Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Piko też mam w ciągu dnia kikla typów myśli na różny temat... męczące troche... wiesz, to jeśli my jesteśmy takimi perfekcjonistami to pewnie stąd też biorą sie te natręctwa dotyczące tego że tak bardzo przyglądamy sie naszym ukochanym i wynajdujemy wady...

 

Też macie tak, że w ciągu dnia potraficie najpierw godzine sie śmiać a potem wpadać w płacz? bo ja ostatnio przeżywam takie skrajności.

już mam powoli dosyć...

 

3majcie sie cieplutko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy też macie tak, że w ciągu dnia potraficie najpierw godzine sie śmiać a potem wpadać w płacz? Oczywiscie że tak. Przeież to jest właśnie jeden z objawów nerwicy. Zmienność nastroju. To typowe. Teraz to wiem bo wytlumaczył mi to psychiatra. Na początku myślałam,że zwariowałam. Czułam sie z tym bardzo żle. Na szczęście lekarz wyprowzdził mnie z błędnego myślenia. Teraz już nie panikuje kiedy mi się tak robi. Poprostu tym się nie przejmuje. Staram się raczej skupić na tym co wprowadziło mnie w taki stan,bo napewno coś to wywołuje.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe

 

Po pierwsze chciałem się przywitać, to "już" drugi post na tym forum.

 

Teraz do rzeczy:

 

