Skocz do zawartości
Nerwica.com

witam


cryo

Rekomendowane odpowiedzi

zaglądam na forum od jakiegoś czasu więc przyszła pora, by w końcu się przywitać.

ledwie mam siły, by pisać czy mówić... dlaczego tu jestem? zapewne dlatego, że czuję, że tonę i potrzebuję pomocy, choć coraz mniej potrafię o nią prosić. strach przed kolejną porażką paraliżuje przed działaniem. strach przed kolejnym niezrozumieniem, obojętnością. jednocześnie wiem, że to już ostatnie chwile, kiedy można jeszcze coś zmienić, zanim będzie za późno. jestem tu, bo znów mam rany na nadgarstkach i boję się, że następnym razem mogą być skuteczne. jestem tu, bo mówiono mi, że trzeba próbować sobie pomóc więc próbuję... choć coraz nieudolniej.

nie mogę powiedzieć, że nie starałam się znaleźć pomocy wcześniej. leczyłam się na depresję parę lat temu i wszystko zdawało się być dobrze. od jakiegoś czasu moje życie zaczęło się jednak sypać, ja zaś od paru miesięcy straciłam siły, by dzielnie to znosić. szukałam pomocy u psychologów, ale bez rezultatów.

ostatni raz próbowałam jakiś tydzień temu, lecz znowu skończyło się porażką. usłyszałam, że skoro nie mogę przychodzić na terapię 2 razy w tygodniu, to psycholog nie podejmie się pomocy mi, bo to i tak się nie uda. dobiło mnie to zupełnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tyle, że ja nie mam możliwości być na terapii częściej niż co 2 tygodnie, a pewnie żaden terapeuta nie podejmie się leczenia przy takiej częstotliwości spotkań. czy może się mylę? może ktoś podzielić się wiedzą na ten temat?

póki co, wygląda na to, że nie mam szans na terapię, a przynajmniej nie mam na nią szans dopóki nie dojdę do takiego stanu, że już nie będę w stanie pracować i pozostanie tylko leczenie. o ile będzie jeszcze kogo leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mam możliwości, by być częściej niż co 2 tygodnie, bo pracuję za granicą. oczywiście wiem, że powinnam poszukać pomocy tam, gdzie pracuję i szukałam, próbowałam. jednak psycholog, do którego trafiłam nie był dobry... przynajmniej nie dla mnie. generalnie zawsze starałam się radzić sobie sama, nie proszę o pomoc, gdy wiem, że nie jest to niezbędne... myśli samobójcze pojawiały się już wcześniej, ale wtedy to były tylko myśli. kiedy trafiłam do tamtego psychologa, byłam w naprawdę złym stanie, ale z jego strony zaangażowanie i zainteresowanie przejawiło się jedynie przy temacie finansów. tylko się zraziłam.

jest dużo psychologów, wiem, ale mi zależy na rozmowie w języku polskim. trudno jest znaleźć dobrego psychologa w Polsce, za granicą jeszcze trudniej - a ja nie mam już sił, by ryzykować kolejne próby terapii u przypadkowych psychologów.

stąd moje stwierdzenie, że chyba nie mam teraz szans na pomoc, której potrzebuję. wiem, że w normalnych warunkach ludzie szukają do skutku, wszystko to wiem... tyle, że ja nie czuję się już na siłach. każdy dzień to walka, by wstać z łóżka, by wytrzymać kolejny dzień, wytrzymać tylko tyle ile muszę, a później schować się. już nawet kupienie w sklepie czegoś do jedzenia mnie przerasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

być może, choć chciałam uniknąć psychiatry, bo myślę, że w moim przypadku farmakoterapia będzie zaleczaniem objawów, a nie leczeniem przyczyn. nie sądzę, by moja depresja była endogenna, raczej dokładnie wiem jaki szereg okoliczności sprawił, że ostatecznie coś zaczęło we mnie pękać - w myśl zasady "kropla drąży skałę". po prostu trochę zbyt długo owa kropla mnie drążyła, a ja zbyt długo wierzyłam w to, że zawsze muszę być silna. dlatego szkoda mi faszerować się lekami, kiedy tak naprawdę znam źródła mojego stanu i potrzebowałabym tylko trochę pomocy, aby poukładać to w sobie. żal mi trochę uśmierzać lekami jakąś część siebie, kiedy wciąż mam to przekonanie, że wystarczyłoby trochę porozmawiać, nazwać po imieniu i uporządkować pewne sprawy.

a z drugiej strony wobec mojego wycieńczenia beznadziejnym stanem rzeczy i braku kogoś, kto dałby odrobinę wsparcia, może faktycznie będę musiała podjąć tę decyzję i pójść do psychiatry, żeby choć trochę ocalić siebie.

mimo stanu w jakim się znajduję, wciąż mam to przeświadczenie, że rozwiązanie farmakologiczne będzie przysłowiowym strzelaniem z armaty do komara. bo wprawdzie depresja jest duża i wiem, że są momenty, gdy balansuję na krawędzi i tracę równowagę, jednak nadal wydaje mi się, że wbrew pozorom tak niewiele brakowałoby do tego, bym stanęła na nogi, tak jak kiedyś.

może tylko tak mi się wydaje.

zobaczymy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cryo, sama się wykluczasz... piszesz, że nie masz możliwości systematycznej psychoterapii, a teraz, że leki też nie są potrzebne. Nie widzisz, że masz tylko te dwa logiczne wyjścia ze swojej sytuacji i je wszystkie na swój sposób odrzucasz? Czego w takim razie oczekujesz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

widzę. i widzę, że miotam się w błędnym kole. tak, uważam, że potrzebuję psychoterapii, ale z ww. powodów nie potrafię w tym momencie znaleźć sposobu, by ją sobie zapewnić. nie jest to świadome odrzucanie przeze mnie psychoterapii. natomiast jestem niechętna lekom z powodów, o których też już pisałam. czy jest we mnie jakiś konflikt, który powoduje, że tak się zapętlam w tej sprzeczności? nie wiem, być może jest, skoro dla osób postronnych tak to właśnie wygląda. nie robię tego celowo, chcę sobie pomóc, choć na razie kiepsko mi to wychodzi. możliwe, że czegoś nie dostrzegam. a czego tutaj oczekuje? no pewnie właśnie takiej postronnej opinii, samemu czasem trudno dostrzec pewne rzeczy. nie oczekuję gotowych rozwiązań, ale nie ukrywam, gubię się i staram się odnaleźć.

nie twierdzę, że nie zgłoszę się po pomoc do psychiatry, wyraziłam tylko swoje przemyślenia na temat tego rozwiązania. natomiast wiem, że nie jest dobrze i mogę nie mieć wyjścia. to kwestia najbliższego czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uspiony2, dzięki za tę rozmowę :)

będę szukać takiego terapeuty. na razie przede mną po Nowym Roku jeszcze jedna wizyta u psychologa, u którego byłam tydzień temu. nie wiem, co z niej wyniknie, ale ważne, że będę mogła spotkać się i porozmawiać. a później będę próbowała dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie się wydaje,że jeteś w takim stanie, który juz wyklucza Cie z normalnego zycia terapia co dwa tygodnie to za mało dla ciebie dlatego zaen tarapeuta nie chce sie jej podjąc, idź po leki jednoczesnie wspomagając sie terapia w takiej częstotliwości o jakiej piszesz, jak bedzie lepiej to ostawisz leki ,ale w obecnym stanie to chyba najlepsze wyjście dla Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×