Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nasze małe i wielkie sukcesy !! :)


Aga1

Rekomendowane odpowiedzi

Jesteście jak zawsze kochani. Deszcz robi kapu, pap a ja się zczlej duszy śmieję sama do siebie. O Panie! Jak dobrze ,że WAS poznalam.

Jak juz wcześniej wspomnialam mam ogromnie rozwinietą wyobrażnię :mrgreen: I całą scenę zobaczylam przed oczami. :mrgreen:

Ale co do samodzielnej jazdy to jeszcze ciut ciut muszę pomyśleć, by moja wyobrażnia tak zdrowo zadziałała, bym jechała, jechała na spotkanie z wami. A ubaw byłby po pas :mrgreen: .W nagrodę postawiły/ li byśmy sobie pyszne lody i kawusię . No , juz nie będę taka pójdę na kompromis :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W nagrodę postawiły/ li byśmy sobie pyszne lody i kawusię . No , juz nie będę taka pójdę na kompromis Laughing

Kurcze, nie, bo sie odchudzam :shock: Dziewczyny, nie róbcie mi tego, jak sobie weźmiecie lody to ja się będę strasznie męczyć i w końcu tez sobie wezmę :oops: i całą dietę szlag nooooo :roll: No to zastanówcie się jeszcze z tymi lodami co? Może lepiej marchewke z jabłkiem czy cuś... :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha ja też od 2 dni nie jem cukierachów ;) ale z tej okazji chyba sie poświęce i zjem pyszne lody z dużą ilością bitej śmietany :D mniam..mniam..to co wyjeżzac już domku? Bo zanim zajade po Atkee fru na Kraków :D Damy rade ;) wiaterek szykuj sie i za 50 minut stój pod klatką..

Ps. A z czego ty sie odchudzasz Atkaa?? :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piotr jestem z Ciebie dumna.

Dziękuję Wiaterku :D

 

Atkaa - świetnie, że już po wszystkim - widać wróciła dawna Atkaa i świetnie!

 

No... widzę, że Rajd Krakowski się niedługo odbędzie :D Jazda samochodem to sama przyjemność. Co prawda... mój pierwszy raz za kierownicą mało co się nie skończył obiciem i/lub porysowaniem autka taty (zbyt ciężka prawa noga i ledwo ominięte wielkie krzaczysko :P ). Ale potem było coraz lepiej. No, jak z Venta przesiadłem się na maluszka, to już był całkiem luz, bo nie musiałem się bać, że przegnę z gazem (bo w Vento mam 4x więcej mocy pod prawą nogą niż w maluchu + moment obrotowy ;) , a moja prawa noga waży chyba z tonę). Na razie moja kariera rajdowa skończyła się na polnych i bocznych drogach. Kontynuacja będzie po maturze - kurs na prawko :D . Wiaterku - nie denerwuj się tak samochodem, pojeździj najpierw w dogodniejszych warunkach - boczna dróżka bez ruchu i stopniowo podnoś poprzeczkę. Zainwestuj w siebie - tak jak napisałaś. :D Dasz sobie radę - samochód to nie potwór (tylko uważaj z gazem :lol: ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zainwestuj w siebie - tak jak napisałaś
,

no pięknie wiatrzyku, nie wolno rzucać słow na wiatr :mrgreen:

 

Piotr jeśli już tak naprawde się odwarzę wyjechać w trasę, myślę sobie że pojechalbyś ze mną ( masz doświadczenie co do wywarzenia stopy :mrgreen: ) , acha , ale dobrze by bylo się , no tak na marginesie ubezpieczyć . Dziewczyny i was zabiorę w podroż do okola Polski Plis . ubezpieczcie się . A ja przed samym wyjazdem dam ogłoszenie do prasy i telewizji by nik komu życie mile nie wychodzil z domu.

Hyyyyyyyyyy i w drogę :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam prawko z głowy-mąż powiedział,że nie muszę sobie wyrabiać,bo i tak za nic w świecie nie da mi samochodu na zmarnowanie :evil: a dzieci powiedziały,że za nic w świecie ze mną nie wsiądą :lol:Zamknięte koło.Ale-teraz syn będzie zdawał prawko-to najwyżej będę wożona,jak królowa(juz drugi kierowca,a niedługo dorośnie mi trzeci :mrgreen: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No z tymi facetami tak to już jest czasami :D autko to świętość...Czasami też mam problem z dopchaniem sie do samochodu tak jak i do komputera ;) Moje prawo jazdy zrobiłam też dlatego że teraz mam wymówke..tzn..nie pije..nie lubie a właściwie to boje sie pić :? więc jak gdzieś jedziemy ja zawsze jestem kierowcą..Mam wytłumaczenie przynajmniej..ech z tą nerwicą to ucze sie tylko kombinowania ale trudno dobrze że mam wyobraźnie i jeszcze sporo pomyslów w zanadrzu ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzicie-a tylko raz nie udało mi się ominąć płotu,jak sie wprawiałam do jazdy i już zostałam skreślona

