Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Wiecie co, czasem - teraz - wydaje mi się, że to ja się mylę. Reszta ma racje. A co jeśli tak jest?

Jest osoba która notorycznie wmawia mi, że wszystko źle robię. Gdy zapytam jak wobec tego według niego powinnam myśleć czy postępować a on mi tłumaczy jak to robie jak powiedział ale wtedy też jest źle!

Jestem żałosna i nienawidzę siebie czasami tak bardzoo....

Wcale nie jestem silna. Co z tego że dużo przeżyłam. Miałam szczęście i tyle!

Boże chce umrzeć!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:40 pm ]

Ludzie czemu to wszystko jest takie skomplikowane?!

Potrafiłam pogodzić się z gwałtami ojca, chce żyć ale nie potrafię zakończyć chorego związku który doprowadza mnie do grobu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi musisz być silna i powiedzieć STOP, gdy trzeba. To toksyczny związek i musisz niestety to skończyć jeśli nie ma nadziei na to, że coś będzie lepiej.

Ludzie czemu to wszystko jest takie skomplikowane?!

całe życie jest skomplikowane, ale jakoś żyć trzeba

Jestem żałosna i nienawidzę siebie czasami tak bardzoo....

nie widzę powodu do tego żeby tak pisać, dlaczego tak siebie traktujesz?

Boże chce umrzeć!!!

myślę, że Bóg zabierze Ciebie do siebie, gdy będzie pora - nie wyprzedzaj go

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotrek krzyczę STOP z całych sił ale nikt mnie nie słyszy. Każdy robi ze mną co chce. Czuje się jak lalka, jakaś marionetka... Kompletne dno. Jak nie być na siebie wściekłym skoro jest się tak bardzo bezradnym???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi Piotrek ma racje...przestań krzyczeć i zainwestuj w siebie..nie Ty jesteś beznadziejna tylko ludzie którzy potrafią ranić innych, ktorzy nie szanują ich odmienności i obnoszą się swoją siłą. Jesteś wspaniałą kobietą nie pozwól aby inni wmówili Ci że jest inaczej. Czasami każdy czuje bezradnośc i lęk bo to jedyne uczucia którymi czlowiek próbuje sie zasłonić. Zobaczysz jutro na pewno będzie lepiej..spojrzysz na to bardziej obiektywnie i stwierdzisz że świat wcale nie jest taki straszny...te gorsze dni sprawiają że czujemy sie tak odrzuceni przez wszystko...I nie robisz nic źle...kiedy sie z kimś blisko żyje to z czasem wszystko zaczyna przeszakadzać i męczyć..niekiedy w nerwach ludzie mówią rzeczy o których nie myślą i chociaż nie jest to tłumaczenie to czasami ten ktoś kto nas obraża potrzebuje więcej pomocy i zainteresowania nie potrafi tylko o nią poprosić a wyżywa sie na innych..Życze Ci dużo siły Bethi ;) milego dnia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was! Czasem miałem takie myśli i napiszę Wam tak... Trzeba przez to przebrnąć i podołać temu stanowi. Zacząć z tym walczyć. Bo życie może być naprawdę piękne - a to zależy tylko od nas i jak na to życie patrzymy. Pewnie pomyślicie - koleś jest albo na haju albo pijany, ale nic z tych rzeczy. Może bym sam jakieś ponad pół roku temu odniósł takie wrażenie. Gwarantuję wam i ręczę za to, że możecie się z tego wygrzebać. To zależy tylko od waszej determinacji i chęci, czy uda Wam się to zrobić. Taka jest prawda, że nie można się użalać nad sobą, bo to nic nie pomaga. Przeczytajcie temat "Coś optymistycznego" w "Krokach do wolności". Tam jest zawarte praktycznie wszystko, co teraz chciałbym Wam przekazać (napisane przez świetnego kolesia - Remika). Pozdrawiam Was serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gdy pozwalacie takim stanom Wami zawładnąć, to myślicie tylko o sobie. są ludzie dla których dużo znaczycie. co z nimi będzie gdy Wy zaśniecie? jeśli podążą Wasza drogą? brak chęci do życia to trudna sytuacja. jednak nie jest ona "tunelem" bez wyjścia. pierwszym krokiem będzie wizyta u lekarza. należy wyzbyć się wstydu i otworzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uporządkowalam sobie wszystkie sprawy, wiem już czego chcę i do czego dążę. Nawet mialam konkretny plan co powinnam zrobić, żeby z tego wyjść. Ale moje wnętrze mówi co innego. Wbrew sobie czuję rozpacz, smutek, żal, strach, niepewność. Brak sily, tzn sila zawsze jest ale kiepsko ze mną dzisiaj. Dzisiaj wszystko we mnie placze, sama mimo woli mam negatywne myśli. A raczej uczucia. Czuję, że ta sytuacja jest za poważna i za dalego sięgnęla, żeby moglo być zupelnie inaczej. O starych marzeniach już dawno zapomnialam, teraz poprostu chcę z tego wyjść! Jestem starsznie wrażliwa przez to wszystko, nie moge normalnie funkcjonować. Mimo, że staralam sie to zwalczyć starch przed ludźmi pozostal. Czuję się przez to niebezpiecznie. Bylam już u psychologa nie raz jakieś 3. Ale on mnie chyba nie za dobrze zrozumial. Niepokoją mnie te stany i to co sie ze mną dzieje mimo dobrych chęci. Ile razy moge slyszeć "Czemu jesteś smutna? jesteś smutna? jak nastrój" Staram się to ukrywać ale niektórzy to widzą. Bo mój stan depresyjny trwa bardzo dlugo. Może powinnam iść do lekarza, nawet psychiatry, żeby przepisal mi leki? Może dokladnie opowiedzieć o tych stanach i iść na terapie. Amoże najpierw jeszcze raz powinnam spróbować sama a jak się nie uda to dopiero sie wybrać. Boże... jest mi dzisiaj (i nie tylko dzisiaj) ciężko. Czuję się samotnie w tym stanie. Smutek mnie ogarnia... ;( i starch przed tym co będzie. Cóż czasem dobre chęci nie wystarczą. Bo wnętrze jest za bardzo zranione :(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja, zawsze gdy chcę wyjść z dołka i po długich staranich w końcu moje życie wraca do pozornej równowagi, wtedy z nienacka życie znou mi pokazuje jakie może być okrutne i nieprzewidywalne. :cry:

Zawsze wtedy się załamuję i znowu spadam na samo dno. Wiem, że muszę z tego wszystkiego wyjść i postrzegać życie jako dar, tylko czasami naprawdę trudno żyć.

Cóż czasem dobre chęci nie wystarczą. Bo wnętrze jest za bardzo zranione

Doskonale to ujęłaś :!: Chęci można mieć, ale co z tego gdy dusza krwawi :!:

:roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ashley - jesteś inteligentna, więc mam nadzieję, że zrozumiesz, co do Ciebie napiszę. Nie możesz się nad sobą użalać. Jeżeli tego nie robisz, a mimo to myśli przychodzą same, to musisz zacząć z tym walczyć. Postaraj się poszukać pozytywów, małych radości w każdym dniu codziennym. Oprócz wykonywania planu ważne jest, aby zadbać o swoje samopoczucie dobrym humorem wywołanym np. przez przyjemny wieczór ze znajomymi albo dobry film. Postaraj się też robić coś konstruktywnego, aby potem mieć satysfakcję z wyników tej pracy. Może też pomóc Ci psychoterapia. Na twoim miejscu z tego co napisałaś wybrałbym taką kolejność: najpierw próba zwalczenia tego bez pomocy lekarza, potem jeśli to nie wyda - psychoterapia, a już w ostateczności leki. Jeśli wnętrze jest bardzo zranione, trzeba czasu, aby zagoić rany. I własnej pracy, aby blizny były jak najmniej dokuczliwe. I poza tym daj sobie trochę czasu. Mi zajęło to wszystko pół roku do tej pory, żebym coś zdziałał, ale dla mnie - czuję to - nie jest jeszcze koniec. Czuję się tak, jakbym opatrywał swoje rany, one przestają boleć, ale trzeba czasu na zagojenie - i uwagi, żeby przypadkiem nie otworzyć tych ran. To samo tyczy się Ciebie. Staraj się pracować nad sobą małymi kroczkami, nie wyskakuj na zbyt głęboką wodę, gdy jeszcze nie umiesz dobrze pływać. I najważniejsze - nie daj się ogarnąć temu smutkowi. To jest pierwsza rzecz, którą musisz zrobić. Pozdrawiam serdecznie.

