Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a związek (seks)


Rekomendowane odpowiedzi

no przydałoby się :lol: nie chcę już tracic rozumu, bo wtedy robi się same głupoty. Gorzej............jeśli każda milość taka będzie. A może tu chodzi o to , że to była tylko taka czysto chemiczna miłość i nic więcej z niej nie mogło się rozwinąć. Pieron wie :roll: Trochę to wszystko pogmatwane z tą miłością :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeczytałam tematy zanim utworzyłam temat i stwierdzam, że nie widze tam mojego problemu.

Mianowicie.. Podejrzewam u siebie nerwice choć nie jestem do końca pewna co ze mną jest nie tak

Moje objawy to: tak jak każdy z tych co tutaj pisze drżenie rąk , ale one powstają w każdej najmniej stresujące sytuacji. Obawiam się, że nie znajde sobie nigdzie pracy ponieważ jeśli mnie nie zamkną w jakimś pokoju gdzie sama będę wykonywać swą pracę -nigdy nie podejme się pracy z "trzesiawką"

W jakich sytuacjach mi się to zdarza:

przed ważnym kolokwium

przed nowozapoznaną osobą

przed osobą którą znam długo

przed osobą, z którą chcę budować związek

przed nową grupą w szkole

przed lekarzem z którym rozmawiam

nawet przed rodziną

w każdej najmniej stresującej sytuacji. nawet jesli nie jest stresująca.

Kiedy oczekuje kogoś w moim pokoju. Gdy ktoś wchodzi trzęsę się cała

Gdy ja idę do tej osoby jestem spokojna czemu? nie wiem..

czemu nie pojde z tym do lekarza? bo nie będę potrafiła mu tego powiedzieć nie umiem po prostu

Zdiagnozowałam u siebie lęk przed bliskością

jak?

nie potrafię się przytulić do kogoś, gdy ktoś to zrobi automatycznie robie krok w tył

gdy mi na kimś zależy- chce czuć bliskość, ale czuje że trzęse się w środku i boje się do tej osoby dotknąć , po prostu przytulić

z reguły moje zasady są staroświeckie tego nauczyli mnie rodzicie starej daty Myślę, ze daje sygnały do drugiej osoby, żeby na wiele nie liczył wielki dystans co sprawia , że faceci jakby się mnie bali i tez mają problem z tym, aby mnie przytulić.

 

 

czy jest ktoś kto by mnie jakoś pokierował? tak wiem, że powinnam zgłosic się do lekarza, ale to mój pierwszy krok na ten drugi czyli wizyta u lekarza zdobędę się ale po takim czasie jak zdobyłam się na to, żeby to tutaj napisać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie potrafię się przytulić do kogoś, gdy ktoś to zrobi automatycznie robie krok w tył

gdy mi na kimś zależy- chce czuć bliskość, ale czuje że trzęse się w środku i boje się do tej osoby dotknąć , po prostu przytulić

 

Mysle, ze daje sygnały do drugiej osoby, żeby na wiele nie liczył wielki dystans co sprawia , że faceci jakby się mnie bali i tez mają problem z tym, aby mnie przytulić.

Boże! zupełnie jak ja :shock::-|

Zupełnie nie wiem jak to zmienić, mimo że chodzę na terapię, to ciągle przezwyciężenie lęku przed bliskością jest dla mnie zbyt trudne :cry: Dlatego nie za bardzo potrafię cię pokierować...

Jedne co mogę powiedzieć to to,że z tym to raczej nie do lekarza, bo oni się na tym nie znają ;) ale do psychologa się udaj (niektórzy mówią ze to lekarz dusz, ja powiem ze psychiki). Byc może to chociaż trochę pozwoli ci zrozumieć dlaczego boisz sie bliskości.

pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Martwa fajnie ze ten post wydobyl cię z ukrycia :smile:

Z tą bliskością mam tak,że im dłużej mi jej brakuje, tym bardziej jej potrzebuję i czasem jest tak,że chce mi się wyć bo tak chciałabym żeby mnie ktoś objął! :cry: Mogłabym snić i marzyć o tym, ale gdyby faktycznie pojawił się ktoś, kto chciałby mnie przytulić, uciekłabym w cholerę! :roll:

Ku***czy to nie jest chore!?

