Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

sardyna bedzie dobrze, jejku ja na twoim miejscu juz bym chyba wylądowała w psychiatryku, dzielnie sie trzymasz

 

A u mnie znowu zaczął sie kolejny dzien i kolejna porcja nerwów strachu. Dzisiaj doszłam do wniosku ze moje węzły stwardniały, tak wiem ze to moze byc moja wyobraźnia. Wczoraj znowu przepłakałam cały wieczór. Mąż patrzył na mnie z przerażeniem, przytulał, tłumaczył ze to tylko moja psychika.

 

Przychodzą mi do głowy straszne mysli. Widze oczami wyobraźni siebie, chorą , samą, w szpitalu, łysą, wyglądającą jakbym była juz jedną noga na tamtym świecie, wszystko jest szare, brzydkie. Pamietam taki obrazek ze szpitala w którym odwiedzałam swoja tesciowa po operacji i musiałm przejsc przez oddział onkologiczny i widziała te wszystkie biedne, smutne kobiety z wystraszonymi oczami. To był dla mnie szok. Przeszłam wtedy tym korytarzem tak szybko jak tylko mogłam i starałam sie nie patrzec na boki. Po wyjsciu z tego szpitala długo nie mogłam dojsc do siebie. Teraz te wspomnienia wróciły razem ze mną wsród tych kobiet. To jest straszne, nie potrafie sie tego pozbyc. Nie potrafie juz cieszyc sie zyciem. Jestem młoda a czuje sie jakbym miała 80 lat. Na nic nie mam ochoty, brak mi energi i checi do działania. Liczą sie tylko moje węzły. Mama tłumaczy mi ze moze od zawsze tam były. Takie dwie kuleczki które czuje jak bardzo głęboko włoże palec pod żuchwe, normalnie ich nie czuc. Ten koszmar trwa juz 3 tygodnie a ja płacze coraz wiecej. Modle sie zeby te węzły zniknęły, zebym odzyskała wreszcie spokój i żyła normalnie, tak bardzo tego pragne- zwykłej normalnosci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00, a byłaś w końcu u psychologa? Wiedz, że czarne myśli takie jakie miewasz są w pełni normalne. Każdy nerwicowiec tak ma, ja tak samo widzę siebie w karetce jak mnie reanimują i oczywiście lekarzom nie udaje się mnie odratować. Musisz rozpocząć psychoterapię, uwierz mi, że to pomaga. Ja oprócz leczenia farmakologicznego (codziennie 30 mg Seronilu) wczoraj rozpocząłem terapię poznawczo-behawioralną. I walczę z tym syfem, bo inaczej nie da rady. Co mi da, że zrobię sobie czwarte EKG, kolejną morfologię. Nic ponieważ jestem zdrowy. Moja psychiatra powiedziała mi, że mam zakaz chodzenia do jakichkolwiek lekarzy, że jak jeszcze raz zrobię jakieś badania to mi nogi z dupy powyrywa :P i jestem jej za to bardzo wdzięczny. Chodzenia po lekarzach powoduje, że na chwile się uspakajamy, a potem wszystko wraca ze zdwojoną siłą. Sami musimy zwalczyć nasze lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili jestem zapisana do psychologa na 7 lutego. Szybciej nie da rady. jest mi cholernie ciężko. Masz racje ze wizyta u lekarza uspokaja na krótki czas a potem wszystko wraca. Ja nawet myslałam czy sie do onkologa nie zapisac ale mama mnie opierdzieliła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00 pewnie podświadomie wiesz, że te węzły wyolbrzymiasz, tzn. jak się człowiek dobrze zmaca ;] to zawsze coś tam się znajdzie co można wyczuć (szczególnie jeśli nie ma się wiedzy medycznej i nie do końca jest się pewnym co się wymacało)... ja myśląc o czerniaku też zaczęłam szukać węzłów (twardych) ale jakoś ni w ząb nic znaleźć nie mogę, nawet po wycince żaden z okolicznych węzłów mi nie urósł...

