Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja wśród bliskich....


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

z tej strony gośka

moja mam choruje na depresje ciężką nawracająca połączoną z wybuchami agresji i uzależnieniem alkoholowym oto krotki opis mamy

ja pracuje i studiuje brat ma 18 lat uczy sie i podjoł się prowadzenia gospodarstwa rolnego po samobujczej śmierci ojca

szukam pomocy mama była juz chospitalizowana trzykrotnie i jej stam sie pogarsza a mnie i bratu brak sił na przetrzymanie tych ciągłych awantur w domu mama nie przyjmuje jakiejkolwiek pomocy nie przyznaje sie do choroby

prosze podzielcie sie swoimi doświadczeniami może w ten sposób spróbuje pomóc mame poznając jej chorobe

 

z góry dziękuje gośka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oj Gosiu.obawiam sie ze tylko szpital i to dlugotrwaly pobyt moglby pomoc:(bo nie widze zadnej pomocy czy tez samodzielnego rozwiazywania przez Was tego problemu.mamie potrzebny jest lekarz,wiem ze byla juz w szpitalu-ale skoro pobyt tam nie dal oczekiwanego rezultatu to trzeba to prowadzic do skutku-tu dochodzi problem alkoholu-nie bardzo wiem na jakim oddziale byla mama ale moze potrzeba zmienic lekarza?to straszna choroba i ciezko sie z niej wykaraskac-a co niektorzy do konca zycia juz z niej nie wychodza-dlatego tez by ratowac siebie musicie podjac jakies bardzo powazne kroki-bo jesli tata targnal sie na swoje zycie to mial zapewne jakis powod.Mam nadzieje ze moze nowy lekarz pomoze Wam w tym naprawde trudnym problemie.powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Lochness tak to niestety bywa w związkach...w pewnym momencie pojawiają sie wątpliwości zawsze...po prostu musicie się "dotrzeć", a to trwa raz krócej, raz dłużej...

Może powinniście rozstać się na jakiś czas, by to przemyśleć i ocenić co czujecie w chwilach kiedy nie jesteście razem... trudno mi doradzić coś sensownego... jest tu na forum taki temat "co by było, gdybym przestała go kochać" w subforum depresja... może tam znajdziesz jakąś podpowiedź...pozdrawiam serdecznie...gina

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:32 am ]

ten temat jest w nerwicy natręctw...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Myślę, że najlepszym rozwiązaniem będzie wizyta u psychologa. Psychiatra i leki to w przyadku poważnych problemów, a jeśli Twoja mama pójdzie na rozmowę do psychologa i okaże się, że potrzebuje innej pomocy on na pewno jej to powie. Psycholog to pierwszy krok do przodu, pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Codziennie patrzę jak moja mama coraz bardziej się zmienia. Przez ostatni czas bardzo przytla, przestala wychodzic z domu, jak tylko może to siedzi caly dzień nic nie robiąc. Wszystkie obowiązki związane z tym, że trzeba wyjść odklada na później i jak się tego dużo nazbiera, zalatwia najważniejsze rzeczy w jeden dzień, a później znów nie rusza się z domu.

Ma wiele problemów, aktualnie jest w trakcie rozwodu, mój brat jest chory, ona z resztą też. Od jakiegoś czasu bardzo się zaczelam o nią martwić... Tym bardziej, że zdarza jej się topić smutki w alkoholu... Nie wychodzi z domu, ale jakimś cudem często jej się zdarza, że jedzie tylko po jakąś flaszkę... Nie wiem co mam robić... Próbowalam ją namówić na wizytę u psychologa, ale się nie udalo. Ona częściowo widzi problem i byla parę razy u psychologa, ale poskutkowalo o to tylko tym, że doszla do wniosku, że psycholog jej nie pomoże. Martwię się o nią, a posiadam zbyt malo wiedzy na temat depresji, żeby móc jakoś dzialać. Bardzo prosze o pomoc! Co w takiej sytuacji mogę zrobić? A może ona musi do tego sama dojść i moje starania nic nie pomogą?

