Skocz do zawartości
Nerwica.com

moja historia, dla szukających ukojenia w śmierci.


Łazarz

Rekomendowane odpowiedzi

Łazarz / Intel:

Tutaj byli, są i będą przybywali chcący rozwiązać swoje problemy, a nie czytać jak się skutecznie zabić!

Chyba pomylili Wam się odbiorcy i platforma, na której prowadzicie tego typu dyskusje...

 

Wypisywanie takich głupot ze szczegółami z ignorancją wobec tych, którym możecie zrobić krzywdę... bez komentarza!

 

Wydaje mi się, że o szczegółach powinniście sobie gadać przez PW... albo innym forum. Takie jest moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łazarz / Intel:

Tutaj byli, są i będą przybywali chcący rozwiązać swoje problemy, a nie czytać jak się skutecznie zabić!

Chyba pomylili Wam się odbiorcy i platforma, na której prowadzicie tego typu dyskusje...

 

Wypisywanie takich głupot ze szczegółami z ignorancją wobec tych, którym możecie zrobić krzywdę... bez komentarza!

 

Wydaje mi się, że o szczegółach powinniście sobie gadać przez PW... albo innym forum. Takie jest moje zdanie.

 

 

Skoro to jest temat o śmierci , to co bardziej wrażliwi powinni go unikac jak ognia, co nie? Na chuj to czytasz? temat chyba sugeruje jaka treść będzie w nim zawarta?

Jak Ci się nie podoba to spierdalaj do tematów śniadaniowych typu

 

 

moj-dzisiejszy-dzie-t4411.html

 

jak-si-dzi-czujecie-umiecie-to-opisa-t9027-39564.html

 

itd itd.............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

intel, Robsonie...rozumiem, że możesz być zdenerwowany rozprawą i sytuacją z biegłym sądowym.

Tylko dlaczego tak wulgarnie odnosisz się do uzytkownik'a?

Poczuł się urażony.

Możesz przeprosić? Wytłumaczyć swój cięty język?

Po co tyle agresji i złości?

 

Lekarka nie dała Ci jakiś aktualnych namiarów na biegłych?

Kto może Ci jeszcze w tym pomóc?Musi być jakieś rozwiązanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajny i ciekawy tekst dotrwałem do końca. Fajnie ,że Ci się udało, ale mimo wszystko wydaje mi się ,że trochę ubarwiłeś swoją historię.Po pierwsze każdy lekarz odróżni schizofrenie od depresji po kilku spotkaniach. Nie chcę mi się wierzyć ,że przez 7 miesięcy psychiatra który Cię prowadził nie był w stanie postawić słusznej diagnozy.Poza tym w schizofrenii jest osłabiony instykt samozachowawczy. Ja również wylądowałem w świrkowie przez nerwice i pobyt wspominam całkiem miło, chociaż w dobie kapitalizmu jest to plama na życiorysie. Lekarz od razu zdyskwalifikował mi schizofrenie po pierwszym pół godzinnym spotkaniu. Powiedział ,że jestem za logiczny, że on jest 20 lat w zawodzie i po 30 min może stwierdzić czy ktoś jest chory czy nie. Szkoda jeszcze tych studiów ,ale wiadomo zdrowie ważniejsze. Podobno jak ktos już dotknie śmierci to niczego się nie boi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jack

 

7 miesięcy to ja nie wstawałem z łóżka. Leczyłem się u tej młodej psychiatry od maja do końca sierpnia czyli 4 miesiące.

Mam nawet kopię mojej karty z historii leczenia z datami na której przy każdej wizycie było napisane f20.

Dodatkowo gdy poszedłem we wrześniu do mojej wybawicielki ona tez wypisała mi leki przeciwpsychotyczne tj. olanzapinę.

Gdy w październiku leczyłem się w szpitalu to przez pierwsze 5-6 tygodni podawali mi kwetiapinę w wysokich dawkach.

Zawsze trafia się jakiś niewierny Tomasz, który nie uwierzy jeśli nie dotknie.

 

-- 17 sty 2012, 14:14 --

 

Intelu

 

Myślałem trochę o Twojej sprawie. Musisz żyć. Musisz żyć dla syna, on musi mieć ojca, jaki on by nie był.