 

żeby nie było kolorowo to właśnie wróciłam z "kontrolnej" wizyty u internisty z kolejnym antybiotykiem i kolejnym tygodniem zwolnienia...wiedziałam, że smarczenie krwią nie wróży nic dobrego...

 

co do szpitali onkologicznych to ja już się trochę uodporniłam, chociaż nie powiem, żebym czuła się tam wyśmienicie... na szczęście trafiłam teraz do takiego lekarza od którego za każdym razem wychodzę z rogalem na buzi i czuję się mocno uspokojona (szkoda, że teraz jest na urlopie i na zdjęcie szwów muszę jechać normalnie i sama muszę dowiedzieć się o wyniki)...

niestety jak byłam tam po raz pierwszy na wycince 4 znamion 9 lat temu to było strasznie, najgorsze, że poszłam do 1 lekarza na wizytę w poradni pokazałam znamię, które mnie niepokoiło a on na to, że natychmiast trzeba wyciąć (ja panika, no bo natychmiast = rak)... dodatkowo "natychmiast" okazało się za 3 miesiące, więc to co przeżyłam przez ten czas to moje...jak już doszło do wycinki (ciął mnie inny lekarz) to spojrzał na TO znamię i stwierdził, że wcale nie trzeba go wycinać, bo wygląda zupełnie normalnie, natomiast znalazł 3 inne, które warto było wyciąć... no ale, że chciałam wyciąć też tamto to mi wyciął... jednym słowem masakra, bo jakby pierwszy z tych lekarzy potraktował mnie normalnie to bym się pewnie nie "srała" za przeproszeniem przez te 3 miesiące i nie wyła co noc, że mam raka :/

jak widać moja nerwica w sporym stopniu wyhodowała się właśnie dzięki temu jednemu lekarzowi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem, ze zazdroszecze, ze podejrzewajac jakies chorobsko potaficie pojsc do lekarza i zrobic badania...naprawde zazdroszcze. Ja tego nie potrafie :cry: Tak potwornie boje sie uslyszec jakas okropna diagnoze, ze unikam lekarzy i badan jak ognia. Ide dopiero wtedy, kiedy juz bardzo mnie przycisnie...Kazda wizyta kosztuje mnie 5 lat zycia :cry:, do tego bol zoladka, sraczki, odruchy wymiotne, ataki paniki. Pomijajac, ze jestem wtedy nie do zycia...wrzeszcze na meza i dzieci, jakby oni byli temu winni :cry:

Jak mam zadzwonic do lekarza i zapytac np. czy juz sa wyniki badan to od razu siadam z telefonem na kiblu, bo zoladek i jelita odmawiaja mi posluszenstwa :lol:

Praktycznie codziennie sie waze ( bo nagle chudniecie oznacza sami wiecie co), po wyproznieniu ogladam wszystko dokladnie, czy nie ma sladow krwi, sluzu, tluszczu, skrupulatnie kazdego dnia ogladam bialka oczu, czy aby nie zolkna (cholestaza i te sprawy zwiazane wiadomo z czym).

We wrzesniu zakonczylam terapie ale zastanawiam sie nad kolejna, bo jak widac nie potrafie przezwyciezyc tych cholernych schizow (mam nadzieje, ze to tylko schizy).

 

anka00 wytrzymaj jeszcze troche...Mam nadzieje, ze trafisz na fajnego, sensownego psychologa. I nie macaj juz tych wezlow, daj im odpoczac.