 

Ja, zawsze gdy chcę wyjść z dołka i po długich staranich w końcu moje życie wraca do pozornej równowagi, wtedy z nienacka życie znou mi pokazuje jakie może być okrutne i nieprzewidywalne.

Musisz cały czas pilnować siebie. Nie wrzucaj na luz, gdy jest dobrze. Niestety taka jest prawda zarówno z nerwicą, jak i depresją, że ona cały czas czeka i czyha, żeby wbić nóż w plecy. Tak więc bądź cały czas czujna i uważna. Słuchaj siebie i wykorzystuj każdy znak, aby poznać siebie lepiej i wiedzieć, co i jak z sobą zrobić. Gdy jest cień smutku, przygnębienia - nie daj się temu rozwijać tylko zaczynaj już wtedy pracę nad sobą, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku i nie krzyczeć o pomoc... i słyszeć znajome "Weź się w garść".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz cały czas pilnować siebie. Nie wrzucaj na luz, gdy jest dobrze. Niestety taka jest prawda zarówno z nerwicą, jak i depresją, że ona cały czas czeka i czyha, żeby wbić nóż w plecy. Tak więc bądź cały czas czujna i uważna. Słuchaj siebie i wykorzystuj każdy znak, aby poznać siebie lepiej i wiedzieć, co i jak z sobą zrobić. Gdy jest cień smutku, przygnębienia - nie daj się temu rozwijać tylko zaczynaj już wtedy pracę nad sobą, żeby nie obudzić się z ręką w nocniku i nie krzyczeć o pomoc... i słyszeć znajome "Weź się w garść".

Masz całkowitą rację i ostatnio postanowiłam sobie, że będe walczyć ze sobą. Po prostu czasem mi strasznie ciężko i znikąd pomoc nie nadchodzi :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem co to znaczy. Chociaż ja pomoc w pewnym momencie otrzymałem z forum, za co pewnym osobom serdecznie dziękuję. Bo tak to nie wiem co by ze mną było. Teraz jest o wiele lepiej. Jeśli jest ciężko - pomyśl o tym, do czego dążysz i o tym do czego nie chcesz wrócić. Myślę, że Cię to powinno zdeterminować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje Piotrek :) Masz racje, a ja czasem nie potrafie racjonalnie spojrzeć na swoją sytuację i to jest zresztą normalne. Zastosuję Twoje rady, bo wydaje mi się, że są najmądrzejrze w mojej sytuacji. Oby wszystko poszlo dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja czasem nie potrafie racjonalnie spojrzeć na swoją sytuację i to jest zresztą normalne

Wiesz... to tak wygląda, że ciężko spojrzeć na swoją sytuację - lepiej na czyjąś i można wysunąć jakieś wnioski będąc osobą postronną. I właśnie dlatego tu wszyscy jesteśmy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak to jest, że przejmuję się bardziej innymi niż sobą? Jak to jest, że sama proszę się o oszukiwanie mnie? o ranienie? pcham się w problemy? świetnie potrafię pomóc innym ale nie sobie? jak to jest, że mi przykro, że komuś się nie powodzi a dla siebie nie mam ani okruszynki wyrozumiałości. Jak to jest, że komuś kto mnie notorycznie oszukuje, jest obłudny i ja o tym wiem, potrafię wybaczyć największe chamstwo a dla siebie nie mam litości przy najdrobniejszym potknięciu?