Zgłoś się do szpitala psychiatrycznego, powiedz, że masz poważne myśli s. Muszą Cię przyjąć bo zagrażasz sobie.

Jest właśnie taka ustawa, która mówi, że przymusowo należy leczyć chorych, które zagrażają sobie albo innym.

Poproś lekarza o cloranxen albo relanium bądź silniejsze benzodiazepiny byś trochę odpoczął. Powiedz ordynatorowi wszystko.

Oni wyciągną Cię z tego gówna. Powiedz, czym poskutkuje Twój pobyt w więzieniu, jest szansa na zawiasy albo areszt domowy. Zrób wszystko by to skończyło się dobrze, dobrze z punktu widzenia Twojej rodziny, która Cię potrzebuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmmm i pomyśleć że wokół mnie jest tyle osób z "koktailem krewetkowym" zamiast mózgu. Pokrzepiajace, że nie tylko ja mam takie odjechane pomysły odejscia z tego świata :D Tak czytając sobie to jedank męski i kobiecy punkt widzenia na te tematy jest zupełnie inny. Ja osobiscie od razu odrzuciłam TIR-a ze wzgledu na osoby trzecie. No bo jak już to tak, żeby nie spowodowało to traumy u osób trzecich. Moje bagno sama się w nim paplam i sama tonę.

Jadnakże niechaj kazdy pamieta, ze chęć odebrania sobie zycia rodzi się w chorym, źle funkcjonującym mózgu-a to znaczy że dobra diagnoza i odpowiednie leczenie to klucz do uratowania sobie życia. Gorzej, że trudno o odpowiednie leczenie.

Jest XXI wiek a ja wciąż mam wrażenie, że na jedno leczą mnie po omacku a na drugie nie ma lekarstwa.

Życzę wszystkim cierpliwosci. I oby do lata. Brak słońca zabija.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łazarzu,

 

Piękna historia, bo z happy endem. Dziękuję, że się nią podzieliłeś.

 

Ale brakuje w niej jednego i szybko to wychwyciłem jako, że nie miałem jednego, kilku, ale - dziesiąt epizodów depresyjnych.

Otóż nie piszesz nic o przyczynach Twojej depresji. A to ważne, gdyż niejednokrotnie na jednym bądź kilku epizodach się nie kończy.

 

Branie tabletek (sam oczywiście biorę), to płynięcie z prądem, a dojście do przyczyn depresji czy innych zaburzeń to płynięcie pod prąd.

 

Będąc po pierwszym epizodzie depresyjnym i po tym jak mnie leki postawiły na nogi myślałem, że Pana Boga za nogi złapałem. Ale jak już przyszły kolejne epizody, to zacząłem się zastanawiać, co jest nie tak.

Same leki niejednokrotnie nie eliminują przyczyn, a skutki depresji. Warto się zastanowić nad przyczynami.

 

I tego Ci życzę. Dojścia do źródeł i dużo zdrowia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DDmanie,

 

Cieszę się, że Ci się podobało. Zapewniono mnie, że jeśli będę przyjmował leki to będę zdrowy. Jak to będzie? Czas pokarze, Masz rację, kiedy wyzdrowiałem to też się czułem i czuję jakbym Boga złapał za nogi(gdybym oczywiście w niego wierzył). Wydaje mi się, że drugiego epizodu depresji nie przeżyję, za blisko ostatnim razem byłem śmierci, ona wciąż siedzi w mojej głowie i wiem, że czeka tylko na odpowiednią sytuację, a wtedy długo na siebie nie karzę jej czekać, przyznam szczerze, że przez pewien okres była moją najlepszą przyjaciółką...

Jakie przyczyny? Głównie stres, wywołany najrozmaitszymi powodami, wyjazd za granicę, kłótnie z ojcem żulem, groźba zawalenia roku, rejestrowałem jak powoli się wykruszałem aż do momentu załamania, kiedy to rozum odmawia posłuszeństwa. W przeszłości choć myślałem, że wiem sporo, nawet w 10% nie zdawałem sobie sprawy co czuje osoba z ciężką depresją. Myślałem wówczas, że ma się czarne myśli oraz obniżony nastrój, nie myślałem nawet o czymś takim jak utrata większości zdolności poznawczych, zaburzenia percepcji, absolutny brak zainteresowania czymkolwiek za wyjątkiem s. czy braku uczuć.

