Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związek bez miłości?


Kiya

Rekomendowane odpowiedzi

Sabaidee, dziękuję.

 

On wie, oczywiście, że wie...

 

-- 07 sty 2012, 11:14 --

 

Znamy się dwa lata. Przez półtorej się przed nim "broniłam", w końcu stwierdziłam, że skoro i tak spędzamy cały swój wolny czas razem, to czemu nie nazwać tego "związkiem"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

refren, ja bym tego moralnie tak ostro nie oceniał, bo w końcu nikt nikogo w tym układzie nie oszukuje, choć jest tu trochę tak jak w przemówieniu Gomułki: "ja młodzieży polskiej nie obiecywałem nic... i słowa dotrzymałem!". Ludzie są w bardziej porytych układach i nad stroną moralną w ogóle się nie zastanawiają.

 

skoro i tak spędzamy cały swój wolny czas razem, to czemu nie nazwać tego "związkiem"...

Więc chodzi tu głównie o nazewnictwo. Gdyby nie nazywać tego układu "związkiem" to wszystko byłoby w porządku z punktu widzenia piętnujących.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee, wtedy, pół roku temu, odniosłam wrażenie, że doszliśmy do miejsca, w którym albo należy zerwać kontakt, albo tak to nazwać... Nie chciałam zrywać kontaktu... A teraz piszę o tym bo... chyba po prostu chciałam porozmawiać o tej sytuacji z innymi. Moje otoczenie to najchętniej wpakowało nas pod ołtarz - większość moich koleżanek, bez względu na wiek, uważa, że trzeba znaleźć męża i tyle. Nie zwracają większej uwagi na uczucia. Toteż z nimi nie ma rozmowy na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie tak sobie myślę o tej całej sprawie....tak sobie myślę,że mi by taka sytuacja jak ta którą opisujesz nawet pasowała....bo mógłbym być chociaż blisko osoby którą kocham,wspierać ją,pomagać jej,być z nią,,...mimo tego,że ona mnie nie kocha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sabaidee

refren, ja bym tego moralnie tak ostro nie oceniał, bo w końcu nikt nikogo w tym układzie nie oszukuje

 

Krzywda to nie tylko oszukiwanie kogoś.

 

Ludzie są w bardziej porytych układach

 

Tak, w jakim układzie by się nie było, zawsze można znaleźć gorszy.

 

...i nad stroną moralną w ogóle się nie zastanawiają.

 

"Moralny" to ciężkie słowo, lubimy je jak dźwięk wiertarki sąsiada o świcie. Ale w relacji zwykle się zastanawiamy czy jesteśmy fair wobec drugiej strony, czy jej nie krzywdzimy bądź po prostu co ten ktoś czuje. To nie jest sprawa wielkiej moralności, tylko taki zwykły, ludzki odruch. Jak ktoś w ogóle się nad tym nie zastanawia, to chyba mocno wypiera. Nie zawsze ludzie kierują się odpowiedzialnością za drugiego czy uczciwością, ale nieprawda, że o tym nie myślą.

 

Poza tym nie piętnuję. Nie mówię, że ten związek jest zły czy dobry. Uważam natomiast, że takie podejście jest niezdrowe, również dla Kiji. Być w związku, w który ani trochę się nie wierzy, to jakiś dziwny wykrętas myślowy. Rozumiem, że można wierzyć nie do końca czy nawet w małym stopniu, ale rozmyślać nad "związkiem bez miłości"? To dla mnie oznaka jakiegoś problemu ze sobą i myślę że siebie też się takim czymś kaleczy. Choć nie wiem, czy naprawdę Kiya zupełnie nie wierzysz, że to bez szans, może to np. taki wybieg - żeby nie wywierać presji na siebie. Może tak potrzebujesz w tym momencie, tylko pytanie czemu? To tylko przykład, ale tak czy inaczej coś jest po prostu nie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dla mnie oznaka jakiegoś problemu ze sobą

Jak sama nazwa forum wskazuje ;)

Choć nie wiem, czy naprawdę Kiya zupełnie nie wierzysz, że to bez szans, może to np. taki wybieg - żeby nie wywierać presji na siebie. Może tak potrzebujesz w tym momencie, tylko pytanie czemu?