sardyna oby wyniki byly jak najszybciej. Na pewno beda w porzadku :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja mama to już mnie słuchać nie chce,mąż obraca się na pięcie jak zaczynam swoje natręctwa chorobowe opowiadać,córka zatyka uszy,a ja od jednego lęku wpadam w drugi lęk codziennie przejmuję się jak nie jednym to drugim,....ja chcę normalności czy to tak dużo?????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam teraz... Wypisujecie wszyscy choroby, które sobie wmawiacie, ale de facto, czy macie objawy jakieś? Bo ja już sam nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Czy macie objawy określane przez lekarzy jako wegetatywne? No bo ja odkąd się to wszystko zaczęło w listopadzie cierpię na różnego rodzaju dolegliwości fizyczne i ciągle się zastanawiam, czy to są objawy nerwicy. Do tego dochodzi notoryczne zmęczenie i niewyspanie, brak koncentracji, zapominalstwo. Oczywiście nawracający lęk przed chorobą i śmiercią z nią związaną, który towarzyszy mi co dzień. Ale oprócz tego ciągle mam bóle stawów i mięśni, kłucie w klatce piersiowej, drżenie mięśni i skurcze, drętwienie palców, krótkie bóle głowy, problemy gastryczne (najbardziej dokuczliwe - ciągle mi się odbija i mam czkawkę, jakbym się opił napojów gazowanych, w brzuchu mi się przelewa, raz mam zatwardzenie, raz rozwolnienie), gwizdy w uszach, i wrażenie gorszego widzenia niż normalnie, a ostatnio narzeczona powiedziała mi, że zacząłem niemiłosiernie chrapać. Wszystko może być objawem nerwicy, ale jest tego tyle, że ciągle się boję, że to jednak niemożliwe, żeby nerwica powodowała taki totalny kociokwik w organizmie. No i kółko się zamyka. Czy objawy to skutek nerwicy, czy moje lęki to skutek tych objawów...

 

Powoli siadam psychicznie. Byłem już na pięciu spotkaniach z psychologiem (dr Warcok - Tychy), ale mam wrażenie, że kompletnie nie czuję terapii. Wychodzę z gabinetu i niby jest lepiej, ale zaraz znowu wpadam w ten wielki lej.

 

Tak w ogóle to kto ma stwierdzić u mnie nerwicę? Z punktu widzenia lekarskiego. Psycholog? Psychiatra? U psychologa wypełniłem formularz objawowy, ale podczas ostatniej wizyty unikał powiedzenia wprost - tak, ma Pan nerwicę. Czy mam iść do internisty po skierowanie do psychiatry?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No najpierw trzeba zrobić odpowiednie badania. Mi się nerwica objawiło poprzez problemy z sercem. Wyimaginowane problemy. Poczułem dziwne uczucie jakby mi się serce zatrzymało i zaczęła się panika. Zrobiłem więc najpierw EKG, potem ECHO, potem kolejne dwa EKG, potem morfologia i TSH. Kiedy wiedziałem, że fizycznie jestem zdrowy to zapisałem się do psychiatry. Biorę leki a od wczoraj uczęszczam na terapię poznawczo-behawioralną u pani psycholog. Przede wszystkim trzeba wykluczyć chorobę fizyczną, bo wiele syfów ma podobne objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i zaczyna sie kolejny dzien mojej męczarni :(

Postanowiłam nie dotykac moich węzłów, sprawdziłam je dzisiaj tylko raz i chce na tym poprzestac, to strasznie trudne. Rozmawiałam wczoraj z mamą i powiedziała mi ze od samego ciągłego macania i miętolenia węzły moga sie powiekszac bo zwiększam w ten sposób ukrwienie w tym miejscu. Tłumacze sobie ze gdyby lekarz miał chociarz cień wątpliwosci to by mnie skierował na jakies badania a ta babeczka która mnie badała raczej poważnie podchodzi do pacjentów. Bardzo powoli i dokładnie obmacała mi całą szyje, kark i barki i stwierdziła ze wezły mam tylko w okolicach żuchwy wyczuwalne i są malutkie, miękkie i przesuwają sie i nie ma sie czym martwic. Powiedziała ze gdyby sie nagle powiększyły czy cos to wtedy mam przyjsc i tu sie zaczeło moje ciągłe sprawdzanie czy aby sie nie powiekszyły, macanie w kółko i analizowanie do upadłego czy są wieksze czy nie. Do cholery tak nie mozna przecierz zyc!!!Mam zamiar przestac je macac choćby mnie miało skręcic. Napisze potem czy mi sie udało

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przed chwilą przeszłam apogeum hipochondrii - przecierałam sobie rany po wycinkach znamion octeniseptem i nagle zauważyłam nad dwoma cięciami 3 nowe znamiono- narośla, więc od razu puls1500 słabo, biegnę do mojego narzeczonego, że mam przerzuty, że trzeba jechać natychmiast do szpitala, P. się na mnie popatrzył jak na głupka dotknął jedno to coś palcem i zdrapał - okazało się, że był to klej od plastrów, który jakoś zrolował się i przykleił w 3 miejscach wyglądając faktycznie jak narośla ze znamion...