Jakubie jesteś debeściak i tyle.Po przeczytaniu tego co napisałeś udało mi się dojść do jakichś sensownych wniosków, a po dojściu do nich na mej twarzy choć na chwilę zagościł uśmiech.Dzięki twoim postom odniosłem małe, ale jakże ważne zwycięstwo w walce z moją psychiką.Moje natręctwa nie dotyczą jedynie mojej partnerki, którą kocham nad życie, dotyczą też kilku innych spraw, i "obiekt" tych natręctw jest różny, a nerwica sobie skacze po kolei po sprawach dla mnie kluczowych.Czyli podważa uczucia miłości do mojej kobiety, do rodziny, podważa moją wiedzę i umiejętności, druzgocze odwagę zabierania głosu, przebywania w tzw. tłumie.Na szczęście nie mam natręctw ruchowych poza mruganiem,ale jakoś to znoszę.U mnie choroba najgorzej daje się we znaki na przełomie zima/wiosna oraz jesien/zima.Najlepiej jest w lato.Najgorsze jest to że dopiero teraz zacząłem się leczyć, podejżewam że miałem to niemal od dziecka zaczęło się mniej więcej w 4 klasie podst. na skutek odrzucenia przez rówieśników.Później dalej się to potoczyło.Moje lęki co do tego czy aby jestem pewien swojej miłości , i czy aby moja kobieta aby na pewno mnie kocha nie wzięły się z niczego.Długo rozmyslałem nad przyczyną takiego stanu.Jak dotąd takie myślenie wywoływało tylko lawinę natręctw.Dziś po przeczytaniu kilku Twych postów już wiem w czym rzecz.Wiem że sam sobie nie poradzę, i nawet nie mam zamiaru brać się za to sam,gdyż zbyt długo w tym siedzę, a następna kapitulacja niepotrzebnie mnie osłabi. Jutro 2-ga wizyta u psychiatry ma zapisać mi odpowiedni lek.Już teraz szukam dobrego psychologa.Jestem pełen nadziei, gdyż wiem , że łatwiej będzie mi walczyć - i wygrać bo innej rady nie ma.Zależy mi na mojej Myszce ,niczego tak bardzo nie pragnę jak dzielić z Nią życie, przy Niej się zestarzeć i przy Niej umrzeć.Chcę (I Ona też) założyć rodzinę i mieć synka lub córeczkę.Wiem że mi się uda, mam "w ręku" potężną broń.Wiem że wewnętrznie boje się odrzucenia i końca związku, dlatego mój umysł podpowiada mi takie bzdury.Poza tym moje nieszczęśliwe związki kończyły się przeważnie na przełomie zima/wiosna oczywiście kończyły się z różnych powodów, jednak sam wiem że często było to z mojej winy.Jednak jakieś dwa lata temu zostałem odrzucony, okazało się że osoba z którą chciałem wiązać przyszłość bawiła się mną.To przelało czarę goryczy.Wyleczenie się z tego zawodu trwało ponad pół roku.Na szczęście po tym czasie znalazłem wspaniałą osobę, wiem że nie znajdę już nikogo lepszego, wiem że to co między nami zaistniało i wciąż trwa jest wyjątkowe, jest w tym coś magicznego, coś co spowodowało że uwierzyłem w przeznaczenie.Jest mianowicie tylko jeden problem.Mój umysł nie zdołał tego wszytskiego przerobić i dalej powtarza wbrew mnie swoje czarne wizje łącząc je w równe schematy.Bym zapomniał dodatkową masakrę w moim móżdżku zrobiła muzyka Trash i Death metalowa itp.. mówcie co chcecie ale takie rytmy potrafią człowiekowi wyprać baniak.Przechodziłem też w życiu przez chlanie i narkotyki, ucieczki z domu, bójki, miałem różne konflikty z prawem.Sprawę pogorszyła jeszcze ezoteryka , oglądanie filmów grozy, niestety okazało się że mam za słaby baniak na takie rzeczy.Zawsze wmawiałem sobie , że jestem buntowniczą i silną osobowością, podczas gdy naprawdę jestem typem domatora-romantyka..taka prawda.szkoda że dopiero teraz do tego doszedłem.Wiem że będzie trudno poustawiać wszystko w mojej głowie na dobre tory wszak przez te ładne kilknaście lat (mam prawie24) zdążyłem już namieszać w swojej świadomości.Ale wiem że warto się za siebie wziąć nie tylko dla Mojej Połówki i miłości która niewątpliwie nas łączy, ale również dla swych marzeń, dla wszytskich na których mi zależy, ale i dla siebie samego, gdyż przecież to wszytsko jest ważne z tego składa się życie.ZAPAMIĘTAJCIE Nic nie jest idealne i nie będzie !! Wasi faceci/kobiety mają wiele wad tak jak Wy sami, ale to jest właśnie w tym wszystkim piękne, że jesteście razem i potraficie siebie akceptować, nie dajcie tego zniszczyć swojej zdruzgotanej psychice !!! TO WY RZĄDZICIE SWOIM ŻYCIEM - NIE NERWICA !!!

 

Trzymajcie za mnie kciuki jutro druga wizyta u psychiatry.

 

Ps. Wierzę w WAS i trzymam kciuki za każdego borykającego się z powyższym problemem !!!

 

Ps.2 Mam nadzieję że Was nie zanudziłem !! :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nie zanudziłeś. Miło nam, że ktoś do nas dołączył ( choć może nie powinienem się cieszyć, że jest jeszcze ktoś z taka przypadłością bo ciężko to życzyć nawet wrogowi ) ale witamy Cię w naszym gronie. dziel się swoimi spostrzeżeniami i przeżyciami, może to komuś pomoże. Piko jeśli ta psycholożka nie potrafi Ci pomóc to też uważam, że powinnaś ją zmienić - spróbuj jeszcze jedno spotkanko i jeśli będziesz widziała, że nie wie z czym ma do czynienia to chyba lepiej zmienić...wg mnie przynajmniej. Pozdrawiam i miłego dzionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No !!! Widzę, że formuje się poważna paka :)!!! Dzisiaj ja mam wizytę u psychiatry. Nie ma co się męczyć, biorę leki i basta. W terapi nerwicy natręctw powiedzenie 'Twardym trzeba być nie mientkim' nabiera głębokiego sensu. Pozdrowienia dla wszystkich !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam "nowych" w dyskusji... fajnie, że dzielicie się z nami swoimi doświadczeniami...