Różyczko, płot to małe piwko :mrgreen: Każdy początkujący kierowca nawet powinien zaliczyć jakiś wypadek, aby wymierzyć sobie poziom sprawności i nie przekraczać go :mrgreen: Ja to bym złożyła petycję o zlikwidowanie wszystkich płotów jako że są zawalidrogą dla wykwalifikowanych kierowców :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehehe Wietrzyku - co do wyczucia prawej stopy... Nie wiem, czy już jestem ekspertem, a to też zależy od samochodu, jeśli ma 24 KM mocy, to tam się o gaz nie trzeba martwić, ale jeśli 90 KM, to już trzeba uważać :P Najlepiej wyćwiczyć na jakiejś niekrętej asfaltówce, ewentualnie prostym jej odcinku. Bo ja pierwszy raz skoczyłem na głęboką wodę - możliwości manewru jak na zatłoczonym parkingu. :D Tego na początek unikaj, ale tylko na początku, bo to wchodzi w krew.

 

Różo - ja mam podobną sytuację - od ojca usłyszałem, że jak zrobię prawko, to będę mógł najwyżej razem z nim jeździć, ale o pożyczaniu samochodu nie ma mowy... i nie zaliczyłem żadnego płotu :P Ale co tam, ja pokażę swoje i postaram się w miarę szybko o własne 4 kółka. Może Ty Różo zrób to samo?

 

kierowca nawet powinien zaliczyć jakiś wypadek, aby wymierzyć sobie poziom sprawności i nie przekraczać go

ja tam mam zamiar swój poziom sprawności stale udoskanalać... po prawku jeszcze są inne smaczki - kursy bezpiecznej jazdy, nie mówię już o licencji rajdowej :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja do tej pory nie wjezdzam do garazu ;)

Jakby był tak 2 razy szerszy.... hehe. Wstyd, wiem ;)

 

A tak poza tym to moim malym sukcesem jest to, ze po 2 miesiacach znowu zaczelam sluchac muzyki i rozmawiac z niektorymi ludzmi :)

 

O ile mozna to zaliczyc do sukcesow...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jesli moge cos jeszcze zasugerowac co do jazdy autem to np mnie bardzo pomagała rozmowa (na inny temat) z kims podczas jazdy - wtedy czesc mojego mózgu odpowiadajaca za nerwy skupiała sie na konwersacji i nie miała czasu sie denerwowac. :D

warto poszukac takiej rzeczy u was i potem stopniowo dozowa stopien trudnosci

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wtedy czesc mojego mózgu odpowiadajaca za nerwy skupiała sie na konwersacji i nie miała czasu sie denerwowac.