Czasem nachodzą mnie czarne myśli i boję się, że już tak będzie zawsze................... :-|

Trzymajcie się kobiety! pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chrystepanie! Skąd ja to znam... :( Marzę o bliskości, pieszczocie, dotyku, przyjemności z tym związanej, poczuciu ciepła, bezpieczeństwa, spokoju, radości. W marzeniach wszystko takie proste, a w rzeczywistości jedyne co wtedy czuję to obrzydzenie, lęk, chęć ucieczki, pustkę...

Kiedyś miałem sen - stałem z jakąś dzieczyną na ulicy i byliśmy właśnie tak blisko - czułem bliskość i ciepło jej twarzy, usta, które mi coś szeptały, miękkie włosy - bardzo sensualne doznanie. Chciałbym to czuć w rzeczywistości, a nie tylko w snach... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam to samo. Zaczeło sie kilka lat temu kiedy doszło miedzy mną a dziewczyną to kontaktu fizycznego w samochodzie (niewinne całowanie i tulenie-pierwszy raz zresztą w moim życiu 27 letnim) i było super natomiast po powrocie do domu dostałem takiego lęku że nie mogłem oddychać i pare innych standartowych objawów lęku. Niestety nie wiedziałem wówczas co mi dolega więc wytłumaczyłem sobie to iż muszę zerwać z nią (chodiłem z nią tydzień -3 spotkania). Teraz wiem że był to lęk przed bliskością. Jak sobie przypominam to zawsze jak spodobała mi się jakaś dziewczyna to się tak stresowalem że wolałem uciec niż dalej podrywać (jak by powiedział Rydzyk - szambo ). Teraz chodzę na psychoterapię bo wiem że to jedyne wyjściem, inaczej nie poradzę sobie z tym konfliktem wewnętrznym który z jednej strony lgnie do dziewczyn które mi się podobaja a z drugiej strony każe mi uciekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

 

ja mam troche inny problem:(chyba nie potrafie sie juz zakochac! Ale zaczne od poczatku. Jakies 6 lat temu zauroczylem sie po uszy w pewnej dziewczynie. Byl to zarazem moj pierwszy zwiazek w zyciu. Czulem sie cudownie, glowa w chmurach, moglem przenosic gory i takie tam;) Trwalo to tak przez ok 5 miesiecy, az do pierwszego zblizenia seksualnego. Po tym zdarzeniu jakbym dostal czyms w glowe:( Zaczalem miec watpliwosci czy ja kocham i czy mi sie rzeczywiscie odpowiada.Byl to straszny okres bo z jednej strony bardzo mi na niej zalezalo a z drugiej ciagla niepewnosc czy "to jest to"walczylem tak ze soba ok pol roku i problem "rozwiazal sie" sam:/.Rozstalismy sie gdyz ona poznala kogos innego.Byl to dla mnie szok i strasznie ciezko to znioslem. Pozniej przyszly studia, ja przestalem juz tak intensywnie o niej myslec,ale tez nie moglem spotkac dziewczyny ktora odpowiadala by mi tak jak tamta. Czas lecial a tu wciaż nic:/Zaczaly wtedy pojawiac sie mysli czy wszystko ze mna w porzadku, mimo ze mialem powodzenie u dziewczyn to nie moglem spotkac tej jedynej.Pojawily sie wtedy mysli o moim seksualizmie,a konkretnie lek prze homoseksualizmem (mialem mysli ze moze jestem gejem,ze nie bede miec normalnej rodziny,dzieci:() Lęki tak sie nasiliły i nagle bummm..imprezka z trawka i zaczelo sie:( lęki,lęki i jeszcze raz lęki(wtedy nie wiedzialem ze to nerwica wiec bylo naprawde ze mna kiepsko) W moim przypadku szybko jednak "zdiagnozowalem" siebie nie poddalem sie jednak i walczylem z tym(wychodzilem z domu,sport,studia) mimo ze bylo ciezko staralem sie pozytywnie myslec i jakos z tym radzic. "Problem" homoseksualizmu szybko sie rozwiazal bo zdalem sobie sprawe tylko sobie to "wkrecalem" i na 100% jestem hetero(az dziw ze mozna sobie takie rzeczy wmowic:P) Nerwica powoli ustepowala czylem sie calkie dobrze,ale do czasu pozostal problem "zakochania sie".Zaczalem spotykac sie z dziewczynami i na poczatku bylo ok ale po uplywie jakiegos czasu stwierdzalem ze ich nie kocham i ze to nie jest to:/ Bardzo mnie to frustrowalo jak widzialem znajomych w szczesliwych zwiazkach a mi sie ciagle nie udaje.Niestety taka sytuacja powodowala u mnie nawroty nerwicy.Pragnienie prawdziwej milosci stalo sie w moim przypadku jedynym celem w zyciu i wiedzialem ze jak ja spotkam to nerwica minie.Rok temu poznalem dziewczyne i bardzo dobrze mi sie z nia spedzalo czas,nie bylo jakiegos wielkiego zauroczenia, powiedzialem sobie ze w tym przypadku to prawdziwe uczucie moze nadejdzie ,nerwica ustapila bylo naprawde dobrze. Niestety, teraz po uplywie roku znow nie jest najlepiej, wydaje mi sie ze to uczucie jedak nie nadeszlo,znow pojawiaja sie dylematy czy to jest ta osoba z ktora chce byc?czy "chemia" kiedys mnie jeszcze dopadnie??z jednej strony jest ok a z drugiej chyba oczekiwalem czegos wiecej:/jestesmy razem ale coraz czesciej mam dylematy co dalej?tymbardziej ze od jakiegos czasu widuje sie z nia tylko w weekendy bo pracuje chwilowo w innym miescie:/ moze cos zmieni sie jak wroce?