 

Piko ja myśle, tak jak chłopcy... jeśli kobieta nie ma doświadczenia z takimi przypadkami to Ci nie pomoże, bo nie będzie wierzyć w to, w co Ty musisz uwierzyć: że to choroba, a nie jakieś tam zwykłe wątpliwości... Przy zwykłych wątpliwościach nie popada się w TAKIE stany!!

 

Mam pozytywną wiadomość, dla wszystkich, którzy co chwilę czepiają się wyglądu partnera i takich wad zewnętrznych... Ja też tak miałam, potrafiłam się patrzeć na moje kochanie przez dłuższą chwilę i zastanawiać się czy mi sie podoba czy nie... a wczoraj złapałam się na myślach, że to co wcześniej wydawało mi się okropną wadą, tak naprawdę wydało mi się bardzo "słodkie" i że tak naprawdę mi się podoba... :) co za wpadanie ze skrajności w skrajność! ;) Powoli przychodzą dobre uczucia! Do Was też dotrą...

 

Dzisiaj oblatuje mnie strach, który miesza się z dobrymi odczuciami... jest tak bardzo dziwnie ;) ale nie jest źle... :)

 

Życzę słonecznego samopoczucia, takiego słońca jak teraz widzę na dworze!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich:))))) i starych i nowych:P dziekuje za cieple slowa i rady, jestescie niezasapienia a pomimo ze sie na zywo nie znamy to tutaj znajduje wsparcie !!!!! od was.... tak mieciu i apsik pojde jeszcze i obczaje jaka jest ta psycholog, ale jest mi bardzo glupio bo w sumie to mieciu mi tak zalatwil a ja tu marudze:( ale moze dzieki mnie ta psycholog nabedzie nowego doswiadczenia hehe:) oby potrafila i chciala mi pomoc.... moze mieciu pogada z twoja psycholog ktora powie jej ze ma takiego sebastiana z takim samym problemem ( bo jak rozumiem ty tez tam chodzisz :) ) wiecie co moi kochani mam kolejne spostrzezenie : jest tak ze jednego dnia mam takie i takie mysli, ide spac i rano juz zapominam o nich a z biegiem dnia nastepnego dochodza do mnie inne mysli... tak jak napisalam wczesniej codziennie co innego:P bede wieczorem papa :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe, ja też tam mam :) U mnie lęk miesza się z bardzo ciepłym uczuciem dotyczącym bliskości. I dodatkowo pożądaniem, ale wzmocnionym przez uczucia. To bardzo dobrze, bo to ewidentnie potwierdza , że jest wszystko ok. No trzeba mieć trochę powietrza wreszcie. Ale na ten etap musiałem trochę poczekać ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ana24, to zależy jaka jest twoja wewnętrznia definicja miłości. Ja jak nie mam natrętnych myśli to po prostu jestem z moją dziewczyną szczęśliwy. Cieszę się, że jesteśmy razem, że mogę o nią dbać, że np. wieczorem siedzimy sobie razem przytuleni i oglądamy film itd... Ale nie jest to już tak intensywne uczucie jak kiedy miałem 17 lat. I dzięki bogu, bo teraz mam większy spokój ducha. Nic się nie przejmuj - za jakiś czas, jak emocje opadną i ty poczujesz, że zaczynają wkraczać ciepłe uczucia; daj dobie chwilę odpoczynku. Ciekawe, ale też jest problem tego rodzaju, że my syntetyzujemy uczucie 'niekochania', bo z moich obserwacji wynika, że nigdy tego tak na prawdę w naszych związkach nie czuliśmy. W sumie mogę powiedzieć, że kiedyś krótko spotykałem się z laską, co do której wiedziałem, że jej nie kocham i jakoś nie robiłem sobie z tego powodu żadnych wyrzutów, a już na pewno nie miałem żadnych lęków. Jeszcze jakiś czas temu w tych stanach gdzie nerwica trochę zwalniała obroty czułem się wyzuty z wszelkich uczuć. I mogłem wtedy sobie myśleć, że faktycznie nic nie czuję. Nic bardziej