Skocz do zawartości
Nerwica.com

Derealizacja. Depersonalizacja.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

WITAM

Ja juz nie daje sobie rady z tym wszystkim. Niewiem co mam robic. Moze umialby mi ktos pomoc , jakos mnie uspokoic? Wszystko zaczelo mi sie w grudniu 2010 , zaczelo sie od dusznosci , kolatania serca , derealizacji , napadow lęku , paniki , pocenia rąk , tikow nerwowych , napadow goraca itd. Zaczolem sie leczyc u psychiatry przepisal anafranil i sulipiryd. Przez pierwszy miesiac leczenia bylo znacznie gorzej , nasilly sie leki d/d i reszta. Potem wsyzstko przeszlo wskoczylem w normalne zycie. Jak juz dawalem rade wyjsc z domu , bo mialem takie cos ze jak wyszlem dalej od domu to mialem zaraz lęk i ataki paniki, to poznalem dziewczyne. Mieszkala 2 godziny drogi odemnie w okolicach Gdańska. Pisalismy kazdego wieczoru , dzwonilismy do siebi itd. Zakochalem sie w niej bardzo. Calymi dniami o niej myslalem. Spotkalem ja tylko raz. Spedzilismy tydzien wakacji razem nad morzem. Nie umialem o tym zapomniec , tesknilem , myslalem... Leki bralem kilka miesiecy , pozniej odstawialem , pilem duzo alkoholu itd. Zawsze czekalem wieczorem na wiadomsc od niej , jesli nie dostalem sms lub nie zadzwonila to mialem lęk , obsesje i mysli typu : Moze jestem jej obojetny , albo jest z kims innym , niekocha mnie itd. Potrafilem sie tak nakrecic ze mialem napad paniki. Jezeli nie odpisala mi to nie umialem nic zrobic , nigdzie wyjsc i wogule. Kazdy lęk byl związany z nią. Pozniej dochodzilo do tego ze balem sie z nią pisac, bo myslalem ze zle cos napisze i sie obrazi i znowu bede mial strach i stres. Wkoncu ze mna zerwala , wszystko wrocilo cala nerwica 2x mocniej... ZAczolem znowu sie leczyc. Pilem alkohol i bralem leki kilka miesiecy , wiec nic to nie dalo. Jakis czas temu dziewczyna odezwala sie do mnie i znowu z nia rozmawiam. I znowu czuje to samo co przed tem. Nie daje rady juz , leki biore kilka dni potem pije , odstawiam i tak w kolko. Od 4 tygodni nie mialem dnia zeby nie wypic. Pilem duze ilosci alkoholu. Dzisaj rano sie budze ,myslalem ze umieram , dusilem sie ,mialem napad goraca , bol serca i potworny paniczny lęk. Wszystko przez to ze nie napisala do mnie. Wczoraj jak szlem droga to czulem sie strasznie , trząsłem sie i wogule , potworna derealizacja. Mam tez objawy obesesyjno-kompulsywne. Co mi jest ? Psychiatra mowi ze to nerwica , psychoterapie mam dopiero w styczniu. Mam takie napady lęku dusznosci ze zyc nie umie . Co mam zrobic zeby zyc normalnie? Zapomniec o tej dziewczynie ??? Mam depresje , zal , smutek , nie raz cchailem popelnic samobojstwo ale sie boje smierci. Mam koszmary , ze sobie robie krzywde... Prosze kogos o odpowiedz.... ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

alexa78

 

Doskonale Cię rozumiem, włąsnie to dziwne uczucie, patrzysz na miejsca w których jesteś, znasz je, wiesz gdzie co jest, jak gdzieś dojść czy dojechać a mimo to nie czujesz tego, gdzie jesteś, musisz się skupiać żeby nie stracić kontaktu z tym, gdzie jesteś, wydaje Ci się to takie jakieś nieobecne, nieosiągalne, to uczucie własnie sprawiło, że nerwica mi wróciła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rindpvp

 