 

ja bym tego pewnie nie zdrapała sama i bym z tym pojechała do onkologa (to by ze mnie mieli ubaw dopiero), chociaż istniała duża szansa, że by mi te "przerzuty" znikły zanim zdążyłabym je pokazać lekarzowi ;)

 

generalnie śmiesznie ale dopiero w takich momentach widać jak pracuje mózg nerwicowca, zero racjonalności :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciejb, Chodzę w Sopocie, do Joanny Walczak. Ma swój gabinet na Alei Niepodległości. Natenczas miałem jedną wizytę, taką rozpoznawczą :) oprócz tego uczęszczam do psychiatry dr Trzebiatowskiej na Morenowych Wzgórzach. U niej leczę się farmakologicznie. A co planujesz dopiero rozpocząć swoją przygodę z psychoterapią? :) polecam dwie wyżej wymienione Panie :)

 

-- 01 lut 2012, 11:57 --

 

Jak chcesz więcej info to wal na priv, aby tu nie zaśmiecać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00,

ja tez ostatnio zauważyłam u siebie jakieś dziwne węzły na szyi. To znaczy, gdy uczesałam kucyka to zerknęłam w lustro za pomocą drugiego tak z boku, żeby zobaczyć, czy równo ułożyłam włosy i miałam wrażenie, że ta szyja na dole jakaś taka wypukła się zrobiła. Najpierw zaczęłam rozmyślać, czy to nie tarczyca, ale jakichś woli tam nie wyczułam, a poza tym zawsze raczej miałam skłonność do niedoczynności, więc wole chyba nie. Potem skojarzyłam, że to może właśnie węzły, ale nie są to grube, nabrzmiałe kulki, tylko te całe linie , które idą od dołu szyi do góry są jakby większe. Konsystencja jakby ta sama. Nie wyczuwam tam jakiegoś zgrubienia, czy twardości. Latem miałam robione USG tarczycy i przy okazji węzłów chłonnych i nic nie wykazało. Teraz znowu świruję, że to jakiś rak. Nie wiem czy iść z tym do lekarza bo raz już się ośmieszyłam gdy poszłam z rzekomo powiększonym węzłem pod pachą. To co jest napisane w internecie też się u mnie za bardzo nie przekłada tzn. to, że to mają być twarde takie jakby piłeczki. Więc co to może być, że te części na szyi, te jakby linie idące od dołu w górę szyi po bokach są dziwnie większe i nabrzmiałe. Nie jestem pewna co do tego. Czy to normalne, czy nie? Zawsze jak na przykład jestem przeziębiona to właśnie te węzły szyjne po bokach(nie podżuchwowe) są takie jakby napuchnięte lekko i obolałe, ale wtedy to normalne. teraz też mam takie tyle, ze równo po obu stronach i nie bolą i są mniej twarde niż przy przeziębieniu.

 

Po za tym we wtorek w następnym tygodniu mam rezonans i tym razem mam zamiar z niego nie uciec. Mam czasem wątpliwości, ale nie ucieknę i go zrobię. Co ma być to będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak się zastanawiam teraz... Wypisujecie wszyscy choroby, które sobie wmawiacie, ale de facto, czy macie objawy jakieś? Bo ja już sam nie wiem co mam myśleć o tym wszystkim. Czy macie objawy określane przez lekarzy jako wegetatywne? No bo ja odkąd się to wszystko zaczęło w listopadzie cierpię na różnego rodzaju dolegliwości fizyczne i ciągle się zastanawiam, czy to są objawy nerwicy. Do tego dochodzi notoryczne zmęczenie i niewyspanie, brak koncentracji, zapominalstwo. Oczywiście nawracający lęk przed chorobą i śmiercią z nią związaną, który towarzyszy mi co dzień. Ale oprócz tego ciągle mam bóle stawów i mięśni, kłucie w klatce piersiowej, drżenie mięśni i skurcze, drętwienie palców, krótkie bóle głowy, problemy gastryczne (najbardziej dokuczliwe - ciągle mi się odbija i mam czkawkę, jakbym się opił napojów gazowanych, w brzuchu mi się przelewa, raz mam zatwardzenie, raz rozwolnienie), gwizdy w uszach, i wrażenie gorszego widzenia niż normalnie, a ostatnio narzeczona powiedziała mi, że zacząłem niemiłosiernie chrapać. Wszystko może być objawem nerwicy, ale jest tego tyle, że ciągle się boję, że to jednak niemożliwe, żeby nerwica powodowała taki totalny kociokwik w organizmie. No i kółko się zamyka. Czy objawy to skutek nerwicy, czy moje lęki to skutek tych objawów...

