Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia odżywiania (anoreksja, bulimia)


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

wpadam w skrajności, albo nic nie jem, albo się obżeram,

to całkiem jak ja... :roll:

zdarzało się wam może mdleć albo mieć poważniejsze zawroty głowy i być bardzo senną w fazie drastycznego ograniczenia jedzenia albo zwracania każdego posiłku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wpadam w skrajności, albo nic nie jem, albo się obżeram,

to całkiem jak ja... :roll:

zdarzało się wam może mdleć albo mieć poważniejsze zawroty głowy i być bardzo senną w fazie drastycznego ograniczenia jedzenia albo zwracania każdego posiłku?

Tak, zawroty głowy, ciągłe uczucie zimna, mdłości, apatia, stan przed-omdleniowy i błogi spokój. Jak jestem głodna to nie czuję tego cholernego niepokoju, ciągłego napięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Badziak, ja właśnie czuję nieustanny niepokój... te mechanizmy głodzenia się, czy nawet wymiotowania po posiłku nie przynoszą mi już żadnej ulgi choć nadal to robię z nadzieją że odczuję tę ulgę... a teraz te podejrzane omdlenia i zawroty głowy... mimo że staram się ustalić przyczynę to w głębi duszy mam nadzieję że to jakaś śmiertelna choroba wreszcie mnie dopadła i moje "modlitwy" zostały wysłuchane

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

te mechanizmy głodzenia się, czy nawet wymiotowania po posiłku nie przynoszą mi już żadnej ulgi choć nadal to robię z nadzieją że odczuję tę ulgę...

 

Być może jest gdzieś głęboko leży przyczyna, przez którą cierpisz i używasz autodestrukcji jako sposobu by w jakiś sposób lżyć sobie w cierpieniu, wstydzie...

Bardzo niepokojąca jest ostatnia część Twojego postu a teraz te podejrzane omdlenia i zawroty głowy... mimo że staram się ustalić przyczynę to w głębi duszy mam nadzieję że to jakaś śmiertelna choroba wreszcie mnie dopadła i moje "modlitwy" zostały wysłuchane

 

Jakiś czas temu miałam bardzo podobne podejscie, tylko wyniszczała mnie anoreksja. Przy wadze 36 kg łapałam zakażenia i infekcje.

Miałam też bardzo niemiłe spotkanie z lekarzem, który zrujnował mnie totalnie....Do dziś mam traumę...jakby mało ich było w moim życiu.

Pamiętam, że dzień w dzień modliłam się by zabrano mnie z tego swiata...Po wspomnianej wizycie miałam pierwszą w życiu próbę s...

Jednak sporo wysiłku i wiary włożyłam w to by choć w części odbudować swoją godność, w części wrócić do zdrowia.

 

To wszystko jest bardzo trudne.

Dziewczyny z ED borykają się z wieloma problemami. Typowe można znaleźć w większości opracowań o chorobie.

 

Moim problemem z którym się borykam jest molestowanie w dzieciństwie.

Stąd czuję gniew, wstyd, lęk przed przytyciem. Nie akceptuje swojego ciala. Mam problem z bliskością. Do tej pory nie udalo mi się zbudować ani jednego normalnego związku. Czasami (w sumie zawsze) pojawia się w którymś momencie obawa, że jak ktoś pozna moją przeszłość to wowczas się przerazi, a ona nie jest kolorowa...Mam powodzenie u plci przeciwnej i nieprzeciwnej, jednak zawsze uciekam. Boję się.

 

To się wiąże z ogromnym cierpieniem, z samotnością.

Podjęłam jednak walkę o siebie.

Wydaje mi się, ze zasługję na odrobinę dobra tego świata. Jednak wpierw trzeba trochę go do siebie wpuścić.

 

Nie wiem czy mi się uda.

Chcę tylko zaznaczyć, że te zaburzenia z czegoś się biorą. Nie każda/każdy z nas musi mieć podobne refleksje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justice84, co jest w tym niepokojące? to zwyczajne myśli rezygnacyjne... mam je od lat... i właściwie co noc mam nadzieję że zasnę po raz ostatni...

