Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Supełek,

zaroty głowy, chęc wymiotowania i nagłe pocenie się tak często u mnie wyglądały egzaminy w czasie studiów bądź czas oczekiwania na wynik egzaminu jak było parę dni czekania to było dobrze,ale w dzień kiedy miałam odebrać indeks to od razu niedobrze mi było, rozwolnienie, pocenie się i słabo, brr,ale dałam rade bez leków sytuacje stresowe często we mnie takie objawy wywołują, po lekach jest lepiej oczywiście

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, no tak mozna powiedzieć poza jednym epizodem :D nie wytrzymalem i uciąłem sobie popołudniową drzemkę 1h i znowu nie chce mi sie spać , ale daje radę , jutro pobudka o 8 bez wzgedu na to czy będzie mi sie chciało czy nie :evil:

 

-- 29 sty 2012, 01:31 --

 

Tym trudniej mi zasnąć bo mam głowę pełną myśli , gdzieś wewnątrz czuje , że będzie dobrze i strasznie się tym jaram :lol: dużo rzeczy chce zmienić w swoim życiu a mozna powiedzieć ,ze praktycznie wszystko. Począwszy od sposobu odżywiania poprzez znajomych, aktywność , stosunek do bliskich , kończąc na sposobie wypoczywania ( urlopu ) .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tym trudniej mi zasnąć bo mam głowę pełną myśli , gdzieś wewnątrz czuje , że będzie dobrze i strasznie się tym jaram :lol: dużo rzeczy chce zmienić w swoim życiu a mozna powiedzieć ,ze praktycznie wszystko. Począwszy od sposobu odżywiania poprzez znajomych, aktywność , stosunek do bliskich , kończąc na sposobie wypoczywania ( urlopu ) .

 

Pamiętam jak sama ekscytowałam się zmianami w moim życiu. Najlepsza jest właśnie ta świadomość, że i tak będzie dobrze.

 

Te zmiany to ramach noworocznych postanowień?;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Broń Boże :D noworoczne postanowienia kojarzą mi sie z pustymi obietnicami bez pokrycia. Na 300 osób na balu sylwestrowym 300 ma postanowienie noworoczne z czego 1-2 osoby go dotrzymuje . U mnie to dojrzewalo od kilku lat i data jest zbiegiem okoliczności , ostatnie piwo a raczej 5 piw wypiłem w wigilię Bożego Narodzenia , dzień przed też nie byłem trzeźwy w związku z tym święta spędziłem w łóżku lecząc kaca na mega lękach. Wtedy coś we mnie pękło ale to tak jak nigdy dotąd. Mój syn miał 4 miesiące a ja byłem na równi pochyłej zmierzającej do grobu . Mimo , ze juz nie raz podejmowalem decyzje ze przestanę pic to wiedziałem , ze tym razem będzie inaczej. Zdaje sobie oczywiście sprawę , ze to całkowity początek długiej drogi ktora jest przede mną , ale tym razem mam wewnętrzne przekonanie graniczące z pewnością , ze sie uda :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja tu jestem zupełnie przypadkowo po 4 latach od zachorowania na depresje. Poki co nie wrociła, choc zawsze liczę sie z taka możliwością. Dziś znalazlam sie tu przypadkowo w taki sposob, że czytalam swoją oddana juz do dziekanatu pracę inzynierską, zauważyłam mnóstwo błędow, bardzo sie zestresowalam i pomyslalam, czy ja czasem nie jestem perfekcjonistką? wpisalam perfecjonizm do google i wybrałam jedną z stron - wlasnie tu. i tak oto jestem! Ale juz uciekam, przynajmniej z obrony trzeba by miec lepsza ocenę:) no i mam nadzieje, magisterka pójdzie już z mniejszymi blędami:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, zdradź przepis..;)

