Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a związek (seks)


Rekomendowane odpowiedzi

Witam... Dopisuję się do Was bo chyba mam to samo. U mnie wygląda to jak u Telimenki. Opór, bariera. Do tego dochodzi jeszcze to, że przy tym oporze nijak nie jestem w stanie zagadać do jakiejś osoby. Hmmm... osoby - mój problem dotyczy płci pięknej ;) . Oprócz tego nieprzyjemny stres, nerwy i czasem się czerwienię :? . I chodzi tu zarówno o aspekt fizyczny jak i werbalny tej bliskości. Chociaż z tym drugim jakoś w miarę sobie radzę, to z pierwszym totalna klapa. Czasem zdarzyło mi się, że choćby koleżanka położyła mi rękę na ramieniu - czułem się spięty, nie wiedziałem jak się zachować. Co na to do ch***ry poradzić ???

i że to nie był taki wielki błąd - chyba nadal mam wyrzuty sumienia. Czy to normane..?

No ja też myślę, że to nie był wielki błąd :P szczególnie, że to było już dawno, więc się nie przejmuj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co na to do ch***ry poradzić ???

Jeszcze nie wiem :shock: ale jestem w trakcie szukania rozwiązania :P Każdy potrzebuje bliskości i jej okazywanie powinno być rzeczą naturalną. W naszym dzieciństwie ktos popełnił jakieś blędy albo wydarzyło się coś,co spowodowało że "zapomnieliśmy" jak we właściwy, naturalny sposób być blisko innych. I teraz chyba trzeba się tego nauczyć, przez codzienne ćwiczenia polegając na przełamywaniu się. Ale z drugiej strony :-| jak zmuszać się do bliskości :?::shock: To chyba chodzi o jakąś barierę w naszej psychice, tzeba ją przełamać, a w tedy bliskośc przestanie być problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą barierą to jasna sprawa. Najgorsze w tym jest to, że ciężko taką barierę wykryć, a też niełatwo usunąć. Bo trzeba wiedzieć gdzie ona jest i jak się jej pozbyć. Justynka... poszukamy, znajdziemy, wyeliminujemy. To nie ma nam prawa przeszkadzać w życiu! Do boju! :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie jak zmuszać się do bliskości..

Jak my czujemy do tego lęk i niechęc zmieszaną z potrzebą ciepła

paradoks!

Temat jest ważny bo ciężko odpowiedzieć racjonalnie na nasze pytania.

 

co zrobić aby bezlękowo spojrzec na płeć przeciwną? co zrobić. żeby powiedzieć jej bez skrępowania cokolwiek miłego

co zrobić, żeby dać komuś ciepło? co zrobić aby odebrać ciepło nie robiąc krok w tył?

 

Ok czyli bierzemy się do dzieła, ale od czego tu zacząć? poradzilam sobie z wieloma problemami i są dla mnie już nieistotne poważnie,ale na to nigdzie jeszcze nie znalazłam odpowiedzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to głupie jak z dalszą rodziną trzeba się całować po policzkach, a już jak widzę np. jak na szczycie europejskim politycy tak się witają (np. kanclerz Niemiec z premierem Wielk. Bryt. i jego żoną) to już mi to się wydaje takie głupie do potęgi, że wymiękam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak już pisałem lęk przed bliskościa pojawił mi się dwa lata temu. Jest to strazne uczucie gdy poznaje się drugą połówke a nie mozna sie zblizyc gdyz ma sie lęk. Jak juz nie raz było o tym mówione na tym forum, wpierw trzeba by zacząć od farmakologii ale żeby się wyleczyć na stałe i nie mieć nawrotów trzeba jednak zacząć rórwnież psychoterapię. Niektórzy pisza iz nie moga sie przemóc ale wydaje mi sie że od tego trzeba by zacząć leczenie wlasne czyli samemu przemóc się i pujść do psychologa. Pamietając że psychologowie mają duże doswiadczenie, nie trzeba nic udawać ani starac sie dobrze wypaść, tylko być naturalny i szczery a rezultaty będą napewno -pręcdzej czy puźniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy pisza iz nie moga sie przemóc ale wydaje mi sie że od tego trzeba by zacząć leczenie wlasne czyli samemu przemóc się i pujść do psychologa. Pamietając że psychologowie mają duże doswiadczenie, nie trzeba nic udawać ani starac sie dobrze wypaść, tylko być naturalny i szczery a rezultaty będą napewno -pręcdzej czy puźniej.