mylnego. Daj sobie trochę czasu, bo to nie przyjdzie na twoje zawołanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakub, ale ja juz tak z rok mam...nie powiem zeby nie bylo dobrych momentów...bo sa! Kiedy nic bardziej nie pragne jak to by sie do Niego przyutulic i przykryc go kocem jak zaśnie... ale brakuje mi tego dawnego "hihi" kiedy na sms jaki do mnie napisałam tanczyłam po pokoju. wiem ze to niedojrzałe i dziecinne i nigdy juz to nie wroci. Wszytsko to wiem jak i to ze sa fazy zwiazku i ta w ktorej jestem moze byc wcale nie gorsza jak ta pierwsza. ale wiesz co zauwazam, ze jak pojawia sie mysl ze moge go stracic odzyskuje ta MEGAradosc. ciesze sie wtedy jak dziecko ze to mnie wybrał, dziekuje mu za to ze mimo tego co sie ze mna dzieje jest ze mna.zaraz kiedy uspokajam sie mija mega radosc i wracam do rzeczywistosci i nie ciesze sie juz wtedy tak jak w chwilach "ryzyka". Dzis kiedy dowiedzielismy sie ze nasz najblizszy kolega odszedl do dwóch innych kobiet, jedyne co umiałam wyszeptac to "nie chce Cie stracic".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piko Ty nie marudzisz, Ty potrzebujesz pomocy. Psycholodzy potrafią pomagać ale to taki specyficzny rodzaj pomocy w którym wypada aby pomagający wierzył w chorobę i wierzył w jej uleczenie. Jeśli nie ma spełnionego któregoś z warunków to jak ma Tobie pomóc? Jeśli nie będziesz się czuła tam dobrze to zmieniaj psycholga i się nie oglądaj:). Ja też czasem mam myśli, że to nie choroba tylko prawdziwe myśli ale ja ich nie chcę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-> Ana24, doskonale cię rozumiem w tej kwestii. Coś jak potrzeba adrenaliny, szczególnie mocnych impulsów do działania. Nie można czegoś przyjąć w sposób normalny, trzeba to poczuć aż do granic możliwości, do momentu przesterowania. Tego typu zachowania biorą się z naszego dzieciństwa. Nie potrafisz stawiać swojemu partnerowi granic, prawda ? Problem stawiania granic pewnie dotyczy także ciebie samej. Jak nie czujesz silnych impulsów to czujesz się nieukierunkowana, znudzona, tracisz sens. To są niektóre elementy twojej osobowości, których nie wykorzenisz w 100%. Masz jednak możliwość wykształcenia w sobie dodatkowych umiejętności, które działając równolegle pozwolą ci radzić sobie z trapiącymi cię dziś sytuacjami. Psychoterapia nie leczu w sposób magiczny. To po prostu warsztat, w którym możemy nadrobić braki wynikające z naszego dzieciństwa, wykształcić mechanizmy ułatwiające nam funkcjonowanie w społeczeństwie, oraz przede wszystkim dające nam nowe możliwości. Coś jak eksternistyczny kurs dojrzewania. Być może da ci odpowiedź na pytanie, dlaczego tak 'obsesyjnie' pragniesz miłości.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:55 pm ]

No i Mieciu : to czy czujesz czy to choroba czy nie to jest sprawa drugoplanowa. Masz natrętnie pojawiające się, intensywne myśli, których temat jest dla ciebie szczególnie przykry, a nad którymi nie jesteś w stanie w żaden sposób zapanować. Do tego stopnia, że wywołują różnego rodzaju objawy somatyczne co utrudnia ci normalne funkcjonowanie. W psychiatrii tego typu stany klasyfikowane są jako zaburzenia obsesyjno-kompulsywne i wymagają leczenia farmakologicznego i/lub psychoterapeutycznego. Czy się to komuś podoba czy nie, basta

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obawiam sie ze na to ostatnie Twoje pytanie znam odpowiedz...

