Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica za granicą...


yaphet

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio w tramwaju widziałam wlepkę: "Czy ty tez jedziesz do Irlandii?"

 

 

 

Ja kieruje się do Wielkiej Brytanii i dziś zajrzałam, tu, żeby znaleść coś pozytywnego przed podróżą, ale niestety większość z Was ma negatywne doswiadczenia związane z pobytem za granicą....

 

Ale ja się nie dam. Nie będę miała ataków i będę spała jak dziecko :) I zostawię tu naprawdę pozytywną wiadomość :D

 

Pozdrawiam wszystkich wyjeżdżających!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jjeeewa, zycze Ci powodzenia, wcale nie musi byc zle, bedzie tak jak Ty tego chcesz.... wiesz ja moze nie za bardzo pozytywnie napisalam, bo po pierwsze rzeczywiscie mam tu takie problemy jakie opisalam,,, w Wielkiej Brytanii mysle jest lepiej i z praca i z traktowaniem odmiennosci... wiec na pewno sie nie zawiedziesz...

a druga sprawa ktora probuje zrozumiec jest fakt czy ja rzeczywiscie chcialam tu zostac na stale, bo teraz wydaje mi sie ze nie... jestem w trakcie powolnego rozumienia tego....

wiec jezeli rzeczywiscie tego bardzo chcesz, i zrobilas ten wybor tylko i wylacznie dla siebie to bedzie Ci dobrze, ja jestem tego pewna...

wiec jeszcze raz powodzeniai trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki betty :)

 

wylatuję w najbliższym tygodniu i chyba najbardziej boję się przesiadki i tego, że lecę samolotem sama... nic to uwieszę się u rękawa jakiegoś miłego pasażera i będzie dobrze :)

 

jestem pewna, że chcę tam lecieć, bo to ma związek z moim usamodzielnianiem się i próbą przecięcia naprawdę grubej pępowiny

 

 

 

 

"jestem szczęśliwa spokojna i silna, jestem szczęśliwa spokojna i silna, jestem..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jjeeewa bedzie dobrze zobaczysz... wiem cos na temat pepowiny... i naprawde taki wyjazd moze Ci pomoc...

co do samolotu, to ja pierwszy raz wsiadlam do niego i to calkiem sama pare dni po pierwszym ataku paniki, tylko ze jeszcze nie cierpialam na stany lekowe, po prostu zapomnialam pierwszy atak paniki, po drugim wszystko sie zaczelo, leki, depresje i inne, ale i wtedy wsiadalam do samolotu calkiem sama...

najgorsze jest dla mnie czekanie, check in i te inne, jak juz siade w samolocie to mi wszystko jedno... a wiesz ze nawet czasami calkiem dobrze sie czuje...ogladam sobie te chmurki i jest bardzo przyjemnie, a wszystkie problemy wydaje misie ze zostawiam tam na dole...

pierwszy lot spedzilam na pstrykaniu zdjec chmurkom, fajne zajecie...

pomachaj nam tam z gory, papa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, ja juz przezylam atak paniki w samolocie. wtedy jeszcze nie wiedzialam ze to nerwica. zaczelo sie kiedy patrzylam przez okno na ziemie. doszlam do wniosku ze to chyba przez lek wysokosci, chociaz nigdy na to nie cierpialam.

zamowolam sobie wino zeby sie troch wyluzowac i pomoglo.

w drodze powrotnej tez mnie dopadlo nie mialam innego wyjcia i musiam to pokonac. przykleilam glowe do okna i pomimo tego ze sie balam patrzylam caly czas w dol, na szczescie nie bylo strasznych turbulencji

ogolnie wspominam to pozytywnie bo udalo mi sie opanowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam takie ataki przed każdym wyjazdem nawet 30 km od domu, ale najważniejsze jest aby jechać i nie dać się lękowi. Jak będzie atak to będzie, jak umrę to umrę , ale jadę. To jest jeden z "kroków do wolności " :)

