Skocz do zawartości
Nerwica.com

Muszę się gdześ wygadać, ale kaszana:)


Mihu

Rekomendowane odpowiedzi

Ale kaszana... Jestem straszną pizdą jeżeli chodzi o kobiety heh. Sam nie wiem skąd się to wzięło mam 24 lata a nie miałem w życiu dziewczyny. Dlaczego? Sam się ostatnio zastanawiam. Nie jestem przecież jakimś ułomkiem. Tak mi się wydaję he he Kiedy miałem 6 lat zachorowałem na nerwicę natręctw przejebane troszkę w szkole było z tego powodu wiadomojak to dzieciaki ciągle się śmiały i przezywaływ dodatku byłem straszny grubas i tak jakoś przepękałem podstawówkę potem gimnzajum. Zawsze byłem samotnikiem. jakoś w średniej poznałem co to dragi amfetaminka była najlepszą koleżanką mogłem dzięki niej jakoś przetrwać dzień w szkole fakt choroba się nasilała na zjazdach ale jak miałem już zwałkę to nie chodziłem do szkoły po dwóch latach odstawiłem ten syf, ale oczywiście zamieniłem go na alkohol towarzystwo się nie zmieniło po prostu zamiast ćpać piłem miałem wtedy gdzieś czy ktoś patrzy i śmieję się z tej choroby. Najlepsze i zarazem najśmieszniejsze w tym jest to, że nawet na niewiadomo jakich dragach w towarzystwie kobiet milkłem centralnie bałem się odezwać normalnie pizda heh. Fakt zdarzały mi się próby podrywania, bajerowania, tylko za każdym razem nie wychodziło a najgorsze jest to, że każda którą się zainteresowałem wolała któregoś z moich kumpli, właściwie to się nie dziwie. Ale co prawda smutno mi było. Wiadomo nie można poddawać sie po porażce nie po 1 nie 2 czy 3 , ale po 4 10 i każdej kolejnej następnej można sie juz zacząć załamywać. Jakimś cudem skończyłem szkołę zdałem maturę szok bo całkiem nieźle mi poszła jak na kogoś kto w szkole był tylko gościem. Po szkole dotarło do mnie, że ta droga donikąd nie prowadzi i jakieś trzy lata temu postanowiłem się zmienić. Trafiłem na dobrego lekarza który przepisał leki po których objawy choroby znacznie się zmniejszyły. Jak już wspominałem zawsze byłem tłuściochem więc wziąłem się za siebie. Zacząłem uprawiać sporty walki najpierw z kolegą później w klubie i zrzuciłem te cholerne 40 kg. Pokochałem sporty walki zacząłem trenować codziennie i przez długi czas nie robiłem niczeo innego. Czułem się w tym spełniony trener doceniał moje umiejętności niedawno nawet poprosił zebym pod jego nieobecność prowadził treningi. Niestety zdarzało sie jeszcze łapać doła i sięgać po dragi i alkohol na szczęście były to sporadyczne przpadki na jakichś imprezach, ale nawet teraz kiedy udało mi się to wszystko osiągnąć boję się kobiet. Jestem w stosunku do płci przeciwnej chorobliwie nieśmiały. Osiemdziesięcio kilogramowy łysy koleś boi się kobiet paranoja jakaś nie boję się walczyć z większymi od siebie a boje się zagadać do dziewczyny... Nie potrafię bajerować jestem raczej konkretnym człowiekiem bardzo małomównym. Największym wstydem było by dla mnie przyznać się do tego, że jeszcze wiecie nie ten tego he he ;P I w sumie nie rozmyślałbym o tym wszystkim gdybym pewnego chujowego dnia nie odebrał kiedyś telefonu od pewnej dziewczyny mniejsza o to po co dzwoniła. Rozmawialiśmy kilka razy przez telefon parę smsów, ale bałem się spotkania z nią bo jak już mówiłem jestem pizdą. Była impreza na którą z kilku powodów wypadało pójść a bałem się wiedząc, że ona tam będzie wiec musiałem sobie pokreślić. Już nawet nie pamiętam co tam się działo, ale chyba nie było aż tak źle skoro jeszcze o mnie pamiętała. Tydzień później była kolejna wspólna impreza pomyślałem sobie nie no nie ma chuja nie bedę pił ani niczego brał bo się źle skończy no i początkowo faktycznie nie piłem nie ćpałem ale też na trzeźwo prawie w ogóle się do niej nie odezwałem ni mówiąc już o tym, że mógłbym z nią zatańczyć choć poprzedniej imprezy tańczyliśmy całą noc. Naprawdę wkurzyłem się na siebie co za dupek ze mnie pomyślałem i poszedłem się odlać. Przy pisuarze spotkałem starego znajomego który zaproponował mi małe białe co nieco. Jak mogłem nie skorzystać ;) pomyślałem, że może chociaż normalnie z nią porozmawiam. Niestety. Amfa odpaliła nie w te stronę i zamiast poprawić sobie humor zjebałem go sobie poszedłem napić się czystj i wogóle ja olałem, dobrze się bawiła więc pomyślałem, że nie jestem potrzebny do dobrej zabawy i zmyłem się do domu, ale dlaczego miałaby się źle bawić skoro to wesele jej siostry było :P Pomyślałem, że dam sobie spokój jestem sam jest mi dobrze i po co to zmieniać. Ale po jakichś dwóch tygodniach odezwała się do mnie pytając czy się na nią obraziłem. Jasne, że nie.Byłem zły na siebie , ale tego już nie powiedziałem. Wolałem sobie odpuścić, tylko ku mojemu zaskoczeniu nadal o mnie pamiętała chociaż jak chciałem dać sobie spokój. Właściwie to chciałem i nie chciałem. Serce chciało, ale rozum mówił nie. Jakiś miesiąc temu znów byliśmy na wspólnej imprezie. I co?! I nie wytrzymałem żeby czegoś nie wciągnąć bo jak taki głupek nie wyciągnąłem lekcji z poprzednich błędów. Fakt było ok rozmawialiśmy bawiliśmy się tylko mało pamiętam... (ale głupek ze mnie) Nie pamiętam też dlaczego olałem ją i bardziej zainteresowałem jej kuzynką. Co za kaszana... A jaki moralniak do dziś mnie męczy bo doszło do tego jakiś miesiąc temui znów mówię sobie, że dam sobie spokój dam sobie z tym radę bla bla bla ale Ona znów po dwóch tygodniach przypomina mi o sobie tylko nie wiem dlaczego żadna inna dziewczyna nie okazała mi jeszcze takiego zainteresowania i to pomimo tego, zachowywałem się jak prawdziwy dupek.Najgorsze jest w sumie to, że mamy wspólnych znajomych jej siostra wyszła za mojego kumpla i trochę i głupio mi przed wszystkimi gdyby to nie byli moi znajomi to pewnie bym komuś z nich przywalił bo podśmiechują się ze mnie i w sumie się nie dziwie. Z drugiej strony niektórzy uważają mnie za swojego przyjaciela. jakiego kurna przyjaciela. No tak jak potrzebna pomoc to wiedzą gdzie się zwrócić, albo jak chcą pogadać i wyrzygać ze swoich żali. Ja się jednak nikomu nie spowiadam i prawdę mówiąc to jest mój pierwszy raz, piszę bo ciężko mi z tym wszystkim. Tk na dobrą sprawę łątwiej napisać to i wrzucić gdzieś do internetu niż powiedzieć o tym komuś znajomemu. Nie potrafiłbym chyba. Wracając do tej dziewczyny. To najwiekszą kaszane odjebałem wczoraj w sylwestra... Nie miałem pojęcia, że spędza go tutaj, u mojego znajomego Fakt kilka dni przed sylwestrem odezwała się do mnie, ale jakoś nawet nie spytałem gdzie się wybiera. Miałem ochote wczoraj się uwalić myśle sobie, że może łątwiej bedzię o niej zapomnieć i tak też zrobiłem spędzajać wieczór w gronie innych znajomych. Po północy wyruszyliśmy na miasto oczywiście miałem sporą katane. złożyłem sobie życzenia noworoczne z jej siostrą i oraz moim dawnym kolegom i jak to u mnie po pijaku bywa nic nie widze nikogo nie poznaje nawet Jej stojącej kilka metrów ode mnie (ale kiszka) dowiedziałem się, że tam była jakąś godzinę później od kolegi. Przemilczałem to oczywiście udając, że mam w sumie na to wyjebane. Myślałem, że zapomnę o niej i dam sobie spokój, ale chyba do końca tak nie jest, że chce o niej zapomnieć tylko po wczorajszej wpadce jestem już spalony. Dotarło do mnie, że nie chce być sam i boję się samotności. Jak wcześniej wspominałem dziewczyny wcześniej mnie olewały fakt byłem wtedy inny wyglądam teraz i myślę nieco inaczej, ale nadal jestem taką samą pizdą po prostu boję się podjąć tego ryzyka i boję się kolejnego odrzucenia. Najdziwniejsze dla mnie to, że gdy jej nie znałem liczyły się dla mnie tylko treningi i nic więcej, nie było alku ani dragów. A żeby mieć odwagę do tego by ja poznać muszę wciagnąć i się napić heh cholera nie chce tego przecież już taki nie jestem... Poprostu piłem i ćpałem ze strachu... Wiadomo nie jest to jedyna dziewczyna na świecie, ale ciężko będzie mi o niej zapomnieć, bo teraz naprawdę jestem u niej spalony heh. Ale się tu rozpisałem. chociaż humor mi się trochę poprawił. Nie zdziwię się jeżeli nikt tego nie przeczyta, sam zazwyczaj omijaj tak obszerne wypowiedzi, ale przyjnajmniej wyrzygałem co mi na duszy leży :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mihu!