W moim przypadku to raczej pózniej :roll: rok chodzę na terapię, a problem ciągle istnieje :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek jesli chodzi o psychologa to chodzi sie do niego na poradę a to dużo za malo na nasze lęki potrzeba psychoterapię która pozwoli poukładać wszystko w głowie, zrozumieć i pokonac lęk. Wiekszość psychologów jest równoczesnie psychoterapeutami i wówczas lepiej iść do psycologa z takimi uprawnieniami. Problem jest innym czyli znaleźć DOBREGO psycgoterapeutę. Np ja chodziłem 8 miesiecy do jednej która tylko kasę ściągała ale nic nie pomogła mi a teraz chodzę 2 miesiace do innej i już zaczynam poznawać mój lęk. Justynka ma racje że to moze potrwać długo ale wkońcu musi pomóc bo życie z tą chorobą całe zycie to byłby koszmar. Jestem pewny że mi się uda wkońcu go pokonać i wam zyczę tego samego pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich serdecznie. to mój pierwszy post na forum, które dzis odkrylam :)

 

Ze swojego lęku przed bliskościa zdałam sobie sprawe dopiero niedawno. Najpierw trudno było mi w to uwierzyć: jak to? Ja? Ja się niczego nie boję, mam taki charakter, lubię być sama...

 

Ale to wcale nieprawda. Wcale nie chce być sama. Chyba nikt nie chce być sam. Niestety nie umiem zmienic swojego nastawienia do ludzi. "Jeżę" sie gdy tylko jestem z kimś blisko, zamykam w sobie, stroszę kolce i uciekam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ze swojego lęku przed bliskościa zdałam sobie sprawe dopiero niedawno. Najpierw trudno było mi w to uwierzyć: jak to? Ja? Ja się niczego nie boję, mam taki charakter

Bardzo dobrze Przczoła :!: Uświadomienie sobie tego, czego się boisz to pierwszu krok do sukcesu :P Zgadzam się z tobą, że nikt nie chce być sam, a jeśli ktoś usilnie się zapiera i twierdzi,że chce, to chyba bardzo wypiera ze świadomości potrzebę bliskości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki :smile: , teraz czuję, że nie jestem ze swoim problemem sama i ktoś naprawde wie, co czuję.

 

myślę, że w moim wypadku lęk przed bliskościa jest spowodowany lękiem przed odrzuceniem, przed niesprostaniem wymaganiom, przed bólem po rozstaniu. Z góry zakładam, że się nie uda, że ta druga osoba chce mnie skrzywdzić.

Po prostu nie potrafię ufać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dawno mnie tu nie było...a zmieniło się wiele w moim życiu..np.nerwica cały ten jebany zespół już prawie znikł leki biorę co drugi dzień wiec ze zdrowiem zdecydowanie lepiej. Żyje normalnie bez leków natręctw jedynie somatyczne cosik mnie czasem pomęczy ale to i tak rzadkość. Powoli prostuje swoje życie jeszcze trochę to potrwa...tylko ten zardzewiały bagnet w sercu

 