A może ja to lubię??? I powinnam się cieszyć? Może to ja się mylę, gdy przyjerzdża z Angli na 3 tygodnie przyjaciółka z piaskownicy i zaprasza mnie na pogaduchy po 3 latach niewidzenia się, a mój facet poczuł się przez to odstawiony na bok i kazał mi układać sobie życie z Agatką bo już nie jestem jego kobietą życia, może to mi się coś poprzestawiało w głowie i to on ma rację. Może to nie normalne że do niej poszłam?

Nie wiem już mam taki mętlik w głowie. Myli mi się co jest dobre a co złe. Czuje się jakbym miała siano w głowie. Już nawet nie mogę zmusić się do myślenia.

A za karę się pocięłam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi o 1 akapit, to mam dokładnie to samo. Jednak spójrz na to z tej strony, że tak samo ktoś może Tobie pomóc. To w sumie polega na doradzeniu i nakierowaniu na właściwe tory, bo z tego możesz wyjść tylko sama, ale bardzo pomaga.

Jeżeli chodzi o 2 akapit, to nic dziwnego, że chciałaś się z tą przyjaciółką spotkać. I bardzo dobrze zrobiłaś. A jeżeli chodzi o twojego faceta, to już nie tylko ja napisałem, że to toksyczny związek :?

A za karę się pocięłam...

:( brak słów

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem ręce mi się zapadają jak widzę, że ona(ja) znowu robi to samo, że nie może z tego wyjść i znowu temu ulega. Bo widocznie jeszcze nie może zrobić tego, czego od niej oczekuje. Bo ciągle się boi, że się nie uda. Ale wiem, że ona tak naprawdę jest inna- taka, że jestem z niej dumna. Wie co robić, wie jaka chce być. Jest dziewczyną, którą lubię i podobają mi się jej poglądy. I chce, żeby mogla być sobą. Dlatego tak mnie boli jak widzę, że jeszcze w tym tkwi. Ale dam jej więcej czasu, bo ona jest tego warta. Wlaśnie o tym mnie ostatnio przekonala.

Wiecie co? Kiedyś mialam różne marzenia, teraz pragnę jednej chwili. Chwili, której nigdy nie zapomnę jak już się zdarzy. Pragnę poprostu zachlysnąć się życiem, pragnę poczuć ulgę od tego wszystkiego. Że zniknęlo a ja tak strasznie cieszę się tym, że wreszcie wszystko wrócilo do normy. Takie normalne życie, bez niczego szczególnego. Poprostu normalne życie. Jak to poczuję będę najszczęśliwszą osobą na świecie. Więc tak jak pisaleś mi Piotrek- myśl o tym będzie mnie determinować i rozpalać. I prowadzić. Trzymajcie się cieplo. Bardzo Was lubię :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba po prostu otaczam się złymi ludźmi. Mam wrażenie, że przyciągam ich jak magnes, mam napisane na czole: rań mnie! prooooszę!!!

A mam takie same pragnienia jak ashley... nic wielkiego...no może ostatnimi czasy uszczupliłam je do maximum. Chce tylko spokoju. Nic więcej.

Co do mojego faceta - jestem z nim 4 lata. 3 lata były cudowne. Dzięki niemu i jego rodzicom wyszłam z koszmaru anoreksji, bulimii, ciągu samobójstw. Znalazłam sobie wymarzoną pracę. Zaczęłam wychodzić na prostą i bardzo mnie to cieszyło... I nagle coś takiego stało się z moim facetem, coś tak bardzo złego... Kompletnie się zmienił. Stał się potworem, czasem aż mam pretensje że pokochałam takiego człowieka... ale nie potrafię wyprzeć się tego że mimo wszystko go kocham. Wiem, że potrafi być dobry, czuły, kochający.... długo by pisać. Żyje nadzieją, że wróci ten wspaniały człowiek...