heh... to świetna metoda. Staram się ją stosować w innych dziedzinach życia i często skutkuje, i to bardzo dobrze. Jeśli umysł nie pracuje na pełnych obrotach, to ma czas, aby się zastanawiać nad problemami, wywoływać lęki itp itd. Nie można do tego dopuścić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj sobie tak analizowałam swoje postępy w walce z nerwicą i...przyczyny,dzieki którym udało mi się z niej w ogromnym stopniu wyjść.I pewna mysl dosłownie mnie oświeciła - mój mózg jest o wiele bardziej dotleniony niż nawet kilka miesięcy temu!!A przy walce z nerwicą to jest ogromnie ważne!!Odkad mam psa i jestem dzieki niemu wrecz ZMUSZANA do wychodzenia na spacerki-jest o niebo lepiej.Od razu zaznaczam-kosztowało mnie to dużo wysiłku,serce na początku nie dawało rady,szczególnie jak wychodziłam rano,ale pomogło zdecydowanie.Przedtem budziłam się już zmęczona,łaziłam po domu,albo siedziałam przy kompie,bo serce omal mi nie wyskoczyło przez gardło,jakieś drgawki,jakieś beznadziejne lęki.A teraz nic!!Odkąd mam psa.Nie jest to rada żebyście masowo zaopatrywali się w to sympatyczne zwierzę,bo niestety nie każdy może sobie na nie pozwolić i nie każdy znajdzie w sobie siły i cierpliwość do zwierzaka-ale zachęcam do jak najczęstszego przebywania na powietrzu!!Szczególnie teraz,gdy już jest ciepło i przyjemnie.Mózg i serce jest dotlenione,mięśnie rozluźniają się,mozna sie odprężyć i zrelaksować.A najlepiej przynajmniej raz w tygodniu zrobić sobie mały wypadzik za miasto.No ja mam to szczęście,że mieszkam na obrzeżach miasta,a z okna widzę las :D ,do ktorego oczywiście prowadzą nasze spacerki.Mam więc gdzie pojeździć i na rowerze(świetne górki),mam gdzie powdychac swieżego powietrza na codzień.Ale na pewno macie gdzieś blisko parki,skwerki czy jakieś inne kompleksy wypoczynkowe.Zachęcam was serdecznie-duuużo ruchu i duuuużo świeżego powietrza.A będzie duuuuużo lepiej i to szybko :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zzgadzam się z Różą! świeże powietrze i delikatne słońce (takie jak teraz) są niezastąpione. Przynajmniej mi poprawiają nastrój, sprawiają, że mam więcej energii. I jeszcze jeden wypróbowany przeze mnie sposób to pływanie - nic tak nie pozwala pozbyć się negatywnej energii, jak ten sport. Choć ja sama spacerować i pływać daję radę, gdy zaczynają działać tabletki, bo gdy atakuje mnie jakieś cholerstwo nie mam ochoty na nic - zresztą wiecie, co mam na myśli. Pozdrawiam wszystkich cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani,strasznie mi przykro,ale uciekam z forum.Nie potrafię już za bardzo pojąć dlaczego tak się katujecie lekami,wizytami u tych wszystkich konowałów,którzy albo was tylko denerwują,albo wyciągają z was pieniądze wzbogacając się na cudzym nieszczęściu.Tak,bo nerwica i depresja to ogromne nieszczęście,nie choroba,chociaż na chorobę wygląda.Nie potrafię pomóc nikomu,kto nie chce pomóc sam sobie,tylko idzie w zaparte jaki to on nieszczęśliwy i nieuleczalny.Są tu osoby,które autentycznie walczą,ale to tylko mała garstka,niestety :( A wolność jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.Wychodźcie do ludzi i nie zapadajcie się w siebie,bez tego nie ma szans na lepsze życie.Jeśli nie macie na to sił-róbcie to na przekór sobie,a przekonacie się jak jednak dużo sił macie w sobie,tylko o tym nie wiecie.I proszę nie panikować.Tylko bez paniki-coś boli,no cóż w końcu musi przestać,coś nie wyszło-a pal to sześć,nie mam przyjaciół-to muszę ich poszukać,rozejrzeć się wokoło,nie otaczać się murem nie do pokonania przez nikogo.Ja tak robiłam.Chociaż podejrzewano u mnie rok temu nawet początki psychozy depresyjnej-powiedziałam sobie:g...o prawda,nic mi nie jest,dam radę!I...jak widać- dałam.I błagam-nie miejcie pretensji do osób zdrowych,że was nie rozumieją.To rzeczywiście z boku wygląda fatalnie.Jeden wielki żal do całego świata nie wiadomo o co.Trzeba po prostu samemu wziąć się w garść.Cholera-to jednak prawda.Zdrowi naprawdę dobrze nam radzą.

Wybaczcie,ale nawet w realu będę unikała jak ognia wszelkich kontaktów z nerwuskami.To potrafi zwalić z nóg.Nie dlatego,że się boję,tylko strasznie obrzydła mi ta bezradność w sumie na własne życzenie.Piszę to wszystko szczerze,może nawet kogoś urażę,więc od razu bardzo proszę o wybaczenie.Ci jednak,którzy wyjdą z tego-na pewno rozszyfrują moje przesłanie.Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie. ;)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiecie co u mnie się zmieniło?? pierwszy raz od wielu wielu lat zobaczyłam że potrafię się oderwać ...od zmartwień. Nie siedzę smętnie i nie zadręczam się tylko ...na chwilkę uciekam, zapominam. To zadręczanie się nie pozwalało mi kiedyś się cieszyć nawet z drobnostek, bo wiecznie wisiał nade mną jakiś "topór" (kłopot). Dręczyło mnie coś, i dręczyło i dlatego wszystko było do....kitu. nawet jak to był drobny problem, to mnie jakoś tak "gryzł".