 

paradoksy, nie tylko molestowanie w dzieciństwie... wydaje mi się że w ogóle przemoc seksualna prowadzi często prędzej czy później do zaburzeń odżywiania, choć u mnie chyba nie o to chodzi... a może się mylę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

małaMI25 Przyznam, że osobiście bardzo podoba mi się Twoje stwierdzenie.

Wydaje mi się, że warto zwrócić tu uwagę na bardzo istotną kwestię własnego wysiłku który wkładamy w walkę z ED.

Jest on nieoceniony.

 

W momencie gdy czasem ogarnia mnie zwątpienie i w zagubieniu wracam do starych nawyków mam dużo żalu do siebie.

Osoby z ED bardzo często charakteryzuje perfekcjonizm.

 

Staram się nie układać tego wszystkiego wg starych przyzwyczajeń, tylko analizować swoje emocje oraz stawiać rozsądne kroki.

Na tym etapie na jakim jestem staram się nie tylko działać konsekwentnie ale również wyciągać wnioski z każdego stawianego kroku.

To jest bardzo pomocne, przynajmniej na mnie działa.

Warto czasami na chwilkę się zatrzymać.

Wydaje mi się, że jest to dobry krok do tego by się polubić i zaakceptować siebie taką jaką się jest. :smile:

 

Agasaya to zwyczajne myśli rezygnacyjne... mam je od lat... i właściwie co noc mam nadzieję że zasnę po raz ostatni... to właśnie jest niepokojące.

Czy masz może jakiś kontakt z psychologiem, psychiatrą?

Wiem, że walka z ED jest bardzo trudna i towarzyszy jej bardzo dużo cierpienia.

Spróbuj może choć troszkę zmienić nastawienie.

Nie oceniaj się zbyt surowo.

Życie naprawdę potrafi być pięknie i nieraz mile zaskakiwać.

Trzymam mocno za Ciebie kciuki. :smile:

Nie poddawaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się bardzo, że jesteś pod dobrą opieką :smile:

Ludzie tam starają się pomóc, ale najwięcej zależy od nas samych.

 

Jak coś mi nie wychodzi na tle walki z ED to bardzo często odczuwam dużo złości, że to wszystko jest takie skomplikowane.

Jednak po chwili dochodzę do refleksji, że już tyle udało mi się osiągnąć, że w dużej mierze udało mi się zaufać samej sobie, otworzyłam się na ludzi i na pomoc od nich. Jednak w głębi mam uczucie, że gdybym nie chciała to moja walka nie miała by aż takich efektów.

 

Także wszystkie Twoje kroki Agasaya są Twoje i wszystkie zmiany są Twoją zasługą.

Każdy mały sukces składa się na wielki, także te malutkie są nieocenione jak widzisz.

I są Twoje! :smile:

Nie oceniaj się więc surowo.

Być może potrzebujesz jeszcze troszeczkę czasu by tak otwarcie skorzystać z pomocy.

Wydaje mi się, że w jakiś sposób możesz siebie chronić i dlatego podchodzisz jak narazie z rezerwą, z dystansem.

W tym stwierdzeniu mogę się mylić.

Jednak jeśli tak jest to ma to również pozytywny wydźwięk, że chronisz siebie.

 

Daj sobie troszkę czasu. Rozglądaj się uważnie i ...bądź dobra dla samej siebie :smile:

Pomoc niesiona od innych nie zawsze może okazywać się "pomocną" :smile: , właściwą.

Dlatego ważne chyba jest by nie rzucać się nagle w wir, tylko małymi kroczkami dochodzić do spektakularnych efektów.