Moja nerwica ma swoje korzenie w dzieciństwie. Nie miałam przyjemnego dzieciństwa, nawet babcia po moim zachowaniu wiedziała, że jestem jak to wtedy określili histeryczką, wszystko brałam do siebie, każda kłótnia rodziców, każde uderzenie ze strony taty czy mamy, każde ich nerwowe zachowanie, każdy krzyk na mnie i na brata, zawsze wtedy łzy mi leciały, trzęsłam się i nie umiałam sie uspokoić, oni wiedzieli, że ja wszystko biorę do siebie i zamiast wtedy przestać to jeszcze bardziej się nakręcali. Przez to też miałam problemy z nauką w podstawówce i gimnazjum, źle się uczyłam, bałam się powiedzieć mamie i tacie o każdej jedynce, bo wiedziałam jaka będzie reakcja, krzyk, uderzenie i kłótnia, dlatego o stopniach złych mama dowiadywała się z zebrań i kiedy wracała do domu na nowo zaczęła awanturę i wyzwiska, że jestem osioł i nieuk i znowu zaczęłam płakać i przejmować się jej słowami. Podejrzewam, że to są skutki nerwicy u mnie, z powodu rodziców, którzy mnie i brata zastraszali i bili, krzyczeli na nas i robili nam awantury.