ja póki co stosuję metodę małych kroków, szło nieźle, czułam się już lepiej, do wczoraj, kiedy sobie uświadomiłam, że za 2 tyg impreza urodzinowa chłopaka, która mnie tak przeraża że rozwaliło mnie to totalnie i wszelkie moje dotychczasowe sukcesy, starania...jakoś się zatarły, dziś nie wstaję z łóżka..nie wiem jak nastawić się pozytywnie, jak dalej walczyć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, moj przepis na sukces, to na pewno kop w 4 litery, mobilizacja pelna i leki, ktore mi pozwolily sie pozbyc przede wszystkim boli somatycznych. Przeszlam rozne tez fobie, strach przed ludzmi i przestrzenia i z tym sobie poradzilam. Jednak sadze ze to tylko dotyczy lagodnych i umiarkowanych zaburzen depresyjno-lekowych, na pewno ciezkie postaci i typowe choroby psychiczne, coz zeby jakos normalnie fukncjonowac niestety trzeba brac przede wszystkim leki do konca zycia. Ja tez bralam leki ale dzieki nim jak wyzej napisalam sie pozbylam boli, sie pozbylam depresji, lekow itd. Teraz juz dlugi czas nie biore niczego, czasami tylko pije meslise na sen ale tez mam momenty ze mnie tez cos przeraza (np ostatnio tlum 300 osob) ale da sie to opanowac: moim sposobem jest na to powiedzenie sobie: Wezme leki i mi pomoga i mi strach mija. :mrgreen: Troche to takie smieszne, ale mi nie pomagalo i nie pomaga mowienie sobie, a to tylko strach moj umysl musi miec dowod, ze cos naprawde na to dziala i wtedy jest ok. Nie ejstem przeciwna terapii, uwazam tez ze duzo osob boryka sie z problemami typu rodzinengo itd ktore odczuwaja wewnatrz siebie, ale jest tez duzo leni, obibokow, i po prostu takich co nic im nie pasuje i tacy to na pewno (nawet jezeli maja lagodna postac choroby) nie wyzdrowieja. Ludzie na ogol nie umieja doceniac malych rzeczy, cieszyc sie z duperali chca miec bajkowe zycie i sielanke, a niestety zycie to nie bajka i daje czasami porzadnie w kosc. To zadanie czlowieka zmienic chociaz troche na lepsze to co nam nie pasue. Nikt za nas tego nie zrobi, wiec np czekanie na manne z nieba jest tylko krokiem w tyl, tak samo jak wylaczne opieranie sie na drugim czlowieku. Ja sobie na poczatku choroby kiedy tez oczekiwalam ze kazdy bedzie mi wspolczul, myslalam po pewnym czasie nikt mi nie wspolczuje no i racja, kazdy ma swoje problemy i sie na nich koncetruje. Takze albo dasz sobie motywacje-terapia, leki...i chec zmiany, albo niestety bedziesz lecial/a w dol. Pozdrawiam wszystkich i zycze walki, przede wszystim z samym soba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agusiaww - Ja jestem takim przykładem lenia. Przez cały czas terapii wiedziałem co mam robić a mimo to nie robiłem tego. Cały czas pławiłem się w chorobie i mówiłem sobie że jeszcze jest Ok. Jak coś robiłem z zaleceń terapii i czułem się lepiej to zaraz robiłem wszystko, żeby swój stan pogorszyć. Mam w sobie nie chęć do wyzdrowienia (niestety). Problemy,które kiedyś miałem do rozwiązania mam również dzisiaj. Tylko, że teraz doprowadziłem się do stanu " nie funkcjonalności". I mój stan wydaję mi się nie do uzdrowienia. Ale się nie poddaje w poniedziałek idę do psychiatry po magiczne leki. I jak mi się po nich coś poprawi to idę do pracy- chociaż pieniędzy mi nie brakuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wujekEgonDaCiKlapsa, owszem daly mi leki mobilizacje, pozniej juz to bylo glownie moje zadanie, nie tyle lekow. Byl czas ze przez ok dwa m-ce nawet umycie glowy sprawialo mi taka trudnosc ze jej nie mylam, to ze sie inni na mnie gapili i komentowali na pewno negatywnie tez mnie nie obchodzilo, w sumie to chyba nic mnie wtedy nie obchodzilo, lekarka mi pwrost powiedziala, ze albo leki albo szpital, wybralam leki, bylam z okazji praktyk kiedys na roznych oddzialach psychiatrycznych i raczej nie sadze ze to by na mnie dobrze wplynelo, np szczegolnie ze na niktorych oddzilach np sie kladzie w jednej sali osoby chore na anoreksje i np na depresje, a patrzenie na takie wychudzone osoby tez dobrze nie wplywa na psychike czlowieka, po prostu dla osob z depresja jest to dosc ciezkie przezycie. Takze patrzac z perspektywy czasu, nawet jezeli bede miala nawrot to sie go nie boje, wiem ze jest cos -co kiedys myslalam ze niemozliwe-mi pomaga: leki. I wiem ze to mozna przezyc, zwalczyc i poukladac zycie na nowo. CO nas nie zabije to wzmocni, stara prawda, ale wciaz aktualna. :smile:

 

-- 19 mar 2012, 12:06 --

 

Rad, grunt, zebys cos robil, i trzeba sie zmuszac, inaczej ciagle bedziesz twkil w jednym punkcie, niczego nie naprawiajac, ani nie polepszajac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się od ponad roku czuję stabilna (tj. bez myśli samobójczych, kilkudniowych stanów depresyjnych, bezsenności - w czym na pewno mi Ketrel pomaga i wrażenia, że nie ma dla mnie nadziei), jednak fobii społecznej (która czasem osiąga poziom naprawdę abstrakcyjny - że boję się sprzedawców w sklepie) nie pozbyłam się. Nie wiem, czy terapia mi w tym pomoże, czy taka po prostu "moja uroda", bo geny też robią swoje (a moi rodzice są i byli bardzo nerwowi)... Ale czuję, że mam stabilną i niezmienną osobowość, więc mogę powiedzieć, że po części też zdrowieję, na tyle, na ile mogę... A leki być może będę zażywać do końca życia.

 

-- 19 mar 2012, 13:12 --

 

Moja rada, to ustalić sobie rytm dnia - typu o której się wstaje i kiedy się wychodzi i nie zastanawiać się potem nad tym za długo - to wejdzie w nawyk. Ja przynajmniej już nie czuję, że coś sobie narzuciłam - robię swoje, a pozostałe rzeczy mi wychodzą odruchowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam takie pytanie z innej beczki. No może nie z takiej innej. Czy znacie/słyszeliście o osobach, które wyleczyły się z całkowicie z nerwicy lękowej? Tzn, nie żyją już w napięciu, są wolne i nie biorą żadnych leków.

 

-- 21 mar 2012, 21:19 --

 

Coś kiepsko z odpowiedziami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlsberg, trzeba czytac ze zrozumieniem :mrgreen: To ja sie wlasnie wyleczylam po ok 12 latach z nerwicy i z depresji, ktora mnie dopadla, zyje bez lekow i jestem happy :mrgreen: W trakcie choroby -jeszcze przed lekami-mialam agorafobie, ale sama sie od tego uwolnilam, od reszty nie moglam, bo mialam glownie objawy somatyczne, czyli bole glowe, zawroty itd. Na to mi pomogly leki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carlsberg, trzymam kciuki :) Teraz tez nie siedze na 4 literach tylko nadal sie staram podtrzymywac wypracowany efekt, jest to dosc ciezka robota, bo to jak balansowanie na linie...ale udaje mi sie. I nawet jezeli wroci to cholerstwo :twisted: to wiem, ze mozna to zwalczyc (chodzi mi glownie np jak bede w ciazy, psychiatra niestety mowi ze wtedy jest dosc mozliwy nawrot, bo odbywa sie burza hormonalna itp), ale trzeba myslec poztywnie :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×