Wiem, że muszę się oszczędzać, unikać stresów, Twój post o tym mi przypomniał bo zaczynałem już zapominać, że byłem, tak niedawno jeszcze bardzo chory. To jest jednak w moim przypadku naturalne, nie chcę pamiętać o tym piekle. Muszę jednak zaznaczyć, że po 10 tygodniowym pobycie w psychiatryku wyszedłem z niego jako inny człowiek, przyczyniła się również moja choroba i okres kiedy po raz pierwszy w życiu bardzo dużo myślałem o s. Sam fakt wyzdrowienia i powrotu do świata żywych także mnie zmienił, na koniec dodam, że na moje zachowanie mają wpływ i leki, głównie myślę o stabilizatorze nastroju- jestem dzięki niemu odporniejszy psychicznie i w dużym stopniu uodporniłem się na strach. Uodporniła mnie na niego także moja przyjaciółka Kostucha, bo gdy jest się w sytuacji ekstremalnej to po powrocie do normalności wszystko wydaje się takie zwyczajne i bezpieczne, a czasem wręcz nudne.

Zapytam psychiatry o te przyczyny...

Pozdrawiam

P.S. Proszę Was byście chętnie się udzielali w tym temacie, by Wasze posty były jak najdłuższe, chciałbym aby ten wątek żył jak najdłużej, doliczyłem się ok. 700 wyświetleń tak więc trochę ludzi to śledzi; z mojej strony zapewniam, że będę systematycznie coś wpisywać ale samemu dyskusji prowadzić się nie da(nie liczac schizofreników :D )

Temat ten powinien dawać ludziom nadzieję, pokazywać, że pomimo skrajnego wyczerpania chorobą można wyzdrowieć, tak mało na tym forum jest tematów pozytywnych natomiast bardzo dużo dołujących np. jęczarnia, co jest najgorszego w depresji itp.

Dzielcie się tutaj z innymi swoimi najmniejszymi nawet sukcesami w leczeniu, a nawet tymi z innych dziedzin życia. Udowodniono przecież, że pozytywne myśli korzystnie wpływają na stan zdrowia.

To wszystko z mojej strony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łazarz. Miałem podobną sytuacje do twojej. Choruję na depresję i tak jak ty rok już jestem wyalienowany w domu. Chciałbym zapytać jak teraz wyglądają twoje sprawy? Planujesz ogarnięcie jakiejś pracy?Wrócić na studia itd.?Przypominam ,że CHAD jest również bardzo ciężką chorobą ,ale fakt lepsze to niż Schizofrenia paranoidalna.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jack

 

Rozumiem Cię świetnie, wiem co to znaczy gnić w domu. Jak sama nazwa mojego nicka wskazuje- darowano mi drugie życie. Wróciłem z zaświatów (choć w takowe nie wierzę), wiodę teraz (wreszcie) normalne życie. Jestem wolontariuszem w muzeum, chcę zostać w nim przewodnikiem muszę więc najpierw się nauczyć oprowadzać. Nadal posiadam status studenta, był najpierw roczny urlop zdrowotny potem roczny urlop dziekański, który trwa do października. W październiku o ile wszystko dobrze pójdzie będę w W-wie na III roku studiów; muszę jednak na nie zarobić bo wyschło źródełko od rodziny. Zdecydowanie łatwiej się żyje z f31 niż z f20. Świadomość posiadania f20 sama w sobie była okropna, teraz wiem, że okropność mojej świadomości brała się z depresji, którą wtedy miałem. Znam (dzięki pobycie w szpitalu) sporo schizofreników/czek paranoidalnych którzy pomimo choroby żyją zupełnie jak zdrowi ludzie. Niestety spotkałem takiego chłopaka z którym kontakt był bardzo ograniczony; mówił niewyraźnie, nie mył się, spał w ubraniu, ciągle milczał, miał pusty wzrok, jednym słowem- kosmita.