A teraz miałam bardzo długo spokój z nerwicą, cieszyłam się życiem, pełna energii, wszędzie było mnie pełno, chętnie wychodziłam z domu a teraz? Odkąd dopadło mnie to uczucie w Kościele wtedy jestem bez życia, przez pierwsze dwa tygodnie kiedy nerwica z powodu tego uczucia wróciła, schudłam 5kg, i to w ciągu dwóch tygodni. Nic nie potrafiłam jeść, żołądek był tak obkurczony, że każdy kęs wywoływał odruch wymiotny, ale nie wymiotowałam, tylko czułam, jak żołądek podchodzi mi pod gardło, taki ścisk wówczas miałam w żołądku, leżałam całe dnie na tapczanie przed TV, załamana i zrezygnowana, potem zaczęłam powoli chodzić po mieszkaniu, ruszać się, wychodzić z domu pomimo tego, że to pieroństwo dawało znać o sobie. Czasem mam dni, że olewam to na całego a czasem kiedy za długo już to trwa, znowu łapię doła. Bez powodu się wkurzam, najmniejsza pierdoła sprawia, że gotuje się we mnie ze złości, za głośna muzyka, kiedy brat gra w fifę i gada do monitora, piszcząca piłka, którą brat bawił się z psem mamy, byle jaki powód i aż gotuje się we mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam mam problem razem z moim chlopakiem od 7 miesiecy.Nasze zycie bylo piekne.Nie mielismy zadnych zmartwien ani problemow,zylo nam sie cudownie :).W tym czasie pilismy duzo alkoholu ,niezdrowo sie odzywialismy.Najpierw moj chlopak poczul sie ktoregos dnia fatalnie,mial kolatania serca i uczucie nierealnosci,nie wierzylam mu ,uwarzalam,ze przesadza i ze mu to minie,pare dni pozniej poczulam sie identycznie,nie bylo z nami w sumie az tak zle,moj chlopak pojechal do anglii ja cwiczylam i zylam normalnie,on nadal sie czul tak jak napisalam.Pojechalam do niego do anglii i po dwoch tygodniach czulam sie strasznie lapaly mnie ataki leku,wszystko bylo nierealne ,balam sie wyjsc zdomu,uginaly mi sie nogi,balam sie,zenie dojde do domu.Mialam straszne bole glowy,nie pomagaly mi na nie zadne tabletki,bol brzucha ,nalot na jezyku,brak koncentracji uczucie jakbym miala zeza,rozgladalam sie wszedzie nawet nie wiedzac gdzie,plamki przed oczami,uczucie jak w snie.Wszystko to co napisalm mial i ma tez moj chlopak.Myslelimy,ze to moze grzybica ogolnoustrojowa lub cos podobnego,leczylismy sie na to trzy miesiace ,dieta i lekami,nie bylo poprawy.Na poczatku bylo gorzej ,wszystko sie zaostrzylo a po dluzszym czasie bylo troche lepiej ale bez wiekszej roznicy,zwatpilismy w to i przestalismy sie leczyc .teraz jest poprostu koszmar,moj chlopak ma troche gorzej,nie potrafi sobie z tym poradzic,czujemy sie jak w snie,jak roboty,uczucie braku kontroli nad cialem i nad umyslem,metlik w glowie tyisiace mysli nad ktorymi nie mozna zapanowac i sie ich pozbyc,uczucie nierealnosci swiata i samego siebie,jakby wszystko bylo sztuczne i obce lacznie z nami,kazde slowo jakies dziwne,kazdy ruch,nie potrafie ulozyc mysli,pustka w glowie,jakby zamiast glowy bylo powietrze albo jakby mozg byl czyms zalany,kazde uczucie docierlo jakby przez jakas bariere,wszystko odczuwa sie o polowe mniej a czasami prawie w ogole,obojetnosc wszystkiego co bylo dla nas kiedys wazne,uczucie jakby kazdy byl obcy.Ja staram sie brac w garsc codziennie ,nie wymylsma chrob typu rozdwojenie osobowsci czy schizofremia moj chlop wrecz przeciwnie,ciagle wymysla,ze ma schizofrenie lub rozdwojenie jazni.Mowi,ze nie czuje sie soba tylko jak ktos inny,ja jeszcze nie doswiadczylam tego uczucia ale sama czuje sie inna,obca i dziwna jakbym nie odczuwala siebie.Czujemy sie jakbysmy zwariowali,jakbysmy byli uposledzeni,inni,opetani,glupie mysli,zze zrobi sie komus krzywde lub samemu sobie,sa poprostu straszne :(.Za kazdym razem jak probuje wziasc sie w garsc moj chlopak wymysla choroby ktorych potem sama sie boje i znowu jest ten strach ,tlumacze mu zeby przestal wymyslac bo nie ma schizofremi i rozdwojenia a on swoje ciagle.Takie bledne kolo,sama nie radze sobie z tym wszystkim.mamy czeste bole glowy,brzucha w okolicach jelit i zoladka,uczucie swedzenia w glowie,,nalot na jezyku i nieprzyjemny zapach z ust,zawsze mialam ladna cere a ostatnio wyskoczylo mi jakies uczulenie na plecach,sucha skore.Moj chlopak uwarza,ze to ,ze przestanie wymyslac choroby i przestanie czytac na internecie chorob i tak niczego nie zmieni,ja uwazam inaczej ale to itak jest tak w kolko.Moj chlopak byl u psychiatry,przepisal mu leki apo-risperid ,jedna tabletke na noc przez dwa tygodnie a potem dwie,nie chcialm zeby je bral bo uwazam ze gdyby chcail to dalby rade razem ze mna beztakich swinstw ale to itak bez sensu bo on wie swoje,nie chce ich brac i nie chce tez sluchac tego co mowie.Wzail jedna tabletke ,poczul sie tylko gorzej otepiony,zwatpil i przestal je brac.Teraz sama nie wiem co mamy juz robic,jest nam bardzo ciezko,ciezko mi uwierzyc ,ze ja i on mamy tak samo,ale zyjemy razem,jestesmy ze soba cale dnie,mieszkalismy razem w anglii.Ja nie chce chodzic do psychiatry chce sama czegos sprobowac,sama nie wiem co mamy robic:(.Czy mozliwe,ze zlapalismy razem cos z psychika?bardzo chcemy wyzdrowiec i byc szczesliwi jak dawniej.Przypomne ze przez 7 miesiecy zylismy i zyjemy w ciaglym strachu przed tym co nam jest i jak sie czujemy.Prosimy o jka kolwiek pomoc czy porade bo tu w naszej miejscowosci to bardzo ciezko jest sie czego kolwiek dowiedziec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja właśnie w tym momencie walczę aby nie dostać depersonalizacji, bo czuję, że się zbliża. Natenczas wciąż wiem, że wszystko wokół jest prawdziwe i staram się nie sięgać po Lorafen ale może być ciężko. Czytając posty wyżej widziałem, że jedna z osób podczas ataków derealizacji ma wrażenie, że jest bohaterem jakiejś książki czy coś takiego. Zdarza się wam tez taki chory wkręt? Bo muszę przyznać, że mój mózg podczas ataków uznaje czasami, że wszystko wokół to programy komputerowe jak w "Matrixie", a ja jestem jednym normalnym człowiekiem. Wtedy dopada mnie niewiarygodny lęk i samotność. Aż mi wstyd, że to piszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh, Derealizacja – zaburzenie psychiczne określające różnego rodzaju odczuwanie zmian otaczającego świata. Osoba dotknięta derealizacją ma poczucie jakby otaczający ją świat był w jakiś sposób zmieniony, nierealny, oddalony. Główną przyczyną pojawienia się tego zaburzenia jest lęk, jednak może do niej również doprowadzić zmęczenie.