Boję się, że kiedyś zabrnie to tak daleko, że oprócz depresji, popadnie w alkoholizm... Mam zamiar niedlugo wyprowadzić się z domu, ale też się zastanawiam czy to aby na penwo jest dobry pomysl, bo przecież może być gorzej... Sama się w tym wszystkim gubię i nie wiem co robić...

Przepraszam za chaotycznego posta i bardzo prosze o odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj,

Myślę, że jak na razie pomoże szczera rozmowa między matką a córką - nie taka przerywana telewizorem lub codziennymi obowiązkami, ale taka w 4 oczy, w której wyrzuca się wszystkie żale, jest się w 100% szczerym i spada przynajmniej na chwilę ciężar z serca. Tylko nie opieraj tej rozmowy na psychologu, żeby nie pomyślała, że robisz podchody, żeby usilnie namówić na wizytę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

piszę tu bo martwię się o moją przyjaciółkę. Przez ostatni rok bardzo się zmieniła - kiedyś była uśmiechniętą optymistką...teraz jest inaczej.

Problemy z zasypianiem, myśli które doprowadzają ją do stanu otępienia.

Nie wiem jak mogę jej pomóc:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

guzak Witaj.

Tak mało napisałeś, że trudno coś więcej powiedzieć, niż doradzić wizytę u psychologa, a potem zależnie od tego co stwierdzi jakieś leczenie, psychoterapię. Może twoja przyjaciółka ma jakieś problemy. Ważne jest, aby w takim przypadku wyrzuciła to z siebie. A może zamiast psychologa pomoże dobra przyjacielska rada. Musisz wiedzieć, że

Problemy z zasypianiem, myśli które doprowadzają ją do stanu otępienia

nie biorą się same z siebie, tylko mają jakąś przyczynę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój przyjaciel ma depresje, czego sam nie jest świadomy, nie wiem jak mam mu to wytłumaczyć, kiedy zaczynam rozmowę na ten temat On uważa, że przesadzam.

Kiedy była już "przymiarka" do samobójstwa...

Nie wiem jak mam mu pomóc, prosze o pomoc!!! ...sama już sobie z tym nie radze... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

potrzebuje rady bo sama nie wiem co zrobic... moje zycie posypalo sie dosc drastycznie... 3 lata zwiazku z czlowiekiem, ktorego szczerze kochalam lecz ktory ukrywal przede mna swoja depresje :( samookaleczenia widzialam przynajmniej 3 razy :( zwiazek zakonczyl sie bardzo smutnie i drastycznie... jakies 2 miesiace temu probowal mnie udusic, cud, ze uszlam z zyciem. 2 tyg pozniej grozil trzymajac noz na gardle. rozstanie,lzy, wyjechal. teraz wraca i obiecuje, ze sie zmienil, ze juz nie skrzywdzi, ze bedzie dobrze, mnostwo lez :( boje sie zaufac, wiem, ze leki pomagaja ale przeciez nie sa w stanie tego zahamowac... pomozcie!! chce mu pomoc ale nie wiem czy moge ryzykowac wiecej, niz zaoferowanie przyjazni, zycie jest najwazniejsze... :(

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

według mnie powinnas mu pomoc ale na odległosc

czyli isc z nim do psychiatry , wspierac go ale jednak trzymac dystans

i jemu to uswiadomic ze to dla waszego dobra

jesli zrobi ci krzywde to nie tylko jemu nie pomozesz a wrecz zaszkodzisz jemu i sobie ostatecznie

najlepiej powiedz o tym jego rodzinie i zaangazuj ich w to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety, rodzina jest za daleko, dzieli nas morze :( jestem zdana tylko na siebie w tej kwestii... chcialabym, zeby zaakceptowal to, ze sie boje, ze nie wierze, ze nic sie nie stanie ale on obwinia w tym wszystkim mnie,ze to ja mu nie chce pomoc w walce z chorob odchodzac :( to krzywdzi, ja sie w tym wszystkim musze bac nie tylko o niego ale i sama o siebie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli raz probował cie zabic (pomijajac dlaczego) to nie mozesz pod zadnym pozorem pozwolic mu aby mogł sprobowac jeszcze raz

jak rozumiem jestes GB czy w USA?