Fajnie tak - potrafić się ...oderwać. Choćby na chwilkę.

:smile:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:05 am ]

Różyczko

- naprawdę nas opuszczasz?? :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłam tu po dwu dniowej nieobecności :D już mi sie tęskniło za wami ;)

Co do wypoczynku na świeżym powietrzu całkowicie podzielam zdanie Róży...Tak jak mówilam wybralam sie na lodowisko.. :D Pierwszy raz mialam łyżwy na nogach..początkowo trzymałam sie bandy i nie wyglądało wcale na to że sie jej puszcze ale po kilkunastu minutach (albo godzinach ;) ) Udalo mi sie puścić i wiecie co? nauczyłam sie jeździć...ciesze sie bardzo, nie myślałam wcale o nerwach bo skupialam sie na tym żeby sie nie wywrócić. No nie udało mi sie to do końca..hm..zaliczyłam upadek (do dziś mam kłopot z siedzeniem) ale czuje sie o wiele szczęsliwsza :D (bolą mnie nawet mięśnie karku jestem cała połamana, ale zdrowo połamana ;) ) Pogoda sprzyja naszym spacerom i słoneczko sprawi że przestaniemy myśleć o smutnych rzeczach..w to wierze ;) Pozdrawiam was serdecznie pa pa :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie potrafię już za bardzo pojąć dlaczego tak się katujecie lekami,wizytami u tych wszystkich konowałów,

 

.Nie potrafię pomóc nikomu,kto nie chce pomóc sam sobie,tylko idzie w zaparte jaki to on nieszczęśliwy i nieuleczalny.Są tu osoby,które autentycznie walczą,ale to tylko mała garstka,niestety Sad A wolność jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.

Różyczko, dziekuję Ci że to napisałaś. Już od dawna biłam się z podobnymi myślami ale widząc ciężki stan większości osób tutaj wolałam nie pisać o tym aby nie pogorszyć sytuacji. Prawdę mówiąc, nie chcę opuszczac tego miejsca bo poznałam tu wiele aniołków, które pomogły mi w ciężkich chwilach. To naturalne, że nadal chcę z nimi utrzymywać kontakt. To chyba dobrze prawda? Podobnie jak ty nie mam sił na pomaganie komuś wbrew jego woli dlatego postanowiłam pozostawiac tu po sobie tylko dobry humor. Rola zbawiciela świata zdecydowanie nie jest dla mnie. Różyczko, jeszcze raz dziękuję, że pozostawiłaś tu ślad nadziei dla osób chcących naprawdę żyć normalnie. Ja w każdym razie zostaję, choćby na off topie ;)

 

maiev nareszcie, nareszcie, nareszcie :mrgreen:

 

Makciano to widzę, że stopień zaawansowania w łyżwiarstwo podobny do mojego :mrgreen: Nastepnym razem daj cynk to się przyłączę :mrgreen: Uwielbiam jeździć przy bandzie :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Różyczko pusto będzie tu bez ciebie..ale ciesze sie że poczulaś sie na tyle pewnie aby zdecydować o tym że nie potrzebujesz już pomocy forum i idziesz dalej..naprawde bardzo sie ciesze i gratuluje ci z całego serca :D

Zgadzam sie też z tym że wolnośc jest na wyciągnięcie ręki..najważniejsze żeby to sobie uświadomić...Są dni gdy czuje sie naprawde dobrze jednak znalazlam tu tyle wsparcia i "bratnich dusz" że nie moge sie stąd ruszyć ;) Forum sprowadziłam do roli przyjaciela do którego wracam dzielić sie sukcesami ale i też czasami żeby posmucić troche. Takie jest życie..zmienne. Wierze w to że wszyscy poradzą sobie z nerwicą, dołkami i innymi przykrościami..to kolejny etap życia z którym każdy musi sie zmierzyć. Ci którzy wracają to na pewno z sentymentu i sympatii do forumowiczów, niektórzy nowi którzy "smucą" to dlatego bo dopiero zaczynają pojmowac o co chodzi w walce z samym sobą, no i tacy jak ja którzy nie mogą sie zdecydowac jak im jest lepiej ;)

Atkaa na lodowisko musimy sie wybrać (byłam w Silesi - jednak ;) ale nie było najgorzej). Jak dolecze zakwasy to dam znać ;) A wiesz co najgorsze było to że wszyscy śmigali sobie koło mnie a ja posuwalam sie jak żółw... ale powiedzialam sobie "A co mi tam" no i "szusowałam" dalej. Fajnie było....teraz chce iśc na basen ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×