Mówił, że słyszał głosy i miał urojenia, słabły one albo ustępowały w wyniku hospitalizacji. Sprawiał niestety wrażenie otępiałego i nieobecnego.

Pocieszam się jednak myślą, że nie zdawał on sobie sprawy ze swojego stanu, który niestety był ciężki i nierokujący poprawą.

Gdyby i tak ze mną było to pewnie łatwiej by mi było żyć, bez świadomości choroby, bez wspomnień z okresu zdrowia. Te wspomnienia(gdy byłem zdrowy) właśnie w porównaniu z okresem kiedy byłem w ciężkiej depresji (myśląc, że mam schizofrenię ) wywoływały niewiarygodne wręcz cierpienie, których kres przynieść mi mogło tylko samobójstwo na które czekałem z utęsknieniem.

Jack, depresja może w pewnych przypadkach być gorsza nawet od schizofrenii, depresja w wyniku której ktoś odbiera sobie życie, a to chyba najgorszy z możliwych objawów choroby. Trzeba się tego wystrzegać, pocieszający jest fakt, że w przeciwieństwu do f20 zdecydowanie łatwiej się ją leczy(o ile pacjent się leczy), mam nadzieję, że i ty będziesz zdrowy(o ile już nie jesteś) i wrócisz do normalnego życia do którego ja staram się powracać.

Pozdrawiam

 

-- 26 sty 2012, 02:15 --

 

Jack, depresja może w pewnych przypadkach być gorsza nawet od schizofrenii, depresja w wyniku której ktoś odbiera sobie życie, a to chyba najgorszy z możliwych objawów choroby. Trzeba się tego wystrzegać, pocieszający jest fakt, że w przeciwieństwu do f20 zdecydowanie łatwiej się ją leczy(o ile pacjent się leczy), mam nadzieję, że i ty będziesz zdrowy(o ile już nie jesteś) i wrócisz do normalnego życia do którego ja staram się powracać.

Pozdrawiam

P.S. Nigdy jednak nie mogę zapomnieć o mojej chorobie, muszę żyć ze świadomością, że może ona powrócić, że znów stracę moje zdolności poznawcze. Wiem, a wręcz jestem pewien, że drugi raz bym tego nie przeżył. Jest to trochę dołująca wiadomość, muszę jednak o tym wspomnieć bo nieraz bywało w świecie, że wszystko już zaczynało wyglądać wspaniale by w ciągu paru chwil przeistoczyć się w piekło czego się bardzo boję. Często się łapę na tym, że zapominam jak to było, zaczynam wszystko widzieć w różowych kolorach, snuć plany na przyszłość, ambicje, myśląc, że wszystko teraz już jest dobrze i zawsze tak będzie, a wiem z doświadczenia, że właśnie w momencie kiedy najmniej się tego spodziewasz i myślisz, że wszystko się teraz zaczyna układać, twoje życie rozpada się w gruzy. A wtedy jest płacz i zgrzytanie zębów oraz pytanie- dlaczego ja?

Trzeba pamiętać i to zawsze, że się jest chorym, że bez leków byśmy byli w opłakanym stanie, nie można się nigdy zagalopować i zapominać o swym brzemieniu. Taka jest prawda, smutna niestety ale prawda. Tym nieco mniej optymistycznym akcentem kończę swą wypowiedź ,,memento mori''

