalam w 2 klasie liceum;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj kacha 18Pk wydaje mi się ,że nie warto skupiać się na zachowania innych i na przeszłości Ona już była i nie wróci. Natomiast warto skupić myśli na sobie, co zmienić w sobie by się dobrze poczuć we własnej skórze i te wartości doskonalić, rozwijać. Na teraźniejszość na szczęście zawsze mamy wpływ. Ale to tylko od nas samych zależy, jak ma wyglądać nasza przyszłość.

Dobrze by było, gdybyśmy oduczyli się myśleć o czym inni myślą. A jeśli tak naprawdę chcemy wiedzieć , najlepiej zapytać. A potem samemu wyciągnąć wnioski. Wydaje mi się, łatwiej jest wówczas żyć i myśleć co dalej. Pa . Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochana kacha 18Pk

moi znajomi sa tacy ze tu mowia ze jestem ok spoko a za plecami dupe smaruja jak tylko
nie przejmuj się nimi, widać że nie warto.

Zaakceptuj siebie.Odszukaj w sobie zalety, wszystko to co jest pozytywnego w Tobie.

 

pozdrowka i buziol trzymaj sie
i ja Cię pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się,kacha 18Pk,że nie ma to żadnego znaczenia. Tu na forum ludzie doskonale się rozumią, a tylko dlatego,że borykamy się z tymi samymi problemami. I miło jest patrzeć na osoby zmierzające do do tw. wolności;

poznanie samego siebie i zaakceptowania się takim jakim się jest. I to jest piękne. Gdyż w realu nie zawsze można porozmawiać o wszystkim ze wszystkimi.

Naturalnie u każdego droga do wolności jest inna, bo każdy z nas jest inny , a jedno co nas łączy tak mi się wydaje to wrażliwość na drugiego człowieka. Ty też jesteś wrażliwą osobą, dobrą i wspaniałą dziewczyną.

By wszelkie lęki, depresje minęły bezpowrotnie nie ulega wątpliwości wymaga to od nas samych pracy nad sobą. To co zabieramy się do pracy nad własnymi emocjami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nitko, wierzę, że jest ciężko. Twój ostatni post bardzo dobrze to udowadnia. Ale myślę, że powinnaś się łapać wszystkich możliwych - dobrych - metod na wyleczenie tego. Prawda jest taka, że wiele z tych metod początkowo nie przynosi żadnych skutków, ale na dłuższą metę - jak najbardziej ;) . Tak więc postaraj się zebrać siły i wypowiedz wojnę nerwicy. Wygrasz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh ostatnio i mnie dopadło borykam sie z tym całe dnie oddychm niby normalnie ,ale sa to takie jakby niepełne oddechy( otoz tak jakbym nie mogł go wziasc do konca straszny dyskomfort ;/) dopiero co jakies 3-4 minuty moge wziascx oddech pelny taki ktory az "czuje". Bardzi to uciazliwe ziewam ostatnio tez sporo aczkolwiek moze mi sie to wydawac ze sporo gdyz nie zwracałem do tej pory na to uwagi ale moje ziewanie tez jest uciazliwe jak biore wdech to tak jakby mi brakowało zeby "wyziewnac" go;/ Sennosc nie wiem czasem ale ogolnie nie mam duzych problmow ze snem moze czasami budze sie w srodku nocy 2-5 troche myslowek dochodzi nakrecania ale ogolnie nie narzekam ale ten oddychajacy problem zaczyna mnie strasznie wkurw....ac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy jesteś ładna kacha, ale głupia nie jesteś :D tyle Cię mogę zapewnić