Na dzis dosctej "wewnetrznej młócki" bo tracie fizyczne sily.

czasem sobie mysle ze byloby chyba łatwoej byc wyposazonym w takie doswiadczenia jakie masz TY sam! mam na mysli te zwiazane z rozstaniem. choć wierze jak by to mogloby byc w moim przypadku i chyba mniemam bardzo podobnie, to wierzena pol gwizdka... i te przeklete mysli, ktore ostatnio oscyluje jedynie wokole seksu z innymi facetami doprowadzaja mnie do szału ......chyba sie powoli wykanczam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, spokojnie. Ja też tak miałem. Obsesja, że podobają mi się inne laski i świadomość, że nie chcę z nimi sypiać, ale jednocześnie nie mogłem znieść, że mi się podobają i natrętne myśli, że zmuszony będę przeskoczyć. Odeszło, choć czasami na krótką chwilę powraca. Ana24 - nie daj się pokonać przez myśli. Zobacz, każdy z nas ma podobne obsesje. Ja przez to przeszedłem już jakiś czas temu i wiem, że to prowadzi do niczego. Masz świadomość, że nie będziesz w życiu sama. A to jest równoważne ze nieuniknioną konfrontacją z tym gównem jakim jest nerwica. Ucieczka w ramiona nowego partnera nie stanowi żadnego razwiązania, a jak wiele można stracić.

 

Nie miałaś miłości w rodzinie ? Skąd to znam ? Mało kto tak na prawdę umie kochać i to nie chodzi już tylko o neurotyków. My jesteśmy na ten temat szczególnie wrażliwi, a nasza walka jest niczym innym jak procesem, który nas do tej miłości przybliża - tylko dajcie sobie trochę czasu; Tego nie da się zrobić w tydzień; Czasami potrzeba lat, żeby to wewnętrznie poczuć.

 

 

PS. nasz wątek ma największą liczbę postów, zaryzykuję chyba nawet że z całego forum

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysli ze mam ochote na seks z kims innym sprawiala ze zaczynalam doszukiwac sie juz innych zaburzen...skad sie to wszystko bierze? przeciez ja nigdy czegos rownie beznadziejnego nie czułam...kiedys na sama mysl ze spie z innym robilo mi sie nioedobrze a teraz mysli kaza mi snuc podejrzenia ze mogloby bys ekscytujaco...tak jakby mnie zaczelo to pociagac........chyba nie dam rady o tym powiedziec na terapii....chyba sie tego wstydze :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie możesz znieść ambiwalencji uczuć. Pewnie że mogła byś się przespać z innym mężczyzną, ale wielce prawdopodobne jest, iż przyjemność z takiego aktu byłaby prawdopodobnie znikoma. Chociażby ze względu na brak głębszych uczuć. Byłem kiedyś w związku z kobietą, w którym pomyślałem, że może tu właśnie o te sprawy chodzi i sprowokowałem taką sytuację. Powiem tak: jest mi wstyd do dnia dzisiejszego, a jeżeli chodzi o sam seks to odczucia były mocno przedmiotowe. Ale przecież nerwica sugerowała, że to tędy droga !!! Nigdy czegoś takiego już nie zrobię, bo po pierwsze nie jest to zgodne z moją osobowością, a po drugie mam zbyt wiele do stracenia. Nie znalazłem tam niczego co by rzeczywiście argumentowało za zmianą partnerki. Znam takich, co skaczą z łóżka do łóżka i w ogóle im to nie przeszkadza. Ale tacy ludzie są od nas różni nie tylko w kwestii seksu.

