Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

_someone_, może to być tzw. "osobowość unikająca" - zaburzenie osobowości, w którym na pierwszy plan wysuwają się trudności w kontaktach społecznych i unikanie ich, mimo dążenia do bycia akceptowanym, oraz zaniżona nieprawidłowa samoocena. Jednocześnie przeżywane jest cierpienie z powodu braku umiejętności wiązania się z innymi ludźmi i wycofywania się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Mam na imię Karolina. Pisze w imieniu przyjaciela. Dzieje się z nim coś nie dobrego, przynajmniej tak mi się wydaje. A więc zaczęło się od tego, ze zauważyłam na jego rekach blizny po cieciach, przyznał się, że się tnie. Miewa różne bardzo skrajne humory. Jest czas kiedy wszystko jest dobrze, śmieje się, chętnie wykonuje obowiązki itp. ale za jakieś 2-3 dni zamyka się w pokoju nie wychodzi z niego, nie odzywa się do nikogo, a jak już to tylko się kłóci. Taki stan utrzymuje mu się kilka dni, oczywiście chodzę do niego staram się rozweselić na początku jeszcze mi się to udawało, ale teraz już jest coraz gorzej do tego samookaleczenie występuje coraz częściej, ostatnio pociął sobie całą klatkę piersiową i brzuch żyletką. I tak jest cały czas, później znowu będzie dobrze na kilka dni i kolejne "jazdy" :( Dodam, że ma 20 lat i jest tez po przejściach. W wieku 17 lat rodzice wyrzucili go z domu, wyjechał po za miejsce zamieszkania do pracy i tam wpadł w złe towarzystwo, napatrzył się na różne sytuacje. Często jak z nim rozmawiam to wspomina czasy z tamtego okresu i opowiada co widział i że ma 20 lat a życie już mu dało popalić. Od pół roku zmienił towarzystwo i mówi, że znacznie się uspokoił, nie jest już taki nerwowy, zapisał się do szkoły, chce iść na różne kursy i marzy o założeniu własnej działalności. choć i w te lepsze dni bywa, ze usłyszę od niego, że i tak mu się nic nie uda, że to jakaś kara itp. Gdy przyjdą te gorsze dni... masakra. Wiem ,że ludzie maja lepsze i gorsze dni, ale to nie jest chyba normalne, że u niego pojawia się taki stan co chwile i coraz dłużej utrzymuje, a do tego to samookaleczanie. Namawiałam go do wizyty u psychologa zresztą nie tylko ja, ale teraz się zastanawiam czy to nie depresja? I czy iść z nim do psychologa czy do psychiatry? Bardzo proszę o odpowiedź i pomoc. Nie wiem czy w dobrym wątku napisałam, jeśli nie to przepraszam za małe zamieszanie i proszę o przeniesienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Wszystkie moje problemy zaczęły się przed maturą, 3 lata temu. Wiadomo , stres i ciągła nauka. W sumie nie pamiętam jak to się stało,ale zaczełam pisać z chłopakiem, potrafiliśmy gadać godzinami.Przez kilka miesięcy było nam cudownie. Niestety , pewnego dnia zostawił mnie bez słowa .Ostatni raz szczęśliwa byłam 2,5 roku temu, właśnie z nim. Pamiętam ,że po rozstaniu przez ponad 2 tygodnie prawie nic nie jadłam , piłam soki, schudłam. Mniej więcej od tamtej pory jestem ciągle przemęczona, nic tylko bym spała , nie mam uczucia głodu ,ale wiem,że musze jeść bo mogę zemdleć na ulicy. Nie mam ochoty na nic, najchętniej cały dzień bym gapiła się w komputer. Wiem,że nie mogę tak robić bo wyrzucą mnie z uczelni. Nie wiem co to radość, nie znam uczucia wyspania się, nie wiem co to głód. Miałam badania robione i nic nie wskazuje na anemie, chora tarczycę.Brałam tabletki na witalność, nic nie pomagały. Fizycznie jestem zdrowa. Nie umiem sobie z tym poradzić. Czy to możliwe ,że cierpie na depresje?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PannaZ hej, no tak, bardzo mozliwe jest , ze to depresja ale tego ani my nie wiemy, bo lekarza tu na forum nie ma i nikt Ci tej diagnozy nie da, tylko wizyta u psychologa/ psychoterapeuty/ czy psychiatry...Korzystałaś kiedys z nich?... mi tylko nasunęło się, że ty przewlekle przeżywasz smutek od 2 lat i to jest objaw depresji, bo przecież kiedyś przeżywałaś jakąś radość, uśmiechałas się, pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć wszystkim. Mam problem i nie potrafię sobie z nim poradzić. Wygląda to na depresje. Właściwie wszystko zaczęło się rok temu. Zawsze sprawiałam przed wszystkimi wrażenie bardzo silnej psychicznie. Między innymi przez to, że nie potrafiłam okazywać swojej słabości, wolałam zacisnąć zęby i tłumić w sobie wszystko, nie zdając sobie sprawy jakie to będzie mieć konsekwencje w przyszłości. Na zewnątrz wszystko było ok, szczęśliwa rodzina, zdrowie, studia. Wtedy ktoś po kim bym się tego nigdy nie spodziewała, złamał moje zaufanie. I to był punkt zwrotny w moim życiu. Wydawało mi się, że cały świat mi się zawalił. Ale po dwóch przepłakanych dniach znowu zaczęłam udawać silną przed wszystkimi i niestety przed sobą, podczas gdy moja psychika była kompletną ruiną. Postanowiłam, że czas na zmiany. Kiedyś bardzo zależało mi na tym żeby studiować w innym mieście, więc rzuciłam poprzednie studia i się przeprowadziłam. Teraz znowu na zewnątrz wszystko jest spoko, nowe studia, fajni znajomi, udany związek. A w środku kompletne załamanie. Brak wiary w cokolwiek. Do tego kompletny brak pewności siebie. Nic nie sprawia mi przyjemności. Najgorsze są huśtawki nastrojów. Nawet jak parę dni jest fajnie, ja już zaczynam myśleć, że to się zaraz zepsuje. I wtedy coś idzie nie po mojej myśli i jest kompletny dół i kolejne przepłakane noce. I myśli, że nie dam sobie rady, po co to wszystko. I znowu wszystko tłumię w sobie. Coraz bardziej się w sobie zamykam. Nie mam odwagi nikomu tego wykrzyczeć, dlatego chciałam to wszystko Wam napisać. Tak na dobry początek, żeby w końcu zacząć coś z tym robić a nie stać w miejscu. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich. Jestem nowa na forum.Nie mam ochoty żyć! mam męża który wcale sie mną nie interesuje!!!Jestem osobą słabą psychicznie i nerwową. Czuje się odrzucona pogardzana i niedoceniona mam ogromne poczucie winy za to co sie dzieje ze mną ! Nie mam z kim porozmawiac! Prosze o jakie kolwiek słowa otuchy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wypisze tu dolegliwości które zauwazyłam u siebie w okresie ostatnich dwóch miesięcy.