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Łazarz no to super ,że stajesz na nogi i zaczyna Ci się układać. Fajnie ,że masz wizje i perspektywy, no i możesz jeszcze wrócić na studia, chociaż zdrowie i tak jest najważniejsze.Co do choroby to niestety zrozumie Cię tylko osoba która przez to piekło przeszła. Ten kto nie miał doczynienia z depresją zawsze będzie ją bagatelizować i lekceważyć a to jest niestety jedna z najcięższych chorób w 21 w. To nie jest zwykły smutek. To jest odmienny stan świadomości psychicznej. U mnie niestety sprawy nie nabierają obrotu. Jak tak dalej pójdzie to wyląduje na rencie albo na pasku. Leki nie działają zupełnie. Siedzę w domu już od roku i przez ten rok jestem w miejscu w którym byłem przed rokiem a nawet jeszcze gorzej, bo przynajmniej wtedy była jeszcze jakaś wizja przyszłości. Nigdy nie myślałem o samobójstwie na poważnie ,ale ostatnio coraz częściej myślę nad tym czy lepiej byłoby się nie zawinąć. Wiadomo trzeba walczyć jakoś chociaż jest trudno. Również byłem w szpitalu tylko mi niestety szpital niewiele pomógł. Wiem co to Schizofrenia, bo widziałem te przypadki.A pomyśleć ,że wszystko tak pięknie się układało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że w tym stanie odebranie sobie życia jest bardzo kuszące. Wizja męczenia się w takim stanie wydaje się gorsza od śmierci.

Radzę Ci byś poszedł do najlepszych specjalistów np, instytut psychiatrii i neurologi w W-wie, może tam Ci pomogą.

Masz rację, tylko chory jest w stanie zrozumieć chorego, pamiętam do dziś gdy mój intelekt odmawiał mi posłuszeństwa- to było dla mnie najgorsze, straciłem coś co było dla mnie najcenniejsze.

Jack, walcz z chorobą, musisz wyzdrowieć i żyć,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

UŻYTKOWNIK

Przepraszam Cię za mój niekontrolowany wybuch.

Sytuacja mnie przerasta , a Tobie się oberwało.

Jeszcze raz przepraszam.

 

-- 29 sty 2012, 12:45 --

 

Lekarka nie dała Ci jakiś aktualnych namiarów na biegłych?

Kto może Ci jeszcze w tym pomóc?Musi być jakieś rozwiązanie.

 

Sąd mi dał namiary , które "zaliczałem" przez cały tydzień przed sprawą i wszystkie były nieaktualne, lub nie możliwe do zaliczenia.

Dzień przed rozprawa byłem u Lekarza Sądowego wskazanego przez sąd .

Powiedział, że nie jest psychiatrą.

Lecz nikt z kolejnej listy danej mi przez sąd NIE JEST PSYCHIATRĄ !! Ani jeden lekarz.

Okazuje się , że moje zaświadczenie o niezdolności w udziale w sprawie wypisane przez psychiatrę biegłego sądowego ( moja lekarka ) w/g sądu nie jest wiążące, bo to ma być zaświadczenie LEKARZA SĄDOWEGO ( lekarz sądowy ortopeda ma więcej do powiedzenia w tej materii niż biegły sądowy psychiatra ) To prawo jest bezgranicznie pojebane.

I ten lekarzyna ( synuś znanego śląskiego, ortopedy-nota bene skoro lekarze cierpią taką bidę w tym kraju, to czemu ich dzieci zostają też lekarzami , najczęsciej tej samej specjalizacji??? ) powiedział, że musi dostać kartotekę do wgladu inaczej zaświadczenia nie wyda. Na nic zaświadczenie pisemne od Biegłej sądowej Psychiatry i na nic wypisy ze szpitali psychiatrycznych.

Powiedzialem, że na drugi dzień mam sprawę to raz, a dwa NIKT MI NIE WYDA KARTOTEKI !! A już na pewno nie od ręki....

Zaswiadczenia skurwiel nie dal...........

Puściły mi nerwy.

Zaliczyłem 8 lekarzy wskazanych przez Sąd i nic nie załatwiłem.

Na drugi dzień NIE POSZEDŁEM NA ROZPRAWĘ . Nikt nie będzie ze mnie robił debila. Mam swoją godność.

Ryzykowałem tym ,że wydadzą natychmiastowy nakaz aresztowania ( ostrzegali na wezwaniu sądowym )........co by skutkowało moim zejściem z tego świata.Jestem gotów umrzeć za to, żeby nikt już nigdy nawet na 5 minut nie pozbawił mnie wolności.

Ale jak powiedziałem-jestem gotów położyć swoje życie na ołtarzu moich przekonań.

Dałem adwokatowi to moje "nieważne" zaświadczenie od mojej lekarki która jest biegłą sądową.