Zobaczysz Agasaya, że ED będzie na Ciebie bardzo wściekła i to bardzo bardzo...ale Ty będziesz wiedziała gdzie jest jej miejsce :smile:

Widzę, że jesteś na dobrej drodze :smile:

Nie poddawaj się i walcz o siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justice84, dziękuję za dobre słowo... aż mi się łza w oku zakręciła...

ocenianie siebie zbyt surowo to chyba już moja pasja ;)

przeanalizowałam dziś sytuację jaka miała miejsce ostatnio na oddziale kiedy było mi słabo... leżałam sobie na kozetce a moja pani doktor i terapeutka za razem wypytywała mnie czy coś jadłam od rana... odpowiedź brzmiała nie... i chyba poczułam na nią złość że się wpieprza w to moje jedzenie... ciśnienie miałam podwyższone i oczywiście większy niepokój w sobie... zasugerowała mi że przez to że się głodzę mogę mieć spadki cukru i dlatego tak się czuję jak się czuję... złość do niej narosła... przecież była dopiero 12 więc to jeszcze nie było głodzenie... potem przyniosła mi ciastka żebym zjadła kilka i podniosła sobie cukier... i zostawiła mnie samą z tymi ciastkami, jakby na pokuszenie... nigdy... przenigdy nie byłam na nią taka zła jak wtedy... nawet kiedy kazała mi mówić o moich uczuciach do ojca... czy do człowieka który mnie zgwałcił... nawet wtedy kiedy mówiła mi że sama nakręcam w sobie narastające złe emocje... ona jest chuda, nie szczupła ale chuda jak baletnica... nie wie co to znaczy chcieć być chudą tak bardzo że wszystko inne traci na znaczeniu... nie wie co to znaczy być grubym prosiakiem... nie wie jak to jest całe życie czuć się nie dość mądrą, nie dość ładną, nie dość szczupłą, nie dość odważną, nie dość ciekawą, nie dość dobą, żeby żyć... i każe mi jeść... sugeruje jakieś głodzenie i hipoglikemię... ale moje drugie rozsądne "ja" podpowiada mi że ona może mieć rację...

w środę z nią o tym pogadam na indywidualnej terapii... jeśli starczy mi odwagi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo Tobie współczuję Agasaya.

To co piszesz jest przerażające-mam tu na myśli traumatyczne przeżycia.

Nie dziwię się więc, że masz tak dużo w sobie tych smutnych emocji.

 

Ktoś mi kiedyś powiedział, że nie ma czegoś takiego jak obiektywizm- w kontekście, że gdy przechodzisz przez jakieś piekło to nie ma czegoś takiego jak: "Współczuję, wiem przez co przechodzisz...". Osoby, które nie przeżyły czegoś podobnego nigdy nie będą wiedziały co to za uczucie, ten wstyd, upokorzenie, poczucie beznadziei...

 

Jak będziesz na spotkaniu z psychologiem - warto byś opowiedziała jej o swoich odczuciach, opisać uczucia jakie Tobą targają. I nie wiń siebie za stwierdzenie, że mówiła mi że sama nakręcam w sobie narastające złe emocje.... Może być ono bardzo trafne.

Jeśli Twoje wewnętrzne niepokoje nie mają ujścia i nie spotykasz się ze zrozumieniem jest to bardzo naturalne zjawisko, że tak się dzieje. I nie jest to nic złego. Tym bardziej, że wyciągasz rękę po pomoc (a jest to bardzo trudne) i póki co nie widzisz jej efektów.

 

Bardzo cenny jest fakt, że widzisz to, wiesz dlaczego tak się dzieje. Jesteś tego świadoma.

Problemy o których wspomniałaś są bardzo poważne i wymagają pracy z dobrym oraz co bardzo istotne - zaufanym psychologiem.

Zaufanie do drugiego człowieka buduje się latami i w naszym przypadku bardzo trudno jest ot tak-zaufać.

 

Także nie dziwię się Agasaya Twoim obawom :smile: Bo my to takie strachy po prostu jesteśmy :smile: Czasem większe, czasem mniejsze :smile: Ale to nic złego. Pilnujemy, by ktoś nas nie krzywdził

 

Spróbuj może opowiedzieć o swoich emocjach. Porozmawiać o nich. To są bardzo ludzkie kwestie.

I teraz taka przestroga: Nawet jeśli nie znajdziesz Agasaya zrozumienia na całej lini i natychmiastowego ukojenia, wyrzucisz z siebie te przykre emocje, które Cię paraliżują, powodują strach, przez które cierpisz.

Spróbuj o nich porozmawiać, mówić i słuchać.

I po raz kolejny-nie oceniaj się surowo. Masz prawo do własnych emocji, tylko niektóre z nich nie mają prawa do Ciebie.

