Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

W poniedziałek miałam pogrzeb Taty. Byłam od rana na prochach, ale nie pomogły oprócz tego ze nie ryczałam jak bóbr.

Za to miałam koszmarne dreszcze, uczucie duszenia się i walenie serca. Do tego chęć ucieczki..

Przed oczami widok mojego zmarłego Taty na łóżku dnia 4 grudnia, zwłaszcza wyrazu i koloru jego twarzy...

Dźwięczące w uszach zdanie z sekcji zwłok: "Ostra niewydolność krążeniowo-oddechowa sercowopochodna".. i ogólne rozszyfrowanie przez znajomego lekarza, ze wygląda to na zawał...

W świetle moich "cudownych" dolegliwości takich jak skoki ciśnienia, zawroty głowy, uczucie duszności, nogi z waty, wrażenie pływania obrazu, lęk przed utratą przytomności i koszmarne ataki przed śmiercią widzę u siebie taki sam zbliżający się nagły koniec..

 

Było już lepiej. Miałam dni, gdy te dolegliwości w ogóle mnie nie dopadały, zapomniałam o jakichkolwiek lekach na uspokojenie, wydawało się, że powoli wychodzę na prostą. Wiele mnie to kosztowało wysiłku, ale widziałam malutkie efekty..

 

Od smierci Taty, z nasileniem od poniedziałkowego pogrzebu WSZYSTKO wzięło w łeb.. Teapia, na którą wcześniej chodziłam i która dawała efekty, teraz nie ma już najmniejszej siły działania.. Jakby nic nigdy nie dała.

Mam gwałtowny nawrót lęków i to po kilka razy dziennie, strach i załamanie nerwowe..

 

I nie mam ani ochoty ani nie widzę sensu dalszej terapii. I już nie pójdę do pani psycholog, bo w niczym mi nie pomoże. Zmarł mój Tata i nikt mi go nie przywróci..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla przytulam cie mocno...Nie rezygnuj z terapii. To normalne, ze masz teraz nawrot choroby. Takie wydarzenie, jak smierc kogos bliskiego zawsze pozostawia slady...U mnie np. wlasnie wszystko zaczelo sie po smierci mojego taty.

 

A moj dzien zaczal sie o 4:38 :evil: Leki, leki, leki :why::why::why::why: Kolo poludnia bede pewnie jak zombie, a niestety nie moge pozwolic sobie na drzemke ehhhhhhhhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla..rozumiem Cię, bardzo współczuję.

Przed 10 laty przeżyłam podobną sytuację. Do dziś mam to przed oczami, ale emocje, które temu towarzyszą, są słabsze, już tak nie bolą.

 

CZAS LECZY RANY....to prawda :!::!::!:

 

 

Leżę jednak, czuję się osłabiona wieczorno-nocną gorączką. Mam nadzieję, że do jutra przejdzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czapla, Musisz przeżyć tą żałobę bez względu na wszystko.

Jesteś w trudnej sytuacji z uwagi na wcześniejsze dolegliwości.

Życie Cię podwójnie doświadczyło.

Nie poradziłaś sobie jeszcze ze swoimi trudnościami, a równolegle spotkało Cię takie nieszczęście - śmierć taty.

Bardzo Ci współczuję.

Myślę, że właśnie teraz, jak nigdy wcześniej potrzebujesz tej terapii.

Oczywiście zgodzę się z Tobą, że taty Tobie nikt nie przywróci.

Musisz w sobie znaleźć tą siłę by jednak nie przerywać terapii.

Pomoże Ci ona przeżyć tą żałobę, stratę.

Musisz dalej żyć, bez taty.

Trzymaj się jakoś.

Pisz jak będziesz potrzebowała rozmowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fantastyczne uczucie jest pomagać innym osobom. Sam z tego czerpię wiele radości i przebywam więcej w towarzystwie. A to pomaga nam poczuć się docenionymi a co ważne wychodzimy ze skrycia które złudnie wydaje się bezpieczne dla nas.

Takimi dzisiejszymi spostrzeżeniami chciałem się podzielić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×