 

Derealizacja jest przez lęk, lęk jest przez problem, nie rozwiążecie problemu = lęk = derealizacja :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

od sierpnia 2010 roku po powrocie z tego cholernego rodos od pazdziernika 2010 roku zaczałem chodzic do psychoanalityczki byłem kilka razy powiedziała ze nie da rady poszedłem prywatnie kobieta młoda siksa na wstepie powiedziała" jest Pan w złym kipeskim stanie na terapie" i skierowała na grupową, która zaczałem na poczatku 2011 roku byłem 4 razy zgłosiłem sie do szpitala bo mialem mysli"s", po wysjciu ze szpitala wrocilem do rodznnej miejscowosci gdzie chodziłem na terapie do swojej wieloletniej terapeutki byłem 2 razy bo zachorowała na raka i umarła a ja po próbie "s" trafiłem do szpitala na 2 tygodnie pozniej była klinika nerwic na sobieskiego 2 miesiace i nic, nic, nic czarna rozpacz, cierpienie, cierpienie, poczucie winy lęk i kręcocy sie film z moich oczu co noc jestem na na tym rodos i co noc przezywam to na nowo i znowu i znowu i pisze scenariusze ze zawracam z drogi ze tam nie jade wyobrazam sobie ze udaje ze złamałem kostke przy tankowaniu i zawracam do domu pisze miliony scenariuszy ze tam nie jade ze znów zycie wyglada jak dawniej realnie ale czasu nie cofne moge tylko plakac a zreszta i to nie pomaga

Czyli rozpoczynałeś parę razy, nie kończąc jej.

Terapia ma być czymś stałym, bezpiecznym.

Po po prostu, tak Ci się niefortunnie ułożyło, że za każdym razem źle trafiłeś. Szkoda. Bo pewnie się zraziłeś i ciężko będzie Tobie zdobyć się znów na ten krok by rozpocząć wszystko od początku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nic nie jest skuteczne ani terapia ani farmokoterapia nic a nic nadaje sie tylko w kaftan zeby sobie zył nie podciąć psychiatrii jeszcze daleko do tego by kazdemu pomóc ale to człowiek jest sam sobie winien i tyle miec wszystko i starcic wszystko w jednej chwili to gorsze niz złamac kregosłup ja pierdole co sie ze mna dzieje? co ja narobiłem? nie wiem co robic czy mam sie zgłosic do szpitala? pomozcie nie chce sie zabijac i nie chce tak zyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