Powodzenia i czekam na relacje z lotu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslalam,ze nie bedzie mnie dotyczyl ten temat.Przyjechalam do Irlandii,radosna,z perfect jezykiem,pelna nadziei ze tutaj uda mi sie z mezem lepiej zyc.Nerwica odeszla jak reka odjal,nawet lot samolotem przezylam normalnie,zero paniki,nerwow,moze lekki stres.Niestety,mija drugi tydzien a nie mozemy znalesc pracy,pieniadze uciekaja,mieszkamy katem u znajomych ktorzy krzywo na nas patrza.Zaczela sie histeria,codziennie placze,nie chce mi sie wstac z lozka,klocimy sie z mezem,on uwaza ze zachowuje sie jak nienormalna.Wrocily leki przed zwariowaniem,wyladowaniem w psychiatryku,boje sie tego ze wrocimy do Polski pokonani.Nie chce mi sie z nikim gadac,nawet na zlosc nie zlozylam kolezance zyczen na urodziny.Mama mnie nie wspiera,uwaza ze to porazka,ze nawet glaby sobie radza.Powiedzcie mi,czy ja mam za slaba psychike,czy jestem odludek,czy dzieje sie z moja glowa cos nie tak?Tak bardzo potrzeba mi wsparcia,ktorego na obczyznie nie uswiadczysz :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę ukryć, że jesteście w ciężkiej sytuacji. Ale myślę, że trzeba czasu, a jakoś z tego wyjdziecie razem. A ty staraj się nie widzieć tego w tak czarnych barwach mimo sytuacji. To ani słaba psychika, ani odludek, z twoją głową też ok. Każdy może się w ciężkiej sytuacji źle czuć. Ale z każdej sytuacji jest jakieś wyjście. Musisz się wziąć za siebie, nie zadręczać siebie, bo tylko pogarszasz w ten sposób wszystko. I twojemu mężowi też przez to jest ciężej. Powinnaś go w tej sytuacji wesprzeć. Ale najpierw zajmij się sobą. Na pewno Ci ciężko ale musisz być twarda. Na pewno jesteś silna duchowo, ale tylko musisz postarać się tą siłę odnaleźć. Wtedy będzie lepiej dla Ciebie i twojego męża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dostałem pierwszego ataku w smolocie. To był impuls i od tamtej pory boje się podróżować komunikacją, kiedy widze autobus to stoje jak zamurowany. Mam pytanie do osób przebywających za granicą czy mieliście jakieś wizyty u lekarzy i jak się przedstawia sytłacja z lekami a i czy jest możliwość kupna w aptece leków na lęk i nerwice. Bo ja mam spory problem z dostaniem się do lekarza psychiatry. W szpitalu stwierdzili ze to problem z sercem a lekarz rodzinny robi mi badanie krwi. I musze czekać tydzień.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety,doszlam do wniosku ze mnie lekiem napawa nie tyle komunikacja czy zagranica jako taka,bo tutaj jest fajnie ale lek przed odpowiedzialnoscia,przed pojsciem do pracy,kontaktem z ludzmi.Najbezpieczniej sie czuje w domu lub poza nim,ale ze sprawdzonym towarzystwem.Wtedy jestem inna osoba,nie ma leku,obaw,nerwow a w innej sytuacji normalnie wpadam w histerie.Czy to niedojrzalosc,czy cos ze mna na serio nie tak?Inni maja propozycje pracy to sie ciesza a ja zaraz wpadam w panike,ze....bede musiala pracowac.......