ps-pozdrawiam albi,wariata,beti,kasie,DA

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ooooo chopie,

Dokonale wiem co czujesz, włąśnie przezywam to samo to samusieńko. Tylko, że ja jestem starszy i już już miałem się wreszcie ożenić. a spotkało mnie to samo. I też nie potrafię z tym żyć, nie mogę się od niej uwolnić mimo, że wiem, iż to nie ma sensu. Cierpię niewyobrażalnie ale nie potrafię. I straciłem 9 lat mojego życia na taką właśnie osobę. Dziewięć lat to całe dorosłe życie. Nie potrafię żyć bez niej i dobrze o tym wiem. ale najstraszniejsza jest myśl, że nigdy o niej nie zapomnę i do końca życia będę za nią tęsknił. Nawet jak będę kiedyś z kimś innym to będę myślał o niej. I ta myśl zatruwa mi życie. Myśl, że nigdy się nie uwolnię i każdą następną będę porównywał właśnie do niej. Nie wiem jak żyć dalej, żyję i funkcjonuję tylko dzięki lekom, ale to nie jest życie. I proszę nie mówcie, że czas leczy rany bo to też już przerabiałem, mieliśmy dwuletnią przerwę i przez te dwa lata nie byłem w stanie przestać o niej myśleć i tęsknić. I najgorsze jest to, że wiem iż zrobiłbym teraz dla niej wszystko ale to wszystko mimo, że nie zasługuje na nic. Wybaczyłbym bez chwili zastanowienia. I boję się, że jeśli kiedyś ułożę sobie życie z kims innym (jeśli) to gdy ją spotkam zrobię wszystko czego będzie chciała abym tylko mógł być z nią. I wiem, że wrócę na kolanach jeśli tylko kiwnie palcem. I to jest mój dramat. Smieszny co? może nawet żałosny. A ona ma to wszystko w nosie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hetman, naprawdę czas leczy rany, uwierz mi brachu. Otrząsnąłeś się z nerwicy, czego Ci serdecznie gratuluję, otrząśniesz się i z niej.

 

Jak czytałem ten temat i opowiadałeś te historie z nią to nie mogłem uwierzyć. Wiem, że jest Ci ciężko, więc może nie powinienem tego pisać, ale powinieneś się cieszyć, że się rozstaliście. Chciałbyś się z nią ożenić a potem odbierać telefony przed jej urodzinami, co Ty robisz z pieniędzmi, albo że ją zdradzasz, a po wyjściu twoim do roboty ona przyprawiałaby Ci rogi? Pomyśl sam.

 

Z tego co pisałeś jesteś spoko koleś, spokojny, uczuciowy, wysportowany, na pewno znajdziesz normalną, fajną dziewczynę. Wtedy, któregoś wieczora spojrzysz na nią, przypomni Ci się tamta i pomyślisz: Gdzie ja kurwa miałem oczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hetman76 ja miałem bardzo podobnie tylko jako 16 latek nie byłem z dziewczyną 4 lata, tylko 1 rok.

Wszystko układało sie wporządku, kochaliśmy sie oboje.Nagle dowiedziałem sie że kręci z innym i to ona zerwała.Tydzień chodziłem zgaszony, ale tak naprawde nie trzeba sie takimi rzeczami przejmować bo można sobie znaleźdź inną.Wiadomo że do Ciebie nie wróci.Jest nawet taka piosenka, tekst mniej więcej taki "kolejna laska, kolejna dziewczyna.jedna sie kończy kolejna sie zaczyna" i to powinno być dla Ciebie dobrym tekstem.Nie możesz sie załamywać.Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

meanme-Współczuje ci.. nie chce cie obrazić w jakiś sposób ale ŻADNA kobieta nie będzie ze słabym mężczyzna i sposób w jaki postępujesz raczej odpycha ja od ciebie a z drugiej strony odwróć sytuacje i co ty byś zrobił gdyby ktoś zabiegał w taki sposób o ciebie...na swoim przykładzie mogę powiedzieć ze ona była delikatnie mówiąc potworem...mam wiele przykładów...ale nie chce ich tu rozwijać bo i po co.

 

Dzisiaj mam czas na wszystko nareszcie mogę zrobić kurs na motor, pojeździć konno, kupić nunchaku wiele tego jest..:) i nareszcie mam na czas mam czas dla siebie.

 

Każdy z nas popełnia błędy ja taki błąd popełniłem nałożyłem sobie sam kajdany dałem się poniżać manipulować itd itd itd...po tym wszystkim jestem zupełnie innym człowiekiem nerwica zmienia charakter człowieka i tak jest w moim przypadku teraz wiem jak powinien wyglądać związek 2 osób...to bezcenna wiedza.