po co? nie chce witac nowego roku w psychiatryku wole go w ogóle nie witac ja pierdole to juz drugi taki mój sylwester i ostatni nie dam rady tak zyc poprostu nie dam rady mogłem to powstrzymac to było w zasiegu moich mozliwosci ale nie madry grzes zawsze wiedział lepiej co robic zeby wracac do formy ta dysocjacja z 15 sierpnia 2010 roku była do odwrócenia ale kur... nie alkoholem pamietam wszystko z tego wyjazdu i nawet nie było tak zle jak dolecielismy a pozniej sie zachciało pic na takim słońcu durnowaty człowieku grzegorzu spieprzyłes sobie zycie na zawsze po co mam isc do szpitala? zeby w pasach mnie trzymali jak jakiegos swira? po co mi to wszystko? oczy bola mnie od patrzenia w załadku mam jakis olbrzymi kamien chodze jak robot a cierpie jak konający tuz przed smiercia niech to wszystko szlag chce mi sie wyc z bólu i wyję i bede wył za miesiac 2 poł roku rok całe zycie zjebane przez kilka drinków jak mozna było sie tak okaleczyc? mialem piekne mieszkanie studia które kochałem imprezki znajomi myslałem ze złapałem Pana Boga za nogi ale nie zachciało sie wyjazdów czekałem na te wakacje cały rok rzuciłem fajki odkładałem kazdy grosz wszystko było doskonale rewelacyjnie byłem szczesliwy leciałem z kolezanka mysłaem ze po powrocie moze bedziemy razem i co wyszło? ona podrywała włochów a ja przywiozłem chorobe nieuleczaalna w dodatku bo próbowałem lekami psychoterapia szpitalami, klinikami jeszcze przez pierwsze pół roku miałem nadzieje ze to minie ze wróce do formy jak kiedys ruszyłem z leczeniem z grubej rury leki psychoterapia sport starałem sie zyc jak kiedys i pierwszy raz w zyciu zobaczyłem co moze z człowiekiem wyprawiac jego psychika dosłownie kładła mnie do łóżka albo inaczej nie pozwalała wstac budziłem sie o 4 rano zeby mnie dłuzej jebało ale wstawałem kazdego dnia w samochód bo miejska sie nie dało i do szkoły wymiotowałem po kiblach ledwo chodziłem albo inaczej powłoczyłem nogami kolezanka za mnie robila angielski bo ja nie byłem wstanie 24 stycznia zaczeły sie napady lęku panicznego mysłaem ze serce mi stanie to był tak ogromny ból myslałem ze mnie szlag trafi nie zastyanawialem sie długo wsiadłem w auto i do instytutu na sobieskiego do tego, w którym miałem odbywac staz bo sam jestem na pschylogii klinicznej a zamiast stazu prawie zostałem pacjentem nie przyjeli mnie powiedzieli pan sie nie kwalifikuje na szpital dostałem lorafen i do domu mysłem ze gorzej juz byc nie moze to teraz bedzie tylko lepiej i co kurwa znów sie pomyliłem nie dawałem za wygrana chodziłem na siłownie ale człowiek czasem nie jest w stanie fizycznie wydalać nastepnie konsultacje u swojego profesora swiatowa sława w psychiatrii diagnoza " Nie wiem co Panu jest" do szpitala wypełniłem skale depresyjnosci Becka miałem prawie maksymalnie, Profesor do mnie mówi ze jedziemy do szpitala prostu z gabinetu, ja mowie ze musze jeszcze jeden egzamin napisac, "pAN JEST SIE w stanie uczyć w takim stanie? " odpowiedziałem "Profesorze człowiek duzo moze jesli sie ma nadzieje za powrót do zdrowia" zgłosiłem sie na poczatku lutego Psychiatryk jak to Psychiatryk pełno czubów i ja wsród nich za kratami jak wiezien, odstawili mi leki bo powiedzieli ze nie wymagam farmakoterapii 2 tyg i do domu spokoju był 1 dzien hurrrra na drugi dzien kolejny atak paniki to jest cos czego bym nie zyczył najgorszemu wrogowi serce pęka z bólu olbrzymi sraszny przerazajacy lęk nie mozesz podniesc sie z łóżka i czekasz na sen bo tyle jest twojego odpoczynku i tak czekanie z godziny na godzine moze wylanych łez tarzanie sie po podłodze i znowu otwieram oczy i znów płacz i ryczenie zaczął sie semestr mysłaem jakos to bedzie aha pojechałem na rozmowe w sprawie pracy do arkadii mysłaem ze rzuce sie pod tramwaj jak stamtąd wyszedłem chuj pomysłelem biore dziekankę i wracam do domu tam jest moja mama i ona czeka na mnie no i terapeutka która mnie kiedys z tego wyciagnęła ale chwila CHOROBA TO JA I WSZEDZIE GDZIE JA JESTEM TO ONA IDZIE ZA MNA WLECZE SIE JAK SMRÓD PO GACIACH TO MOJA CHORA PSYCHIKA " wróciłem do domu oczywiscie chujowo kolejny lek który mi kiedys pomogł bo to cudo juz mnie kiedys nawiedziło 8 lat wczesniej po szpitalu myslałem ten sam lek ta sama terapeutka ten sam lekarz medycy naturalnej zabrałem sie ostro za terapie i leczenie poszedłem na szkolenie cukiernicze chcialem dostac dotacje i załozyc dzialalnosc 2 dnia wrociłem z tak wielkim płaczem a pozniej chcialem sie zabic dosłownie rozpusciłem leki i wypiłem trucizne niestety mnie odratowali na moije nieszczescie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Życzę Wam wszystkim dużo zdrowia, spokoju i radosnych chwil w Nowym Roku. Musimy być silni... nie możemy się poddawać. Trzymam za nas wszystkich kciuki i wierzę, że niedługo wyjdziemy z tego dziwnego "snu", w którym tak bardzo cierpimy. Trzymajcie się :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh już sam nie wiem jak sklasyfikować mój problem ;/ Tak jak na początku przebiegu choroby (kilka lat temu) rzeczywiście zauważałem stany pasujące do dd- nawet je tak nazywałem z dokładnym opisem objawów- tak teraz praktycznie nic nie dostrzegam. Nic nie przeszło oczywiście, zubożał raczej mój krytyk, wiem że jest coś nie tak, nie potrafię dokładnie powiedzieć co. Potrafię wstać o 3 w nocy i włóczyć się po okolicy, bo nie mogę usiedzieć z tym poczuciem totalnej pustki, jednocześnie przytłacza mnie fakt że moje "wędrówki" nie mają najmniejszego sensu i nie potrafię w głowie wyznaczyć jakiegoś celu. Nie potrafię już myśleć, nie kojarzę, nie pamiętam co robiłem przed momentem, gdy jednak się wysilę czuję jedynie ucisk w okolicy płata czołowego.