I jeszcze jedno. Wydaje mi się, że to co się z nim stało to moja wina. Przy mnie przeżył naprawdę wiele. Nigdy nie narzekał. Musiał patrzeć jak głodzę się na śmierć, próbuję się zabić, dzielnie znosił moje zmienne nastroje (oj bardzo zmienne), jak mówię o sobie najgorsze z możliwych rzeczy, jak się traktuję, jak uciekam i nie wiadomo co się ze mną dzieje przez parę dni, jak ćpam... boże jak myślę o tym wszystkim co wyprawiałam a on musiał na to wszystko patrzeć....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba po prostu otaczam się złymi ludźmi. Mam wrażenie, że przyciągam ich jak magnes, mam napisane na czole: rań mnie! prooooszę!!!

często też mam takie wrażenie. Cholerka - jakbym znała odpowiedź na pytanie czy naprawdę tak jest i dlaczego to by było pięknie. A tak to się tylko miotam.

Żyje nadzieją, że wróci ten wspaniały człowiek...

Może to tylko chwilowe. Mam nadzieję że będzie dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myśl o tym będzie mnie determinować i rozpalać. I prowadzić

Wspaniale, że tak do tego podchodzisz. To jest świetna postawa.

 

Bethi - moim zdaniem powinnaś na to wszystko spojrzeć nie tylko z punktu przeszłości ale i teraźniejszości (z naciskiem na to drugie). I postaw kawę na ławę, ultimatum - albo tamten wspaniały człowiek, albo nikt. Też mam nadzieję tak jak Maiev, że to tylko chwilowe, ale też musisz na to patrzeć niezbyt długoterminowo. Jeżeli się to nie zmieni w najbliższym czasie - musisz coś z tym zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm, co znaczy "niezbyt długoterminowo"????

Co znaczy "musisz coś z tym zrobić"???

Przecież jak bym znała odpowiedzi na te pytania to by mnie tu nie było

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:04 pm ]

ale dzięki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz.. ja sam nie bardzo wiem co na ten temat powiedzieć. Po prostu musisz trzeźwo na wszystko spojrzeć i jeśli to wszystko się poprawi, to problem sam się rozwiąże, jeśli jednak będziesz cały czas żyć przy nim ze złudną nadzieją że będzie lepiej, a tak nie będzie - nie ma nic gorszego. Jednak mam wrażenie, że masz tego wszystkiego świadomość. Tylko chciałabyś wiedzieć - czy się poprawi czy nie? Ale czy ja czy ktokolwiek z forum może coś powiedzieć będąc tak daleko od Ciebie? Nie znając sytuacji od podszewki? Zapewne nic konkretnego, a jeśli powie, to może się bardzo pomylić - i w ten sposób zaszkodzić Tobie. A z tym niezbyt długoterminowo - zawile to napisałem, chodzi mi o to, żebyś nie żyła w wielomiesięcznej lub wieloletniej męce i w oczekiwaniu na powrót tamtego wspaniałego człowieka. Bo im dłużej to się będzie ciągnęło, tym mniejsza szansa, że tamten człowiek wróci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Muszę się tu wygadać, bo coś dziś we mnie pękło. Pierwszy raz od dłuższego czasu poszłam do szkoły na luzie, bez zbędnych emocji. Humor dopisuje mi od samego rana, choć przede mną duuużo nauki... ale nie załamuję się, wiem że musi być dobrze bo żyje sama dla siebie. To moje życie, za oknem piękna słoneczna pogoda. Chciałabym aby taki stan utrzymywał się jak najdłużej.

 

Piotrek chciałam Ci jeszcze raz podziękować za pomoc. Twoje słowa bardzo mi pomogły i sprawiły że inaczej patrzę teraz na sprawy które tak mnie załamywały i z którymi nie dawałam sobię rady.

 

Oczywiście jest jeszcze we mnie niepokój, jak w każdym człowieku, ale jest to normalny strach. Nie będę dziś pisać o swoich obawach i rozżaleniu, których powodem jest pewna osoba. Ale co tam dziś jest mój dzień i chcę się nim nacieszyć nim nadejdą ciemne chmury.

Mam nadzieję że mój dzisiejszy, dobry nastrój troszeczkę wam się udzieli. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×