 

I nie wstydź się takich rzeczy mówić terapeucie. Jak on ma ci pomóc, jak nie zna twoich problemów ? Musisz się otworzyć, to jest jeden z warunków terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od kiedy ustaply troche watpliwosci zwiazane z uczuciami do mojego chlopaka to wlasnie te obsesyjne myslu na temat seksu przoduja w mojej glowie,,, jak cudnie bylo w szpitalu...nie myslalam tam o niczym.Jakub- przepraszam ale masz juz chyba dosc! ja ide spac. dzieki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Dużo napisaliście jak mnie nie było. Witam nowego kolegę :)

 

Eh, dzisiaj już mam naprawdę dość. Od dwóch dni faszeruję się Alproxem, oczywiście wiem, że uzależnia i że nie powinno się go brać bez przerwy, ale tak się boję, że będzie gorzej, że sobie nie poradzę, że biorę, a po tym już nic nie czuję, taka błoga senność i jest mi wszystko jedno...

 

A co do samopoczucia -> dzisiaj dostałam takich natręctw na zajęciach, bo koleś na seminarium się świetnie we wszystkim orientował i to z różnych dziedzin, zaskoczył nawet samą prowadzącą, i ja od razu dostałam myśli, że z takim kimś powinnam być, że mój facet nie jest wystarczający dla mnie, że nie ma takiej wiedzy itp. itd. koszmar :/ Dopiero się uspokoiłam teraz po rozmowie z Babcią, która jest bardzo za moim chłopakiem, i powiedziała, żebym przestała gadać głupoty i wszystko będzie dobrze :) Takie fajne otrzeźwienie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej:)

muszę Wam powiedzieć, że z moim chłopakiem już lepiej. Strwierdziliśmy ostatnio, że to nie depresja, a jakaś nerwica. Pewnie to stres przed maturą. Inne rzeczy też się nakumulowały. Ale ogólnie jest już lepiej. Wygłupiamy się, jest jak wcześniej. Tylko trochę więcej stresu z jego strony i nerwowego podjeścia do życia. Mam nadzieję, że to niedługo minie.