Początkowo myślałam, że nie dobrnę do końca Twoje postu - ale udało się! Nie wiem czy obchodzi Cię co myślą nieznajome Ci osoby na temat Twojej sytuacji, ale wypowiem się mimo wszystko. Wydaje mi się, że każdy człowiek ma w sobie pewien strach związany z możliwością odrzucenia przez drugą osobę. Ja sama mam tego typy "niedokończone sprawy", które już 7 rok spędzają mi sen z powiek. Wydaje mi się, że to przez to, że nie wyznałam mu co do niego czuję i dlaczego się tak debilnie zachowuję. Gdybym to z siebie wykrztusiła, to albo by mnie zaakceptował i byłabym... Boże... nawet nie wiem jaka szczęśliwa, a jakby mnie odrzucił, to przynajmniej bym przestała fantazjować i cieszyłabym z się z tego, co mam. Tak czy inaczej z tego, co piszesz to idiotę zrobiłeś z siebie już kilka razy, więc dziewczyna raczej zdania o Tobie na gorsze nie zmieni jak ją zaprosisz na randkę ;) Nie chcę Ci doradzać, bo kimże ja jestem, ale to jest mój pogląd (prywatny i subiektywny).

 

Trzymam kciuki za pozytywny rozwój sytuacji (w którąkolwiek stronę)!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Muszę przyznać że nie żałuję czasu poświęconego na przeczytanie tego długiego postu.

Nie mam prawie żadnego doświadczenia z dziewczynami, ale mam przeczucie że jak byś się do niej odezwał za kilka dni (albo szybciej, byle na trzeźwo) to nie będziesz żałował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×