a co do urody... mój braciszek ożenił się z kobietą ważącą ze 130 kg i są całkiem szczęśliwi; ja bym się z nią nie ożenił, ani nie przespał, ale są tacy, którym to nie rzutuje jak widać, więc wyluzuj sie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was powracam tu i znikam i tak cały czas:)A wiec postaram sie opisac co sie ze mna dzieje.Cierpie od dawna na nerwice lękową i teraz sie pogłębia,poniewaz mam zaczac prace w mojej miejscowośi w sklepie a ja sie strasznie boje sama nie wiem czego ale mowie sobie ze nie pojmne ze nie dam rady,że juz kiedys probowałam pracy w sklepie i zrezygnowałam.To jest jeden problem a drugi to taki ze mieszkam z matką,ktora ciagle marudzi ,ciagle o kims cos gada,ciagle nie zadowolona izadko sie usmiecha wyssysa ze mnie energie jak tylko wstane wchodze do kuchni po wode na kawusie a ona juz o czym nieprzyjemnym nadaje i dzien mam juz z głowy.Stara mi sie wtrącac w zycie naprzykład mam jechac na wakacje do siostry ktora mieszka w Niemczech i oczywiscie siostra jej nie chce i ja jej nie chce brac ze soba ona robi awantury, ze jej tam nie biore tak było tez w ubiegłym roku.Wiec wakacje mialam przechlapane bo jak juz byłam u siostry to ona dzwoniła i chciala przyjechac na odwiedziny.Teraz gdyby mi sie udało podjac prace w tym sklepie chociaz watpie chcialam zagospodarowac strych i mieszkac miec osobna kuchnie ,pokoje ale i tak wspolne wejscie by było.Nie wiem co robic jak sobie to wszystko poukładac najchetniej chciala bym zamieszkac gdzies daleko od niej ale nie stac mnie a z nerwica nie wiem jak to by było gdybym wynajmowała a za troche mogla zrezygnowac z pracy bo choroba i sobie bym nie dawala rady.Nie wiem czy jasno tu wszystko przedstawiłam jak macie jakies pomysły jak mi pomoc piszcie .Przez to wszystko duzo mysle chce poukładac i nic nerwica mi wraca momentalnie.Piszcie,pozdrawiam pa.A jeszcze cos dodam ze jak bym sie wyprowadziła to matka mieszkala by w tym domu sama i pewnie moje sumienie mnie by troche gryzło ze jest tu sama bo juz miewalam takie mysli i wkółko to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj znam to, tylko ze u mnie jest babcia a nie mama, co prawda nie mieszka z nami, ale potrafi wtracic sie doslownie we wszystko, a juz najbardziej nie nawidze, jak probuje wskazywac moje wady i dawac przyklady inncy czlonkow rodziny "a Pawel to taki jest madry bo....", a energoe to chyba wysysa na odleglosc, nie bez powodu jzywa sie okreslenia wampir energetyczny

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Marzenko. Nie wiem dlaczego zrezygnowałaś z poprzedniej pracy?

Rozumiem Cię doskonale co czujesz, Kilka razy w życiu zmieniałam pracę i znam dobrze związane z tym emocje, Niepewność, obawa, lęk przed nieznanym. Ale jest na to sposób. Trzeba do tego podejść z pozytywnym nastawieniem i można się do tego przygotować. Mniemam, że masz już doświadczenie bo już pracowałaś w sklepie. Nie zakładaj odrazu tego co najgorsze. Będzie dobrze. Najważniejsze zachować spokój. Jak coś się nie uda to mówisz przepraszam i idziesz dalej. Pamiętaj myśl pozytywnie,że się uda,że dasz radę.

A Twoja mama też jest zapewne człowiekiem z problemami i trzeba ją zrozumieć. Jak zrozumiesz jej postępowanie to będzie Ci lżej. Jej zachowanie wskazywać by mogło że jest to kobieta po jakiś przejściach.To ciągłe niezadowolenie, brak uśmiechu, marudzenie nie wzięło się bez powodu. Dobrzeby było gdybyś umiała znaleźć wspólny język z mamą. Porozmawiaj z nią,spytaj co ją dręczy. A może czuje się samotna? Usiądź z nia przy stole i wysłuchaj cierpliwie co ona ma do powiedzenia. Niech wie że się nia interesujesz, że o niej myślisz ciepło.

No wiesz jesteście same w domu, zdane na siebie. Nie unikaj jej, Rozmawiaj z nią. Nie uda sie dziś to uda się jutro. Na pewno znajdziecie wspólny język. Myślę że wamu obu przydałaby się rozmowa z psychologiem. Powodzenia. W pracy będzie dobrze. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gracja masz racje w 100% ale ja wiem co czuje MARZENA . Mam taką samą sytuację. Już gdzieś pisałam o tym na tym forum.