I czekałem cały dzień , oczywiście poza domem na telefon od adwokata.

6 godzin trwała pierwsza rozprawa, a ja czekałem na telefon i mialem w tym czasie kilka "zawałów".

Nie do opisania.Telefon z informacją o nakazie aresztowania poskutkowałby nieodwracalnymi czynami z mojej strony.

Dopiero po 15 zadzwonił i powiedział, że przekonal sąd aby zaaprobowal to zaświadczenie.

Po tym 6 godzinnym napięciu znów spłyciły się moje uczucia.

Jestem coraz bardziej zimny..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.....nic nie wywalczyłem.

Po prostu kazałem adwokatowi dać "nieważne" zaświadczenie od mojego lekarza prowadzącego, który mnie leczy od ponad 4 lat.

va Banque.

Nikt nie będzie ze mnie debila robił większego niż jestem.

Na tamten świat przeniosę się raczej medialnie, jeśli zajdzie taka potrzeba........nie po cichu.

Jednak obecnie jestem na etapie "odchorowywania" stresu o granicznym natężeniu jaki przeżywałem przez ponad tydzień, a którego kulminacją było oczekiwanie na telefon od adwokata w dniu inauguracyjnej rozprawy.

Mam całonocne lęki , które zastąpiły odzyskany po 4 latach normalny sen delirycznym , płytkim letargiem .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka ,że jak ktoś by chciał popełnić samobójstwo to nie wchodziłby na to forum tylko zrobił to. Ja również planuje i mam takie myśli, ale mimo wszystko jest jakaś iskierka nadziei i dalej walczę i w końcu wygram. Chodzę do psychologa i pracuję nad asertywnością, ale ciężko to mechanicznie wypracować bez poczucia szacunku do siebie. Wiadomo ,że życie jest ciężkie, ale trzeba ćwiczyć dystans do niego. Współczuje sytuacji. Proces sądowy nie jest dobrym sposobem na terapie. Nie wiem o co dokładnie chodzi ,ale niestety najwidoczniej musisz ponieść konsekwencje swoich dawnych czynów. Łazarz zazdroszcze Ci jak cholera, że masz to za sobą,ale chce Cię ostrzec ,że nawroty przy depresjach są coraz cięższe, ale mam nadzieje ,że z tego wyjdziesz i będziesz wyleczony na amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem o co dokładnie chodzi ,ale niestety najwidoczniej musisz ponieść konsekwencje swoich dawnych czynów.

 

Hej , historia moich problemów jest w wątku

 

co-by-cie-zrobili-na-moim-miejscu-t32267.html

 

Na szczęście obecnie jestem WOLNYM człowiekiem i NICZEGO NIE MUSZĘ oraz nie zamierzam "musieć"

Nie będę już ponosił żadnych konsekwencji.

Nikt i nigdy nie zmusi mnie już do niczego w związku z tą sprawą.

Liczę się z tym , że najprawdopodobniej w związku z tym postradam życie.

Ale i tak postawię na swoim.

Jestem maksymalnie zdeterminowany i w tym przypadku będzie po mojemu.

Jestem gotów zapłacić za to życiem ( zwłaszcza , że moje życie , życie upadłego człowieka chorego na CHAD jest niewiele dla mnie warte )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel czytałem twoją historię i szczerze Ci współczuje. Ale swoją drogą nie jesteś bez winy. Kradzież czy działalność przestępcza trochę dyskwalifikuje człowieka bez względu na to czy jest na rencie czy nie. Powinieneś pomyśleć też jaką krzywdę robicie tym ludziom, których ten kolega okrada. Faktycznie brak środków finansowych trochę lobbował na Ciebie, że musiałeś się w to pakować ,ale prawo jest bezwzględne i takie musi być. Na pewno nie możesz się załamywać i walczyć dalej. Niestety życie to syf i chyba największą głupotę zrobiliśmy wszyscy w dniu swoich urodzin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne , że jestem winny, nie twierdzę , że nie.