 

Na razie tyle... Napiszcie jak Wam mija Sylwester, bo mi całkiem szybko ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem czy taka normalna skoro nie odczuwam ani lęku, ani żadnych innych emocji. Zresztą ten fakt miał swoje odbicie w orzeczeniu psychiatrycznym, na którym znalazły się m. in. cechy osobowości mieszanej. Zupełnie zbagatelizowano fakt że stan ten trwa kilka lat, wcześniej byłem absolutnie zdrowy, a człowiek nie "łapie" f60 z dnia na dzień. Myślę czy zamiast doszukiwać się niewiadomo ilu zaburzeń (zab. somatyzacyjne, dd, depresja etc) pod każdy objaw, nie byłoby właściwiej znaleźć dla nich jeden wspólny mianownik, skoro nawet etiologia nie jest jednoznaczna. Czytałem trochę o tym i w sumie wszystko to co mi dolega i co wcześniej kolidowało z opiniami lekarzy, zawierała schizofrenia prosta, szczególnie objawy negatywne. Być może np. uczucie pustki w głowie właściwe dla neurotyka, oraz te u schizofrenika różnią się między sobą, i barierą w różnicowaniu jest ta leksykalna. Choroba ma stopniowy przebieg, chorujący w tym rodzaju schizofrenicy mają częściowy wgląd w siebie, podobnie jak ja czują tylko że jest coś nie tak. Oczywiście równie dobrze mogłem się czymś zatruć, w każdym bądź razie postępów nie ma...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia jest problemem biologicznym, masz w rodzinie kogoś ze schizofrenią?? Nie doszukuj się Bóg wie czego bo pustka w głowie, pustka emocjonalna występuje w nerwicy i derealizacji (derealizacja to bariera organizmu przed światem którego się boi - dlatego nie odczuwasz emocji) Szukaj raczej tutaj jakiejś diagnozy i postaraj się znaleźć psychloga bo Ci psychiatrzy... ech :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, znalazłam dziś w necie pewne wyjaśnienie tego co czujemy w tej naszej główce. Podaję źródło internetowe z uwagi na prawa autorskie: http://www.focus.pl/dodane/publikacje/pokaz/publikacje/depersonalizacja-materialem-na-epidemie/nc/1/ z dnia

02/08/10

 

Depersonalizacja materiałem na epidemię?

Świat wydaje się inny, dziwny. Coś zmienia się w twojej percepcji, jednak nie potrafisz okreslić co. Żyjesz w ciagłym efekcie przeciwieństwa déjà vu; wszystko wokół-twoje mieszkanie, ulica na której mieszkasz, ulubiona kawiarnia- są twoimi miejscami, a jednak czujesz się jakbyś każde z nich, za każdym razem widział po raz pierwszy w życiu. Z utęsknieniem czekasz na sen, bo ten jest jedyną okazją w której wreszczcie na moment możesz przestać zadręczać się co robisz na tym świecie i jaki jest w tym cel. Rano, myjąc zeby w łazience, starasz się nie patrzeć w lustro. Wiesz, że jest tam twoje odbicie, jednak nie czujesz, że jest realne. Ciągle się monitorujesz, oglądasz swoje dłonie, sprawdzasz czy na pewno tu jeszcze są, upewniasz się czy to, co widzisz jest prawdziwe, czy słyszysz to, co jest naprawdę, czy wypowiadasz to, co mówisz. Z każdym dniem coraz głębiej utwierdzasz się w przekonaniu, że jesteś na prostej drodze do utraty zmyslów, że w końcu poprostu zwariujesz, jeśli już nie nadajesz się na oddział zamknięty.