Nie mieszkam z matką , ale obok niej . Mamy dom obok jej domu. To niedobry układ.

Kiedy podejmowliśmy z mężem decyzję o wyprowadzeniu się z blokół i wybudowaniu domu popełniliśmy błąd budując go obok mojego domu rodzinnego. Ale wydawał mi się , że tak bedzie dobrze, że i nam i rodzicom będzie dobrze. Ojciec zmarł zanim ja z mężem i dziećmi wprowdziłąm się do swojego domu.

Wtedy matka mówiła , żebyśmy sie nie spieszyli z wprowadzą i żebyśmy mieszkali u niej. A w mim domu brakowało już tylko firanek!

Mieszkamy teraz obok. Ja i mój mąż jesteśmy "pod ręką" ale tylko wtedy, gdy jesteśmy potrzebni.

Moi bracia odwiedzają mamę kiedy uważają za stosowne i są daleko wię są lepsi. Synowe też mają łe notowania jak i zięć /mój mąż/.

Lubi wtrącać sie i oceniać wszystkich i wszystko.

Kiedy wracam z pracy z zakupami i dziećmi. Śpieszyę się , żeby dać dzieciom obiad , bo za chwilę jedziemy na angielski lub lekcje fortepianu , a moja matka wchodzi , siada i ........ narzeka.

Dokładnie tak jak pisze Marzena wysysa ze mnie energię!

T okropne.

Zazrościłąm koleżankom, które mówiły , że mama im pomaga, coś tam ugotuje , zajmie się czasem dzięćmi, pocieszy i wesprze. Moja wręcz odwrotnie.

Temat niskiej renty , drogich leków i okrutnej starości wykańcza mnie.

Próbowali`smy z mężem różnych sposobów. Ostatnio ok. glistopada zaproponowaliśmy mamie ,że urządzimy jej pokój u nas i jak tylko będzie źle się czuła , lub będzie samotna to ma do nas przyjść. A już na pewno ma u nas spać , bo przecież noce są najgorsze dla osoby samotnej. Najpierw się zgodziła, ale potem powiedziała ,że jeszcze nie teraz, że musimy my sie zestarzeć i ona jeszcze też. Rozumiecie coś z tego.

Po kilku sytuacjach , kiedy matka już wyprowadziła mnie z równowagi powiedziałam jej , że nie mam już siły wysłuchiwać wszystkich żalół, żwe mam dzieci i muszę byc dla nich zdrowa i mieć nPrzestałam się odzywać i nie przychodzi do mnie. Może jestem wyrodną córką , ale jest mi teraz lepiej. Nie boje się , że zaraz przyjdzie i bedzie narzekać.

Marzenko wiem jakt o jest i rozumiem Ciebie, tym bardziej ,że Ty nie masz swojego azylu jakim dla mnie jest mój dom. Ale zastanów się, czy nie warto byłoby spróbować.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek - wypowiedziałam wojnę już dawno - dzieki temu nawet zdołałam polecieć za granice na wakacje co jakiś czas temu wydawało się niemożliwe. Do tego pracuję i naprawdę staram się żyć normalnie. Tylko te zmiany nastroju mnie dobijają, raz depresja, raz lęk uogolniony, raz natrętne mysli a potem euforia i radość;)