-bardzo duże nieporozumienia z mamą kłótnie dochadzące do ''do cholery jasnej wyprowadzaj sie do ojca''

-wszystko jest mi obojętne

-więcej czasu spędzam w wirtualnym świecie

-nic mi się nie chce, na nic nie mam checi i ochoty

-jestem bardziej podatna na stres, denerwuję się prawie ciągle

-często płacze, tak średnio 2 razy na dzień

-pojawiłą sie u mnie eremofobia(strach przed samotnością)

-już miesiąc temu stwierdziłam u siebie paniczny strach przed ciemnością

-zaburzenia pamięci np. robie przykład z matmy i nagle zapominam, co się robi dalej,zapominam pojęć które wczesniej dobrze znałam,jąkam się,zapominam co miałam napisać,powiedzieć itp.

 

jakby co mam 12 lat.

 

a i jeszcze mam wrażenie że ja jestem wszystkim obojętna,że nikt sie mną nie przejmuje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetta, Spróbuj porozmawiać z mamą, że źle się czujesz ostatnio, powinna zrozumieć, jeśli nie chcesz , to udaj się do psychologa szkolnego/czy pedagoga.

 

Ewentualnie możesz pisać tu,zawsze ktoś cię wesprze dobrym słowem, o ile to coś da.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Co zrobić gdy czujesz że Twój psycholog nie pomaga Ci? Gdy leczy objawy, ale nie sięga do przyczyn? Gdy w połowie Twojego zdania patrzy na zegarek i mówi: Wojtku to może za dwa tygodnie o tym pogadamy dobrze? A póki co spacery, sport, przyjaciele...