powinnas isc do jakies lokalnej instytucji psychiatrycznej i sie poradzic

z tego piszesz watpie zeby ci sie udało samej go namówic na pojscie do niej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bezsilna, ja sie tego juz nauczylam... z depresja jest jak z alkoholizmem... nie wytlumaczysz choremu, ze jest chry, musi do tego dojsc sam :( znam ten bol doskonale :( nie mow mu o tym, ze jest chory, raczej duzo z nim rozmawiaj i zapewniaj, ze moze na Ciebie liczyc, ze zawsze pomozesz i bedziesz przy nim... zaproponuj, ze przejdziesz sie z nim do lekarza porozmawiac..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to widze tak, że saduni chłopiec jest chory i niebezpieczny dla otoczenia. Ja osobiście takiemu człowiekowi nie pozwoliłabym na powrót do mnie. Traktowałabym go jak kolegę i to wszystko. Postawiłabym sprawę jasno. Idź się lecz - powiedziałabym- a jak sie wyleczysz to rozważymy czy możemy być razem. Nie wyobrażam sobie życia w ciągłym strachu o życie jego i o życie swoje. Taki związek - w stresie nie ma przyszłości. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gracjo, dokladnie tak powiedzialam... zaczal sie leczyc, ok, ale powiedzialam, ze do momentu kiedy mi lekarz nie powie, ze wszystko ok, ze jest wyleczony badz bezpieczny nie mam zamiaru nad tym sie zastanawiac nawet bo jestem za mloda, zeby zniszczyc sobie zycie i psychike... ja potrzebuje bezpieczenstwa i pewnosci co do tego, co bedzie jutro... tylko, ze on uwaza,ze odchodzac w momencie gdy zaczal sie leczyc krzywdze go i rujnuje wszystko :( tylko kiedy byl przy mnie szczerze balam sie powiedziec, ze chce odejsc, balam sie reakcji... nie chce miec czyjegos zycia na sumieniu, a moje jest dla mnie jeszcze istotniejsze :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz racje. W tym momencie powinnaś być przede wszystkim egoistką. Siebie stawiaj na pierwszym miejscu. To co on uważa to jest jego zdanie, pogląd na tą sprawę, Ty masz inne zdanie i on powinien to uszanować. Masz prawo do swojego zdania i układania sobie życie wg swojego wyobrażenia. Nic na siłe. Trzymam za Ciebie kciuki. Walcz o siebie tak jak tylko umiesz. Wiem - to jest trudna sytuacja ale myśle że sobie poradzisz, Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje za wsparcie... moze w koncu zaczne wierzyc w siebie i swoje szczescie... ciesze sie, ze ktos za mnie trzyma kciuki :) wszystko sie wyjasni w przeciagu najblizszych kilku dni... obym tylko potrafila wytrwac w swoim postanowieniu i nie poddac sie presji lez i zali...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

staram sie i mysle, ze calkiem dobrze mi idzie ale dzisiaj cos sie we mnie zlamalo :( weszlam na inne forum i znalazlam na nim posta mojego bylego mezczyzny.. wypowiedzialam sie i niestety zostalam uznana za osobe, ktora po prostu chce rozglosu :( ktora szuka jak tu zrobic boom na forum...co jest zlego w szukaniu odpowiedzi?? zalamalo mnie to, czuje sie jak smiec.. szczegolnie w takim miejscu :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×