 

Powoli siadam psychicznie. Byłem już na pięciu spotkaniach z psychologiem (dr Warcok - Tychy), ale mam wrażenie, że kompletnie nie czuję terapii. Wychodzę z gabinetu i niby jest lepiej, ale zaraz znowu wpadam w ten wielki lej.

 

Tak w ogóle to kto ma stwierdzić u mnie nerwicę? Z punktu widzenia lekarskiego. Psycholog? Psychiatra? U psychologa wypełniłem formularz objawowy, ale podczas ostatniej wizyty unikał powiedzenia wprost - tak, ma Pan nerwicę. Czy mam iść do internisty po skierowanie do psychiatry?

Do psychiatry nie trzeba mieć skierwoania idziesz I JUŻ,POLECAM DR.WINIARSKĄ PRZYJMUJE W TYCHACH NA DĘBOWEJ JEST SUPER,na psychoterapię chodze tam gdzie Ty tylko do Pani mgr.p...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem tak zdenerwowna, że ledwo mogę pisać tak mi się ręce trzesą.Od jakiegoś czasu zaczeły mi wypadać włosy, czuję się zmęczona cały czas już o tym wspominała, ale dzisiaj przeżyłam horror.Chciałam umyć włosy, rozwiazałam włosy i jak zaczełam czesać włosy to zaczeły mi wychodzić normalnie całymi kępkami.Jestem załamana włosy mi zawsze wychodziły ale teraz to jest jakiś koszmar.Po każdym przejechaniu szczotką pełno włosów na niej zostawało.Zaczełam płakać i zawołałam mamę sama się przestraszyła.Od razu zadzwoniłam do lekarza jestem na rano umówiona.Już w głowie pojawiły się najgorsze myśli , że to straszna choroba a zwłaszcza że od jakiegoś czasu wzieło mnie znowu na białaczkę;(;( Jestem totalnie załamana, napweno dostane skierowanie na badania, naet jak jutro zrobie to wyniki będą najwcześniej w pon.Do tego czasu chyba zwariuje nawet pisząc to siedzę i płacze.Najgorsze jest to że sobie tego nie wymyślam, włosy mi poprostu lecą z głowy i jeszcze to zmęczenie ciągłe;(;(;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anka00,

ja tez ostatnio zauważyłam u siebie jakieś dziwne węzły na szyi. To znaczy, gdy uczesałam kucyka to zerknęłam w lustro za pomocą drugiego tak z boku, żeby zobaczyć, czy równo ułożyłam włosy i miałam wrażenie, że ta szyja na dole jakaś taka wypukła się zrobiła. Najpierw zaczęłam rozmyślać, czy to nie tarczyca, ale jakichś woli tam nie wyczułam, a poza tym zawsze raczej miałam skłonność do niedoczynności, więc wole chyba nie. Potem skojarzyłam, że to może właśnie węzły, ale nie są to grube, nabrzmiałe kulki, tylko te całe linie , które idą od dołu szyi do góry są jakby większe. Konsystencja jakby ta sama. Nie wyczuwam tam jakiegoś zgrubienia, czy twardości. Latem miałam robione USG tarczycy i przy okazji węzłów chłonnych i nic nie wykazało. Teraz znowu świruję, że to jakiś rak. Nie wiem czy iść z tym do lekarza bo raz już się ośmieszyłam gdy poszłam z rzekomo powiększonym węzłem pod pachą. To co jest napisane w internecie też się u mnie za bardzo nie przekłada tzn. to, że to mają być twarde takie jakby piłeczki. Więc co to może być, że te części na szyi, te jakby linie idące od dołu w górę szyi po bokach są dziwnie większe i nabrzmiałe. Nie jestem pewna co do tego. Czy to normalne, czy nie? Zawsze jak na przykład jestem przeziębiona to właśnie te węzły szyjne po bokach(nie podżuchwowe) są takie jakby napuchnięte lekko i obolałe, ale wtedy to normalne. teraz też mam takie tyle, ze równo po obu stronach i nie bolą i są mniej twarde niż przy przeziębieniu.