Pozdrawiam Was serdecznie (:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie nastała dziś rzecz która wiele zmieniła na lepsze.Zagadała do mnie całkiem atrakcyjna dziewczyna , porozmawiałem z nią, przeszedłem się do empik-u.Podczas tej eskapady uderzyły mnie myśli, że to na pewno tak robię bo swojej dziewczyny pewnie nie kocham i szukam pocieszenia u innej.Te mysli były straszne , i mózg podsuwał mi straszliwe natręctwa.Jednak oparłem się im i sam w duchu stwierdziłem: "Przecież najbardziej mi się podoba moja dziewczyna,jej wygląd, sposób w jaki się porusza, Jej głos, Jej zapach. itd..." a ta dziewczyna podoba mi się tak "powierzchownie" i to dość średnio zresztą.I tu nastąpiła piękna chwila , gdy rozsądniejsza a właściwie ta właściwa część mojego, ta która przeciwstawia się nerwicy powiedziała mi (oczywiście nie dosłownie) wewnątrz: "Teraz się sam przekonałeś że to nic złego że inne kobiety ci się czasem podobają, bo i tak każdej z nich zabraknie pewnych unikatowych cech jakie ma moja partnerka , a bez któych byłoby mi ciężko żyć" Sam się z siebie wtedy zaśmiałem.Ale to nie wszystko moje inne natręctwo również poniosło sromotną klęske, choć jakieś przebłyski swoje ma , ale odsuwam tą myśl dość sprawnie.Natrętna myśl zaatakowała to że złapałem się że chyba za mało tęsknie za Nią.Ale po pierwsze widzę ją codziennie przez długi czas, więc siłą rzeczy nie mogę non-stop tęsknić, jednak jeśli Jej nie widzę z dwa dni to tęsknie jak diabli .Poza tym gdy nie męczą mnie natręctwa i jestem w miarę wyluzowany to moje uczucia są bardziej intensywne, to te cholerne natręctwa osłabiają ich odczuwanie.Dziś zadzwoniłem do Niej żeby się spytać czy przypadkiem nie chce żebym Jej nagrał jakąś muzykę, a przecież już się pytałem, widzimy się jutro po południu, a ja nie wytrzymałem i zadzwoniłem bo...mi jej brakowało chciałem uszłyszeć Jej głos.Poza tym jest wieczór a ja nie czuję prawie wcale niepokoju.Miałem dziś dwie bardzo stresujace sytuacje, załatwiłem jedną niemiłą dla mnie sprawę i nie wytrąciło mnie to z równowagi !!! Czuję się całkiem ok, jeszcze tylko muszę przeżyć przesilenie wiosenne które ciężko znoszę zresztą nie tylko ja moja dziewczyna też, Ona ma w zimie depresję sezonową i jest b. wrazliwa na pogodę i brak światła...może dlatego jest taka kochana i mnie rozumie.Jednym słowem moje natręctwa dostały dziś nieźle po łbie !! i dobrze im tak !!Zrozumiałem też iż kocham Moje maleństwo tak samo a może i mocniej, po prostu weszliśmy w nowy okres w związku, ale zaczynam zauważać też plusy takiego stanu rzeczy.Powiem więcej to jest własnie prawdziwa miłość , to że zawsze Jej pomogę ,to że może na mnie liczyć, to że będe Ją kochać nawet gdyby wyrosła jej trzecia ręka na plecach, że chcę z nią dzielić wszystkie smutki i radości.Bardziej też akceptuje swoje i Jej słabości i niedoskonałości, to co uważałem na początku za wady , wcale nimi nie jest....bo każdy związek jest inny, a to co tworzymy przez bycie razem jest nasze i tylko nasze, to co tworzymy to niezaprzeczalnie miłość, cieszę się że zaczynam to rozumieć.To co przeżywałem na początku gdy Ją poznałem to było zauroczenie taka szczeniacka miłość.Bóg pozwolił nam być razem ,pokazał mi że życie ma sens jedynie z Nią, a ja zamiast to przyjąć i mu podziękować wciąż rozbieram to na czynniki.Wiem że moje natręctwa są często ode mnie niezależne, ale zacząłem dziś leczenie i wiem że się uda, muszę całkiem wyzdrowieć przecież mam dla kogo !! Myślę że moja kuracja się powiedze, skoro potrafie (choć nadludzkim wysiłkiem) pokonać kilka z iwlu moich lęków i natręctw , to z pomocą odpowiedniej terapii uda mi się znów w pełni cieszyć się życiem.Życzę i Wam sukcesów w leczeniu !! Nie dajcie się jeśli chcecie to możecie być silniejsi niż wasza choroba !!!

 

Idę sobie zrobić herbatkę...życie potrafi być jednak piękne .Siedzę i tęsknię za Moją kruszynką i nie powiem żebym nie był choć trochę szczęśliwy.

 

Pozdrawiam

 

Pozdrawiam Moją Dziewczynę (choć nie ma Jej na tym forum) Olu kocham cię nad życie ! :smile::D:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To aj kochani... kuba dobrze ze powiedziales to wszystko ani:) aniu naprawde ja mialam tak samo..... lochness bardzo dobrze ze napisalas:) dzis myslalam o tobie :) i pomyslalam ze chyba juz u ciebie lepiej:P tzn z chlopakiem:) ciesze sie.... niestety u mnie dzis tak fajnie nie bylo... ciagle analizowalam co czuje.... mialam mysli ze jego mowa mi sie nie podoba.... i najwazniejsze: Lucy!!!!!!! mam identycznie!!!! przed chiwla ogladalam program jakis typ sie wypowiadal : pomyslalam : moze taki ktos bylby dla mnie! Rozmiesz? Lucy te same mysli co ty!!!! chyba musimy odswiezyc nasze podpunkty jakie robilismy z mieciem jakie mamy mysli:P Lucy prosze kochana nie bierz takich uzalezniajacych lekow duzo! prosze cie! juz lepiej zwieksz swoje lekarstwo! ja dostalam od mojej psychiatry rudotel on tez uzaleznia ale trzymam sie od niego z daleka..... a jutro zwiekszam sobie do dwoch tabletek dawke... czuje w srodku ze musze.....