Czy naprawdę tak trudno zrozumieć, że depresja to ciężka choroba jest? Choroba, najczęściej występująca z innymi. Utrudnia normalne życie. Jest robota, trzeba ją wykonać. Ale mózg Ci nie pozwala. Mówi: połóż się. Miej to gdzieś. I tak nie masz szans. Wszystko co zrobisz nie przyniesie efektu. Więc daj sobie spokój...

Znam teorie: małe kroki, wyjścia na spacery, rozmowy z przyjaciółmi. Skarb jeśli się ich ma. Ja mam. Ale pogrążam się. Z fajnego gościa robi się śmietnik. Cóż. Zawsze gdy wydawało mi się że osiągnąłem dno, okazywało się że nie. Że jednak da się upaść jeszcze niżej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wklejam fragment fajnej ksiazki , którą znalazłam o depresji autorstwa polskiego psychiatry i podaje linka , juz podałam tego linka w innym wątku, ale w związku z innym artykułem. Zjeżdżacie do dołu i klikacie na ostatnia pozycję na liscie i wyskakuje tam pdf inne artykuły tez są warte przeglądnięcia link:

http://pl.lundbeck.com/pl/For_doctors/Depression_and_anxiety/Publications/default.asp

 

Jak pomóc osobie w depresji

„Pomóż mi", tak może się zwrócić do nas bliska osoba, która właśnie nie może wydostać się z pułapki depresji.

Może być to zresztą nasz sąsiad, kolega z pracy lub zgoła osoba, z którą nie byliśmy dotąd w zażyłych

stosunkach. Wiele osób nie chce jednak angażować się w osobiste perypetie i często intymne sprawy innych

ludzi. Boją się wciągnięcia w wir nieprzyjemnych zdarzeń, boją się późniejszych ewentualnych wymówek. Nie

chcą stawać po niczyjej stronie w sytuacjach konfliktowych. Wreszcie nie są pewni czy interwencja nie przyniesie

więcej szkody niż pożytku. Zajęcie takiego stanowiska przypomina jednak owe nieszczęsne „umycie rąk", czyli

unikanie zaangażowania. A przecież życzliwa chęć pomocy sama w sobie jest już pomocna i nie może nikomu

zaszkodzić. Niekiedy wystarczy poświęcić rozmówcy trochę czasu i w życzliwym skupieniu wysłuchać jego

relacji. Rozmowa z nami może dodać naszemu rozmówcy otuchy, tchnąć nadzieję w jego życie, choć na pewno

jego problemów nie zlikwiduje. Ty masz być przede wszystkim dobrym słuchaczem, który koncentruje się na

tym, co mówi drugi człowiek. Ale i to nie jest łatwe, ponieważ podczas każdej rozmowy rozprasza nas tysiące

myśli krążących w naszej głowie, a każda z nich oddala nas od drugiego człowieka. Tak samo ważne jest, aby

nie oceniać, nie potępiać i nie krytykować naszego rozmówcy Szczególnie niepokojąca jest sytuacja, kiedy

czujemy, że nasz rozmówca jest chory psychicznie i brak leczenia może doprowadzić do pogorszenia jego stanu

lub nawet samobójstwa. Czy należy doradzać mu, aby udał się do psychiatry? Sugerując mu to, być może

narażamy naszą znajomość, a może i przyjaźń na szwank. Być może człowiek ten obrazi się na nas. Może

zareaguje gniewem lub złością. Zdawać należy sobie sprawę, że jest to bardzo delikatna kwestia i postępowanie

nasze powinno być nacechowane taktem i delikatnością nawet jeśli kierujemy się troską o jego zdrowie, czy

nawet życie.

Jednym z najtrudniejszych problemów jest sytuacja, kiedy druga osoba mówi nam o chęci popełnienia

samobójstwa. Nie należy reagować lękiem na poruszone zagadnienie, ani także uciekać od tego tematu.

Najlepiej byłoby, aby człowiek z tak poważnym dylematem znalazł się czym prędzej pod opieka specjalisty.

Prowadzą do tego różne rozwiązania. Należy wybrać najwłaściwsze, taktowne i pewne. Ludzie myślą o śmierci

w różnych sytuacjach. Niewątpliwie zdecydowana większość takich myśli wynika z desperacji i poczucia

beznadziei. Niekiedy człowiek taki czuje, że znalazł się w sytuacji moralnej bez wyjścia. Jeżeli nasz rozmówca

jest osobą wierzącą, to możemy mu zasugerować, aby spotkał się z jakimś światłym kapłanem.