 

slitzikin- Już tak myślę tylko żal pozostanie ale to nic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, powiem coś o sobie

 

Udławiłam się ostatnią miłością i mi wychodzi po miesiącach rzekomej psychicznej wolności.

 

Dobrze mi było bez myśli o tej osobie.

 

Teraz widzę, że mi szaro, a ja żyłam kolorową przyszłością.

Może za duszżo szarego piachu wsypałam przez przypadek do wina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie wiem czy taki temat nadaje się na to forum. W razie by tu nie pasował prosze go usunąć.

A więc chciałbym się was zapytać w jaki sposób udało wam się poznać wasze drugie połówki mimo nerwicy. W jaki sposób znaleść w sobie odwage aby poderwać jakąś dziewczynę?:) Jestem z natury nieśmiały i trudno mi jest podejść do dziewczyny i tak po prostu zacząć rozmawiać... Bardzo sie stresuje przy rozmowie z dziewczyną. Zadko chodze na imprezy bo nie mam zbyt wielu znajomych a gdy juz dostane propozycje aby gzieś wyjść, co sie zdaża bardzo rzadko, strasznie to przeżywam. Juz kilka dni wcześniej odczuwam lęk, a tuż przed samym wyjściem robi mi się niedobrze, trzesą mi się ręce, wali mi serce i w 50% przypadkach rezygnuje z imprezy:( Nie wim dokładnie czym to jest spowodowne, ale chyba boje się kompromitacji i tego aby nie wystawić się na pośmiewisko, boje się rownież że zrobi mi sie niedobrze w naj mniej oczekiwaniej sytuacji.

Dodam że nie mam zadnych koleżanek, mam tylko kolegów oraz troche znam ich dziewczyny. Na randkach bylem tylko ze trzy razy, ale wydaje mi sie że nie były zbyt udane:( Mam juz 21 lat,a nigdy jeszcze nie mialem dziewczyny. Strasznie mnie to dołuje. Moze mogli byście powiedzieć w jaki sposób poznaliscie swoje drugie połowy, być może w jakiś sposób mi to pomoże...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odpowiadam chjoc jestem kobieta :)

 

pierwsza moja milosc poznalam jak mialam 13 lat trwalo to lat 12 zanim postanowilismy sie rozstac

traz jestem od roku z innym mezczyzna

poznalismy sie w pracy i zblizyly nas do siebie wspolne problemy troski dnia codziennego itd.

taka jakby wymienna terpia

po 4 latach pracowania razem postanowilismy sprobowac i tak to trwa :)

nie ma gotowej recepty na poznanie kogos

jestes w tej nieszczesnej syt. ze jestes mezczyzna i powinienes niejako inicjowac podryw pierwszy zaprosic itd.

i nic tu nie pomoze trzeba sie przełamac

ja zawsze w takich sayt. tłumaczę sobie że jezeli nie da rady teraz to kazdy kolejny raz bedzie łatwiejszy, bo przeciez bede juz wiedziała jak to wygląda

trzymaj sie i nos i uszy do góry bedzie dobrze trzeba tylko zacąć potem to już z górki :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeszcze znikim nie byłem ale pozwolę sobie odpowiedzieć ;)

śmiałośc przyjdzie sama. uwierz mi. ja nigdy w życiu bym nie pomyślał że się od tego uwolnię. piszesz że byłeś 'TYLKO' na 3 randkach. przecież to już jest coś. zdarza Ci się chodzić na imprezy, świetnie.

ja lęku pozbyłem się chyba przez to że dałem sobie trochę luzu. ogromnie mi zależało na pewnej dziewczynie i przez to nie mogłem nic z tym zrobić. teraz jestem w takiej sytuacji że ona mnie unika, zero wyjaśnienia z jej strony ale to mnie nie zraża :) mowię sobie że jeśli się nie uda to trudno się mówi ;) teraz chcę wyjaśnić tą sytuację. i ZROBIĘ TO, kiedy tylko przyjdzie mi do głowy coś sensownego ;] nerwica już mną w tych sprawach nie będzie rządzić. to ja zaczynam kierować własnym życiem.

skromnie polecam swój sposób myślenia ;]

pozdrawiam, trzymajcie się ludki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×