Postaraj się poszukać odpowiedniego miejsca dla nich :smile:

Nie traktuj też niektórych wypowiedzi innych ludzi zbyt personalnie. Ludzie często się mylą.

Ja też bardzo często się mylę :smile:

Moja pani psycholog powiedziała mi ostatnio, że "Ludzie z natury nie są źli i nie chcą krzywdzić".

Powiedzmy, że w dużej mierze zaufałam temu stwierdzeniu, przynajmniej próbuję :smile: .

 

Agasaya - bardzo ucieszył mnie Twój post.

Do środy włącznie mocno trzymam za Ciebie kciuki! :smile:

...po środzie również! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Justice84, masakra...

zawsze na hasło "traumatyczne przeżycia" w głowie przewija mi się rolka o takim tytule i po kolei przypominam sobie wszystkie traumy... od czasu do czasu dokłada się coś "nowego", co wyparłam... jakby wracał mi pamięć po amnezji... i to się właśnie stało...

jakby mi ktoś głazem walnął w głowę... przypomniało mi się... kolejny powód żeby bać się mężczyzn i nie ufać im... kolejny dowód na to że o większość przykrych wydarzeń sama się proszę...

ale to dziwne bo to było 4-5 lat temu kiedy robiłam studia licencjackie... jak mogłam o tym "zapomnieć" ? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ktoś z was może cierpi na coś takiego jak ortoreksja, czyli obsesję na punkcie jakości przyjmowanego pożywienia? Jak sobie z tym poradziliście? Ja w pewnym momencie doszedłem do takiego stanu, że niemal nic nie jadłem, a i teraz jak sobie z tego zaburzenia sprawę zdałem bardzo mało jem. Jeszcze nie nabawiłem się anemii czy czego tam, bo znam się na ziołach i dużo ich piję (np. pokrzywa - żelazo, wapń, krzem), ale ważę w tej chwili 60 kg przy wzroście 183 cm, i wyglądam bardzo chudo. U mnie przyczyną były skromne fundusze, ciągle musiałem każdą złotówkę oglądać 3 razy a potem i tak chować do portfela. No a że miałem notoryczne kłopoty z brzuchem, biegunki, wzdęcia, zatwardzenia musiałem wybierać takie produkty po których się czułem dobrze lub neutralnie. Niestety po chemicznym jedzeniu mam takie właśnie objawy, więc jak już wspomniałem niemal nic w pewnym momencie nie jadłem. Kiełki, surowe warzywa a tu trzeba kilka km na uczelnie pieszo zapieprzać, wysilić mózg by słuchać, potem wrócić. Żołądek strasznie mi się zmniejszył, apetyt słaby. Ciągle jak coś kupuję to patrzę po składach i w końcu zdarza mi się z jedną rzeczą wrócić ze sklepu i jak tu funkcjonować? Ciągłe zadręczanie się czy to co zjadłem było zdrowe? Pożywne? Czy nie miało za dużo E? Wyrzuty sumienia, potem głodzenie się by usunąć "toksyny". Jak sobie z tym poradzić? Musze dodać, że cierpię na depresję a ciągłe niedojadanie jeszcze u mnie ją pogłębia.

 

Trochę to chaotycznie wszystko, no ale nie wiem jak sensownie opisać swój problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mleczyk to co piszesz nie jest chaotyczne, tylko sensowne :smile:

 

U mnie w początkowej fazie występowały na przemian ortoreksja z anoreksją.

Ta pierwsza często jest pomijana i lekceważona - z mojego punktu widzenia, z moich doświadczeń.

Jest to jednak bardzo istotny problem - należy do zaburzeń ED.

Czy masz może jakiś kontakt ze specjalistą?

Jak uświadomiłeś sobie problemy na tle odżywiania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92, a ja wagi nie mam :(

paradoksy, podjadałam to mało powiedziane... Potrafiłam władować w siebie po 22:00 kolejny zestaw obiadowy,

popchać kilkoma kostkami czekolady.

Biorę insulinę,a typ mam 1.

Od 3 dni jem 3 albo4 posiłki dziennie,ostatni koło 18:00 i ograniczam ilości jedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×