Myślałam w końcu że skończę z prochami, a jdnak widzę że nie jestem ozdrowieńcem jeszcze...Może przed 40-tka sie uda;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!wiecie co ja naprawde daje wszystko z siebie aby było dobrze miedzy matka a mna,matka moja jest po przejsciach wkoncu pochowała trzeciego męza mojego tate ostatniego.Wiecie co ale ja juz nie mam spospbow na nią.zawozimy ja z męzwm do ciotek itd ale jej ciagle mało,o 23:00 potrafi pytac sie o kluczyki do skrzynki od poczty bo widziala ze moja cora z nimi w ciagu dnia biegała.Po co jej o 23 kluczyki ? powiedziala ze maja sie znalesc,zadzi mna jak małym dzieckiem kurde mnie to wykancza.Wiecie co ona sie nie pytała ona żadała tych kluczykow.wie ze choruje na nerwice lękową ale to nazywa że cos nie bierze.To ze boje sie podjecia pracy w sklepie to jej wina wpajała mi od malenkiej ze jestem do niczego ,że nic nie umiem itd.teraz jak mam zamiar zaczac prace to mowie ze nie dam rady ze nie zrozumiem kasy fiskalnej itd. i tak za kazdym razem rezygny=uje a tym raem mogła bym miec prace na miejscu i ciekawe co sie mi uda zrobic.Chciala bym z wami i wasza pomoca przejsc to do grudnia i abyscie mi pomogli.Co myslicie o tym abym zagospodarowała strych w domu matki i wszystko miala osobno czy to cos mi da?Chce życ chce byc dobrem dla mojego meza i mojej kochanej córeczki.Kocham życie ale nie takie jak teraz.Matka cierpi po stracie mojego taty ale dlaczego tylko mi to mowi ? zadne z rodzenstwa mojego jej nie lubi gadaja z nia z przymusu a jeden brat tylko dlatego bo potrzebuje aby mu syna prowadzała do przedaszkola a ile przy tym na marudzi? ja musze sie sama zaczac starac co z mała itd. o ile podjeła bym prace w mojej miejscowosci i zamieszkałą na strychu.Pomózcie mi prosze dzis czółam sie okropnie jak by mi sił do zycia brakło i dziekuje ze wogole mi odpisujecie kochani jestescie ,pozdrawiam i nie wiem co bym robiła bez tego forum. pa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marzeno Witam

quote="Marzena"]Co myslicie o tym abym zagospodarowała strych w domu matki i wszystko miala osobno czy to cos mi da?

widzę,że jesteś bardzo rozsądną osobą, zależy Ci na dobru twojej rodziny. I sama sobie wręcz odpowiedziałaś na dręczące cię pytanie. Jeśli tak czujesz dobrze by bylo jeszcze uzgodnić z mężem i tylko jak on też zaakceptuje twą decyzję, to nawet nie zwlekaj.

Chce życ chce byc dobrem dla mojego meza i mojej kochanej córeczki.Kocham życie

Rodzina to fundament. I rzeczywiści pójście do pracy, również wiele problemów rozwiąże. Tak więc postaraj się do tych problemów podejść spokojnie,bez emocji, dasz radę

 

A co do mamy, być może potrzebuje się wyżalić, nie raz osoby które kogoś bliskiego tracą, naprawdę nieświadomie ale dziwne rzeczy mówią. Nawet takie jakie byśmy się nigdy nie spodziewali. Prawdopodobnie ta pustka to robi. A jak długo to potrwa. Rożnie to bywa.A wydaje mi się , aż mama pogodzi się z obecną sytuacją.Sory. A na pewno nie jest jej łatwo.Pa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co zastanawiam sie co sie ze mna dzieje?czy ja warjuje?mam tak kochanego męża i córunie ale przykro mi czesto ze przez moja chorobe ranie moje kochane osobki.Mam wyzuty sumienia ze marudze mezowi jak to mi jest nie dobrze i nie umiem podejmowac sama decyzji.Dzisiaj czuje dziwny ucisk w głowie i chce mi sie płakac odganiam mysli ale przypływaja spowrotem.Mysle ze to moze ja jestem problemem chce życ do licha chce byc kochana i kochac.Wiecie co wkrecam sobie jakies mysli ze ja bym sobie nie poradzila bez meża jak by mu sie teraz cos stało ze i nawet gdzies była mysl ze jak juz kiedys matka by umarła tez bym nie dała rady skad to wszystko sie bierze?Z ta praca w sklepie tez pewnie zapesze bo sie jej boje jak ognia.Wiem ze mąz by był dumny ze mnie jak by sie udało.Ciagle krąża mysli zagospodarowac strych czy nie czy dam rade z matka mieszkac?Moze ja jestem ienormalna?W tak piekny dzien tak ciezko mi sie ruszyc z domu a i wiecie co jak jestem taka to nawet mi sie wydaje ze córka tez jes przygnebiona a ma 5 latek ,paranoja co?Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×