Wiesz, coś w tym jest. Najchętniej byłabym teraz z kimś, kto nie szuka większych zobowiązań. Nie mówię tu o poligamii, nie. Poprzedni facet chciał mi się oświadczyć po miesiącu, z wcześniejszym mieszkałam, a jeszcze wcześniejszy zdradzał mnie z moją (byłą już) przyjaciółką. Więc owszem, teraz chcę być z kimś dla samego spędzania razem czasu, cieszenia się swoją obecnością, bez myślenia o przyszłości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, jak najbardziej jestem za tym, żebyś się nie zastanawiała co będzie i czy się uda. Tego nie wiadomo i lepiej czasem być beztroskim niż sobie robić presję. Ale też nie musisz zakładać, że się nie uda :) Jak jest ok i chcesz spędzać razem czas, to fajnie, a co będzie, to będzie. Człowiek jest istotą społeczną i potrzebuje kontaktów z drugim. Różnych, przyjaźni, miłości, flirtu... I nie zawsze wiadomo, co wyjdzie tym razem, zresztą trzeba trochę tego czasu spędzić ze sobą, żeby się przekonać. Choć dla mnie różnica między przyjaźnią z "związkiem" to nie kwestia nazewnictwa, jak twierdzi Sabaidee tylko seksu. Tak było przynajmniej w mojej prehistorycznej epoce : P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem o co konkretnie pytasz, bo dla mnie to dość oczywiste, choć nie wiem jak to opisać. Jeśli nie ma podtekstu erotycznego, to przyjaźń. Jeśli jest seks to związek, bądź ktoś ma prawo tak pomyśleć, w każdym razie na pewno nie przyjaźń. Jeżeli jest pomiędzy, to znaczy, że coś pomiędzy, jakiś etap przejściowy lub jakieś coś :D Ale przyjaciele się jak dla mnie nie całują, for example, to już jest właśnie podtekst erotyczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tu jestem na forum zdeklarowanym wrogiem myślenie naukowego o życiu, więc mogę :)

 

Co do "jakieś coś" - nie twierdzą, że dopóki nie widzimy w kimś przyszłego męża i ojca/matki naszych dzieci, to trzeba się tylko przyjaźnić, żeby było jasne. Ale człowiek to też nie zabawka, żeby sobie robić nim dobrze, bo nam się nudzi samemu i mamy chętkę, mimo że wiemy, że to z naszej strony tylko zapychacz, a jutro trzeba będzie zniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby tak, ale według mnie jeśli chodzi o seks, to oczekiwania dwóch stron co do przyszłości czy uczucia powinny być w miarę zbliżone. Bo jeżeli ktoś idzie do łózka z miłości i ma nadzieję (nawet bez sensu, wbrew deklaracjom drugiej strony) że coś z tego będzie, a druga osoba wie, że nie chce nic więcej, a też idzie - to po prostu wykorzystuje sytuację i "słabszego".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No nie, chodziło mi o ewidentną różnicę między przyjaźnią a ...jakimś czymś :) Ale relacje ludzkie są skomplikowane. I ciężko to a) ująć w regułki b) oceniać z zewnątrz. Zwłaszcza, że nie zawsze sami siebie potrafimy zrozumieć, jak też ocenić stopnia zaangażowania drugiej osoby (można się przecież nieraz przeliczyć).

Ale jeśli kogoś się naprawdę wykorzystuje, to się to czuje.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ironia, ton żartobliwy.

 

Co do zakupów i zmywania, to zgadzam się, że robi to na własną odpowiedzialność. Może lubi :)

 

-- 09 sty 2012, 23:55 --

 

PS Zgubiłam się, jaki jest problem ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiya, kiedyś to się musiało stać. Jemu jest pewnie dużo trudniej. Ale nie można stać w miejscu, odchorujecie i będzie dobrze. To jest jak katar - nie mam na myśli, że takie lekkie, ale że mija samoistnie. Oboje zasługujecie na miłość, której nie było. A blokowaliście sobie wzajemnie szanse na nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×