Depersonalizacja od końca 1890 roku jest zaburzeniem psychicznym sklasyfikowanym w DSM-IV (kryteriach diagnostycznych) jako problem psychospoleczny i środowiskowy. Do głównych objawów depersonalizacji zalicza się:

§ Pdwyższony stan niepokoju

§ Uczucie nieralności (derealizacja)

§ Uczucie braku emocji

§ Uczucie obserwowania świata poprzez szybę

§ Uczucie automatu

§ Uczucie oddzielenia się od swojego ciała i procesów myślowych

§ Uczucie “pustej głowy”

§ Uczucie ciała nie posiadającego żadnej wagi

§ Uczucie życia jak w filmie

§ Uczucie odległości własnego głosu

§ Prześladujace refleksje ewolucyjne

W przeciwieństwie do innych zaburzeń psychicznych pacjent dotknięty depersonalizacją charakteryzuje się świadomoscią problemu i ciagłym zamartwianiem się czy aby nie stracił zmysłów. Ta cecha również pozwala lekarzom łatwo rozróżnić pomiędzy pacjentem z psychozą a pacjentem z zaburzeniem. Depersonalizacja nie jest i nie powoduje psychozy, ponieważ pacjent doskonale zdaje sobie sprawę ze swojego stanu i z absurdalności doświadczanych wrażeń. Pacjent na przyklad nie twierdzi, że “jest automatem”, jak sformułowałby to człowiek z psychozą, lecz mowi, że “czuje się jak automat”.

Uczucie depersonalizacji i derealizacji jest całkiem naturalne i jest ono obecne na świecie od dawna, dotykając 70% populacji przynajmniej raz w życiu. Problem pojawia się wtedy, kiedy uczucie to nie jest przelotne i wywołane konkretnym doświadczeniem, lecz jest zjawiskiem stałym bądź cyklicznie powtarzającym się. Wtedy to depersonalizacja staje się zaburzeniem psychicznym.

Depersonalizacja może być zaburzeniem samym w sobie, badź jednym z symptomow innych zaburzeń, takich jak: ataki paniki, depresja,zaburzenia lękowe, zaburzenie obsesyjno-kompulsywne, epilepsja, a takze schizofrenia (jednakże w schizofrenii depersonalizacja przybiera zupełnie inną formę).

Czlowiek z depersonalizacją co prawda nie jest chory psychicznie, i czesto przez ludzi go otaczających w ogóle nawet nie jest podejrzewany o jakikolwiek problem ze sobą, jednakże zaburzenie to zmienia sposób postrzegania siebie, i ogromnie zmniejsza mozliwości społeczne. Człowiek cierpiący na zaburzenie depersonalizacji, traci całą pewność siebie, codziennie rano “modli się” by nikt do niego nie przyszedł bądź nie zadzwonił, a najgłówniejszym priorytetem dla pacjenta jest zamknięcie się w sypialni i nie wychodzenie stamtąd pod żadnym pozorem. Zmniejsza się chęć zawierania znajomości, dążenia do swoich niegdyś ustalonych ideałów, zanika sens cieszenia sie chwilą, skoro każda z nich jest nieprzyjemna i męcząca, bo depersonalizacja pożera każdą minutę życia osoby nią dotknietą.

Co wywołuje depersonalizację? Choć trudno w to uwierzyć, depersonalizacja jest tak naprawdę systemem obronnym w organiźmie człowieka. Zaczyna dzialać wtedy, kiedy nasz poziom niepokoju znacznie się podwyża. Wtedy to nasz organizm sprawia, że czujemy się nieralnie, jakby stresująca sytułacja wcale nas nie dotyczyła, co w efekcie zmniejsza poziom stresu, ponieważ czujemy się oderwani od nie komfortowej sytułacji, i poprostu przestajemy sie daną sytułacją tak przejmować. Uczucie depersonalizacji jest może i nieprzyjemne, ale w każdym razie na pewno nie jest niebezpieczne.To tylko nasz organizm stara się poradzić sobie ze stresujacą, trudną do zniesienia sytulacją.