Jesli chodzi o nerwice to nigdy sie nie leczylem,moze oprocz magnezu z wit b6 i neromixu,wiem jednak ze jakby rozwiazal sie moj problem to nerwica odejdzie,gdyz juz nie raz odchodzila w sytuacjach kiedy wydawalo mi sie ze znalazlem w koncu ta druga polowke,mam nadzieje ze sie jakos ulozy:)walcze:)

 

sorki za tak dlugi list,pozdrawiam wszystkich i zycze powodzenia w walce!!!jestem pewien ze nierwica jest uleczalna tylko trzeba znalesc w sobie problem,dacie rade!!!:) zastanawiam sie czy w moim przypadku nie odwiedzic w koncu psychologa, bo z tego co tu widze wiekszosc z was poleca terapie, trzymajcie sie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szcz25

Myślę, że powinieneś cierpliwie czekać na to prawdziwe uczucie. A może żyjesz tęsknotą za tą pierwszą? I gdy poznajesz dziewczynę - staraj się jej z tą pierwszą miłością nie porównywać. Każda osoba jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju! I jeszcze jedno - nie szukaj miłości na siłę - bo to nie będzie miłość. To znaczy nie wymuszaj w sobie uczucia do osoby - prawdziwe uczucie nie jest wymuszone - samo przybywa. Być może coś jeszcze zaiskrzy między Tobą a twoją dziewczyną, ale nie wiem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dobrze ze długi list, łatwiej się rozeznać co i jak ;)

Mnie się wydaje,że może masz problem pt. lęk przed bliskością (patrz-inny temat na tym samym forum ;) ) Za każdym razem, jak już zaczynałeś się bardziej angażować, pojawiają się pytania czy aby na pewno to jest to, czy ja ją kocham itp. Ale jak inaczej drogi szcz25 się o tym przekonać, jak nie przez bycie blisko drugiej osoby :?: A ty troszkę jakby (wybacz) uciekasz wydaje mi się.

wiem jednak ze jakby rozwiazal sie moj problem to nerwica odejdzie,gdyz juz nie raz odchodzila w sytuacjach kiedy wydawalo mi sie ze znalazlem w koncu ta druga polowke,mam nadzieje ze sie jakos ulozy:)walcze:)

Znalezienie partnera nie wyleczy cię z nerwicy :-| Też kiedyś próbowałam w ten sposób. Wydawało mi się,że do szczęścia brakuje mi tylko faceta, a jak go wreszcie znajdę, problemy miną. Nie minęły..............

oczywiście polecam odwiedziny u psychologa. Opowiedz mu o swoich wątpliwościach, na pewno coś poradzi :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×