 

Po za tym we wtorek w następnym tygodniu mam rezonans i tym razem mam zamiar z niego nie uciec. Mam czasem wątpliwości, ale nie ucieknę i go zrobię. Co ma być to będzie...

z tomografii uciekałam 3 razy skierowanie mam do marca więc jeszcze mam szanse;-)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Adżi spokojnie. Wiesz ze od stresu mogą wychodzic włosy?! Miałam kiedys koleżanka która bardzo sie przejmowała szkołą i prawie wyłysiała od tego. Naprawde stres potrafi robic takie rzeczy. zrobisz badania i bedzie wszystko ok , zobaczysz

Pozatym mozesz miec zwykłe problemy hormonalne i inne niegroźne rzeczy. Ja niesłyszałam zeby jakas straszna choroba zaczynała sie od wypadających włosów. Mi tez włosy wypadają, a paznokcie mam w fatalnym stanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za wsparcie:)Trochę się już uspokoiłam, ale naprawde jestem przerażona, zawsze miałam piękne gęste włosy teraz powoli jest ich coraz mniej:)W przeszłośći miałam problem z niedoborem żelaza, we wrześniu miałam robione wszystkie badani, wyszły ok ale żelazo na granicy normy, chwile pobrałm tabletki ale potem o tym zapomniałam i nawet tego nie skontrolowałam, byc moze to znowu problem z żelazem.Zresztą stres napewno też dużo wywołuje negatywnych skutków na nasze ciało.Tylko najgorsez bedzie znowu to czekanie na wyniki.Najgorsze ze znowu wkrecilam się na białaczke, pół roku temu miałam to samo:)Generalnie poza tymi włosami i zmeczeniem wszystko jest chyba ok, nie narzekam na brak apetytu , wrecz przeciwnie, nie schudłam, ale mimo wszystko mysle o najgorszym.Postanowilm ze mimo wszystko postarm sie nie panikowac i poczekac sokojnie juro na wizyte i na ewentualne wyniki badan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No najpierw trzeba zrobić odpowiednie badania. Mi się nerwica objawiło poprzez problemy z sercem. Wyimaginowane problemy. Poczułem dziwne uczucie jakby mi się serce zatrzymało i zaczęła się panika. Zrobiłem więc najpierw EKG, potem ECHO, potem kolejne dwa EKG, potem morfologia i TSH. Kiedy wiedziałem, że fizycznie jestem zdrowy to zapisałem się do psychiatry. Biorę leki a od wczoraj uczęszczam na terapię poznawczo-behawioralną u pani psycholog. Przede wszystkim trzeba wykluczyć chorobę fizyczną, bo wiele syfów ma podobne objawy.

 

Robiłem trzy razy badania krwi i moczu. Wszystko OK. Czasem jakieś minimalne odchylenie na jakimś wskaźniku, ale w następnym badaniu już w normie. OB = 1, CRP = 0,30, próby wątrobowe w porządku, USG wątroby i trzustki w porządku, borellioza negatywnie, magnez i potas idealnie w normie. Jakie badania mogę jeszcze zrobić? Wskaźniki nowotworowe? To jest chore już. Korci mnie, żeby zrobić te badania też, ale wstyd mi pójść do lekarza i powiedzieć, że chcę się badać na raka bo mam taki kaprys...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×