Lecz po pierwsze uważam że już za swe winy zapłaciłem-6 miesięcy więzienia w takim stanie, że powinienem być raczej na oddziale psychiatrycznym w szpitalu, oraz cięzkie pobicie przez milicję w trakcie zatrzymywania-do dzisiaj mam problemy z dyskopatią kręgosłupa szyjnego.

A po drugie jak karać to równo.

Jakim prawem inicjator i mózg całej grupy, który dokonał w trakcie ostatnich 15 lat ponad 1200 kradzieży do ktorych się przyznał ( to nie jest tak niemożliwe jak sie wszystkim wydaje na początku -wychodzi jakieś 2 przestępstwa tygodniowo )i który zarobił straszne pieniądze na tym procederze ma zagwarantowany wyrok w zawieszeniu w nagrodę za to , że został milicyjną kurwą, a ja mam spędzić w więzieniu 7 lat za trzymiesięczny epizod polegający na świadczeniu mu niejako usługi transportowej i nic poza tym ?

 

Nie ma i nie będzie mojej zgody w tej materii.Nawet jeśli przypłacę to życiem. I tak myśl od śmierci towarzyszy mi w każdej godzinie wegetacji od 5 lat odkąd zachorowałem na CHAD.Więc nie jest to dla mnie takie przerażające.

 

Zenonek

Tak , odkąd w bólach odstawiłem benzo w ktore lekarze mnie wpakowali jest o wiele lepiej.Poza tym roczna terapia ericksonowska pomimo całkowitego braku wiary w jej skutecznośc ( jestem racjonalistą ) przynosi niespodziewane efekty.

Z tym,że wydarzenia ostatnich 2 tygodni spowodowaly znaczne pogorszenie.

Powrócił nieprzerwany lęk i maksymalna derealizacja.

Na szczęście znam przyczynę i mechanizm tego wszystkiego i mam nadzieje że wnet się z tym ponownie uporam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Za nim przejdę do właściwej treści chcę tylko wspomnieć, że nasz temat dzięki Waszej aktywności liczy sobie ponad tysiąc wyświetleń (tak trzymać!) :D

 

Jack, rzeczywiście w pewnym sensie mam to za sobą, ale czuję w kościach, że gdybym odstawił leki to miałbym powtórkę z rozrywki. Na dodatek choroba może powrócić samoistnie (co wykluczają lekarze) na co nie mam wpływu, w takiej sytuacji najpierw starałbym się pójść do szpitala, jeśli nic by mi nie mogło pomóc to ukróciłbym swoje męki w wiadomy sposób. Na podstawie tego jak piszesz wydaje mi się, że nie masz większych problemów z jasnością intelektu, a przynajmniej jego części odpowiedzialnej za pisanie( ja umiałem pisać tylko lakonicznie).

Chyba Twoim problemem jest bardzo obniżony nastrój, ponownie doradzam hospitalizację, postaraj się wytrzymać jak najdłużej w walce z tą chorobą, ważne byś ciągle się leczył w możliwie najlepszy sposób.

Intel, cholera, nie wiem za bardzo co Ci doradzić. Twoja sprawa wydaje się być bez dobrego wyjścia, albo pójdziesz siedzieć albo ze sobą skończysz, oba warianty dosyć nieciekawe, a na dodatek ten drugi według Ciebie jest lepszym wyjściem. Zastanawiam się tylko czy gdybyś zamiast do polskiego więzienia mógł iść do np. szwedzkiego czy dalej byś zamierzał co zamierzasz. Wiadomo jaki standard panuje w tamtych więzieniach, warunki w jakich przebywają osadzeni są niejednokrotnie lepsze niż w niektórych hotelach, własne tv, jakieś podwórko, ładne meble itp. Oczywiście taki rozwój rzeczy jest mało prawdopodobny, ale czy nie ma w Polsce więzień chociaż w jakimś stopniu przypominających tych ze Szwecji? (...chyba nie :( ) To co Ci pozostaje? Jeśli nic nie zrobisz będzie źle, zrobisz coś to będzie jeszcze gorzej, nadal uważam, że powinieneś żyć dla syna, wiem, że to życie będzie piekłem ale to piekło nie będzie trwało wiecznie. To wszystko z mojej strony.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×