 

 

Telemah to piekne co napisales, twoja dziewczyna gdyby to przeczytala bylaby najszczesliwsza kobieta na ziemi, wiesz poprostu moje natrectwa mnie tak doluja :( mam naprawde dosyc.... nigdy nie zapomne jak 2 tygodnie temu juz bylo tak dobrze..... czulam milosc i nie wpatrywalam sie w mojego chlopka doszukujac czegos:( teraz gowno wrocilo! i ja sie pytam Boga czemu mi to robi? czy chce mi pokazac ze nie jestesmy dla siebie :(((((((((((((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj pikpokis najwyraźniej wpadłyśmy w to gówno zbyt mocno, żeby teraz tak łatwo wyjść. Ale w głębi serca zawsze tli mi się jakaś nadzieja...dziś zmarnowałam 2,5 h - tyle czasu minęło, od kiedy wróciłam z domu, a ja jedyne, co zrobiłam to siedziałam przy kompie i pościeliłam łóżko. Rodziców nie ma w domu, to korzystam z okazji, że nikt mnie nie kontroluje i nie zmusza do jedzenia, więc nic nie jem od 16...stresuję się, bo w czwartek mam referat na zajęciach, a jestem zupełnie nieprzygotowana - przeczytałam 3 strony z 12-stronicowego artykułu, a do tego trzeba jeszcze zrobić prezentację. Z mamą nie mogę pogadać, bo też jest na lekach antydepresyjnych, tylko na mniejszej dawce niż moja i twierdzi, że nie może już tego wszystkiego wytrzymać, tata mówi, że mam "wziąć się w garść", a babcia powiedziała, że się strasznie o mnie martwi i denerwuje, a ja nie chcę, żeby znowu przeze mnie nie spała w nocy :( więc tłumię wszystko w sobie i jest jeszcze gorzej...uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie mam przyjaciół i poza Marcinem i rodziną nikomu na mnie nie zależy. Wszystkim jestem potrzebna tylko wtedy, gdy mają do mnie o coś prośbę, a jak ja chcę się umówić/pogadać, to każdy ma ważniejsze sprawy na głowie...Dzisiaj zanim zadzwoniłam do kolegi, żeby mi pomógł w tłumaczeniu artykułu na prezentację, 10 razy się zastanawiałam, czy dzwonić, bo może mi na nim bardziej zależy, bo lepiej zna angielski niż Marcin...do drugiego znajomego w ogóle nie odpisuję na smsy, bo widzę w tym "szansę" zdrady i co wtedy będzie? Szczerze mówiąc, nie wiem czy tak się da radę dalej żyć...jestem sfrustrowana, a mój chłopak jest na pieprzonym poligonie w namiocie i nie może nawet ze mną porozmawiać :/

Te natręctwa popsuły mi całe życie :((( Już teraz nawet nie potrafię powiedzieć, co czuję...nie wiem, kiedy tęsknię, kiedy pragnę, kiedy mi brakuje...czuję się jak aleksytymik...jedyne co przeżywam to bezsilność - cholerną bezsilność...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dosc...bylam na kontroli po operacji,,,i okazalo sie ze beda mnie szpikowac teraz hormonami....tabletkami antykoncepcyjnymi....jesytem załamana...czy to znaczy ze nie bede mogla zaczac brac tego co mi psychiatra przepisał :( ja sie chyba naprawde wykoncze. nie mam sil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×