Obecnie szacuje sie, że 3% populacji cierpi na zaburzenie depersonalizacji, a liczba osób przyznających się do zaburzenia bądź zapadajacych na nie stale rośnie. Głównym powodem jest nadmiar niepokoju w organiźmie (niekoniecznie świadomy), jednakże notowana jest coraz większa ilość przypadków cierpienia na depersonalizację po spożyciu marihuany lub innych środków halucynogennych.

Depersonalizacja ma bardzo dobre rokowania na wyleczenie, jednakże nie na każdego pacjenta podziała ta sama forma kuracji. Najczęściej jednak podawane są środki antydepresyjne, połączone z psychoterapią, lub terapią konduktywno-behawioralną i zaleceniami zwiększenia aktywności fizycznej. Wiele pacjentów pokonuje depersonalizację także na własną rękę, poprzez najprostsze w życiu zapomnienie,w pewnym sensie zaakceptowanie i zaprzestanie ciagłego użalania się nad sobą i zamartwiania, co również okazuje się być jednym z najskuteczniejszych “leków” na depersonalizację.

Zainteresowanie wokół depersonalizacji rośnie,gdyż coraz więcej osob zdaje się rozpoznawać u siebie główne objawy. Czy depersonalizacja stanie się zaburzeniem przyszłości społeczeństwa? Czy pojawia się z powodu coraz wygodnieszego, a zarazem coraz bradziej stresującego sposobu życia? Czy z biegiem czasu depersonalizacja “ma szansę” stac się zaburzeniem na miarę depresji czy schizofrenii? Jeśli tak,to czy społeczeństwo depersonalizacji może okazać się fatalne w skutkach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo silna i lekooporna derealizacja która trwała nieprzerwanie od 4 lat i zbliżyła mnie na wyciągnięcie ręki do granicy samobójstwa znacząco się zmniejszyła wraz z ustąpieniem prawie wszystkich objawów lęku.

Potwierdza to teorię z którą się dotychczas nie zgadzałem , że derealizacja jest produktem objawów lękowych, niejako eskalacją lęku....

Mnie pomaga całkowita rezygnacja z psychotropów ( zażywam tylko lit-ale to nie psychotrop-to minerał właściwie ) oraz profesjonalna i bardzo burzliwa emocjonalnie psychoterapia ( kilka razy wyszedłem trzaskając drzwiami -potem się okazało , ze dokładnie o tak silne reakcje psychoterapeutce chodziło )

Oczywiscie skłamalbym pisząc że jestem zdrowy. Teraz jednak objawy lęku jak i derealizacji sa przejściowe,chwilowe, na zasadzie raczej kilku/kilkunastominutowych ataków. W porownaniu jednak z ponad 4 letnią nieprzerwaną gehenną lęku i derealizacji czuję się bardzo dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Schizofrenia jest problemem biologicznym, masz w rodzinie kogoś ze schizofrenią?? Nie doszukuj się Bóg wie czego bo pustka w głowie, pustka emocjonalna występuje w nerwicy i derealizacji (derealizacja to bariera organizmu przed światem którego się boi - dlatego nie odczuwasz emocji) Szukaj raczej tutaj jakiejś diagnozy i postaraj się znaleźć psychloga bo Ci psychiatrzy... ech :P

Wolę rozmowy z psychiatrami, uspokajają mnie. Ich wyrażenia są pozbawione ekstensywności w przeciwieństwie do psychologów/terapeutów, a mnie to drażni, podczas sesji tylko to przyciąga moją uwagę, nie meritum. Psychozy w rodzinie? Nie, w ostatnich 3 generacjach raczej nie było takich przypadków, jednak do mnie ten fakt nie przemawia. Od 17roku życia (mam 20) do dziś, całe dnie przesypiam. Potrafię godzinę gapić się w punkt na ścianie, zanurzając się w coraz bardziej infantylnych i coraz mniej kontrolowanych fantazjach. Pamiętam że jeszcze w liceum zarzucano mi "wesołkowatość"- śmiechy do siebie etc. Zmiany zachowania można jeszcze tłumaczyć wiekiem dojrzewania, ale na siłę można wszystko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×