Często o samobójstwie myśli osoba, która utraciła kogoś bliskiego - nie chodzi tu tylko o śmierć, ale także

o rozstanie się z ukochaną osobą. W takich sytuacjach naszą rolą jest po prostu być z naszym rozmówcą

i uważnie go słuchać. Może to być trudne, ponieważ jest on pełen bólu po osobie, która odeszła. Jeśli mamy do

czynienia ze zdradą ze strony jednego z partnerów, raczej byłoby lepiej, aby nie zajmować zdecydowanego

stanowiska po stronie osoby, która relacjonuje swoje rozczarowanie. Zazwyczaj rzeczywistość jest bardziej

skomplikowana, niż to wynika z opowiadań jednej ze stron.

Wiele sugestii, rad i opinii na przedstawione problemy znajdziemy w poradniku dr Krzysztofa Jedlińskiego pt. Jak

rozmawiać z tymi, którzy stracili nadzieję? Przeczytanie tej książeczki może przydać się każdemu, który spotyka

na swojej drodze ludzi, którym trzeba pomóc i z którymi trzeba porozmawiać.

Lundbeck

 

-- 13 mar 2012, 20:39 --

 

szkoda, że więksosc ludzi, własnie próbuje umyc rece

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że dobrym sposobem, jest zwrócenie uwagi na to, że często źle się czujemy chwilowo. Że nawet ludziom z głęboką depresją zdarzają się dni w których czują się dobrze. Warto poczekać do takich dni.

Są jeszcze tzw pytania kartezjańskie:

- Co się stanie jeśli to zrobię?

- Co się nie stanie jeśli to zrobię?

- Co się stanie jeśli tego nie zrobię?

- Co się nie stanie jeśli tego nie zrobię?

 

W przypadku samobójstwa nie będzie niczego. Nie będziemy mieli na nic wpływu. Nie będziemy mogli sprawdzić co by było gdybyśmy jednak nie popełnili tego samobójstwa. Nie dowiemy się czy mieliśmy fajny pogrzeb, czy ktoś o nas dobrze mówił.

Żyjąc mamy owszem często gówniane życie. Ale mamy jakiś tam na nie wpływ. Nie możemy założyć, że już zawsze będzie beznadziejnie. Bo skąd mamy to wiedzieć? Na podstawie wcześniejszych doświadczeń ? Zawsze mogą być nowe. Ponoć z większości sytuacji są więcej niż dwa wyjścia. A jeśli nawet nie to... czym się przejmować?

Kurde wiem, łatwo pisać. Sam mam deprę więc nie będę Wam tu wciskał jarzębiny. Ale może ktoś w swym lepszym dniu (jak dziś mój) weźmie te słowa bardziej do siebie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czasami o tym myślę, ale boję się to zrobić. boję się, że nieskutecznie. i jakie byłoby życie po przeżyciu chęci własnej śmierci?co bym zyskała a co straciła? dopóki się nie spróbuje to się tego nie wie. boję się wszystkiego. lęki i stres przeżywam od kilku miesięcy..ostatni tydzień był spokojny. do momentu mojej porażki życiowej. od kilku dni nękają mnie złe myśli. nie wiem czy jest sens pójścia do psychologa. raz się na nim zawiodłam. nie chcę mówić znów obcej osobie wszystkiego od początku.. to jest męczące. jestem zdrowa fizycznie pod każdym względem..miałam robione badania specjalistyczne i nic.. wszyscy kierowali mnie do psychiatryka na którego się i tak nie zdecydowałam. bo co by było gdybym wyszła stamtąd. perspektywa utraty pracy od razu by mnie ściągnęła na dno, jak również głosy ludzi i plotki, że tam byłam. staram się nie ufać ludziom. bo jak zaufam to się zawiodę (takie prawo istnieje odkąd pamiętam w moim życiu) tak samo gdy myślę o marzeniach które są realne do spełnienia.. nadchodzi wtedy jakieś fatum, które to niszczy. i życie mi się pieprzy za przeproszeniem. tak jest od zawsze. dlatego moją głowę przepełniają myśli negatywne bądź realne a marzenia już dawno zostały ukryte i zapomniane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×