PS.Za granica jest duzo psychiatrow i nie sadze by wmawiali Ci choroby serca,bez przesady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nawet jesli to problem z samoakceptacja, jak to okresliles to jak moge temu zaradzic, przezwyciezyc to? Sugerujesz wiec, ze moze wcale nie mam nerwicy...?Jednak mam ataki paniki.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz... ja niczego nie wykluczam. I nie zapewniam, że mogę mieć rację. To moje przypuszczenia. Możliwe, że to jedno z drugim się wiąże, a równie możliwe jest cokolwiek innego. Ja mam czasem problemy z kontaktami - im świeższa znajomość - tym gorzej. A może w Twoim przypadku chodzi właśnie o ten pobyt za granicą - i to może powoduje lęk? To, że (nie ukrywajmy) jesteś na obczyźnie. Niby wszystko ok, ale jednak inaczej. Myślę, że musisz odnaleźć w sobie coś, co Cię najbardziej dręczy, męczy i albo rozwiązać to jako problem, albo zaakceptować to takie, jakim jest (jeśli jest to nie do rozwiązania). Wtedy mogą się też lęki skończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam inną historię z własnym udziałem :D Do Irlandii Płn wyjechałam w 2004 roku i byłam tam dwa lata. Oczywiście rzuciłam się na głęboką wodę i wyjechałam wraz ze swoją towarzyszką życia - nerwicą ;) Nie myślałam o tym, czy dam radę. Chciałam po prostu pracować, żeby w szybkim czasie zdobyć gotówkę i wrócić do Polski. I rzeczywiście, kiedy znalazłam pracę poczułam się jakaś potrzebna i doceniona :D I najdziwniejsze, przestałam mieć jakiekolwiek objawy nerwicy :shock: Może to przez zmeczenie (pracowaliśmy po 10 godz.) a może zmianę otoczenia, które było całkowicie inne i nowe. W każdym razie byłam tam dwa lata i wróciłam z ogromnym bagażem doświadczeń (i gotówki) :mrgreen: Niestety zmiana klimatu podziałała na mnie ponownie i wywołała objawy nerwicowe :? Nie są one specjalnie uciążliwe więc sobie z nimi radzę. Chciałam tylko napisać, że za granicą w natłoku wrażeń i nowości wszelkie lęki i ataki paniki zanikły. Warto się nad tym zastanowić prawda? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka nie przesadzam po prostu tak mi powiedzial lekarz w szpitalu i w sumie to mial racje bo w dziecinstwie mialem robione echo serca które wykazalo problem z aortą. Ale tym się nie przejmuje gdyż bóle serca i klatki mam od dobrych paru lat i nauczyłem się z nimi żyć (od taka moja uroda jak to mówi moja mama). Co do lekarza rodzinnego to musze mu oddać honor i przeprosic gdyż te badania krwi są robione na zawartość hormonów i coś tam z tarczycą (tak to jest jak sie nie zna za dobrze języka) :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Mój problem jest związany z wyjazdem do pracy za granicę. Otóż pracowałam tam już rok czasu, ale po nasilających ayakach wróciłam do kraju aby podjąć leczenie. Przez ten czas wyszłam za mąż, zaczełam brać leki (asentrę). Niestety teraz z powodów finansowych postanowiłam tam wrócić na dwa mięsiącę (mój mąż jedzie ze mną na tygodniowy urlop). Sprawa jest taka , że panicznie boje się tego wyjazdu, przecież jak dostanę ataku to nikt mi nie pomoże, nie będę miała się do kogo zwrócić. Lekarz przepisał mi na sytuacje awaryjne clonozepam (czy jakos tak

) , ale po tym co przeczytalam o tym leku zaczelam bac sie jeszcze bardziej. Czy ktos ma z was jakies rady, doswiadczenia. Co mam zrobic w takiej sytuacji, a może lepiej by było jkbym nie pojechała. Tak bardzo się boję..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl czy dałabyś rade jeszcze trochę posiedzieć w domu, bo myślę ,że asenra jeszcze nie zadziałała. Po jakimś czasie nie bedziesz już tak sie bała. A poza tym to czy naprawdę nie możesz znależć pracy tutaj, Zdrowie jest najwazniejsze . Jakbym była Twoim mężem to nie pozwoliłabym Ci wyjechać, zwłaszcza gdy jesteś w takim stanie, a może Ty mu nic nie mówisz?

A może nie chcesz żeby mąż zostawał tutaj?

Zastanów się kasa to nie wszystko.

A swoją drogą też bałabym się wyjechać za granicę i rozumiem Cię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie wiesz o to chodzi, że jesteśmy w lekkich taraptach finansowych i wyjazd jest bardzo potrzebny, asentre biore już prawie rok, przedwczoraj bylam u lekarza i zwiekszyl mi dawke, a mimo tego ciagle przeżywam ten koszmar, lek przed lekiem, mąż wie chce żebym została w domu, ale wiem też że mój wyjazd pozwoli nam wyjść z długów i kontynuwać moją psychoterapie, pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×